Od wyborczej niedzieli 26 maja 2019 minęły już trzy tygodnie. Patrząc zarówno na wynik jak i przede wszystkim na reakcje polityków i dziennikarzy sympatyzujących z różnymi opcjami (lub wręcz służących im) mogę z całą pewnością powiedzieć, że o ile PiS wyciągnął wnioski z wyborów samorządowych, to PO & przystawki nie nauczyły się niczego ani po tamtych wyborach, ani po tych, nie mówiąc już o tych z 2015 roku. Mam przy tym ogromny kawał satysfakcji, bo nie tylko wygrała opcja, którą w obecnych warunkach uważam za najlepszą dla Polski oraz dla mnie i mojej rodziny z dostępnych partii politycznych, ale także spełniły się słowa moich przewidywań i nadziei, które umieściłem w ostatnim artykule przed ciszą wyborczą

Miejmy nadzieję, że ma rację mój Przyjaciel ze sporą listą tytułów naukowych, że "oni nie docenili siły polskiej baby" - ukształtowanej od pokoleń, lepszej w teologii od przeciętnego magistra z miasta, wiedzącej, że całując pierścień nie oddaje czci biskupowi tylko kapłaństwu, odmawiającej Różaniec przy kapliczce. Drogie Matki i Matki Matek - niech ta niedziela 26 maja będzie Waszym świętem!... a nie tych od "moherów", "biomasy", "bydła", "krowy 500+" i akcji typu: "zabierz babci dowód" i "nie Rydzykuj - idź na wybory". 

Generalnie warto przeczytać cały tamten artykuł, aby przekonać się, że wiele spraw było przewidywalnych, oczywistych zarówno od strony intelektualnej jak i pod względem wyborów moralnych. Nieprzewidywalne było tylko jedno: czy Polska po tej kampanii zgłupieje czy znormalnieje, czy wygrają lęki i nienawiść czy powstanie opór i bunt przeciw wzmaganiu atmosfery strachu, zemsty, pogardy, antyklerykalizmu... 

PiS wyciągnął wnioski

W króciutkiej, emocjonalnej notce zaraz po wynikach exit poll wyborów samorządowych napisałem wprost: 

Tak się kończy sięganie przez PiS po PeOwskie metody (...) Przeczytajcie sobie mój artykuł sprzed tygodnia, żebyście nie twierdzili, że nie mówiłem i nie ostrzegałem! 

https://www.salon24.pl/u/peacemaker/902766,glupi-i-glupszy-ups-jest-i-najglupszy   

A to było po samobójczym ataku na Zdanowską, jeszcze zanim wpadli na drugi "genialny" pomysł - aby sięgnąć po straszenie. Wszystko można wybaczyć PiS-owi, ale nie to, że się staje Platformą!

Tym razem PeOwskich metod nie było, samobójczych ataków na Zdanowską lub kogokolwiek nie było, straszenia imigrantami nie było i Suskiego (który "rozreklamował" na cały kraj samobójczy atak na Zdanowską idiotów z Łodzi - sorki, ale inaczej nie można ich określić) też nie było. Zamiast tego było konkretnie: co daliśmy i możemy dać my, co wyprawiali, wyprawiają i mogą wyprawiać w przypadku zwycięstwa w wyborach oni. Tak się wygrywa wybory.

Śmiech mnie skręca, gdy widzę w Newsweeku "sensacyjne" newsy, że PiS wygrało dzięki zamówionym i przeprowadzonym na ogromną skalę badaniom które grupy czują się w Polsce najgorzej i w jakiej kolejności należy o nie zadbać. Bo przecież czego innego powinniśmy oczekiwać od polityków? To podstawa, jak znajomość alfabetu!

