W poprzedniej notce https://www.salon24.pl/u/statystyk/814812,dzieci-warszawskich-milionerow-wznawiaja-glodowke napisałem, że oceniając po samochodach, jakimi rezydenci zaparkowali pod Dziecięcym Szpitalem Klinicznym, żeby głodować, to raczej do biedaków nie należą. A raczej wprost przeciwnie. Pytanie wiec dlaczego teraz głodują, a nie głodowali za rządów PO?. Co się dla nich po dojściu do władzy PiS zmieniło na niekorzyść?.

1.      Czy może rząd PiS obniżył rezydentom wynagrodzenie i za rządów PO mieli wyższe? Wydaje się, ze nie.

2.      To może standard i warunki pracy im się pogorszyły, z powodu tego ze rząd PiS zmniejszył w porównaniu z rządem PO nakłady na służbę zdrowia?.  Absolutnie nie, bo rząd PiS zwiększył i nadal zwiększa nakłady na służbę zdrowia.

3.      To może rząd PiS zwiększył rezydentom ilość godzin pracy w stosunku do tego, co mieli za rządów PO? Wydaje się, ze również nic się w tej kwestii nie zmieniło.

 No to dlaczego mając przez 8 lat rządów Platformy Obywatelskiej warunki gorsze niż mają teraz, rezydenci wtedy nie głodowali, a głodują teraz?. Przecież warunki ekonomiczne mają takie same lub lepsze, niż mieli za rządów PO, a dzięki coraz większym nakładom na służbę zdrowia warunki i standard pracy im się poprawił. Czyli mają lepiej za rządów Pis niż kiedykolwiek mieli za rządów Platformy Obywatelskiej.

Więc o co im chodzi?.

Pewne światło może rzucić odpowiedź na pytanie z jakich rodzin prawdopodobnie pochodzą rezydenci? Aby na to pytanie spróbować znaleźć odpowiedź wystarczy się zastanowić kto (w znaczeniu syn, lub córka) może dostać etat rezydenta w szpitalu klinicznym w Warszawie?. Czy jest możliwe żeby np. lekarz dajmy na to ze ściany wschodniej, bez „pleców” mógł „załapać się” na etat rezydenta w szpitalu klinicznym w Warszawie (o 3, czyli najwyższym stopniu referencyjności, bo taki ma szpital, w którym głodują) jak ma za konkurentów synów, lub córki ordynatorów i kierowników klinik warszawskich? Lub synów, albo córki prawników lub biznesmenów warszawskich, których kolegami są ordynatorzy, lub kierownicy klinik w Warszawie.  Ci co choć w minimalnym stopniu znają światek medyczny wiedzą. że jest to tak mało prawdopodobne, jak trafienie 6 w lotto.

Więc już praktycznie wiadomo, czyimi dziećmi są  głodujący rezydenci. Jeśli to połączyć z faktem, kto ( jakie środowiska) w Warszawie był i/lub nadal jest sympatykiem np. KOD, Obywateli RP i PO, to już wydaje się wszystko jasne. Wydaje się, ze tatusiowie i mamusie rezydentów prawdopodobnie są bardzo zadowoleni z postawy swoich dzieci.

Ciekawe ile dzieci nie otrzyma pomocy na czas, bo rezydenci zamiast pracować i protestować, postanowili odpocząć od pracy. A może znajdzie się jakiś prokurator, który zainteresuje się czy przypadkiem nie zachodzi możliwość popełnienia przez rezydentów przestępstwa z art 160 kk i 231 kk?. Bo jakby ktoś zapomniał to lekarz jest funkcjonariuszem publicznym.

Tekst zamieszczono na Salon24 w dniu 12 października 2017r