Mamy oto drastyczną, bo nie o procenty, a o krotności, podwyżkę opłat za parkowanie. Po pierwsze należy pamiętać, że nie duszki ją uchwaliły a Radni. Którzy? Trudno dociec. W każdym razie nie jest to informacja łatwo dostępna. Gdyby była to decyzja czysto ekonomiczna i mająca silne podstawy – to cóż by stało na przeszkodzie by powiedzieć; tak , głosowaliśmy za tym ruchem bo… i tu padłyby jakieś sensowne argumenty. Dziś ludzie stają przed faktem dokonanym – wybrali - to mają. W każdym razie  mamy pole do domysłów – kto tak pokracznie myśli o interesie miasta. I pod hasłami konieczność finansowa, smog, zanieczyszczenie i w ogóle eko.

Hasła piękne tyle, że i pod tym względem zwłaszcza, gdy pomyśli się o znaczeniu przedrostka eko – można wyprowadzać, że jest dokładnie odwrotnie. Tylko biznes jest akurat niewątpliwy. Dla dalszej treści tego tekstu jest ważne – kto i jak głosował i jaki jest skład naszej Rady w sensie opcji politycznych, choć akurat to nie powinno być problemem w samorządzie. Jednak skrywanie wyników i głosowań w tej sprawie niestety uzasadnia stawianie i tego aspektu. Rada Miasta nie powinna przecież w ogóle reagować na sprawy polityczne. Dziś jednak pamiętajmy– totalsi – nie na darmo są totalsami. Wszędzie, zawsze, przy każdej okazji, na każdym dostępnym polu, za każdą cenę -  nawet kompromitacji siebie  i Polski na arenie międzynarodowej, programowo – bo to jedyny dosłownie program, wkładali, wkładają i wkładać będą kij w szprychy. By tylko przypadkiem nie wyszło inaczej. Ma być, że PiS jest zły, PiS ma straszne kły, a na końcu – w końcu - ma być jak było.

Tak więc – skoro Rada podejmuje taką decyzję i  to w sposób niezbyt jawny dla obywateli, a obowiązuje politycznie to co powyżej powiedziano, staje się uprawnione przynajmniej  rozważenie kilku następujących kwestii.

Pierwsza to pytanie o cel albo – cele, tego i to tak drastycznego ruchu. Do tego należy niejako równolegle rozważyć czy Miasto, jego zarządcy i urzędnicy są dla mieszkańca czy to może mieszkaniec jest dla tychże. Soc i postsoc – układ, ma z tym poważny i od 30 lat nierozstrzygnięty problem. Wszędzie w demokracji w sposób naturalny obowiązuje pierwsze podejście  a drugie z nich jest świadectwem nienaruszonego stanu umysłu homo sowieticusa I to po obu stronach i władców i nie ukrywajmy - podwładnych, którzy na postawę tych pierwszych godzą się przy urnie. Nie ma co narzekać – i dlatego piszę ten tekst.

Co do celów operacji wprowadzania nowych opłat.

Pierwsze co się narzuca – to oczywiście kasa. Ten cel jest i będzie coraz bardziej restrykcyjnie wyciskany jak wągier. Kasa to nie tylko wysokość opłat ale też ich możliwie silne zróżnicowanie, wydłużanie czasu obowiązywania opłacania parkowania a także – twierdzę, co nas czeka – zmniejszenie obszaru stref i pokrycie nimi całego miasta i okolic. Nie czarujmy się. Jest oczywiście wysokość opłaty, po której ulice będą w miarę puste a wtedy przypomnimy sobie o pytaniu – czy Miasto jest domem mieszkańca czy ten w mieście jest intruzem. Oczywiście pod hasłem eko. Zieloni w obecnej wersji są w stanie bronić życia sasanki i adoptować pieska, ale już nie uważają za stosowną obronę życia nienarodzonego czy adopcję dziecka chyba, ze przez parę monopłciową. Mogą jak trzeba zwalczać mieszkańca, a nie szukać kompromisu co zresztą nakazuje zasada zrównoważonego rozwoju – i robią to oczywiście zawsze w imię i po linii. Świadomie czy nie są rodzaju pałki bojowej. Drugim celem operacji opłat– przynajmniej deklarowanym – jest walka o zmniejszenie obciążenia miasta ruchem samochodowym czyli spalinami – poprzez jego uspokojenie, eliminację zbędnych przejazdów samochodowych. Czyli właśnie eko w wersji doktrynalnej, a nie tej zgodnej z obowiązującymi zasadami.