Recepta jest znana od lat. Dlaczego żadna z wcześniejszych opcji politycznych z niej nie skorzystała? Bo nie potrafiła z ogromnych podatków uzbierać skromnych sum na podstawowe potrzeby społeczeństwa? Bo za dużo trzeba było kraść tłumacząc spadek poziomu życia "trudnymi przemianami" i "kryzysem"? Na nic się zdadzą zaklęcia funkcjonariuszów medialnych, że "wszystkie poprzednie ekipy oszczędzały pieniądze dla przyszłych pokoleń, a obecna rozdaje je kosztem przyszłych pokoleń", bo po pierwsze za wcześniejszych ekip o "przyszłych pokoleniach nie mogło być mowy - Polska wskutek fatalnej polityki tamtych lat znalazła się w zapaści demograficznej, której tragiczne skutki odczujemy dopiero za kilkadziesiąt lat, a po drugie sama dziura VAT, grabież OFE, przejedzenie Funduszu Rezerwy Demograficznej i skumulowanych oszczędności Lasów Państwowych z 25 lat pokazują, że poprzednie ekipy nie "oszczędzały", a kradły i trwoniły. A propos recepty... rodzi się skojarzenie z filmem "Jestem Bogiem" - kilku gości łaknących sukcesu korzysta z narkotyku pozwalającego w 100% wykorzystać możliwości swojego mózgu, ale generującego tragiczne skutki uboczne - szybkie wyniszczenie organizmu aż do śmierci - a tylko główny bohater tego filmu wpada na pomysł, aby na początek wykorzystać swój wzrost potencjału intelektualnego do ulepszenia formuły tajemniczego specyfiku i wyeliminowania skutków ubocznych, a dopiero później wykorzystać go do zrobienia kariery... politycznej. Banalnie prosty pomysł PiS oraz próby "wywrócenia stolika" przez PO pokazują, że środowisko PiS - mimo licznych wad - góruje intelektualnie i moralnie nad konkurencją jak ów bohater filmu (choć on - podobnie jak PiS - zdecydowanie nie jest aniołkiem). 

Platforma niczego się nie nauczyła 

Napisałem zdanie wcześniej o "próbach wywrócenia stolika przez PO". Bo oni najwyraźniej wierzą w to, że w 2015 roku nie przegrali przez swoje fatalne zarządzanie państwem, a przez aferę taśmową i obietnicę 500+ złożoną przez PiS. Co więcej, wierzą, że w wyborach samorządowych w roku 2018 zbliżyli się całościowym wynikiem do PiS i zdeklasowali to ugrupowanie w Łodzi, a także wygrali z nim we wszystkich największych miastach nie z powodu katastrofalnych błędów, jakie PiS popełnił w tamtej kampanii, ale z powodu hektolitrów pomyj wylanych na premiera Mateusza Morawieckiego przez funkcjonariuszy Onetu i filmu "Kler" wypuszczonego w trakcie kampanii przez Smarzowskiego. Co najciekawsze, oni nadal wierzą w to, że z PiS-em będzie mogła wygrać nie ta partia, która ciężko pracując przedstawi lepszy program i pomysły na jego realizację, tylko ta, która skuteczniej oszuka wyborców, zohydzi PiS, zmieni zasady gry. Widać to w próbach wykreowania "afery Srebrnej" lub jakiejkolwiek innej, która mogłaby skompromitować PiS, w próbach "przekręcenia na lewą stronę" afery taśmowej, aby nie obciążała ona tych, którzy (przykład z pierwszej rozmowy) chcieli kupować wyborców nielegalnymi transferami z NBP, tylko obciążała PiS jako "zleceniodawcę" nagrania, nawet próbach zmiany ustroju państwa tak, aby największą władzę otrzymał ten szczebel hierarchii, w którym PO ma przewagę lub jego strata do PiS jest najmniejsza (czyli samorządy). Proszę mi wybaczyć tym razem infantylne skojarzenie, ale jestem ojcem pięciolatka i trzyletnich bliźniaków (więc z bajkami jestem na bieżąco), a działanie opozycji jest tak infantylne, że kojarzy mi się z Crusherem - negatywną postacią bajki "Blaze i megamaszyny" (po angielsku "crush" oznacza "zmiażdżyć", ale także w kontekście "rozbić swój samochód", a w tej bajce prawie wszystkie postacie są samochodami). Ów Crusher cały czas liczy na to, że wygra oszukując, łamiąc zasady, zastawiając pułapki na konkurentów... i przegrywa... oni robią tak samo. Cóż mogę powiedzieć jako wyborca PiS? Oby tak dalej!

