Dziś, w Krakowie - pod słabo zweryfikowanym hasłem, że za smog odpowiedzialne jest (w zasadniczej części przynajmniej) palenie węglem i właśnie drzewem wprowadzono zakaz palenia paliwami stałymi. Dla mnie – jako mieszkańca w konkretnej sytuacji oznacza to przymus wydania nie mniej niż 25 – 30 tys. na zmianę systemu ogrzewania + koszty gazu lub energii w przyszłości. Gdzie w tej decyzji, podjętej chyba pod naciskiem biznesu i poprawności, za to przy użyciu haseł „eko” (Alarm Smogowy - nośna nazwa) Gdzie wpływ Śląska? Gdzie transport przy takiej sieci komunikacyjnej jaka jest, gdzie pytanie czym pali EC Łęg.

Czyżby gazem? Nie - też węglem, a straty na przesyle powodują, że na jednostkę ciepła w mieszkaniu - musi się spalić więcej węgla – czy to w tej decyzji ktokolwiek oszacował? To nie takie proste, faktycznie Łęg – to zanieczyszczenie w jednym miejscu, w jednej instalacji łatwiejszej do uszczelnienia – lecz czy straty i zyski są tu realnie oszacowane? W moim odczuciu istotnym też problemem dla Miasta jest monopol EDF. Firmy francuskiej mającej EC wraz z ziemią na własność – (sprzedana jeszcze w latach 90-tych) Nie na darmo ta firma reklamuje się jako niezwykle przyjazna środowisku – prawie chroniąca środowisko. Grunt to PR. a interes jest znaczny – bo we Francji opartej w 70 –ciu % na energetyce jądrowej EDF nie ma zbyt wielkiego pola – tu ma dobry przyczółek. 70% ciepła w mieście prawie milionowym. Bez odpowiedzialności za przesył. Produkujemy a im więcej podłączonych tym większa pewność stabilnego odbioru „produktu” odbieranego bez dyskusji na granicy firmy. W tym też - gdzie jest wymagane w końcu prawem, kompensowanie kosztów decyzji wymuszanych na mieszkańcach – tu pod hasłem eko i gdzie powtórzę - unikanie monopolu w dziedzinach strategicznych dla Miasta. Skutki braku dbałości w tym zakresie wykazała choćby ostatnia awaria. Przy mrozach - 50 tys. mieszkańców bez ciepła. I proszę mnie nie rozśmieszać programem udziału Miasta w likwidacji pieców. Raz, że jest to program który niegdyś już był, jest zanikający w czasie i dwa - dobrze widzieć ile na tym zarabiają banki i jaki jest rzeczywisty poziom pomocy dla mieszkańca, realnym udziałem finansowym w podkreślmy – wymuszanym wydatku – rzekomo koniecznym pro publico bono. To niech publico na to swoje bono się złoży – dlaczego koszty mają ponosić jednostki? Na to też nie ma uzasadnienia. Oprócz mocy sprawczej zarządzenia. Ale tak to niegdyś budowano Nową Hutę – też pod hasłem, że to będzie najlepsze i zdieś budiet – jak powiedział światły sowiecki inżynier.

Tak naprawdę z punku widzenia wymogów ochrony środowiska, ujętych w zasadzie zrównoważonego rozwoju, odwrotnie - kominki powinny być preferowane i dla kosztów ogrzewania i dla zużywania tym systemem energii odnawialnej - bo drzewa rosną, odrastają i nie trzeba wcale palić drzewem, które rośnie 50 lat. Dużo się mówi o np. ogniwach fotowoltanicznych, ale i tu czy ktoś oszacował pełny koszt ekologiczny na jednostkę energii uzyskiwanej tą drogą i jaka jest skala użyteczności tej energii? Tu trzeba uwzględniać koszty środowiskowe wyprodukowania i tzw utylizacji takich ogniw – jaki jest realny czas ich użytkowania, jakie mogą być koszty napraw awarii i to nie tylko samych ogniw, ale i całego układu niezbędnego do tego by energia uzyskana tą drogą mogła znaleźć zastosowanie – i ile tej energii można otrzymać. Na razie mówimy o dotowaniu – czyli uruchomionej pompie finansowej wspomagającej wyciąganie pieniędzy z zewnątrz, ale co dalej jak się owo ssanie skończy – warto by było wiedzieć

Jak eko - to trzeba uwzględniać wszystkie wymogi prawa. Te są przez samorząd i JP Prezydenta chyba lekceważone z użyciem bezrefleksyjnych, co najmniej, entuzjastów lewackiego podejścia do - dla nich (św. - przepraszam) Ekologii - cokolwiek by ono określenie nie znaczyło

Tyle uwag w związku z zakazem używania kominków i ogólnie – paliw stałych.

Jeśli są jakieś konkretne, a nie propagandowe i ogólnikowe informacje w zakresie pytań, które stawiam - mam nadzieję, że ktoś mnie w tej materii oświeci, a nie ośmieszy. Bo dziś taki zwyczaj – gdy nie ma rzeczowych argumentów następuje ucieczka do argumentów ad paersona i z autorytetu co w moim odczuciu obraża rozum i dowodzi niekompetencji używających podobnej argumentacji. Sekwencja - nie rozmawiamy – bo nie ma z kim – bywa używana dumnie przez „ekspertów” cokolwiek by ten przymiotnik nie oznaczał.

Czy drodzy Radni nad tymi problemami – które im były pokazywane – się zastanowili?

Hasła są piękne – tylko jak się one mają do rzeczywistego zwalczania smogu.

Jako żywo mało i niezbyt pewnie wiadomo. Problem smogu jest realny jednak jaki w nim jest udział pieców i kominków czy ich likwidacja - a to remedium na realne unieszkodliwienie zjawiska - to warto by było wiedzieć.

Samo wprowadzenie zakazu to materialny dowód, że coś się w sprawie robi. Bezcenne w PR i sprawozdawczości. Tak, ale to tylko papier – a samo myślenie jest tak magiczne jak to powodujące nakazywanie np. rozwiązywania problemów parkingowych – zakazem parkowania. Proste? Ileż kosztuje decyzja urzędnika i wyprodukowanie tablic, ile kasy z mandatów a ile trzeba by było wydać i jaki wysiłek włożyć w rzeczywiste rozwiązanie sprawy

A tak, z punktu widzenia urzędnika zza biurka problem mamy rozwiązany.    

Tu mamy realny problem smogu.

Ciekawa koncepcja jego rozwiązania.

I na koniec należy zapytać – czy będzie monitorowany jako izolowany wpływ likwidacji palenia w kominkach na smog i czy po wykazaniu, że takiego wpływu nie ma lub jest mizerny – powie ktoś przepraszam i cofnie ów zakaz? Nie wierzę też w to, że pod wpływem owego zakazu posiadacze kominków będą je masowo burzyć, rujnować mieszkanie. I co będą kontrole i kary za samo posiadanie kominka od lat? Ktoś będzie w stanie skontrolować czy go nie użyto – nawet tylko przy nim siedząc i popijając winko.

I w tym zakresie możliwości egzekucji zakazu ten naraża władzę tylko na śmieszność.

Na dodatek kontrola skuteczności zakazu nie leży w możliwościach mieszkańców, a to ten co dziś wprowadza owo rozwiązanie musiałby kiedyś (kiedy?) sam przyznać – działałem pochopnie. To – jak wiadomo z natury jest niemożliwe – chyba, że wyborcy przestaną sobie pozwalać na wodzenie siebie za nos – czego im serdecznie życzę.