Po każdych wyborach fachowi i domorośli analitycy sceny politycznej doszukują się przyczyn nieraz zaskakujących decyzji wyborców. Jest to zadanie bardzo złożone i nie na wiedzę i dostęp do informacji zwykłego zjadacza chleba politycznego. Skoro jednak coś zaskakuje jako nieprzewidziane przez speców – to może jednak warto wziąć pod uwagę i inne sugestie, nawet te pochodzące od laików. Nie koniecznie muszą to być myśli, które da się zasadnie zlekceważyć, może warto zauważyć rzeczy, które pozostają poza zainteresowaniem analityków. Wyniki - bywa - zaskakują.

Zdziwienie? Wybór gościa siedzącego za kratkami, pani z zarzutami czy człowieka wpisującego się w grupę samorządowców odpowiedzialnych za sprawy reprywatyzacyjne z morderstwem w tle i inne decyzje w wielu innych przypadkach wprost nielogiczne. Do takich należy wybór kierunku „by było jak było”, mimo wcześniejszych narzekań, że zmiany są konieczne. Chyba wystarczy ten i krakowski przykład.    

W poszukiwaniu przyczyn podobnych, zaskakujących, decyzji wyborczych  warto może zwrócić uwagę na obserwację z praktyki, którą można w skrócie określić jako poza-internetowym heitem, inaczej działaniem Agencji Jedna Pani Powiedziała – w skrócie AJPP. O heicie internetowym się dziś już się wie, z nim się jakoś usiłuje walczyć To jednak sączenie bzdur i pomówień z ucha do ucha, które zwróciło moją uwagę, jest najwyraźniej lekceważone przez jednych a wykorzystywane przez drugich. Bez reakcji, staje się bardzo skuteczne.

Każdy, i to bez wyjątku, ulega wpływom tego, co go otacza. Każdy – to znaczy zarówno osoba nie przywiązana doktrynalnie do jakiegoś jednego poglądu, jak i ta,  której poglądy są przedmiotem pewności co do ich słuszności. Każdy ma uszy i odbiera informacje – nie jest impregnowany.

Zdanka i opinie się sączą.   

Cokolwiek by nie powiedzieć -  polem starcia wyborczego– jest też skuteczne przedłożenie i zasugerowanie Wyborcy decyzji co wybrać – argumenty czy emocje. Argumenty – to wysiłek = emocje – same działają. Dla grupy obojętnej narzucenie tego wyboru wydaje się być kluczowe. Zwłaszcza jak nie ma argumentów – niech grają emocje i na nie stawiają Ci korzystający z tego co opisuję. Emocje postawione w stopniu wybijającym z obojętności, mogą powodować by w ogóle. zwłaszcza niezdecydowanych,  jednak zainteresować i przyciągnąć i do urn i do danej opcji politycznej.

Tak, choć należało to powiedzieć, to nadal nie mówimy nic nowego.

Nowe zaś, oczywiście w tej części, którą chcę przedłożyć – okazało mi się  w trakcie codziennych zakupów. Można powiedzieć - niby co mają zakupy do polityki? Nie przesada to? Otóż jednak mają.

I samemu proszę to zauważyć, zwrócić uwagę, jak to działa w praktyce. .

Codzienne zakupy robimy szybko, nie specjalnie zwracając uwagę na otoczenie. Panie co prawda mają inaczej – niemniej i tak koncentracja Ich uwagi skupia się na tym co mają przed oczami a na czas zakupów jakby – głuchną. Sklep, market – to maszynki do poboru kasy. Jałowizna.  Jednak powiedzmy - pobyt na placu targowym – to co innego. Odrywa ręce, wzrok i myśl od tabletów i innych tego rodzaju urządzeń, uwalniając je aż do – w dzisiejszych  czasach zupełna rzadkość – rozmowy – to może za dużo powiedziane ale przynajmniej wymiany zdań. I ze sprzedawcą i z ludźmi - innymi nieznajomymi albo i znajomymi nawet tylko z widzenia. Sytuacja nakłania do słyszenia czegoś innego niż brzęczące radio lub telewizor. W dzisiejszych czasach sama rozmowa – choć to rzecz odwieczna i jakby nie było cecha homo sapiens, to dziś – zwłaszcza dla młodszych zaczyna być czymś prawie dziwnym. Czyżby już nie sapiens? Mówimy o rozmowie, a nie tylko wymianie komunikatów.  

To punkt pierwszy.

