Proponuję zwrócić uwagę na pewien rys metody zachowań firm, które działają na naszym rynku usług wszelakich. I spróbuję go umiejscowić w szerszym kontekście, który powinien być zauważony Pozostawię na boku samo słowo usługa. Jego kształtem jaki widzimy w realiach, można dość szybko wykazać jak owym firmom spodobał się na ich komfort osiągany dzięki czerpaniu wzorców z metod – jak się to ładnie nazywało – społecznej gospodarki rynkowej. Pamięta dziś takie coś ktokolwiek? - o młodych nie mówię, bo ci ową sytuację na poważnie biorą i za społeczną i za rynkową i za normalną.
A to panowie i panie - komuna w głowach – nic więcej. Sprzedawca i usługodawca w tak realnie mogą mieć ułożone stosunki. Na przykład usterkę można zgłaszać i można czekać do woli.. Po podpisaniu umowy klient ma prawo płacić ale czegoś oczekiwać – zwłaszcza ciągłości usług i ich jakości ? Bez przesady. On już przedmiotem w firmie. Ta oczywiście deklaruje troskę.
Zajmę się za to samą metodą zapewnienia firmie praktycznej swobody działania, postawieniem sobie przez nią kordonu broniącego ją przed kontaktem z klientem.
Podniesie się raban. Ależ pan bzdury gada, mamy rynek, mamy walkę o klienta, frontem do klienta itd.
Powiem krótko. Cenny jest, ale tylko ewentualnie potencjalny, przyszły klient. Po etapie - mamy cię kliencie – ten, wpada już do zagrody otoczonej systemowo kordonem oddzielającym go nawet od korzystania z prawa ogólnego – tu obowiązuje już tylko prawo firmy. Doświadczyłem.
Proszę mi wybaczyć – ale nie jestem na tyle odważny i majętny, bym mógł sobie pozwolić na mówienie o konkretnej firmie. Ta obawa zauważmy, jest dobrym dowodem na wzmocnienie tego kordonu działaniem naszych Sądów. Przykład wielu a ostatnio Pana Jana Śpiewaka, jest wystarczająco dobitnym przykładem. Ten ma zasądzone 220 tys. za użycie, powszechnie jest wręcz obiegowo używanego określenia „czyściciele kamienic” w odniesieniu do pana - kombinatora – tu nazwijmy go firmą, który już jest skazany za czyny opisywane tym określeniem.
Kasty utworzyły już, swój własny sposób na założenie i bezwzględne egzekwowanie tego, co nie tak dawno miały w ręku strukturalnie - Urząd na ul Mysiej wraz z oddziałami – cenzury nakładanej nawet na rzeczową i materialnie prawdziwą informację.
Opiszę jednak problem i ten poruszam, z którym każdy mający kontakt z konkretnymi firmami sam miał do czynienia a swoje przypadłości w tym problemie pomieści.
Kordon, o którym mówimy, wręcz sanitarny, ma dwie podstawy. Wspomniane tu powyżej wsparcie niezależnych Sądów – i drugi taki wał przeciw powodzi kontaktów z klientem – to system, ja ich nazywam, odbojników. Ci, za pensję, zbierają na klatę kontakt z klientami, a na dodatek – zaganiają nowych. Odbojnikami są te osoby siedzące w Salonach i świecące oczami za firmę i – ukochany przez wszystkie firmy - system infolinii. Bo ci ludzie rozmawiają z firmą też przez infolinię – tyle, że mniej czekają słuchając mantry i muzyczki.
