Wydaje się użyteczne i potrzebne, by po spotkaniu promującym nową książkę red. Witolda Gadowskiego „Szlag trafił” jakie miało miejsce w Klubie pod Gruszką (26.02.19 – zapis jest też już w internecie) rozpowszechnić kilka konstatacji Redaktora – nawet można powiedzieć – przestróg. Pozwolę sobie tu do nich dodać kilka uwag. Nie podważają one osądów Pana Redaktora, stanowią jedynie, jak mam nadzieję, pewne uzupełnienie – z gatunku tych, które każdy może dodać, mając jakąś swą wiedzę i własne doświadczenie. Może warto by nad taką sumą poważnie się zastanowić. Zachęcam.
Zawsze w okresie wyborczym mówi się, że oto te wybory są kluczowe, wymagają mobilizacji itd. Elektorat lewicowy – a też i ten różowo-tęczowy, któremu wmówiono wyższość kastową – a pochodzący z chowu mainstreamu mediów, nawykły do przyjmowania, że reakcje stadne i na rozkaz są dobre i konieczne – takie wezwanie bierze z pełnym zdyscyplinowaniem. Elektorat prawicowy – nawykły do indywidualizmu jest w tym względzie niezdyscyplinowany by nie rzec nawet rozlazły. I tak to, lewica w akcji samego aktu wyborczego bywa skuteczniejsza, co niestety często oddaje realną władzę w ręce lewicowej koterii zwanej aktywem. Podejście właściwe prawicy. jest tylko pozornie złe. W istocie, choć eliminuje automatyzm głosowania w grupie, to jednak daje podstawy do świadomego wyboru i dobrze rokuje dla współpracy społecznej ku dobru wspólnemu. Zwycięstwo pociąga mobilizację w działaniu świadomego elektoratu – czyli trwalsze.
Pan W. Gadowski ma bez wątpienia rację mówiąc o wielkim zagrożeniu zaistnieniem po stronie prawicowej grup pieczeniarzy politycznych a także zaniedbaniami co do jasnych komunikatów dla wyborców. Te winny być przekazywane i czynami i komunikacją społeczną. Opanowanie mediów przez lewactwo – utrudnia komunikację a ospałość (lub wręcz stagnacja) w czynach opiera się na zaniechaniach, po prostu – jak sugeruje pan redaktor – na rodzaju tchórzostwie. W każdym razie wiele czynów i zaniechań jest zupełnie niezrozumiałych. Przykłady? Zastój w sprawie Smoleńska, niepublikowanie aneksu Raportu w/s WSI, odwołanie Ministra a pozostawienie jednogwiazdowego Generała, zupełnie nieefektywne cofnięcie się w sprawie Sądów czy Ustawy o IPN, manewry z Izraelem – aż po kopniaki i plucie w twarz, których przy miękkiej postawie się doczekaliśmy a bez podjęcia ostrych reakcji, brak zdecydowanych posunięć wobec sobiepaństwa totalistów itd. - to są rzeczy, które – od siebie dodam – może i mające jakieś racjonalne wytłumaczenia, są uwierające. Błędem jest przyjmowane podstawy kogoś ciężko przestraszonego tupnięciem. Ta postawa tylko szkodzi. Mówimy o rzeczach kompletnie niezrozumiałych - i z punktu widzenia deklaracji przedwyborczych i skuteczności technik negocjacyjnych.
Ktoś powie – balast komuny. Tak. Nie ma dziedziny nim nie obciążonej. Jednak czy mamy w tym względzie jakieś konkretne sprzątanie?
