Od jakiegoś czasu dręczy mnie myśl, że jestem katoliczką pośledniejszego gatunku. Trudno się wydostać z moich leśnych ostępów, a Bóg, który stworzył takie piękno dla moich oczu, sam tu z pewnością chętnie zagląda. Czuję Jego bliskość i - zważywszy na wiele okoliczności ode mnie niezależnych - rozmawiam z nim tu, gdzie akurat jestem, gdzie mnie najdzie  potrzeba modlitwy.
Jeśli tylko mogę, jadę do "mojego" kościoła, w którym udzielono mi wszystkich sakramentów, gdzie wciąż czuje się atmosferę szczęśliwych, szczenięcych lat, gdzie wciąż czuję się bożym dzieckiem, wierzącym, że słowa modlitwy ulatują wprost do Bożych, świętych stóp.

Ale nie zdarza się to na co dzień.
Jednak to leśne obcowanie z Bogiem to nie jest to samo - pamiętam wzruszenia choćby "wojny polsko - jaruzelskiej", kiedy cały kościół drżał uniesieniem, poczuciem wspólnoty, nadziei na zwycięstwo dobra nad tą paskudną, groźną siłą, wiszącą nad Polską. I tego mi brakuje, tej potęgi, tego poczucia wspólnoty myśli i uczuć.


I po gdańskim show rozpłynęło się, jak sen złoty... Czy to na pewno ten samo Kościół - Opoka Chrystusowa?
Wszystko rozumiem: straszna, niezawiniona śmierć prezydenta, którego zawiodło poczucie bezpieczeństwa w mieście, które go chyba jednak kochało, który dla części mieszkańców był kimś "od zawsze", szok gdańszczan, bezsens całej sytuacji, kiedy wariat zabija w okrutny sposób, żeby zapewnić sobie podłą sławę Herostratesa, o którym pewnie nawet nie słyszał...
Trudno, żeby Kościół się w to nie włączył, jeśli zmarły był chrześcijaninem.
Ale przecież nie w takim entourage!


Już podczas przygotowań zaskoczyły KODziarskie "białe róże", którymi ostentacyjnie przyozdobiono Katedrę. Taki biały wystrój, zgodnie ze zwyczajem, należy do ceremonii pochówku dziecka, kogoś bardzo młodego, dziewczyny chowanej w ślubnej sukni...Ale nie da się tego "przypiąć" do pogrzebu dorosłego mężczyzny, kim by nie był. I nie sądzę, żeby władze kościelne tego symbolu nie kojarzyły w sposób oczywisty.
Ale to drobiazg, w stosunku do tego, co działo się podczas uroczystości, kiedy to w pierwszych rzędach zasiadło przedziwne audytorium, dokładnie wpisujące się w poniższy kanon wykluczonych:


Ekskomunice zastrzeżonej Stolicy Apostolskiej speciali modo podlega:
1) odstępca od wiary, heretyk i schizmatyk, kan. 2314.
2) a) kto wydaje książki apostatów, heretyków lub schizmatyków, b) kto broni książek apostatów, heretyków lub schizmatyków, albo książek zabronionych imiennie przez pa­pieża, c) kto świadomie czyta lub przechowuje książki wymienione pod b), kan. 2318 § 1.
3) kto naucza młodzież zasad niezgodnych z wiarą i moralnością chrześcijańską, C. Off., 28 VII 1950.


Starczy? No, więc w tych pierwszych rzędach żałobników, na naszych zdumionych oczach, zaroiło się od postponujących i wyśmiewających wszystko, co wierni uważają za ważne, samą istotę wiary, nie wyłączając, absolutnie nie wyłączając kapłanów tegoż Kościoła, od ludzi wpisujących się we wszystkie możliwe "anty" przeciw Dekalogowi.

Czy Bazylika Mariacka wciąż pozostaje kościołem katolickim?

Nie jestem małostkowa, ale przecież ktoś z gospodarzy miejsca  wyraził zgodę na usadzenie  dostojników Państwa za całą tą heretycką zbieraniną. Jakieś przesłanie, drugie dno? Do kogo - i dla kogo? Kto w Europie zrobiłby coś podobnie niestosownego?


Sprawa byłaby jakoś zrozumiała, choć nie chwalebna, gdyby naprawdę miasto nie miało innych możliwości. Ale Gdańsk ma - zbudowane za 231 mln. -Europejskie Centrum Solidarności, "dziecko" prezydenta, w końcu zasłużonego członka tejże Solidarności. Tam zresztą też nie wszyscy by "pasowali", ale to już są problemy polityczne, nie naruszające godności Świątyni Pańskiej.


Katolikowi należy się pogrzeb katolicki, co jest oczywiste. Zasłużonemu dla miasta i Kościoła, (czego nie wykluczam), należy się pogrzeb, odzwierciedlający zasługi zmarłego i uczucia mieszkańców.
Ale show, z wykorzystaniem symboli używanych przez środowiska z Kościołem walczące, świadczy o wpisywaniu się w przedziwną sytuację, której kompletnie nie rozumiem, ale nawoływania polityczne, agitacja wyborcza w Katedrze? Wpychanie niepopełnionych win w zupełnie bezsensowny, nienawistny sposób w przeciwników politycznych? Na pogrzebie?


Chyba jednak pozostanę przy obecnym: porozmawiam z moim Bogiem tu, gdzie widać Jego świętą rękę w dziele stworzenia, gdzie nic się nie zmienia od wieków.

Tekst ukazał się na Salon24.pl w dniu 19 stycznia 2019r