Polska normalnieje 

Bunt przeciw knowaniom toksycznych czarodziejów okazał się silniejszy od ich czarów. Kaczyński powinien wysłać kilka skrzynek dobrego wina z podziękowaniami (w kolejności chronologicznej): 

- do sztabu PO za koncepcję szerokiej koalicji od ultralewicy do PSL-u bez żadnego wspólnego programu - sztab Koalicji Europejskiej był jedynym, który nie odpowiedział na żadne pytanie "Latarnika Wyborczego" dotyczące wizji Unii Europejskiej, Polski w UE i spojrzenia na aktualne problemy UE

- do Schetyny, za zamordystyczną narrację typu: "my ich rozliczymy!", "my ich ukarzemy!", "my się zemścimy!", "my ich wszystkich pozamykamy!" i w ten o to sposób "obronimy demokrację!" - z jednej strony dało to stronie pisowskiej ogromną mobilizację (brak odwrotu - w przypadku przegranej okrutna zemsta "obrońców demokracji"), a z drugiej strony... nie wiem czy warto pisać jak to zadziałało na drugą stronę, bo trudno sobie wyobrazić jakim zerem intelektualnym i moralnym trzeba być, aby głosować na taki AMOK... a jednak są tacy, co głosują - proszę, nie każcie mi ich działań tłumaczyć logicznie 

- do Trzaskowskiego i Rabieja, za wprowadzenie do kampanii wątku LGBT - najlepsi specjaliści z PiS lepiej by tego nie wymyślili - dać ludziom wybór między programami "Karta LGBT+" czy "Rodzina 500+" 

- do Broniarza, przebierających się za krowy "nauczycieli" i propagandystów suflujących im hasła "Krowa 500+" - nie tylko zrobili niebywałą reklamę najbardziej niszowej zapowiedzi wyborczej Kaczyńskiego (nawet nie była to jednoznaczna obietnica - coś na zasadzie: "postaramy się o takie dopłaty z UE"), ale przy okazji pokazali jak bardzo "szanują" rolników i ich pracę oraz w jak "dużym poważaniu" mają przyszłość swoich uczniów - dali rządowi niesamowitą okazję do wykazania się, a Broniarz paplając na starcie jaki mają plan tylko to wykazanie się ułatwił 

- do Podleśnej, Jażdżewskiego, Tuska i Sekielskiego za wywołanie buntu chłopów w obronie wiary i tradycji - nawet ci, którzy w nosie mają 500 złotych dopłaty na krowę i nie obchodzi ich co na ich temat myślą nauczyciele jednak wkurzyli się "Tęczowymi Madonnami", tyradami Jażdżewskiego oraz wyciąganiem kościołowi brudów sprzed trzech dekad i poszli na wybory, aby zagłosować na PiS - a dokładniej przeciw wyżej wymienionym 

- do Schetyny za cyrk na wałach przeciwpowodziowych - komentarz zbyteczny. 

Po tylu błędach partii Crusherów jej przegrana w każdym normalnym kraju byłaby rzeczą oczywistą. Jak wspomniałem wcześniej (w niniejszym artykule, ale także w artykułach "Czy ty to widzisz? Czy się nie wstydzisz?" oraz "Ostatnie refleksje przed ciszą wyborczą") przerażające wątpliwości rodziło tylko pytanie: czy (i na ile) Polska jest normalna? Wybory dały odpowiedź, że wbrew pozorom Polska normalnieje.  