Jest dość oczywistym, iż wiele tych problemów wynika z jakości elity skutkujące też kryzysem autorytetów. Nie na darmo przeciwnicy Polski i ich agentura – używają wszelkich sił i środków (a te posiadają i to aż w nadmiarze) by właśnie sferę wartości atakować od zewnątrz i od wewnątrz. Tu. pan Redaktor – wskazał rok 90- ty - jako cezurę załamania się jakości elity. W tym choć drobnym, to jednak istotnym wskazaniem, i to zasadniczo, się nie zgadzam. Pozwolę sobie zauważyć, że w Polsce i ogólnie w demoludach, mieliśmy do czynienia z metodyczną destrukcją elit z każdego pola. Jest to określenie wprost opisujące rzeczywistość – trwającą niestety i to do dziś. Przesadzam? Zważmy. Wszak – oto, przez wieki i w każdej dziedzinie, elita powstawała na drodze przekazywania i rozwijania kompetencji w obrębie danej społeczności zawodowej. Fundamentem był system wartości i relacja Mistrz – Uczeń. Nawet król nie wtrącał się do awansów zawodowych w Uniwersytecie Jedynie i aż - niejako „kupował” na swe potrzeby państwowe, wiedzę, umiejętności i informację. Tak za nie płacąc, że Uniwersytet mógł działać. Na marginesie – czy dziś wiedza i informacja mają realną cenę – czy nie sa czasem dobrem prawie porzuconym? Król – i każdy świadomy władca wiedział, że niezależność myśli – jest ważna dla jakości rezultatu pracy. Autorytety każdego czasu, miały pieczęć jakości i poziomu, a utrata tychże nie tylko była możliwa, ale i deklasowała - wyrzucała poza nawias. Mówimy oczywiście o zasadach i idealizacji. Dziś nawet zasady podlegają kwestionowaniu - nie istnieją. Odwieczny układ podważył nie rok 1990 a grubo wcześniej robiły to kolejne Rewolucje\, generując na swe potrzeby, pod tymi samymi nazwami, profesorów i autorytety tyle, że też i swoich usłużnych. Obok rzetelnych pojawił się zalew podróbek rodem z polityki i propagandy. Ingerencja Państwa i polityków w niezależność w kwestiach i finansowania i wyboru kierunków badań (w przypadku nauki) i awansowania, stała się młotem burzącym autentyczne pozycje Osób i umożliwiły podstawienie w ich miejsce swojaków. Naturalny mechanizm odtwarzania elity trwa – bo innego być nie może – i w kolejnych obrotach cyklu tej odwiecznej kontynuacji – co odtwarzaniem mieszanki elity z pseudoelitą powoduje sukcesywne psucie elity. Dziś to już jest proces lawinowy. Mówiąc obrazowo – łyżka dziegciu dodana do beczki miodu ją zepsuje, a ta gdyby się odtwarzała – dawałaby kolejno coraz gorsze zawartości, choć beczki nadal by uchodziły za zawierające miód. U nas po wojnie – mieliśmy formę już bezpośredniego i dosłownego uzależnienia elit i życia elit w tym i akademickiego, od administracji i oczywiście przez nią od partii i polityków. Wojenny i powojenny dramat Polskiej elity i to w każdej dziedzinie, nie jest do dziś chyba w sposób kompletny zbadany, udokumentowany i – co ważne - pokazany. To są jednak straty porażające ogromem, metodycznością działań agresorów, nieprzeliczalne na żadne pieniądze, a swą wartością upuszczonej krwi, pomysłów, niewykorzystanych rezultatów itd. - przebijające wszelkie utracone budynki i muzealia. I ten system uzależnienia elit od administracji trzyma się dzielnie i niepodzielnie, a żadna reforma go realnie i dogłębnie nie dotyka.
Twierdzę, że zmiana w tym zakresie, nie tylko jest warunkiem koniecznym do tego, by można było w ogóle zacząć mówić o odbudowie ruiny i podtrzymuję zdanie, iż można tego dokonać. I nie jest to nierealne. Jak to możliwe? To co człowiek zepsuł – człowiek może naprawić. Odwracając drogę która owo nieszczęście umożliwiła i unieważniając mechanizmy, które leżą u podstaw – by nie rzec – tragedii. Nawet nie widzianej jako coś fundamentalnego. Nie da się naprawy dokonać strachliwie i oglądając się na skowyt pseudoautorytetów. Pseudoautorytety muszą być właściwie nazwane i spozycjonowane. I nie jest tak, by taka zmiana miałaby zostawić po sobie spaloną ziemię a zaczynać by trzeba było od zera – jak od daty powstania Uniwersytetu. Warto w tym kontekście. w celach czysto instruktażowych, zapoznać się z tym jak o takich sprawach myśleli ludzie czasów zaborów. Oni sklejali trzy różne systemy – nie nastawione na interes niepodległego Państwa i narodu. Wystarczy, by zobaczyć jak Ich podejście zaowocowało w II RP. Tyle, że czasu dramatycznie zabrakło. I dziś – a mamy przykłady – istnienia i działania prawdziwych autorytetów, wokół których w sposób naturalny i bezinteresowny (nie dziwne to dziś? – ale fakt) gromadzą się młodzi ludzie. Te autorytety, te grupy, są – tyle, że zduszone i wyrzucone