Patrząc na to z boku – trochę  kulą w płot. Dlaczego? Jeszcze kilkadziesiąt lat temu samochód był cennym nabytkiem i bardziej służył celom reprezentacyjno – prestiżowo – turystycznym w ostateczności. Koszt to co najmniej kilkadziesiąt pensji jak nie lepiej. O rynku wtórnym – nie mówmy. 

Dziś, samochód jest narzędziem, urządzeniem mającym ułatwić życie a czasem wręcz jest środkiem zarabiania na życie. To nośnik  życia gospodarczego i rodzaj butów. Zatrzymanie krwioobiegu i piętrzenie trudności w życiu codziennym – czy o to chodzi? Może tak właśnie - utrudnić życie w imię automatycznie i propagandowo traktowanej eko-neo-wiary? Oikos – dom, dziś to całe otoczenie tworzy właściwe środowisko człowieka w mieście. Pogodzenie racji środowiskowych – w skrócie – antysmogowych i przyjazności miasta dla mieszkańca – logicznie wymagałoby sensownej organizacji ruchu i możliwie dużej liczby parkingów osiedlowych i P&R. Co mamy? Miasteczko komunikacyjne – typu tego na Kazimierzu, palikowanie na potęgę, nonsensowne zakazy będące bankomatami dla straży miejskiej, która już innych zadań oprócz zakładania blokad chyba nie ma. Coś tu ewidentnie nie gra

Czy system opłat w ogóle zmniejsza problem? Wiara w to, że administracyjnie, zarządzeniem da się ukształtować rzeczywistość i co najmniej wypiąć pierś po ordery jest wprost rozbrajająca. Jako mieszkaniec Zwierzyńca mimo opłat i tak mam kłopoty z parkowaniem, podwyżka opłat – nic nie zmieniła a sam osobiście sporo kłopotów osobistych, rodzinnych  z tego tytułu. Nie są one przedmiotem tu interesującym i nie będę ich opisywał choć nie są czymś wyjątkowym czyli są raczej powszechne. Owszem, zwiększyła się za to aktywność gości w mundurkach i kamizelkach a gdy są mecze na stadionach Cracovii lub i Wisły albo jest jakaś impreza na Błoniach to mam przegwizdane. Po okolicy jeżdżą też na okrągło sznury aut – bo - same ulice jednokierunkowe – tak kręcą ruchem. Przez moją ulicę szerokości 6 m często płynie taki sznur pyrkających samochodów, ze przez minuty nie można przejść na drugą jej stronę. Nie ma to jak dzielna walka ze smogiem w wydaniu dyktatu eko aktywistów. Czasem tylko desperacki rzut ciała ku drugiej stronie jezdni pomaga. No i w nocy zdarzy się motocyklista lub BM-kowiec - kamikadze – dawca organów.

Zastanówmy się więc nad inną możliwością wyjaśnienia tej zmiany opłat.

Popatrzmy na skład RMK przez pryzmat podziału PiS - AntyPiS To proporcja 16:26 Do tego dodajmy trwającą od prawie 5-ciu lat politykę ulica i zagranica – co jest propozycją polityczną Anty-PiS-u. Ulica i zagranica są widoczne i dyskutowane – ale wkładanie kija w szprychy. odbywa się tam gdzie się tylko da. Kasty są wszechobecne. Miedzy wyborami, to nie lud – choć ten już wykazał skalę poparcia – lecz kasty, choć mniej liczne – za to decydenckie - mają całkiem realne i poważnie zagrożone interesy.  Działają zgodnie i w porozumieniu. Sądy widać, Nauka – wydaje się być sprawą środowiska jajogłowych, edukacja – to sprawa maluchów i młodzieży i ich rodziców. Niby. Służba zdrowia – jest pokazywana jako apolityczna i taka być powinna. Tymczasem jest już od lat zarządzana przez tą samą, zmienną tylko w nazwach kastę administracyjną i jej służący prawie nie naruszony system zarzadzania. Przegrupowania i zmiana nazw to nie zmiana zasad. Tu nadbudowa i obudowa administracyjna  już dawno unieważniła działalność lekarza – jako lekarza. Utworzyła z lekarza usługodawcę. Pacjent się dziwi bo chce być leczony a jest usługobiorcą. Biedak – tego nie pojmuje – że lekarz – Judym z najlepszą wolą jest też bezradny i spętany, opłacając też  cały sztab ochrony. To konieczność już utrzymywania stosownych firm - od handlowców, prawników, księgowych po komputerowców i osobę wprowadzającą koniecznie na bieżąco wszelkie dane o wcześniejszym, dzisiejszym i jutrzejszym pacjencie – przepraszam – usługobiorcy. Każdy lekarz POZ – ma biurko zasłane historiami choroby i nieco zazwyczaj już zakurzoną kozetkę, koniecznie komputer z programami na każdą okoliczność wypełniania papierka i kontaktu z NFZ. Awaria telefonu, internetu czy prądu – to katastrofa. Ochrona przed wymysłami administracji jest konieczna dla przeżycia. Obraz  lekarza zawodowego łapownika – niech sobie każdy, byle uczciwie sam przemyśli. By było jasne nie jestem lekarzem tylko widzę realia. O tej działalności totalsów w wersji organizatorów pracy lekarza można tomy wypisywać. I proszę nie myśleć, że kasty w zakresie oporu nie współpracują.