Kiedyś zastanowiłem się nad tym, kim są ze swego wyuczonego czy wcześniej praktykowanego zawodu ludzie dziś handlujący na placu targowym. Emeryt ma szanse popatrzeć na funkcjonowanie Placu Targowego z dystansem, jako obserwator. Kto więc handluje.  Rolnicy? Może kilku i to okazjonalnie – bo praca na roli nie pozwala przecież na codzienne sterczenie przy kramie na okrągło przez cały rok. Może dwie czy trzy kobiety wiejskie handlujące przez parę godzin i też nie koniecznie codziennie, nabiałem – czasem ubitymi kurami lub domowymi wędlinami. Tylko tyle, że ukradkiem czekają na lotną brygadę z Sanepidu. Jednego już takiego prawdziwego rolnika taka ewidentnie - nasłana „kontrola” wykończyła, choć handlował dokładnie tym samym co ci pośrednicy dookoła. Tyle, że swoim. Ludzi już samo to podniosło. Jak się okazuje – wbrew oficjalnym deklaracjom popierania bezpośredniego zbytu, chęciom i intencjom ogólnym – rządząca władza i w tej dziedzinie może sobie tylko chcieć. W  końcu Sanepid to jak Sądy, jak jedne z wielu instytucji potrzebnych a zdegenerowanych jeszcze PRL-em -  to Państwo w Państwie, marzące tylko o tym by było jak było. Najlepiej jak za komuny. Czy nie ma to znaczenia dla wyborów politycznych? Oczywiście, jak się ludzi odpowiednio wkurzy, to ma się wpływ na reakcje polityczne. Uchwały Sejmowe tych rejonów praktycznie nie sięgają, Zmiany zmianami ale jest wolne pole. Ale to na marginesie. Wróćmy na Plac Targowy 

 Reszta kupców? Czym handluje? Różnie. Niektóre kramy naładowane jeden obok drugiego prawie tym samym, a sympatia kupującego nie zna reguł. Obrót tych sprzedawców, daje Im chyba jednak dochód większy niżby ci osiągnęli będąc robotnikami w hucie, tapicerami bez własnego sprzętu, ex milicjantami, kierowcami ze straconym prawem jazdy, byłymi analitykami chemicznymi pozbawionymi pracy  itd. Oto takie zawody są reprezentowane. Spektrum duże i to na ogół nie są to wcale nie osoby o niskich lotach wiedzy i oglądu świata. Wręcz odwrotnie. Jak wszędzie, tak i ta mikrospołeczność ma też swoje poglądy polityczne – ale na ogół to temat tabu. Tak naprawdę, to ludzie ciężkiej i absorbującej pracy wykonywanej często z rodziną. Praktycznie większą część doby na nogach, przywóz, rozkładanie i składanie towaru itd. Tak mają wszyscy handlujący na całym świecie.  Jednak w tym wszystkim,  oprócz tych tu opisanych,  są kramy, które dziw bierze, że w ogóle się utrzymują. Parę skrzynek owoców na krzyż, jakieś badziewie – może nawet paserka. Zaczynają handel o parę godzin później niż inni, za to wcześniej kończą. Sprzedawcy ci są za to bardzo rozmowni, są kontaktowi i wystarczy się chwilę przy nich zatrzymać, by usłyszeć – stosownie do zagajenia - całą listę „pewnych i sprawdzonych” informacji analiz, przewidywań i skrótowych a jędrnych komentarzy. Dziś królują zdania – Dobra Zmiana – to dopiero będzie – ale po nowym roku. Zobaczycie lawinę podwyżek. Kaczor? Ten bajok –z Unii nas wyprowadzi, Macierewicz? Ma hopla, przecież wiadomo jak było. Panie, te pisiory kradną tak jak wszyscy poprzednicy, sami znajomi, nepotyzm aż huczy, zobaczysz pan zdemontują Państwo, a nas przerobią na niewolników, 500+?  to my się na tą reklamówę składamy, a ta  zasila tylko pijaków i nierobów, którzy mają na kolejne pólitrówki i tylko się śmieją itd  Skoro jest tak dobrze to dlaczego paliwo szybuje, a diesel droższy niż benzyna – Szyszko wyciął dla kumpli kawał puszczy. Smog? Jest, ale dzielnie z nim walczą choć pisiory (to słowo-klucz) przeszkadzają. No i dyżurne – idą na udry w Unią, głupi bo łamią Konstytucję. Dyktatura – panie – nic więcej. Czasem jest dodane – Państwo Wyznaniowe. Czarni rządzą, jeżdżą drogimi furami , kochanki i kochankowie na prawo i lewo – znamy to jak mantrę z pianką nienawiści i konkretnym celem Zdanka, zdanka – a wobec skali kłamstw i manipulacji trudne a nawet z racji czasu trudne do prostego sprostowania, nie nadają się też do rzeczowej a krótkiej dyskusji. Rzucane ot – tak sobie, pojedynczo, a stosownie do chwili i nastroju. Mam co prawda w zanadrzu parę strzałów – odpowiedzi, ale ich oddziaływanie jest żadne – może działać co najwyżej na przypadkowych świadków. Samym hejtowcom  moje reakcje nie są w ogóle potrzebne – Oni ich nawet nie słyszą, bo nie od tego są. Oni są tylko bezrefleksyjnymi emiterami. Przed ostatnimi wyborami i to przez parę tygodnie,  u jednego z takich na straganie – obok paru skrzynek jabłek – zawisła klepsydra śp. Demokracji i Konstytucji (ze stosownym nekrologiem) typu KOD.

