Powiem najkrócej i wprost – bo tak już chyba trzeba
Dzisiejsza informacja jakoby ponad 97 % nauczycieli biorących udział w referendum było za strajkiem w proponowanej formie w tym w zasięgi ogólnopolskim, mnie zmroziła. Nie tym, ze strajk a tak powszechna akceptacja formy się przejąłem. Strajk – prawnie przewidziana forma protestu pracowniczego i w odniesieniu do poziomu płac nauczycieli jakoś uzasadniona. Dwie rzeczy są jednak w tym konkretnym przypadku pewne ponad wszelkie wątpliwości. Jedna to ta, ze forma i czas strajku są po prostu skandaliczne.

Używana technika znana jeszcze z czasów barbarzyńskich i przez takie też ludy stosowana – to wzięcie w jasyr zakładników i używanie ich jako taranu do przełamywania oporu przeciwnika. Tu jasyr to potrzeba kształcenia i przymus szkolny. Zakładnikami są i rodzice a jeszcze w większym stopniu dzieci, Te dzieci, które przez rodziców zostały oddane nie tylko pod opiekę ale i troskę o zdobywanie wiedzy i o promocję ich kompetencji. Respondenci najwyraźniej nie widzą do jakiego poziomu się cofają. Skala przyjęcia samej metody jest wprost świadectwem nie tylko jaka cześć środowiska nauczycielskiego ma taka właśnie klasę zrozumienia cywilizowanych zachowań ale, i poziomu zrozumienia etosu zawodu. Korczak to pewnie dla nich naiwniak, mógł się uratować i był świadomy na co się decyduje. Bywają też lekarze chcący protestu z odejściem od łóżek, lecz o rezygnacji z podjęcia działań w stanach zagrożenia życia nikt nie mówi. Bo to kryminał. Tu zablokowanie efektów rocznej pracy swego ucznia, zahamowanie Jego drogi życiowej – wiele się różni? To też kryminał. I tam życie i tu życie. Czy da się to akceptować? Oprócz, jak mówię – kwestii płacowych – jako społeczeństwo skalą poparcia stosowanej formy strajku w środowisku otrzymujemy – jest dla mnie jasne – informację o poziomie etyki zawodowej tych aż 97 % ludzi zawodu. Nie mam już naprawdę ochoty ich nazywać nauczycielami. Mogą i słusznie narzekać na pensje – ale jakoś nie słyszałem by padał jakikolwiek postulat dotyczący zmian programowych, metodycznych, w systemie organizacji szkolnictwa. To też o czymś świadczy. To towarzystwo w takiej skali nie zdaje sobie sprawy ze związku pomiędzy pracą a płacą. Ochoczo przyjęto zaprezentowany poziom rozmowy i szacunku do zawodu i uczniów, który nie tylko nie powinien być pokazywany jako przykład młodzieży, ale też, który nie powinien być stosowany w dialogu społecznym w cywilizowanym świecie. Panie Boże broń nas od takiego poziomu – cóż tacy ludzie mogą przekazać młodzieży z wartości ważnych dla życia społecznego. Wprost mamy informację o skali też ogólnie rozumianych kompetencji zawodowych.
To coś z krainy telewizyjnego programu „Usterka”. Sam podjęcie pracy nie musi oznaczać kompetencji a jakoś nie ma kogoś kto dokonuje odbioru jakości pracy. Nie mówię o parametrach i tabelkach – papier wszystko przyjmie i ci ludzie już to wiedzą uważają – hulaj dusza piekła nie ma..
Drugie też w tym wszystkim trzeba pamiętać. Sam ZNP ma swą historię i nie ma wątpliwości, iż historycznie i ideowo jest związany – choć jest tylko związkiem zawodowym – ze środowiskiem dawnego od PZPR po ostatni KOD itd. – czyli generalnie mającym dziś jeden niby program - antypisizm. Można walczyć o przejęcie władzy – to istota demokracji – ale szanując demokrację robi się to przedłożeniem Wyborcy programu pozytywnego – do wyboru właśnie - a nie jednopunktowego hopla. Kij w szprychy za każdą cenę i każdymi metodami, co ma jedną bieżącą zaletę - spaja w nienawiści a nie ku zmianom co wydaje się być drugą zaletą. I dosłownie tak to jest ujmowane– „by było jak było”. Źródło więc, nie można mieć wątpliwości – jest polityczne. I nie takie zwykłe - lewackie i oparte o chęć powrotu do stanu sprzed lat. Z zaślepieniem w nienawiści wyrobionej technikami manipulacji społecznej.
