Oto mamy całkiem nową hucpę z udziałem zawodowych już ciamajdanowców, których marzeniem jest by w końcu odpalić w Polsce jakąś globalną rozróbę antypisowską. Tak jak kolejne reżyserowane – jak się okazuje niezwykle tanio, co mnie dodatkowo dziwi – zainscenizowane imieniny czy urodziny w samotni leśnej, rozdzierające kładzenie się „rannego” aktora, histeria całkiem dobrze uplasowanej tzw legendy Solidarności, pajacowanie na pogrzebie ważnego człowieka rangi światowej – listę warto byłoby zestawić.
Nazwiska znane, czasem z zawodowym dorobkiem, czasem chcący tylko zaistnieć – coraz to śmieszniejsze i groteskowe, popierają i wtłaczają takie patrzenie na rzeczywistość z pozycji autorytetów. Na widownię telewizyjną działa to całkiem skutecznie. Teraz ci wszechznawcy zajęli się smogiem. Oczywiście brak wiedzy i chęć zaistnienia jest podstawą łączącą wszystkich użytecznych co tu nie mówić – głupców. Bycie nawet dobrym w jednej dziedzinie i posadzonym na stołku autorytetem, bezgranicznym i ośmieszającym się dyletantem w innej – wszak się nie wyklucza. Warto też poszukiwać odpowiedzi na pytanie o źródła parcia w kierunku jednej idei powrotu na napompowany piedestał i do fruktów z tego płynących. To parcie jest jawne i dla ogółu obywateli a zawiera się najkrócej w próbie odpowiedzi na zupełnie przykładowe gdzie wcześniej wpadały pieniądze, dziś odzyskiwane przez ponoć niepraworządny i prawie faszystowski rząd siepaczy z piekła – przepraszam – z PiS- u rodem.
Oto mamy najnowszy przykład akcji. Grupka takowych – jak ich nazwać? chyba politycznych celebrytów – ani to polityków ani też poważnie myślących o dialogu – by na tym skończyć, składa pozwy do Sądu przeciwko samorządom i w perspektywie - Państwu, o odszkodowania za… smog. Smog jest, nikt nie zaprzecza. Tyle, że wedle pozwu, samorządy i rząd nie podejmują skutecznych działań w sprawie i z tego tytułu owym powodom należą się sowite odszkodowania. Nie tylko podpisał ów pozew na przykład Pan Jerzy Stuhr, a nawet jako oświecony luminarz, dał wypowiedź (Radio Kraków 14.12.18 ok 18.30) dowodzącą, iż niema bladego pojęcia dlaczego węgiel jest niezaprzeczalnie słusznie, nazywany polskim złotem. A słusznie, bo przecież jest tylko kwestią techniczną jak go wykorzystywać, a nie tylko spalać, co jest działaniem faktycznie aekologicznym - nie tylko ze względu na smog a dla rozrzutnego i niezgodnego z istniejącym najlepszym stanem techniki podejściem do używania zasobu nieodnawialnego. Pan J. Stuhr pozostał na etapie, że węgiel to można tylko spalić – i to wie. Tyle, że o tym co tu powiedziano trzeba wiedzieć, samodzielnie pomyśleć, a nie być ślepo posłusznym narzuconej opinii i najważniejsze – starać się o informacje z różnych źródeł. Czym innym jest znać się na Hamlecie i co czuje w ciemności Maks w Seksmisji, a czym innym jest zgłębienie problemów dobrych relacji między gospodarką a środowiskiem. Papużenie – i ubieranie się tym w rolę eksperta po prostu ośmiesza i kompromituje.
I po co? By było jak było. Po prostu. Po nic więcej i to jest potrzebne Panu Rektorowi.
Tym razem pozwem - w młócce dawniej zwanym walką o Pokój i Demokrację jest użyty cep ekologiczny. W tym tekście spróbuję wykazać, że bez sensu.
Pomijam drobny fakt, że żadne odszkodowanie nie jest w stanie cofnąć szkód na zdrowiu, tym samym powstaje problem „sprzedaży zdrowia” i jego wyceny. Nie byłaby to konstruktywna dyskusja. Za kontuzje w wypadku samochodowym ubezpieczyciel wypłaca pieniądze nazywając je odszkodowaniem. Jak wyceniać procenty uszczerbku na zdrowiu w przypadku smogu? Niech powodowie w procesie to wyjaśniają.