PODSUMOWUJĄC 

Prawo i Sprawiedliwość sięgnęło w tej kampanii wyborczej po jeden z najbardziej etycznych sposobów: złożyło określonym grupom konkretne obietnice i z części tych obietnic wywiązało się jeszcze przed wyborami. można się zżymać, że te obietnice były mało idealistyczne, że odwoływały się wprost do portfela wyborcy, można próbować nazywać je przekupstwem. Ale ile "idealizmu" jest w oszukiwaniu wyborców? Choćby w ten sposób, że o pewnych sprawach można mówić w Warszawie, ale nie na prowincji, bo inaczej "ludzie nas (Platformę) pogonią"? Ile "idealizmu" jest w mamieniu ich idealistycznymi hasełkami o "obronie praworządności i demokracji" gdy upragnione prześladowania opozycji od trzech lat nie następują, mamy wprawdzie duopol medialny, ale za czasów rządów dzisiejszych "obrońców demokracji" mieliśmy prawie 100% monopol, TVN bez żadnych konsekwencji publikuje kolejne przepisy na siłowy przewrót i niedemokratyczne obalenie obecnej, mającej demokratyczny mandat władzy? Ile "idealizmu" jest w sięganiu po najniższe instynkty: pogardę dla biedniejszych i gorzej wykształconych, zazdrość, zawiść, nienawiść, w wymyślaniu kolejnych rzekomych afer i wykręcaniu na lewą stronę starych? Ile "idealizmu" jest w stosowanej przez PO regularnie od roku 2005 strategii wygrywania wyborów za pomocą "bomb wyborczych", czyli fałszywych newsów o sprawozdaniu finansowym Cimoszewicza, grożeniu pistoletem w windzie przez Kaczyńskiego, oskarżaniu Angeli Merkel o współpracę ze STASI itp, itd...??? Do roku 2011 działało to idealnie, ale od roku 2015 ludzie się na to częściowo uodpornili i działania te są przeciwskuteczne, wywołują bunt i mobilizację drugiej strony. PiS jedyny raz sięgnął po to w roku 2018 i mocno się sparzył osiągając w wyborach samorządowych wynik znacznie poniżej oczekiwań, więc więcej po to nie sięga i - mam nadzieję - nigdy nie sięgnie. A Platforma dalej swoje... Crushery i tyle!

Niestety jeden z wniosków nie może być optymistyczny. To normalnienie zamiast iść od "elit" pod "strzechy" przebiega w odwrotnym kierunku. Egzamin z normalności zdał Polski Chłop i Polska Baba, a znaczna część tzw. inteligencji ten test oblała z kretesem. Ani przesłanki religijne i kulturowe ani przesłanki intelektualne i moralne nie zmusiły wykształconych osłów do zmiany zdania. Dlaczego? Jak napisałem wcześniej, nie proście mnie, abym w kilku słowach wyjaśniał dlaczego człowiek wykształcony zachowuje się głupiej od niewykształconego i to, że "przaśny i siermiężny" PiS raz na rok traktuje wyborców jak idiotów wywołuje u niego święte oburzenie, a nie reaguje zupełnie na to, że "wykwintna" Platforma traktuje go jak idiotę codziennie. Może częściowo to wynika z degrengolady klasy inteligenckiej? Może z czegoś innego? Przykładowo z tego, że odcięty od świata i mający niedosyt realnych problemów (takich, jak troska o utrzymanie rodziny) inteligent sprawia sobie problemy urojone? Albo z tego, że statystyczny inteligent to człowiek, którego od dziecka nauczono, aby pokornie słuchał tych, którzy twierdzą, że są mądrzejsi od niego. Najpierw słuchał rodziców, którzy mówili, że trzeba się uczyć, potem nauczycieli w szkole podstawowej i liceum. Niektórzy z nauczycieli (nie wszyscy - mniejszość, ale wystarczająca by wywrzeć piętno na psychice) poniżali go lub byli zwykłymi prymitywami, ale przecież byli mądrzejsi, więc pokornie słuchał. Później słuchał wykładowców na studiach (ja byłem odmieńcem - gdy wykładowca gadał głupoty, to albo go poprawiałem, albo wyłączałem się i czytałem książkę)... przełożonych w pracy... W końcu doszedł do momentu, kiedy powiedział sobie: teraz to ja jestem mądrzejszy, inni mają mnie słuchać! Ale gdzieś tam w telewizorze pojawiał się "ekspert" lub "autorytet", którego "nie wypadało nie słuchać". Więc słuchał... choć "pisowskie nieuki" dawno zauważyły, że ów "ekspert" to medialna prostytutka, która sprzedaje głupoty za pieniądze. Dlatego aby przejrzał na oczy musiałby przejść w życiu kilka, kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt takich cykli, kiedy rządzi partia wychwalana przez "ekspertów" i gospodarka się wali, a demonstracje są rozpędzane za pomocą gumowych kul i armatek wodnych, przejmuje władzę "zły i nieudolny" PiS i po roku lub dwóch stajemy się najszybciej rozwijającą się gospodarką w Europie i czwartą na świecie, wózki bezdomnych przeszukujących śmietniki są wypierane przez wózki dziecięce szczęśliwych i wierzących w bezpieczną przyszłość rodziców, a protestujących idiotek kopiących w barierki nikt nie rusza (bo i po co? abo to znormalnieje, albo się zmęczy). Niestety rzeczywistość nie pozwoli na wystarczającą liczbę powtórzeń, aby ów inteligent mógł wreszcie wyciągnąć wnioski z własnych błędów - albo "ciemny lud" kartką wyborczą na długo nie pozwoli przejąć władzy Platformie, albo "oświecona" Platforma monopolem medialnym, sądami, trybunałami, zmianami prawa, więzieniami, amunicją gumową a później nawet ostrą nie pozwoli Prawu i Sprawiedliwości powrócić do władzy. 

