Sam strajk nauczycieli uważam za zasadny w zakresie oparcia go o motyw niskich zarobków. Jednak sam sposób i moment jego prowadzenia, w tym używanie dzieci i młodzieży jako zakładników czy raczej żywych tarcz, uważam za wręcz haniebny. Na pewno wystarczający to powód (choć dobrze mi się mówi z pozycji kogoś kto nie odpowiada za funkcjonowanie szkoły), do nie podejmowania dyskusji, jako że z szantażystami się nie rozmawia. Stawia to też poważne pytania o kwalifikacje zawodowe tak protestujących. Sama rozmowa z szantażystą tylko premiuje jego zachowanie.

Kwalifikacje w takich zawodach jak lekarz, nauczyciel, sędzia naukowiec czy ksiądz obejmują też zrozumienie i szacunek dla misji zawodu i dla osób, z którymi się ma do czynienia wypełniając dany zawód. Gdy tych cech zawodu się nie czuje i nie szanuje– to niestety zostaje podważony sam status lekarza, nauczyciela, sędziego, naukowca czy księdza. Misja, powaga i odpowiedzialność – albo degradacja. Nie oznacza to zgody na wymaganie pracy bez wynagrodzenia, niemniej ranking wartości jest kwalifikacją zawodową. Dziś mówi się o profesjonalizmie – jego brak musi eliminować z zawodu. Kryzys w tym zakresie, jest jak widać odczuwalny i przynosi złe skutki. To kryzys elit i braku autorytetów a bez nich społeczeństwo ulega zdziczeniu i zwija się w atrofii. Zaczyna być słabe wobec silnych organizacją i zasadami.
To najkrócej.
To wszystko prawda – a ten brak szacunku i poczucia misji przekłada się na dla mnie co najmniej prymitywny, a na pewno skrajnie kłamliwy taki oto argument. Streszcza się on do mówienia – nauczyciele i tak dużo zarabiają, bo pracują bardzo krótko, mają przywileje, całe ferie i wakacje płatnego czasu wolnego . W sumie ich zarobki są relatywnie w stosunku do innych zawodów co najmniej godne, jeśli nie wręcz wysokie.
Taka argumentacja nie może pozostać bez, i to zasadniczej, odpowiedzi. Jest tak bezrefleksyjna i tak sięgająca schematów rodem z głębokiej komuny – że zatrważa. Co gorsze – takie zdanko prz ez przypadek może komuś się spodobać i rozprzestrzenienie się bezmyślności, głupoty i wręcz pogardy dla roli jednej z ważniejszych ról społecznych jakie pełnią nauczyciele - gotowe. .
Można ewentualnie powiedzieć krótko, że taki osąd świadczy o kompletnej ignorancji i braku jakiegokolwiek rozeznania w sprawie warunków i rzeczywistego wymiaru czasowego pracy nauczycieli.w końcu, nie każdy musiał mieć na poważnie kontakt ze szkołą. Trudno. Chcąc zachować nadzieję na spowodowanie przemyślenia sprawy warto pokazać jak podobna opinia o pracy nauczyciela jest fałszywa i po prostu – nie tyle krzywdząca co wręcz nieuczciwa.
1, Każdy rodzaj pracy niesie za sobą inne obciążenia. Ktoś, kto ileś godzin dziennie macha łopatą może uważać. iż ten pracujący mózgiem nic nie robi i ma lekką pracę. Ten kto siedzi większą część doby za kółkiem zapewne pracę w Policji Drogowej będzie uważał za lekką łatwą i przyjemną. Itd.
2. Tak zwane pensum w dydaktyce – to tylko czysty żywy czas spędzony w klasie, na sali wykładowej, w sali ćwiczeń. Jednak, oprócz tego, każdy dydaktyk i na każdym poziomie nauczania i w każdej formie zatrudnienia ma też zajęcia – ogólnie mówiąc związane z funkcjonowaniem instytucji, a także wszelkie prace związane z przygotowaniem zajęć i kontrolą wyników nauczania. W tym zakresie dodajmy do tego pensum czas, który musi być poświęcony na ciągłe a konieczne samokształcenie. Godzina wykładu – to parę godzin układania sobie już posiadanej wiedzy i opracowanie metodyki jej przekazania. Tu nauczycieli należy podziwiać – bo muszą być w tym względzie mistrzami krótkiej formy – a ta wymaga największego wysiłku i dokładnej znajomości percepcji ucznia.
3. Jak ktoś macha łopatą, to niczego nie musi się dodatkowo uczyć oprócz może jednego – sumowania doświadczenia, które nie pozwoli mu np.wejść do głębokiego, niezabezpieczonego wykopu.
4. W przypadku nauczycieli – też każdego stopnia - musimy mówić o czasie jaki się poświęca podopiecznym w innych formach dydaktycznych, za co nikt nikomu przecież nie płaci. Jeśli nawet – to grosze, Praca ta, też zresztą formalnie nie należy do zajęć etatowych – choć jest ona niezbędnym elementem wykonania głównego zadania – nauczania przedmiotowego i wychowania. W szkole podstawowej i średniej dochodzi do tego czas na wypełnienie zadań stricte wychowawczych. Choć tak naprawdę i dydaktyk akademicki z tego nie może czuć się zwolniony.
5. Czas wolny – ludzie postronni są skłonni widzieć poprzez czas ferii i wakacji – mnóstwo wolnego czasu. Naprawdę można poważnie sądzić, że w tym czasie nauczyciel idzie sobie na piwo, leży na leżaku i oddaje się nicnierobieniu? To w dużej części czas, który nauczyciel, dydaktyk, naukowiec – ma szanse na robienie, przemyślenie, przestudiowanie tego wszystkiego czego nie mógł się dotknąć z braku czasu, gdy w szkole czy w uczelni są podopieczni. Już nie mówię o szkolnych decybelach. Na dodatek podopieczni przynoszą często ze sobą wcześniej nieznany a niezwykle destrukcyjny problem roszczeniowych do absurdu postaw rodziców. Ci też bywają – jak autorzy omawianej argumentacji – popisowo demolującymi dla swych własnych dzieci.