Z kolei w zakresie wszelakich robót serwisowych, firmy miewają inny, już wzbogacony system ściany, od której klient się odbija. W razie potrzeby oczywiście. To wianuszek drobnych – zazwyczaj jednoosobowych firm świadczących usługi serwisowe . Serwis jest oficjalnie firmowy głównego świadczeniodawcy – bo ma placet tegoż – ale firmowy, w sensie związków i odpowiedzialności, już firmowy jest nie za bardzo. Satelici ci, dla klienta też pozostają NN. Bezpośrednio umówić się na termin jakieś naprawy, uzgodnienie szczegółów – nie wchodzi w rachubę. Klient ma być grzeczny i czekać pół dnia w „umówionym” czasie aż umówiony via infolinia serwisant przyjdzie. Życie jest życiem, a serwisant pracujący w jednym miejscu, tam dopiero może ocenić czas, w którym pojawi się u następnego klienta - to akurat jest prawda. Sam też swej centrali się obawia – to świeci oczami jak tylko może. Musi jednak zastanowić ten system izolacji od informacji zwrotnej – czyli swoista gra w głuchy telefon. Nad wszelkimi sprawami utrzymuje kontrolę anonimowa infolinia – bywa nawet – o nowoczesności – czasem też z szumnie nazywaną - sztuczną inteligencją czyli automat, który coś mówi, masz wybierać – z wybór niezbyt właściwy lub brak gotowości wklepania n- numerowego kodu (który jak wiadomo jest każdemu znany na pamięć) skutkuje odpadnięciem od ściany. Na koniec – wdzięcznie i grzecznie dziękuje za rozmowę, tak jakby to w ogóle była rozmowa a nie monolog. Nie mówię o następnej wersji - wszyscy nasi konsultanci są zajęci – i – muzyczka przerywana pauzą na start pętli od początku. Mój rekord to 20 parę minut – powyżej to mi już ręka cierpła a ucho więdło. Wymagana cierpliwość, precyzyjna odpowiedź i wybór. Ochrona danych RODO – a tu PESEL należy znać na pamięć. Nasz klient – nasz podwładny. Przywiązany – w oczekiwaniu nawet do pobliskiego sklepiku się nie wyskoczy bo a nuż a przypadek i serwisanci przyjdą i – klamka będzie pocałowana, Wtedy się okaże, ze to klient odmówił usługi i – spada z agendy. Czekam już na wywieszkę rodem z PRL – tych klientów nie obsługujemy.
Wzmocnienia dostarczają niby skierowane do klienta, niby nastawione na zapewnienie mu ciągłej poprawy naszych usług itd. ciągłe ankiety, w których klient może, ma prawo – oceniać. Tyle, że sama konstrukcja pytań tych ankiet wyklucza słabą ocenę działalności samej firmy jako takiej. Możliwe? Oczywiście, Na przykład – padają pytania jak oceniasz doradcę, czy załatwił twoją sprawę, czy się starał, czy pomógł. Na wszystkie można dać najwyższe oceny i to zgodne z prawdą, bo wszystkie one dotyczą konkretnego odbojnika, który rzeczywiście dwoił się i troił, by ci pomóc. Na koniec pada pytanie czy poleciłbyś komuś naszą firmę – wtedy mając fatalne wcześniejsze doświadczenia, choćby z tym z czym się zetknąłeś i uwzględniając marzenia, by się od tej firmy uwolnić bez ponoszenia umownych kar zapisanych dobrym maczkiem i najważniejszych przed majestatem Firmy. Chyba pozbawionej Dyrekcji, Prezesa, kogokolwiek z kierownictwa (to nawet firma garażowa ma kogoś odpowiedzialnego), mając choćby właśnie dość tego, że generalnie prawo firmy jest ważniejsze niż prawo ogólne, że na gruncie podsuwanych umów uważasz, ze jesteś kiwany (co może być subiektywnym, ale realnym odczuciem) - dajesz odpowiedź zgodną z Twoim przekonaniem i odczuciem – NIE – tej firmy bym nie polecił, Odpowiadam zgodnie z logiką zadawanych pytań. Nic z tego. Obowiązuje logika firmy. Bo oto - uwaga! ta końcowa odpowiedź nie jest wcale odbierana i rejestrowana jako dotycząca całej firmy, choć tak jest przecież zadane pytanie, a jest odnoszona do tego konkretnego doradcy – odbojnika. I tak firma z tej ankiety wychodzi jako wspaniała, bez zarzutu, doradca staje się zły, a to, co klient ma na wątrobie i do powiedzenia o firmie, spada na odbojnika i to on ponosi służbowe konsekwencje. Firmy, zdanie klienta, obchodzi tyle co zeszłoroczny śnieg – i jest cudownie.
Innymi słowy firma ma białko, że jest wspaniała, rzeczywistość de facto ją nie interesuje, a opowieści o grze rynkowej – gdy rynek jest medialnie, prasowo, telekomunikacyjnie w dużej mierze zmonopolizowany a tylko na obrzeżach sobie działa plankton tych usług – między bajki dla ludu można włożyć.
Firma normalna, odpowiedzialna i prawdziwie przyjazna dla klienta, dbająca o niego, nie rozmawia z nim anonimowo Nie produkuje umów na kilkadziesiąt stron, na których w jakimś miejscu drobnym druczkiem jest coś co wiąże klienta do odpowiedzialności prawie karnej, oczywiście na gruncie prawa firmy.
Opisuję to wszystko nie tylko dla swych doświadczeń, i nie z jedną firmą lecz też by pokazać jakie skutki przynosi anonimowość kontaktów pomiędzy usługodawcą a usługobiorcą i onegdajsze bezwarunkowe otwarcie nas, obywateli, na głupoty globalizacji.