na margines udziału w możliwościach po prostu realnej pracy. Tego reforma nie widzi i nie uwzględnia a żadne systemy punktowe i papierologia – nic nie pomogą. Hasła innowacyjność, polski Nobel, kolejne fale mód naukowych i pokrewne – pięknie brzmiące słowa – to w istocie administracyjna papka. Młodzi jednak szukają nie tylko kasy, bo żyć trzeba. Niemniej, kiedy założyć rodzinę jak nie teraz w młodym wieku, ale i lgną właśnie do autorytetów. Jesteśmy – uważam - wręcz bogaci w takie zarodki – zestawy Mistrz - uczniowie. Jednak realne i bezwzględne panowanie pseudoautorytetów ścisle związanych z administracją – kreuje pseudo naukę, pseudo-umiejętności a też jak tylko się da – niestety eliminuje jako realną konkurencję prawdziwych Mistrzów. I system finansowania, opiniowania, w końcu awansowania – to umożliwia. Tak więc młodzi, po otrzymaniu początku innego myślenia od swych Mistrzów – dziś niestety idą tam, gdzie mogą dalej się rozwijać. Wyjeżdżają. Tam najczęściej choć stają do trudnej konkurencji, to przynajmniej nie muszą się kopać z koniem. I już żadna siła szybko ich na powrót nie przyciągnie. Nie chcą tracić czasu, sił i możliwości. Wrócą – ale gdy będą wiedzieć że mają po co i nie do błotka.
Innymi słowy – uważam, ze naprawa jest możliwa.
Jednak - jakby - zrozumienia i woli chyba jednak brakuje. Tu Pan Gadowski ma rację – podstawą problemów jest rodzaj tchórzostwa.
Tym zakończę swe uzupełnienie tego co w zakresie kryzysu elit mówił pan red.W. Gadowki.
Wypowiedział się On też uważam w innej ważnej kwestii. Ojczyzna bez jej umiłowania i bez patriotyzmu? To fikcja, Zaznaczając wyraźnie, że jest katolikiem ale do bigoterii Mu daleko, z całą mocą powtórzył to co mówił św Jan Paweł II i powtarza wielu. Jeśli Polska ma przetrwać i się rozwijać, mieć znaczenie, to tylko i wyłącznie to zrobi utrzymując ścisły związek z wiarą Katolicką, jej zasadami. I Naród to wie. Nie koniecznie dosłownie z Hierarchią, a z Kościołem i Wiarą., czyli z tym co utrzymało Naród przez lata niewoli i pozwoliło na zupełnie samorzutne, a będące ewenementem w skali światowej – utworzenie Państwa Podziemnego, danie świadectwa Polskiego Czynu Zbrojnego. Tak w formie konspiracyjnej - jednak regularnego wojska – Armii Krajowej jak i ugrupowań wojskowych wielu formacji w ramach powstałych poza terenami okupowanymi.
Tak więc jest dość oczywistym postulat Pana Redaktora – że w Parlamencie musi się w końcu pojawić środowisko narodowców. Dziś prowokacjami, pomówieniami i heitem oraz uogólnieniem, przyprawia się temu środowisku gębę niecnych prawie faszystów. Nic to dziwnego –wszak u postępowców same słowa Naród, Ojczyzna, Patriotyzm czy Historia i Pamięć są wręcz niebezpieczne i ogłaszane jako – uwaga – faszystowskie i nacjonalistyczne. Są one dla budowy „nowej” rzeczywistości przeszkodą. jako przeciwieństwo instrumentalnie traktowanych pojęć; wspólnota zunifikowanej pseudokultury, porzucenie przywiązania do tradycji, wkopanie w niepamięć ciągłości i pamięci miejsca i przodków. Celem jest likwidacja filarów Państwa i Narodu. Oparcie się o w skrócie – triadę – Bóg Honor i Ojczyzna jest budową więzi i oporem wobec atomizacji społeczeństwa. Stąd każdy nurt narodowy jest dla „postępowców” wrogiem i zagrożeniem. Społeczeństwo ma być konsumpcyjne i niezdolne do sprzeciwu, a nawet porozumienia się ku wolności myśli i słowa. Za komuny było zniewolenie siłowe – teraz mamy mieć nową formę – dobrowolną. W gułagu paru strażników pilnuje setki więźniów. Zauważmy, jak dziś dokładnie pod hasłami „nowości i postępu” chce się już siłowo wprowadzać faktyczną cenzurę i stłumienie nawet myśli. Zniszczenie autentycznych więzi społecznych jest warunkiem budowy „nowego człowieka” i społeczeństwa rozbitego na egoistyczne jednostki. To nie ma niczego pamiętać, a myśli mają oscylować pomiędzy pracą, miską i łożem – w zanurzeniu w sosie zalewy informacyjnej i bełkotu pseudokulturowego. Posłuszne społeczeństwo ma nie zauważać rzeczywistych problemów, nie do ludzi ma należeć analiza rzeczywistości. Oni mają się ekscytować akcjami seriali i skandali w show politycznym w wykonaniu „autorytetów”. Symbolicznym wyrazem jakości tychże jest zestaw jaki otrzymaliśmy w postaci naftaliny z FJN w formie – bis. Reaktywacja po 70 –ciu. latach. Kto to pamięta? Dziś ma być ważne, kto z kim i co, kto ile zarabia – i problem najistotniejszy - dlaczego ja tyle nie zarabiam, skoro mamy takie same żołądki. To już przecież było na początku każdej rewolucji. Kłamstwo – bo dało każdemu według zasług – ściślej – pozycji.