Wierzę w to, że w Polsce spełni się scenariusz nr 1 - ludzie przyzwyczajeni do względnego dobrobytu i poczucia bezpieczeństwa nie dadzą sobie go odebrać. Po przegranych wyborach parlamentarnych i prezydenckich opozycja zacznie się przegrupowywać i wyłoni się coś w rodzaju opozycji programowej, merytorycznej, a nie totalnej. Wierzę, że Prawo i Sprawiedliwość dalej będzie realizowało swój prosty, ale genialnie skuteczny plan: znajdować obszary, w których potrzebna jest pomoc i znajdować środki na udzielenie tej pomocy. Dobrze by było, gdyby jeszcze ta formacja zabrała się na poważnie nie tylko za zaspakajanie potrzeb grup najbardziej potrzebujących, ale także za rozwiązanie problemów, które uderzają we wszystkie grupy Polaków: niedofinansowania i wadliwej organizacji służby zdrowia, przestarzałego systemu szkolnictwa, które w dodatku poprzednicy przekształcili w taśmę produkcyjną tłuków skoncentrowanych na wypełnianiu testów, kretyńskiego prawa wpływającego na opieszałość sądów i ich obłożenie idiotycznymi sprawami (wraz z rodzeństwem właśnie jestem w ciągu takich idiotycznych spraw - ciąganie wszystkich spokrewnionych we wszystkich kombinacjach linii prostej i bocznej aż do małych dzieci, które urodziły się przed śmiercią faceta, który pozostawił po sobie niewielki dług... kolejny termin i kolejny i kolejny.. stracony czas i pieniądze, a inne sprawy czekają). Mam nadzieję, że PiS zrobi to w nadchodzącej kadencji. 

Jeśli moje nadzieje znów zostaną spełnione, to będę mógł wreszcie całkowicie zrezygnować z prowadzenia politycznego bloga i poświęcać więcej czasu na rzeczy o wiele przyjemniejsze: zabawę z trójką synów i ich wychowanie, podnoszenie kwalifikacji potrzebnych w pracy (w moim przypadku są to techniki programistyczne i języki - zarówno języki programowania, jak i języki obce, a zwłaszcza angielski), grę na cyfrowym pianinie i cyfrowej podróbce organów Hammonda (M-5 w wielkiej płycie nie pozwala na wstawienie analogowych oryginałów... nie mówiąc już o fortepianie)... Powoli już się do tego przyzwyczajam - artykuły pisze coraz rzadziej, a ich tworzenie często przerywają ważniejsze sprawy (najczęściej Dzieci). Na pomysł niniejszego artykułu wpadłem w Łodzi (w której mieszkam), jego główną część napisałem w rodzinnym, ukochanym Tomaszowie, a ostatnie trzy akapity kończę rankiem (bo Dzieci jeszcze śpią) gdzieś w Jurze Krakowsko - Częstochowskiej, w spokoju uroczego gospodarstwa agroturystycznego, do którego z Żoną i Dziećmi uwielbiamy wracać i z którego serdecznie Państwa pozdrawiamy! 

w rytmie zachodów w słowach kamieni

w spojrzeniu ptaków w mowie przestrzeni

rodzi się spokój po jednym roku

leczą się myśli 

...i mnie to bierze... mimo, że jestem z miasta... i nawet wykształcony :D)))

Tekst ukazał się na Salon24.pl w dniu `8 czerwca 2019r

  •