Powinny być promowane i cenione firmy, które w swoim interesie zauważą, że automatyzm relacji, w których obie strony podchodzą do siebie jak do jeża, bez grama zaufania – jest szkodliwy dla obu stron. Dla firm też, choć te dziś zyskują na filozofii częstej wymiany klienta i przyjęcia, że jak mamy cię kliencie, to jesteś w czarnej dziurze.
Oczywiście w sytuacji gdy rynek usług, o którym mowa jest bezapelacyjnie oddany monopolistom, szanse na naprawę są znikome, Jednak mam wrażenie że właściwe i przemyślane reakcje klientów a nade wszystko zmiana sytuacji w której prawo firmy dominuje nad prawem ogólnie obowiązującym w Polsce (a dziś Sądy tą dominację potwierdzają) – będzie zaczynem stawiania spraw do pionu. I jak szydło z worka – choć pobocznie i odnosząc się do opisanych zasad, które realnie obowiązują, wychodzi tu znów sprawa Sądów. Wczorajsza informacja o tym, że Sąd swym wyrokiem i z uśmieszkiem satysfakcji pana Sędziego przywraca prawa właścicielskie do kamienicy we wspomnianym wcześniej przypadku panu skazanemu za przekręty kamieniczne. Mieszkańcy tej kamienicy przeżywali a teraz znów będą zapewne przeżywać horrory. To ta sama logika sędziów, których najważniejsi wychodzili z narad partyjnych i uczestniczyli w wiecach mających na celu obalenie demokratycznie wybranych rządzących. Tym razem Sędzia stawia się ponad Sejmem i Senatem bo ich przecież mocą została powołana Komisja której rozstrzygnięcie pan Sędzia jednym ruchem długopisu po prostu jej pracę – unieważnia. I Jego koledzy polecą jeszcze do UE – że to im się dzieje niepraworządność. Ileż głębokiej racji miał Marszałek Senior uprzedniej kadencji, nieodżałowany Kornel Morawiecki. Treść Jego wystąpienia jest i pozostaje chyba dla takiego Sędziego poza zasięgiem możliwości zrozumienia treści. Trudno. Ale ludzie wybierają tych co to politykę rozumieją jako kolejne iventy (ponoć tak się teraz brak myśli i koncepcji nazywa) z cyklu ulica i zagranica.
To wszystko razem musi się w końcu zobaczyć jako metodyczne przyzwolenie poprzez działanie w ramach posiadanych fragmentów władzy i wpływów w kastach – na wkładanie zawsze i wszędzie gdzie się da kija w szprychy. Musi też zostać pytanie – co robi Rzecznik Praw Obywatelskich. Jak widzi moje prawa jako klienta, jak widzi prawa ludzi z ul Nabielaka 9, jak widzi łamanie niezależności Sądów poprzez polityczną aktywność całej galerii najważniejszych Sędziów w Polsce. A ten zajmuje się centralnym problemem homoseksualistów i nie uważa sa swój obowiązek ochronę praw rodziców i dzieci przed rzekomo postępowym nauczaniem dzieci przez amatorów w temacie seksualizacji 4-ro latków. Przypominam te treści o jakich mowa już są w podstawie programowej tyle że w nieco stosowniejszym wieku. Tu też prawa samozwańczych postępowców sa ważniejsze niż Konstytucja mówiąca jasno co to jest rodzina.
O tym piszę, bo jutro ma być jakiś tęczowy piątek a myślenie wcześniej opisywanych firm i owych tęczowych aktywistów ma jeden wspólny korzeń – lekceważenie prawa ogólnego obowiązującego w Polsce. Prawo firmy i prawo tęczowych ma być ważniejsze od każdego zapisu prawa stanowionego i naturalnego. I to jest ważna istota tych spraw, a źródłem jest bezmyślna i automatycznie wykonywana globalizacja. Ta sama w sobie nie jest zła – raczej jest korzystna, ale bezmyślność jak w każdym przypadku i ślepota w tresurze robi z niej walec zniewolenia.
I to jest ważny a na ogół pomijany odcień tych spraw. Wyborcy powinni zauważyć, że trzeba uważać przy wyborach – bo siła wybranych może dopiero takie przypadki sprowadzić na ziemię. Ściślej – spowodować, że prawo będzie prawem ale nie firmy i nie wymuszaczy, A sprawiedliwość będzie zgodna z tym co wszyscy pod tym rozumiemy.