Dwie pokazane rzeczy łączą się logicznie w jedną fundamentalną informację. To wszak dowód na osąd intuicyjnie jest znany od lat, a wprost okazany już bez osłonek. Czy wszyscy protestujący w amoku wizji dostania żywej kasy, to widzą i mieliby rzeczywistą ochotę na powtórkę blokady najistotniejszej misji zawodu nauczyciela – mentora pamiętanego nieraz przez cale życie. Takich, których nie tylko dobrze się wspomina i głęboką wdzięcznością a nie z ulgą i pamięciom o złych doświadczeniach. Wynikiem pokazanego sondażu - mamy dowód na skalę nasycenia komuną i postkomuną grupy zawodowej. Wątpliwości zostały rozwiane – 97 %
Pal już sześć sprawy płacowe. Nie wiem czy aby na pewno społeczeństwo i to w takiej skali, aż ponad 97 % towej - a płacą wszyscy – oczekuje dalszej kontynuacji nauczania w takim wykonaniu i jawnej już jakości wątpliwego przygotowania ucznia do życia społecznego w szacunku pracy i dla społeczeństwa. Czyszczenie tego zawodu jako kolejnej kasty musi nastąpić bez zwłoki. To pewne.
To postulat. Czy możliwy do zrealizowania?
Mam przekonanie, że z o wiele większymi szansami niż w takich kastach jak Sędziowska czy Naukawa. Podstawy takiego osądu daje Konstytucja. W niej mamy zapis prawa rodziców do decyzji o wychowaniu dzieci. Czy dziś rodzice mają realny wpływ na treści i jakość pracy nauczyciela? Tylko majętni – własną inwestycją w nauczanie pozaszkolne to uzupełniają. Tak więc fundamentalny mechanizm jest możliwy do zrealizowania. Byle istniejący zapis Konstytucji nie pozostawał martwy jak dotychczas. Za to z osią można widzieć – systemowego powiązania finansowania nauczania na poziomie powiedzmy ogólnym – czyli do poziomu człowieka dorosłego w rozumieniu prawa – z decyzją rodziców lub opiekunów prawnych. Centralnym problemem są właśnie lewackie pomysły i realizacje – np. odebrania dzieci rodzicom czyli ich upaństwowienie, Dziś w krajach zachodu akcja ta jest już realizowana brutalnie i pod dowolnie wymyślanymi powodami. Czy drodzy czytelnicy sądzicie, że cała akcja ataku na wartości zapisane w Dekalogu i na Kościół – jako ich nosiciela, ma na celu cokolwiek innego jak tylko społeczeństwo? To właśnie „zabezpieczenie” dzieci od możliwości zetknięcia się czymś innym niż politpoprawność i otwarcie na rozerwanie rodziny i ogólnie spójności – ma dać glebę.
Zastanówmy się czy na pewno 97 % rodziców popierało by nie postulaty płacowe a lewacki sposób wychowania z karykaturalną realizacją minimum programowego bez refleksji nad jakością tego ostatniego. Wyciągnęli by z kieszeni pieniądze – nawet te przenośnie znaczone - przeznaczyliby na takie rzeczy jak fobie i pomysły edukacyjne pan socjalizmu.
Całe ZNP ani nie miałoby szans używać postulatów płacowych dla celów polityczno - ideologicznych. Szkoła musiałaby się dostosować do wymagań rodziców a promocja ucznia musiałaby być jedynie i aż, świadectwem jego kompetencji, a nie rezultatem fochów i uprzedzeń nauczycieli.