Trzeba komentować i mieć lepszy dowód, ze moje przypuszczenia mają sens?  Wręcz można się zastanowić czy ten jeden albo dwa kramy, to są kramy czy punkty marketingu politycznego, rozpraszania metodą sączenia zdanek, fraz, haseł i kalek opinii -  kopii  z TVN-u i pokrewnych. Ci formalnie – kramarze mogą przecież nic nie sprzedać przez te parę godzin, oprócz pakietów lub pojedynczych strzępków propagandowych, a dla ich sponsorów (bo trudno założyć by cokolwiek na tym handlu towarem jako takim w ogóle zarabiali) to najtańsza forma skutecznego, kierowanego każdorazowo do konkretnego odbiorcy, rozpowszechniania reklamy postawy politycznej. W porównaniu do innych form i to mniej skutecznej bo po dawnemu - jawnie nazwanej – propagandy – uprawianej nisko kosztowo.. Cena powierzchni pod małe stoisko i dniówka – to wszystko. I zawsze coś się sprzeda. Sączenie, utwierdzenie tego co w mediach głównego ścieku huczy. Tą metodą każda bujda staje się uklepywaną małymi porcjami aurą prawdy. Może nawet trafić do osoby obojętnej politycznie budując przekonanie, że nie ma to jak owo  „by było jak było” a KOD to walczy o wolność i demokrację. To minimum, a zachęta do zmian poglądów na niby racjonalne, bo nowoczesne, antyklerykalne buduje przyszłość lewakom. Koniec końców celem ogólnym i naczelnym jest wszczepienie ludziom systemu w którym system wartości i oceny postaw są zmienne a całość społeczeństwa jest zatomizowaną (stąd nacisk na demontaż rodziny i więzi międzypololeniowych) pulpę masy ludzkiej posłusznej przy kasie i urnie. Patrząc na ostatnie wybory te anomalie o których na początki – są jak sądzę silnym sygnałem początków realizacji tej idei, Jak człowiek poszkodowany w procesie reprywatyzacji warszawskiej mógł zagłosować na wykonawców tej operacji a to było faktem.  

Nie będę tu rozważał możliwych metod przeciwdziałania, choć takie można widzieć, oraz nie tylko można, ale wprost trzeba podjąć. Takich rzeczy – jeśli uznać że mogę mieć rację – nie ma potrzeby dyskutować na Forum Romanum albo w Hyde Park- u. To byłby podarunek dla stosujących metodę – jeśli mam rację i blokowanie przeciwdziałania temu szeptanemu heitowi

Tym tekstem tylko zauważam i podpowiadam, że tak jak jest wojna hybrydowa, tak widać mogą być są hybrydowe odmiany wojny wewnętrznej, odwiecznej obmowy i szeptanej propagandy. Te dziś bywają nowością – wszak obok internetu chlastającego czasem tyradą chamstwa – kontakt bezpośredni, zaistnienie krótkiego nawet stwierdzenia zawieszonego w powietrzu, usłyszane kłamliwe zdanie  powtarzane w wielu źródłach  czy krótka wymiana zdań między nieznajomymi  to dziś coś nowego, niespotykanego, świeżego. Jeszcze nie tak dawano, choć dla młodzieży to prehistoria, rozmowa, jej nawiązanie i kontynuacja w przedziale kolejowym, w tramwaju - coś ponad burknięcie, nie było nazywane wcale molestowaniem a wedle obecnej poprawności politycznej jest czymś dziwnym. Dziś słuchawka i laptop – a to co dookoła? – co mnie to obchodzi. Wyjście z tego kręgu izolacji w swoim świecie, samo w sobie jest nowością, czymś dziś nieznanym. I jak widać ktoś wymyślił, że to jest na dzisiejsze czasy całkiem skuteczny kanał rozpowszechniania informacji i … heitu.

To co zauważyłem na Placu może być elementem systemu (+ media)  wsączania odpowiedniej dawki kolejnych zastrzyków informacji – które w mózgu się odłożą, aż osiągną poziom przekonania – rzeczywiście – najlepiej „by było jak było” a by pisiory – jak szarańcza została potraktowana najlepiej RAID-em.

Nie żartujmy, że Kowalski na tym zyska, Lecz kto zyska ten zyska ten zyska. Nie? To wyobraźmy sobie jak naprawdę Kraków będzie wyglądał po następnych 5-ciu latach wpływów deweloperów i ogólnie opcji lewako-liberalnej.

Nie ma co zgadywać, bo owo bz, zostało właśnie wybrane i będzie rzeczywistością.  

Będzie lepiej?