Na tym tle warto zauważyć - jaki jest wielki strach przed odzyskiwaniem przez ludzi świadomości wiedzy i pamięci. Nie na darmo paru prowokatorów na spontanicznym w istocie Marszu Niepodległości i garstka opłaconych głupców w lesie, wystarczyła, by ogłosić Polskę krajem odradzającego się faszyzmu – i dalej – to następny wątek – kraju tak antysemickim – że systemowo uczestniczącym – ba! organizującym Holokaust
Wiele szczytów absurdu jest jeszcze do zdobycia – ale w imię czego? Władzy i szmalu czyli powrotu do koryt? Te tym bojownikom o wolność i demokrację wysychają na rzecz – o hańbo – jakiś 500 + i pokrewnych.
Z ich punktu widzenia - trzeba się więc śpieszyć.
Zdajmy sobie sprawę, iż te wybory mają już rzeczywiście kluczowe znaczenie i to z jednego zupełnie fundamentalnego powodu.
Na długo - będzie się rozstrzygało pytanie – nie - czy chcemy pozostać w Unii, bo i historycznie to my tą Europę tworzyliśmy i w niej zawsze byliśmy, a - czy chcemy jej zmiany na tą, która była w zamiarach założycieli i jest nawet formalnie zapisana w Traktatach Akcesyjnych. Czy też – i to jest drugi wybór mamy być jakiejś Quasi - Unii przepoczwarzonej w jedno Państwo z jedną „religią” światopoglądową, narzuconą indoktrynacją nawet dzieci odebranych rodzinie, z jedną Armią pod jednym – zgadnijmy jakim – dowództwem.
Propaganda lansowana przez lewaków – pod hasłem Polexit – jest kłamstwem kryjącym najważniejsze a wstydliwe dla Nich pytanie - czy Europa będzie faktycznie Unią, ale wielu Państw Narodowych, demokratycznie broniących na drodze pokojowej swych żywotnych interesów, czy też będą neo-Sowiety Społeczeństwo ma być jak w koncepcji wzorców komuny – zunifikowane, sprowadzone do pulpy posłusznej przy kasie i co ważne dla zachowania pozorów demokracji – urnie.
Dlatego – elektorat prawicowy już nie może sobie pozwolić na rozlazłość. Rządzących punktować należy – lecz pola na brak decyzji w tak fundamentalnej i rzutującej na lata sprawie - już nie ma.
Swoją drogą.
Podziwiam znajomość szczegółów i odwagę Red Witolda Gadowskiego – nawet biorąc pod uwagę iż jego zbroją ochronną jest jawne i głośne mówienie prawdy opartej na sprawdzalnych faktach.
I jak tu takiego gościa ugryźć – tu już nie ten kraj w którym ludzie wyparowują bez reakcji społeczeństwa. Co prawda seryjny samobójca przyniósł żniwo – ale to już powoli – przeszłość, choć mafia każdego rodu takimi rzeczami się nie przejmuje.
Pozostaje podziw i zobowiązanie pomocy Panu Gadowskiemu w Jego inicjatywach. A o kilku mówił – co tylko sygnalizuję bo nie o nich był ten tekst
Feliks Stalony-Dobrzański
Kraków 28.02.19