To, że mówimy o akcji politycznej jest dość oczywiste. Celem jest osiągnięcie realnych szans na skuteczne mieszanie w kadzi – co jest zapewne zasadniczym celem. Widząc apolityczność sądów, w czym zapewne pozywający pokładają nadzieję może i nawet realnym. Jak widać - dla tych celebrytów nieskuteczność rozróby pod różnymi hasłami musi być jednak już frustrująca. Szukają dalej. Chór ciężko poszkodowanych demokracją i wyborami, wzywając na pomoc UE, rozdziela szaty nad upadkiem praworządności pod rządami PiS. I ..smogiem. PiS będzie niedługo odpowiedzialny za mróz, trzęsienia ziemi, tsunami na Karaibach. Demonstracje niezadowolenia w tak przecież praworządnej Francji z wozami opancerzonymi wokół Łuku Tryumfalnego i Pałacu Elizejskiego, z zadymami, z palącymi się samochodami, rannymi i zabitymi. A u nas jak wiedzą na przykład eksperci od prawa – aktorzy – panuje niepraworządność i zamordyzm – i co ? A no nic! Jakby tu sprokurować ciamajdan – pani D. Stalińska pewnie wie. W każdym razie ekspresyjnie t sugeruje. Za przekonania, to pszę Pani - zamykano - ale onegdaj – nawet nie tak dawno, ale nie teraz. Za to odpowiednie politycznie wyroki wydają tylko, jak wiadomo, sterylnie apolityczne sądy. Ktoś tu z kogoś kpi i o drogę pyta. Pyta, ale – jakby tu zrobić - by było jak było. O co naprawdę chodzi, doświadczeniem ostatnio udowodniła sekwencja, której początek osobiście mi się bardzo nie podobał – cofnięcie się w sprawie reformy sądów. Drugi jednak krok w wykonaniu UE – już sprawę mi dobitnie wyjaśnił oświadczeniem, że pomimo cofnięcia się w sprawie reformy sądów, Polska i tak będzie ścigana. Wykazuje to przecież już wprost i bez osłonek, że w ogóle nie chodzi o żadne sądy i praworządność czy cokolwiek innego. Targowica tylko te tematy jako płynne definicyjnie i łatwe do przekręcania każdego kroku – tylko podsuflowała w ramach „ratujcie - głupi naród nie wybrał jak trzeba a powtórzyć wyborów – jak to bywało w UE – się nie da”. Chodzi ponad już wątpliwości o likwidację postawy Polski jako podmiotu i jej powrót do pozycji, która pozwoli na nowo na przejmowanie tych piniendzy (jak to klasyk ujął), które teraz nie płyną tam gdzie onegdaj płynęły, jak się okazuje miliardami. Ze spraw ważnych jest ta i tylko ta – by było jak było. To i beneficjenci tego jak było, całkiem zasadnie ze swego punktu widzenia, są wzburzeni i zdeterminowani. Zbieżność interesów donosicieli i marzycieli o 1000 letniej Nowej Europie pod jedynie słusznym przewodnictwem, dyrekcją i właściwym w końcu kierunku przepływu tanich usług, pracowników i kasy jest rażąco oczywista. Liczą na zagranicę, choć to już było dawno temu a i dla wszystkich źle się skończyło. Historia jak widać dla totalistów nie jest nauczycielką.
Wobec tej sytuacji, na Sądy i stosowanie rozsądku, nie ma co liczyć. Pozostaje twarda obrona pozwanych i nad nią się zastanówmy.
Obrona przed absurdalnymi zarzutami jest trudna, ale próbować trzeba, choćby dla jasnego pokazania jakości przyszłego wyroku. Udowodnij, żeś nie wielbłąd – albo, że nie ukradłeś. Sama logika i prawda się dziś nie broni. Być może i na to jednak liczę, wyrok będzie z nimi i prawem zgodny a i to powinno być jawne i jasne.