W sumie jak widzimy w naszym najbliższym otoczeniu z wpływem na nasze warunki życia – mamy co najmniej trzy kasty niejednokrotnie powiązane ze sobą relacjami personalnymi i interesami. Tu nie potrzeba umów.

Sądy i inne kasty - niezależne – tak, tylko od czego i do czego

W realiach działa łańcuszek samorząd- szkoła-administracja itd.    

Jak widać, pól do niejawnego działania w stylu im gorzej – tym lepiej a tak w ogóle, to najlepiej było za komuny – jest sporo. Czy samorząd jest wolny od tych politycznych wyczynów? Od najmniejszych miasteczek po wielkie aglomeracje – ma być jak było - i to łączy.

Sam skład RMK – oglądany z punktu widzenia rozdziału na realnie reformatorski PiS i AntyPiS – spojony hasłem by było jak było – jest bardzo wyraźny. Proporcje – wg składu Klubów mówią wprost  o interesach w tym zakresie. To wspomniana proporcja 16: 26. Trzeba coś dodawać? Nie trzeba znać rezultatów imiennego głosowania, by widzieć gołym okiem jaka opcja polityczna decydowała o takim, a nie innym rozwiązaniem sprawy opłat za parkowanie. Tym samym, jak na dłoni widać cel tej podwyżki, Widzimy, że zyski finansowe stają się tylko tłem, racje ekologiczne hasłem propagandowym a celem, który się więc pojawia jako ważący dla owej drastycznej podwyżki jest wkurzenie ludzi. Jeśli tak – to po co? A po to, by ta podwyżka mogła być pokazana jako konieczność wynikająca z działań Rządu. Drożyzna, drożyzna i jeszcze raz drożyzna oraz obciążanie samorządów. Na co te samorządy i jak wydają pieniądze i czy ich mają – tak naprawdę w złotówkach - mniej czy więcej – umyka uwadze. Otóż – mają więcej jak się okazuje. I Warszawa i Kraków i Gdańsk i Poznań i Łódź – o Wrocławiu nie zapomnijmy  - to w tym względzie są modelowe przykłady. Skala rozpapranych remontów kluczowych ulic w Krakowie blokujących precyzyjnie wszystko co się da – to skąd? Nie dało się tego samego zaprojektować i wykonywać sekwencyjnie a nie bawić się w pełną symultanę? W niej mieszkaniec czy na piechotę czy tramwajem czy samochodem kręci się wciąż napotykając niespodzianki – a kuku – nie tu.

Skoro sobie powiedzieliśmy, że samochód dziś - to tak jak dawniejsze buty – to rolą zarządzających nie jest mnożenie trudności tylko ułatwień i alternatywnych rozwiązań. To te mają wpływać na odejście od samochodu gdy tylko to jest możliwe. Ale odejście od samochodu oznacza pozostawienie go gdzieś – czyli wracamy do problemu czy może by było lepiej w ogóle przegnać mieszkańca z miasta?  

W tym wszystkim, i zwracam na to uwagę i w innych przypadkach -  w Krakowie lewactwo działa nie tak hałaśliwie. Cicho, spokojnie i wedle starej leninowskiej zasady – to wróg ma przynieść nam na tacy sznur, na którym go powiesimy.\

I to działa

Mamy pomniki Armii Krajowej, mamy pomnik Ofiar  Komunizmu, mamy Oleandry zepchnięte do roli, w której o myśl niepodległościowa i Piłsudski są tylko umownymi znakami obstawionymi w realu kolosem apartamentowca i budynkiem z kultem Konfucjusza. Nie wchodzę tu w tej sprawie w detale – ale efekt jest widoczny, a deklaracje strony rządowej – wygląda na to, że w wykonaniu są blokowane. Czeka następna zima bez ogrzewania budynku Domu im J. Piłsudskiego z realnymi zbiorami a nie hulającym wiatrem i kurzem – jak to mamy w lansowanej opowieści. I poza dyskusjami to jest fakt a zwalczanie Związku i Domu trwa od czasów gdy pan prof. J. Majchrowski był Wojewodą. Ładne dwie dekady. Tu nie ma znaczenie kadencja a cel. Lewacki cel.

