Wszyscy zachwalają Unię – bo tak wypada. Odmieniec zrobi inaczej. Lub nieuk. Szerokim strumieniem płynie forsa z unii, głównie na zachwalanie z unii. Więc tak do końca nie wiadomo kto jest opłaconym PR-owcem. Niestety, ale sporo ludzi z mediów, tv mają niezłe profity z UE. Poczynając od posłów, którzy nic nie robią. Proszę sprawdzić aktywność posłów. Nielicznie coś próbowali zadziałać. Nie ma szans na sprawdzenie aktywności. Cała forsa z biur poselskich idzie na rodziny i ludzi z układu. Poprzez ludzików którzy mają kieszenie zasilane z różnych fundacji poprzez stypendia, seminaria, wyjazdy, kasę za teksty z ochachami o unii, a skończywszy na ludzikach, którzy mają źródło dochodu wynikające z unijnych dodatkowych wymogów (dokumentacyjnych itp.). 

Podstawowa wersja ćwierćinteligenta wskazuje na to, iż dostaliśmy z UE 160 mld EUR. Z pewną nieśmiałością podanie ewentualnie druga cyfra: 50 mld EUR, które musieliśmy zapłacić. Oczywiście będzie kit o unijnym duchu i fladze, która formalnie nie jest flagą, bo UE nie jest państwem. Wysiłek, aby wskazać cyfry wpływów i kosztów, których nie ma w oficjalnych statystykach UE nie jest dla zwykłego człowieka, nie jest też dla osoby z salonu. To zadanie dla wytrawnego i uczciwego ekonomisty, który wie jak chodzi biznes i państwo. Idzie o to, aby oszacować co byśmy dostali, gdyby nie UE. Sporo tego będzie, a można zacząć od ceł pobieranych w Hamburgu i innych portach UE, od towarów które trafiają do Polski. Lista jest całkiem długa. Nigdzie nie znajdziesz tych cyfr, ale można je oszacować. Kolejna grupa kilkunastu pozycji, to mechanizmy związane z integracją, które w kilka lat spowodowały powstanie kosztów, ale też zysków. Co do kosztów, to można wspomnieć o absolwentach uczelni, na kierunkach które dają zawód, którego nie można wykonywać w Polsce (rolnictwo, montownie), których absolwenci muszą wyjechać do UE, po otrzymaniu kosztownego wykształcenia. Kolejna pozycja, to ci młodzi wykształceni ludzie, którzy dostaną więcej w UE, nawet na stanowisku poniżej kwalifikacji. Kolejna cyfra to po prostu emigracja, a wg unijnej nowomowy mobilność. Patrz: lekarze, pielęgniarki i koszty związane z brakiem służby zdrowia(ludzi w służbie zdrowia).

Co do samych funduszy unijnych to nikt nie mówi, że idą one na wybrane tematy. Na te przedsięwzięcia, o których zdecyduje UE, w tym białe słonie w powiatach, np. aquaparki. Typowy cashflow w białym słoniu jest taki, że budują za drogo (nawet dwa razy za drogo, choć jest to częściowo uzasadnione bo jest dodatkowa biurokracja). UE nie finansuje 100%, więc trzeba wziąć ze swoich. Te pieniądze nie będą już przeznaczone na to co jest poza tabelką UE, obiektywnie potrzebne. Cały system wspiera gigantomanię. Nie robi się 1000 projektów w gminach, tylko robi się jeden wielki w województwie. Tak się opłaca, też lepiej w mediach wygląda. Przy cięciu wstęgi, garda wyżej. Skutek: nie korzystają ludzie z gmin, tylko ci co mają bliżej do białego słonia „centralnego”. No chyba, że dowiozą. Nikt nie liczy kasy na remonty po 2 lub kilku latach. Kosztów eksploatacyjnych, które czasami są wyższe od przychodów (vide aquaparki, stadiony). Umie ktoś to policzyć, chce się komuś? Nie ma na to kasy, ale jest na unijną propagandę.

Zachwalacze mają w tym interes. Liczą na unijne synekturki. Brexit trochę nie w smak, UE się rozsypuje. O Włochach nie rozmawiajmy, bo to nie pasuje do sielankowego obrazka i unijnych planów. Żal, że nikt nie próbuje zrobić prawdziwego bilansu, a media zajmują się bzdurami i/lub płatną propagandą.

Tekst ukazał się na Salon24.pl w dniu 1 maja 2019r