Z drugiej strony po kilku ostatnich wyrokach, po losach smętnych wciąż prób dekomunizacji, choćby po wyroku w sprawie Kaczyński - Wałęsa, po przebiegu procesu apelacyjnego prof. j. Rońdy czy problemach red W. Gadowskiego – mam dość zdystansowaną opinię do mojej nadziei. Dziś, znów, za przekonania i pozornie niewinne słowa można fizycznie siedzieć lub sowicie płacić. Patrz przykład młodej dziewczyny skazanej na bezwzględne więzienie za rzekome chyba podrapanie policjanta, historia Pana Słomki a nawet red Polaka w sprawie z powództwa Pani D.Wellman ciężko obrażonej ironią a wszystkie wcześniej już wymienione przypadki itd. to pokazują. I to są realia dzisiejszej sprawiedliwości kasty tej apolitycznej oczywiście do bulu,
Są samorządy, które będą czołgane hasłami łączącymi w sobie rację z demagogią. Smog jako hasło i do takich należy. Smog jest, i jest problemem lecz też idealnie nadaje się do manipulacji emocjami, interesami czyli do działań politycznych. Katalog podobnych pojęć jest większy, ale tu zajmujemy się sprawą używania smogu właśnie w oddziaływaniu na płaszczyźnie polityki. Hucpa polityczna ma się opierać o smog.
Z dużym prawdopodobieństwem większość pozywających, w latach 50/70 tych nie miała wieku wskazującego na samodzielny i ogólniejszy ogląd rzeczywistości – czyli o realnym smogu i komunie nie jako śmiechu wartym wesolutkiego świata Barei nie ma bladego pojęcia.
Jaki bywał smog wtedy, jaki bywa dziś, dla tych zatroskanych – warto robić porównania – choć istoty rzeczy – istnienia zjawiska to nie zmienia, niemniej warto może znaleźć proporcję i ogólniejsze tło.
To jednak było a mówimy o dziś, dziś też jest smog – tu nie ma co dyskutować. I oczywiście jest zbrojne ramię walki o Pokój i Demokrację – czyli Alarm Antysmogowy. Ci zresztą – nie wykluczone, że doktrynalnie i w większości wierzą w to, co - i jak robią.
Winny samorząd i rząd - bo nie likwidują smogu.
To jak rozumiem jest główna linia motywacji pozywających.
Pozwany, mimo kleszczy praworządności UE, ma jednak jeszcze jak sądzę prawo się bronić, chyba, że staro-nowym zwyczajem Sąd będzie odrzucał powoływanie dowodów obrony i odbierał obronie możliwość wypowiedzi. Tradycja jest spora.
Zakładając więc, że jednak obrona pozwanego będzie możliwa – podpowiadam pewną linię argumentacji – choć ta może być modyfikowana i może być różnie akcentowana.
Tym samym proponuję obronie zastosowanie następującego wywodu
1/ wedle fundamentalnej zasady prawa, to oskarżonemu musi być udowodniona wina. Ten nie musi dowodzić braku swej winy. Piłka po stronie pozywających.
2/ Niemożliwość udowodnienia winy pozwanego przed sądem oznacza wprost pomówienie powoda przez pozywającego, co musi skutkować oddaleniem pozwu, a także - na jego wniosek, powinno pociągać zasądzenie rekompensaty za czas utracony procesem, za poniesione koszty, za utratę dobrego imienia i zablokowanie możliwości podjęcia działań pozytywnych czyli zajęcie uwagi oraz sił i środków rzeczami, które nie powinny być przedmiotem dyskusji przed Sądem
3/ W przedmiotowej sprawie, obrona powinna więc żądać od powoda wykazania, że smog jest a/ zjawiskiem zależnym, wyłącznie albo w decydującym stopniu, od działań samorządu (lub rządu) a jego działanie na gruncie dostępnej techniki mogłoby by być skuteczne w stopniu wpływającym na likwidację uszczerbku na zdrowiu. b/ jeśli w jakiejś części smog jest zależny od postawy samorządu (rządu) – to w jakiej części to ma miejsce i z jaką skutecznością w odniesienia do całego zjawiska – działania pozwanych są w stanie wyeliminować zjawisko i to w stopniu ważącym dla uniknięcia uszczerbku na zdrowiu powodów. Innymi słowy jaki jest udział pozwanych w szkodzie jaką powód ponosi z tytułu istnienia smogu. c/ w każdym przypadku należałoby wykazać, że działania samorządu (rządu) nie odpowiadają, lub odpowiadają tylko częściowo, temu co w zakresie kształtowania relacji pomiędzy racjami środowiska i gospodarki prawnie należy do samorządu (rządu) Jeśli bowiem działania samorządu (rządu) mają charakter siły sprawczej mającej moc likwidacji przedmiotu sporu (czyli smogu) to tylko wtedy i tylko wtedy można w ogóle mówić o odpowiedzialności pozwanych.