Idealizacja – może. Jednak gdy nadal się pozwoli na szarogęsienie się lewactwa i to wprost w formie czysto urzędniczej (kiedy to pan Broniarz był praktykującym wychowawcą?) perspektywa zniewolenia zatomizowanego społeczeństwa zostanie zrealizowana. Każdy nawet w miarę świadomy człowiek musi sobie zdawać sprawę, jak jest zgubny brak reakcji na odcinanie młodzieży od pragnienia suwerenności, bycia uczciwym, uznania Polskości za normalność i zrozumienia istnienia spójnej rodziny jako podstawy przyszłego rozwoju cywilizacyjnego i gospodarczego. Usiłuje się społeczeństwu wmówić, że to takie nienowoczesne. Tymczasem to warunek rozwoju i istnienia Państwa, społeczności oraz ochrony interesów każdego z osobna.
Skala i metody tzw. protestu - a w istocie następnej akcji utrzymującej się w strategii zwolenników totalnej destrukcji uświadamia zarówno konieczność natychmiastowej reakcji w kierunku doskonałych płac związanych z jakością pracy jak i to, że w obecnym stanie rzeczy i postawie tzw Związku Zawodowego ta akcja nie ma prawa przynieść dla niestety – nauczycieli – żadnego efektu finansowego. Jakkolwiek się ona nie skończy – nic nie zmieni a raczej oddali rzeczywistą poprawę warunków wykonywania pracy. Już nie mówmy o tym o czym szara masa protestujących powinna być poinformowana wręcz odwrotnie – według prawa pracy za okres strajku pracownik zachowuje ubezpieczenie ale traci zapłatę – praca nie jest wszak wykonywana.
Tak w ogóle - z terrorystami się nie rozmawia a na terrorystę – gdy ten porzuca pozytywne podejście do rozmów, nie negocjuje racjonalnie a tylko eskaluje żądania zawsze można znaleźć – odpowiedni mu sposób reakcji
W skrócie – jakiekolwiek udzielnie koneksji byłoby błędem.
I na koniec ważna informacja uzupełniająca.
W referendum zadano pytanie czy chciałbyś zarabiać o 1000 złotych więcej – a któż by nie chciał? Czy na pewno taka sama część kadry nauczycielskiej jest tak nasączona lewactwem, że pozytywnie by odpowiedziała na inne pytanie o użycie zakładników w tzw. walce – w istocie destrukcji nauczania i demoralizacji społecznej młodzieży. Po skali 97 % - pewności nie mam, choć zdrowy rozum podpowiada zróżnicowanie.
Jestem o tyle optymistą, że choć gdzie jak gdzie ale wśród kadry nauczającej silnie działa presja koterii – to wiem, że wśród kadry jest dużo ludzi wysoko ceniących swą rolę społeczną, kochających zawód i młodzież. Mają oni przekonania prawicowe i lewicowe ale ci rzadko są doktrynalnymi lewakami. To istniejący niezmiennie od dziesięcioleci system sytuowania nauczania w jego oderwaniu od powiązania finansowania z potrzebami społeczeństwa – tych ludzi tłamsi i marginalizuje – dając podstawy do wszelkich patologii
Użycie zakładników w walce w istocie ideologiczno - politycznej z postulatami płacowymi tylko jako przykrywką – jest patologią. Patologii nie powinno się tolerować, Mamy przykłady skutków tolerowania różnych patologii uznanych w końcu społecznie za normalność. Mamy mało ciekawe wyniki
O ile jeszcze nie tak dawno starałem się rozumieć postulaty płacowe – to jednak ta informacja o skali poparcia zastosowanej formy i metod protestu – nabrałem pewności, że jakakolwiek sympatia do tej akcji byłby błędem.
Niestety – aż tak
I na koniec. Tuż po studiach – jeszcze w czasach głębokiej komuny, krótko pracowałem w swej dawnej szkole średniej. Lecz i to mi wystarczyło by sobie powiedzieć – praca z młodzieżą jest warta wysiłku – ale praca w towarzystwie tego grona – gdzie panowała obmowa, podejrzliwość i wprost donosicielstwo i aż się zewnętrznie czerwieniło – jest katorgą. Sam miałem w szkole paru nauczycieli których pamiętam do dziś i którzy zostawili swój ślad. Czyżby warunki Ich pracy, z których wtedy zdałem sobie sprawę, do dziś nie uległy zmianie? Najwyższy czas by uległy a dopiero za tym powinna podążać zasadnicza zmiana uposażenia w tym sposobu jego powiązania z jakością pracy