Naprawdę, te sprawy – które jak może się wydawać zupełnie odległe mają wspólny mianownik. Ścieżka wspólnego celu ideologii i biznesu jest prosta i dość oczywista. Kolejne kroki – to A stale i w każdym detalu, wkurzać ludzi ze wskazaniem – to co robimy robić musimy - tu, w sprawie parkowania. Musimy uzupełnić budżet - bo PiS- owska władza narzucając zadania nam go uszczupla (choć faktycznie jest większy) a my tu remonty – rozgrzebanie itd. – wniosek – drzewiej było lepiej – czyli ma być jak było. B/ krok drugi – lewactwo i postlewactwo, już mając władzę będzie miało otwartą drogę do przerwanego demontażu podstaw, na których społeczeństwo Polskie stało przez tysiąc lat. C/ gdy zapanują nowe reguły – religia materii, przyjemności i dowolności w skrócie kult posiadania. Posiadanie czegoś stanie się celem i wypełnieniem pojęcia szczęścia. D/Tak otrzymujemy nowego człowieka – magmę powolną w podejściu do kasy i urny.

Ta droga jest ćwiczona nie od dziś.

Dziś tylko przywołuje się nazwę Nowa Lewica. Nie sądzę by jej dzisiejsi twórcy byli niegramotni i nie wiedzieli, że tak właśnie nazywał się  ten nurt w latach 60 –tych z czego wyszły różne radykalne lewackie bojówki. Hasło – walczymy o Pokój –  i rozwalimy cały świat – aż zapanuje pokój. Nasz pokój.

Przyzwyczaić ludzi do możliwie nawet nonsensownych posunięć to jak wchodzenie do zimnego basenu. Całą istotę historii opłat widzę jako jedna z wielu akcji, a tym razem już poprowadzoną z sukcesem. Jakoś przecież nie słychać wielkich sprzeciwów. Nie na podwyżkę o procenty a o krotności!  

Ma być po pierwsze jak było, po drugie naród ma zapomnieć o pamięci a po trzecie ma być szczęśliwy ciepłą wodą w kranie.

Przewidział to Stanisław Lem opisując krainę szczęśliwości, w której rozpylano areozol szczęścia. Wszyscy mieszkańcy byli pewni, że mieszkają w willach, jeżdżą supr-brykami – odżywiają się wykwintnie a w rzeczywistości spali w tekturowych pudłach, jeździli wózkami na małych kółkach odpychając się rękoma od podłoża, a żywili się tym co im wyrzucali Ci z wyższych sfer – odcięci od areozolu, ale nie od dóbr.

S.Lem to przewidział bo znał – o czym powszechnie się nie wie – jak w realu działał system sowiecki.

W końcu też inny ex mieszkaniec naszej Dzielnicy Półwsie Zwierzynieckie – oficjalnie był prawie ascetą, faktycznie sybarytą konsumpcji i bezwzględnie unikającym ludzkich odruchów. Niech tylko wystarczy, że choć przeżył Auschwitz też dzięki rtm Pileckiemu – to już jako druga osoba w Państwie mógł tegoż uratować – nawet nie drgnęła mu powieka. A wiedział co znaczyły słowa Rotmistrza że Auschwitz  było niczym wobec kazamatów i przesłuchań ubeków.

Warto te rzeczy widzieć – mimo, że w tym tekście była przecież mowa tylko o rzeczy, którą ludzie przełykają bez pudła – podwyżce cen za parkowanie. Tak oto nastąpiło oswojenie ludzi z wyczynami władzy i zostały wyważone drzwi dla coraz to lepszych warunków realizacji wspomnianej starej leninowskiej zasady.

Przesadzam?

Nie sądzę. Biznes polityczny i finansowy nie zna pojęcia kadencji i nigdy nie działa bezpośrednio. Ani się ludzie obejrzą.

Obym nie miał racji, lecz niestety – zobaczymy.

Parę rzeczy mi się sprawdziło. I wcale z tego nie jestem dumny i dlatego ten napisałem ten tekst polecając go Państwu pod rozwagę.

Można powiedzieć – gdzie Rzym – gdzie Krym, gdzie parkowanie a gdzie tak poważne rzeczy. A jednak zobaczmy opisaną sekwencję