Rzeczowe i tylko rzeczowe a nie propagandowe odpowiedzi na te problemy mogą być dopiero wstępną podstawą do wykazania, że szkody jakie ponosi powód są winą i w jakiej części są winą pozwanych.
Zapewne będzie się usiłowało wyprowadzać różne rzeczy - od „smog zabija” po „smog wynika z zarządzania gospodarką”. I tu sami pozywający pakują się we własne sidła. Tak, to można dążyć do wykazania, że to winna jest gospodarka a więc i człowiek. Z racji sytuacji barycznych, mgły (w Krakowie na przykład to sprawa położenia i przyrody) pomieszane z pyłami zawieszonymi i innymi substancjami (wina istnienia gatunku homo sapiens) czyni, iż smog w pewnym i trudnym do oceny i wykazania stopniu, zależy od zarządzenia nie wiem nawet jak zgodnego z nowomową poprawnych zaklęć ekologicznych.
By problem jeszcze przybliżyć. Mówiąc o możliwościach sterowania źródłami smogu należałby rozważyć na przykład – jak się już praktyką coraz bardziej okazuje - mit zasadniczego wpływu na likwidację smogu poprzez eliminację pieców (w tym szczególnie czysto reklamiarskie –kominków). Taki zakaz leży, w pewnej części, w gestii rządzących. Jednak równoczesne lekceważenie równoprawności dostępu do środowiska, brak szans na realne a nie propagandowe oddziaływanie w zakresie rozwoju transportu, a nade wszystko zupełna bezradność wobec zjawisk atmosferycznych – powoduje, że ten ruch zakazu używania pieców i kominków jest skuteczny na bardzo ograniczonym terenie i ograniczonym w możliwości wykazania związku przyczynowo - skutkowego w odniesieniu do konkretnego przypadku zachorowań. Innymi słowy skoro to powód powinien wykazać, czy i jakie są możliwe działania pozwanego - samorządu (lub rządu), które smog mogłyby zlikwidować. Życzę powodzenia w wykazaniu, że układ terenu, kierunki wiatru, zjawiska baryczne zależą od pozwanych, a całkowita i dosłowna eliminacja transportu z obszaru miasta jest realna. Poza tym usunięcie każdej formy przemysłu z miasta też – co warto zauważyć – służyłoby tylko rozproszeniu źródeł zanieczyszczeń co prowadzi nawet do absurdalnego wniosku (i ten czasem znajdujemy w deklaracjach tzw. Zielonych choćby w postaci popierania aborcji), że należałoby w ogóle ograniczyć populację człowieka. Na ten aspekt pozytywnie zwracają uwagę tylko działacze ruchów ekologicznych propagujących ascezę w zakresie używania zasobów, dóbr materialnych i myśleniu o roli człowieka w środowisku.
Nawet w przypadku palenia tytoniu nie ma możliwości wykazania sekwencji - dziś palisz – jutro masz raka. Nabawisz się go, ale z jakimś prawdopodobieństwem. Nie każdy palący automatycznie ma raka – i to koniecznie z powodu palenia
Dalsza obrona pozwanych w zakresie ich roli w powiązaniu skutków działań gospodarczych z tu- smogiem, powinna się odwoływać do wykazania, że działania pozwanych było i jest zgodne z obowiązującym prawem. To w swej zasadniczej wykładni odwołuje się do zasady zrównoważonego rozwoju. Nie równomiernego jak często się mówi a zrównoważonego i rozsądnego rozwoju.
Tu – obrona ma szanse wykazać, że strona pozywająca nie wie co czyni i nie zna przedmiotu o który się piekli. A jak nie będzie mogła tego wykazać – to pozwani będą w dobrej sytuacji.