Temat udostępnienia zalewu na zaporze w Dobczycach ma obok innych również rolę dźwigni propagandy przedwyborczej kierowanej do społeczności terenu okolic zbiornika. Stąd ów temat jest obracany cyklicznie w tysiąc obietnic, nadziei i projektów.

Jakoś nie realizowanych.

Nie ulega wątpliwości, iż konieczne jest racjonalne podejście do sprawy. Wymaga ona poznania rzeczowych argumentów, a także rozważenia i zweryfikowania, które z ograniczeń są nieprzekraczalne, a które są wręcz fikcyjne. W dyskursie publicznym, jakoś się tego nie robi. W końcu niezorientowanymi można sprawniej kierować.

Ku szczęśliwemu wyborowi, kogo trzeba, rzecz jasna.

Sprawa jest mi znana od początku zaistnienia samorządu, a nawet wcześniej jako, że jeszcze w 1980 roku gdy to w ramach działalności w PKE organizowaliśmy w AGH spotkanie panelowe na temat ?Woda dla Krakowa?. Jak z daty wynika było to w czasie gdy zapory jeszcze nie było, a w Krakowie deficyt wody dawał się we znaki.

Gdy zapora stanęła ? a nawet wcześniej, kwestia była podnoszona też od początku zaistnienia samorządu. Także, po rozpoczęciu pierwszej kadencji kolejnego Burmistrza ? zostało przez nas, zorganizowane Forum w Sali Rady Miasta i Gminy Dobczyce. Do dyskusji o warunkach panujących w ekosystemie i o szansach uruchomienia zbiornika przystąpili wtedy wszyscy uczestnicy opieki nad zaporą ? od szefa PIOŚ ? poprzez ludzi z ODGW, z Urzędu Marszałkowskiego, z Urzędu Wojewódzkiego, ichtiolodzy ze Stacji PAN, oczywiście był też przedstawiciel Krakowskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, ludzie ze Stacji Uzdatniania, byli też i Ci, którzy uczestniczyli w budowie Zapory itd. Samo to, że udało się zwołać do wspólnej rozmowy te osoby nie tylko dysponujące rzeczową wiedzą w sprawach zapory i zbiornika, ale też od których zależało jego dozorowanie, było uznaję niewątpliwym sukcesem opartym, co wyraźnie trzeba powiedzieć, na dobrej woli wszystkich uczestników ówczesnego Forum. I ta wola jest! W spokoju ? co ważne, były wtedy wykładane wszelkie argumenty ?za? i ?przeciw? oraz omawiane okoliczności związane z projektami udostępnienia turystycznego zalewu. Oczywiście owo spotkanie odbyło się dawno temu, ale wspominam o nim, by wskazać, że a/ nie można mówić, że argumenty w sprawie udostępnienia nie są znane i że uległy one jakiejś gruntowanej, jakościowej zmianie, b/ można wprost powiedzieć, że nie skorzystano w praktyce z informacji niezależnej i c/ wnioski są do tej pory lekceważone. Mało tego ? wtedy w pędzie tzw. ?skutecznego działania? je przetworzono, na wizję stateczku na zbiorniku, który u Uczestników wcześniejszej dyskusji wzbudził nie tylko zdumienie, ale i spowodowało okopanie się Ich w niechęci do dalszych rozmów. Poważnych ludzi potraktowano instrumentalnie metodą faktów dokonanych. Władze Dobczyc nawet nie zauważyły jak wykonały strzał w kolano. Zważając na ówczesny układ personalny, temat użyto najwyraźniej tylko w grze w łonie samorządu terytorialnego. Stateczkiem został osiągnięty tylko efekt propagandowy. Ludziom zasugerowano, że jest sukces, już tuż, tuż.

Nieco później, jako Małopolska Fundacja Rolnicza, próbowaliśmy realizować program Ekozlewnia ? który założeniu prowadził do koniecznej zmiany sposobu użytkowania rolniczego terenu. Bez tego nie da się przecież poważnie mówić o uruchomieniu akwenu do celów turystycznych, jako że ok. 40% zanieczyszczeń wpływających do zbiornika jest pochodzenia nie bytowego, a obszarowego. Tu najlepsza kanalizacja obejmująca nawet 100% gospodarstw nic nie załatwi, nie zabezpieczy zbiornika. Nawiasem mówiąc takie zadanie, nawet przez Związek Gmin Dorzecza Górnej Raby i Krakowa było wtedy zapisane jako zamiar ?pozainwestycyjny? Mówiąc wprost, siłami społecznymi usiłowaliśmy robić rzeczy, które należały do Tych, którzy mieli je w swym podstawowym obowiązku, a problematyki nie podejmowali poważnie.