Krótko mówiąc –sprawa oceny rzekomej lekkości pracy nauczyciela jest doskonałym przykładem na zderzenie wyobrażeń o pracy, tego, kto pracuje 8 godzin dziennie i po tym czasie zamyka za sobą drzwi, sprawy zawodowe pozostawiając poza sobą, z realiami człowieka pracującego w istocie w nienormowanym czasie pracy. Właśnie to nienormowanie – obejmuje pojęcie misji zawodu. Nie da się tu niczego zostawić za sobą. Pensum nauczyciela to tylko i wcale nie zasadnicza część tego co składa się na Jego zawód.
6/ To wszystko nie oznacza, że nie powinno być zadane inne a wiążące się z tym pytanie. O jakość pracy. Ta może być wykonywana z lekceważeniem zadań tych ponad pensum. Fakt. Pytanie to jest nie tylko godne postawienia ale i rozważenia. Zdajmy sobie sprawę, że praca nazwijmy to nienormowana ze swej natury jest praktycznie niemożliwa do administracyjnej kontroli. Obecny system szkołny i to na każdym poziomie nauczania, jest sterowany i kontrolowany właśnie ślepo administracyjnie. Ten system ze swej natury właściwie nie bierze pod uwagą tej części pracy, która wykracza poza pensum a wyniki są oceniane poprzez gąszcz punkcików, rankingów, lokat. Jakość poszanowania dla misji jako niemożliwa do tak automatycznej oceny, nie jest uwzględniana. Ocenie zupełnie unika to, czy nauczyciel tylko odbębnia jak to się mówi owo pensum, czy też ciężko i z zaangażowaniem pracuje w tej sferze – nazwijmy ją – misyjnej, I tak to – ludzie widząc efekty, kształtują swą opinię o pracy nauczyciela nie wgłębiając się w istotę tego zawodu i widząc efekty pod postacią jakości kandydatów do elity. „Produkt” tylko incydentalne jest najwyższych lotów. Nie biorąc pod uwagę tego co spowodowano ścisłym uzależnieniem szkolnictwa i nauki od administracji – ergo – od średnich szczebli polityki i dla ogólnych celów nazwijmy to ideowych, ludzie ukształtowani w uzależnieniu od tego myślenia – są ślepi w swych ocenach, Gdy dodadzą sobie, jak np. prof. J. Hartman, elementy darwinizmu społecznego (to celne określenie prof. A. Nowaka) odwołującego się do przekonania, że Polak w swej zasadniczej masie może tylko kopać rowy i tylko posiąść umiejętność podpisu oraz oglądania właściwych stacji TV – to i oni są w stanie widzieć nauczycieli tylko jako narzędzie indoktrynacji i polityki. Dla nich słowo misja jest równa indoktrynacji i wprowadzaniu demontażu elementarnych więzi społecznych pod hasłami dominacji marginesu zajętego niby problemami – tymi od pasa w dół. Widzimy dlaczego to pan Broniarz jest dziś sprężyną tak haniebnie realizowanych protestów? Wcześniej jakoś za poprzednich ekip rządzących miał uszy po sobie. Właśnie z powodów doktrynerskicego lewactwa zgodnego z linią ówcześnie rządzących polityków, co mu z chowu i własnej formacji odpowiadało. Jego uczestnictwo w wiecach totalnej destrukcji powinno mówić wszystko. Protesty teraz – gdy realnie sytuacje się poprawia = o jakim innym niż polityczne rozumienie roli nauczyciela można mówić? .
Z tego co zostało tu powiedziane– jak sądzę widać, iż powiedzenie - nauczyciele zarabiają relatywnie dużo – identyfikuje nie tylko człowieka mającego nikłe rozeznanie rzeczowe i wprost o prostackim myśleniu o pracy. Wskazuje też wprost na fundamenty protestu tak rażąco nie liczącego się z powinnością zawodu.
Powtarzam to co już kiedyś napisałem. Samo uczestnictwo w tym akurat proteście jest bezpośrednim dowodem odejścia od zasad zawodu czyli dowodzi niekompetencji. A niekompetencja, nie powinna być opłacana. Kompetencja i wypełnianie zadań zawodu powinno być solidnie gratyfikowane. Tego wymaga i uczciwość i interes społeczny
Powstaje problem przez wieki samoistnie rozwiązywany – oceny wartości wypełniania zadań misyjnych. Tego bez zmiany systemu się nie dokona.
Zauważmy – obecnie protestujący w ogóle tego problemu nie poruszają, Chcą tylko by było jak było za to drożej.
Wniosek z protestów? Natychmiastowe zmiany strukturalne w kierunku wyraźnego zaakcentowania wagi zadań – tu nazywanych misyjnymi co można osiągnąć opierając ten system na nauczycielach i dziś znakomicie wypełniających te zadania, Wprowadzenie tych zmian to też wyraźnie inna redystrybucja i to znacząco wyższych finansów/
I oczywiście – co tylko tu się przewijało a myślę że będzie budziło największy opór betonu myślowego nie tylko wśród nauczycieli – rezygnacja z nakazów nowomód poprawności politycznej.
Młody człowiek ma wiedzieć nie tylko że 2+2 jest chyba 4 ale też co to jest przyzwoitość, szacunek i parę innych rzeczy.