Ile trzeba czasem zmienić stanowisk, aby w końcu móc powiedzieć - "to jest właśnie to". Miejsce w którym można się wykazać także w polityce jest nie mniej ważne. Nie sposób nie odnieść wrażenia, że obecne rozdanie polityczne wydaje się w odniesieniu do naszych partii, jak najbardziej rozsądne. Dobra zmiana wydaje się być właściwym określeniem nie tylko w odniesieniu do PiS, jako partii rządzącej, ale także jako laurka dla pozostałej części układu.

Jak było poprzednio? Rząd Platformy i PSL był można rzec anty obywatelski, mimo "obywatelskości" w nazwie partii dominującej i antypolski, mimo "polskości" koalicjanta będącego od zawsze "języczkiem u wagi". Dowody? Podniesienie wieku emerytalnego, kradzież prywatnych pieniędzy obywateli z OFE, obniżenie zasiłku pogrzebowego, zagrabienie funduszu demograficznego, plaga afer, miliardy utracone z Vat, itd., itd. Można wyliczać w nieskończoność, podobnie, jak zastanawiać się, komu ten rząd służył, bo na pewno nie Polakom, wystarczy wspomnieć sprawę polskich stoczni skutecznie utrąconych, aby nie stanowiły już konkurencji  dla stoczni zza Odry, czy polskiego przewoźnika LOT.

Czy w tamtym układzie PiS odnalazł się jako opozycja? A skąd. Rolą opozycji jest patrzeć rządzącym na ręce, nagłaśniać afery, informować społeczeństwo o nieprawidłowościach. Czy ktoś pamięta o jakimkolwiek skutecznym działaniu PiSu w tej materii z tamtego okresu? We wszystkim musieli ich wyręczyć dziennikarze, bądź przypadek, jak choćby w sprawie sławnych podsłuchów, które skuteczniej, niż miliardy utracone z Vat, podstawiły nogę tamtemu układowi.

Jak jest teraz? Wzorcowo. Rząd, można rzec dba o obywateli, znalazł "piniendze", których nie było według słów poprzedniego ministra finansów, wypełnia właśnie wolę Tuska, który nieba gotów był nam uchylić, gdyby go było tylko stać, jak mawiał. Deficyt budżetowy jest najniższy w historii, malejące bezrobocie bije kolejne rekordy, gospodarka się rozwija. 500 plus w końcu skutecznie zlikwidowało problem niedożywionych dzieci i biedy wśród najuboższych, z którą ochoczo, aczkolwiek z marnym skutkiem, walczyły przecież wszystkie rządy.

Że są i wtopy? Pewnie, że są, zawsze będą, bo jak mawiają ten nie popełnia błędów, kto nic nie robi. Ale ten rząd, jak chyba żaden poprzedni nie próbuje zamiatać ich pod dywan, tylko zwyczajnie na nie reaguje i próbuje naprawiać. Jeśli jest zbyt mocny opór materii potrafi się z decyzji wycofać. I jeszcze jedno, teraz jak nigdy przedtem żaden błąd nie umknie uwadze, bo tu zaczyna się pole do popisu dla opozycji, która nigdy jeszcze nie była tak skuteczna. Za jej wielki i niewybaczalny  grzech uważam wywlekanie polskich spraw za granicę, ale jeśli chodzi o czujność w wykrywaniu pomyłek, czy błędów rządzących, piątka z plusem.

Weźmy za przykład ostatnie wydarzenia związane ze skandalicznym poziomem wynagrodzeń w NBP. Zastanawiało mnie od początku nagłośnienia sprawy brak głosu krytyki w mediach poprzedniego prezesa Marka Belki. Aż się prosiło o komentarz, a tu nic. No i się wyjaśniło. To on odpowiada za poziom obecnych zarobków przejętych bezkrytycznie z całym dobrodziejstwem. Pytam, gdzie wtedy był PiS, jako opozycja? Zajmował się sobą?

Fakt, że w tej nadgorliwości Platforma często zaplątuje się we własne nogi, tak pewnie będzie i w tym przypadku, bo czeka nas zapewne jeszcze wyjaśnienie, kto w czasie jej rządów pobierał apanaże przysługujące obecnie dwóm kontrowersyjnym paniom (zakładam, że nie są to nowe stanowiska) i jakie były wówczas wymagane kompetencje. Ale mimo wszystko uważam, że role rządu i opozycji zostały obecnie wyjątkowo korzystnie przypisane i oby tak pozostało po kolejnych (być może kilku) wyborach. Niech każdy robi to, co mu wychodzi najlepiej. Dla naszego wspólnego dobra. Bo jak pamiętamy może być tylko gorzej.

Tekst ukazał się na Salon24.pl w dniu 9 stycznia 2019r