Innymi słowy - w Dobczycach propozycje były i zaręczam ? gdyby ktokolwiek z władz samorządowych wtedy i nawet dziś, się zastanowił ? w żadnym z tych przypadków, nie były to wcale postulaty odwrócenia się od zbiornika, a tylko wołanie o rozsądek i o działanie zgodnie z prawem tak, by uruchomienie było możliwe. To było wprost do przetworzenia siłami samorządu na całkiem praktyczne inicjatywy i decyzje. A tu ? ściana. Realna polityka.

To było, a nie jest ? tak więc raczej warto się zastanowić na tym, co ?dziś?

Dawno już PT Wyborcy z Dobczyc i okolic powinni zauważyć ? i pewnie widzą, ale nie wyciągają wniosków, iż sprawa ? ogólnie ? Zapory - odżywa cyklicznie ? na wybory i jest łączona bezpośrednio z sugestią, iż uruchomienie, udostępnienie zalewu automatycznie pociągnie za sobą wręcz eldorado. Dochodzi tu jeszcze jeden ważny, lokalny a szkodliwy element. Tu obcy nie może mieć racji. Swoi wiedzą najlepiej. Na przykład Plan Rewitalizacji Miasta, wymagający znajomości wielu dyscyplin wiedzy, nie wykonała fachowa firma tylko Radni. Skutki? Zobaczymy ? choć w takich rzeczach Radni, jak najbardziej, mają swą bardzo ważną rolę. Ale nie wykonywania pracy za fachowców.

Jak z tym eldorado - spróbujmy skrótowo choć pomyśleć.

A/ Zapora, zbiornik - to 2/3 wody dla całej blisko milionowej aglomeracji. I to jest powód specjalnej troski.

B/ Sprawa bezpieczeństwa. Nie mówmy nawet i tylko o epoce terroryzmu. Każdy odpowiedzialny za bezpieczeństwo, musi przewidywać wszelkie ewentualności ? inaczej będzie personalnie ? i słusznie ? odpowiedzialny za zatrucie sporej populacji. Tu żartów nie ma, a dla decydenta ryzyko osobiste jest prawie stuprocentowe. To tylko kwestia czasu.

C/ Raba jest rzeką górską, zanieczyszczaną z całej zlewni. W swym biegu, co prawda, się samooczyszcza, ale nawet gdy działania dla ochrony tej zlewni odbywają się dużym wysiłkiem, to te dotyczą tylko 60% całkowitego ładunku zanieczyszczeń i tylko on jest tym ogromnym wysiłkiem zwalczany. I to bardzo dobrze ? ale nie wszystko. Można wspomnieć też warunki w jakich ta zapora była oddawana, jak była usunięta warstwa biologiczna i jak dziś wygląda życie biologiczne w zbiorniku zwłaszcza w przekrojach pionowych. Niestateczność zachowania się zalewu w związku z pogodą, porą roku itp. jest faktem. Równowaga biologiczna w zalewie jest labilna, a nie stabilna i nikt nie jest w stanie uczciwie przewidzieć skutków dodania do tej ?pełnej czary? jednej czy dwóch kropli. Skutki i tu są nie do przewidzenia.

D/ Wykorzystanie zbiornika można sobie wyobrazić na wiele sposobów. To, o czym się myśli sugerując boom turystyczny po uruchomieniu zbiornika, to jego udostępnienie jako akwenu dla sportów wodnych, dla wędkarstwa, dla plażowania ? ogólnie ? rekreacji. Pomińmy komfort kąpieli w wodzie o temperaturze wody z potoku górskiego ? o jakiej populacji chętnych można myśleć? Są też stawiane propozycje ograniczonego terytorialnie użytkowania akwenu ? w obrębie Zatoki Zakliczyńskiej lub innego wydzielonego obszaru.

Zauważmy, że tak naprawdę, żadna z wersji i sposobów czy zakresów udostępnienia, praktycznie nie jest rozdzielna. Każda z ich ? siłą rzeczy - musi przynieść zaistnienie infrastruktury i współdziałanie innych czynników. Samo udostępnienie zapory jako budowli trochę się z tego wyłamuje, jest najłatwiejsze i było już dawno możliwe. Można oczywiście twierdzić, iż skutki dla środowiska można opanować, co jest tylko kwestią organizacji. Niestety to, choćby dla tego połączenia wskazywanych funkcji, jest na dziś złudzeniem. Po otwarciu zbiornika próby ograniczania w udostępnieniu pociągną automatycznie pojawienie się argumentów i o reglamentacji i o nierównych prawach w dostępie do środowiska i o korupcjogennym charakterze takiego układu, w którym od decyzji Urzędnika będzie zależała działalność gospodarcza.

Ustrzeżenie się od degradacji środowiska, w tym przypadku, nie jest więc tylko, choć trudną, kwestią techniczną. To o wiele szerszy problem. W technice zresztą ?trudny? wcale nie oznacza ?niemożliwy? ? choć zazwyczaj oznacza równolegle ?bardzo kosztowny?. Taki problem musi podlegać twardej kalkulacji Tu zyski musiałby być w dystrybucji zapewniającej też kompensatę traconego środowiska, czego dla przyczyn politycznych też się nie zauważa postulując miraż sukcesu wywołanego samym udostępnieniem uczynionym jednym, najlepiej zamaszystym, podpisem.

Wracając na chwilę do sprawy infrastruktury.

Nie chodzi tu wcale tylko o to, czy ktoś zamoczy nogę w Zbiorniku, czy popłynie kajakiem Można założyć nawet, że wszyscy klienci będą mieszkali w oddali od zbiornika, ale restauracje, wypożyczalnie sprzętu i inne obiekty wcześniej czy później muszą powstać. I inaczej nie będzie. Presja będzie ? bo musi być, lawinowa. Tu nie ma wyjątków i złudne są nadzieje na ograniczone działania. Zezwolenie na a) ? pociąga b) - aż do końca alfabetu.

Zapytajmy się wiec raczej dlaczego nie myśli się realistycznie przeznaczając proporcjonalne środki na zmianę sposobu użytkowania roli w zlewni oddziałując na redukcję tych pozostałych ok. 40 % ładunku zanieczyszczeń i aktywizując teren? Tu jest kopalnia dochodów dla społeczeństwa Gminy i to było oferowane już ładne kilkanaście lat temu!! Kwalifikowana kadra wędkarzy (to są naprawdę spece) byłaby elitą praktycznego dozoru, badania i pilotowania zbiornika, ale wtedy nie mówimy o udostępnianiu, tylko o społecznej ? lub i nie ? pracy konkretnych specjalistów. Nawet jednak ten niewinny z pozoru stateczek spacerowy ? musi za sobą, chcąc czy nie chcąc, pociągnąć swoją stanicę, restaurację, obsługę - czyli stworzy przyczółek, od którego musi się zacząć lawina.

Nikomu jakoś nie przychodzi do głowy, że same walory terenu posiadającego zbiornik są doskonałą bazą dla dobrego ?przemysłu? turystycznego rozwijanego w oparciu o inne traktowanie tych walorów, o pamięć tradycji, o wykorzystanie unikalnych wartości tych okolic. A tu nawet basen ponoć się nie opłaca. Twierdzę, że można by było nawet na nim nie tylko zarobić ale i rozwinąć inną działalność. A tu się mówi o bezrobociu i o odpływie młodych ludzi z Gminy. Jest to explicite zapisane w dokumentach Gminy!

Zastanówmy się, ile przychodu i jakiego oraz komu, dadzą kursy stateczku po zalewie, komu i jak zapłacą żeglarze (to już też duża infrastruktura) czyli jakie są proporcje zysków do strat środowiskowych i jak by one były rekompensowane. Przetworzyć to należy na pytanie dla tej Gminy szczególnie, by nie rzec, dramatycznie aktualne ? czy Gmina ma żyć z konsumpcji swego środowiska, czy też ma odżywać i rozwijać się w oparciu o to, że środowisko i walory ma takie jakie ma.

Może więc zamiast mówić propagandowo o uruchomieniu zbiornika, może by tak uruchomić ? to, co już kiedyś było proponowane i pracować na rzecz stworzenia możliwości rzeczywistego korzystania ze zbiornika. Chodzi o stawianie propozycji użytkowania i rozwoju terenu zapory, zbiornika, zlewni ? zgodnie z zasadą zrównoważonego rozwoju i to nie traktowaną jako hasło nowomowy europejskiej a jako PRAWO i wskazania rozsądku.

Jak to zrobić?

To jest właśnie zadanie kompetentnych samorządowców. Jeśli tego nie pokazują to co robią na swych stołkach? Posługują się utartymi kalkami pojęciowymi, etatowymi ekspertami, którzy wiedzą, iż inaczej się nie da. Lub bawią się w Zosie ? Samosie

Otóż drogi Wyborco ? zaręczam ? się da. Tylko trzeba wiedzieć jak.