Upływa kolejna doba od tragedii.
Ojciec zabrał 5-cio letniego syna miał z nim gdzieś dojechać – nie dojechał. Matka wszczęła alarm – chyba po wiadomości SMS, który odebrała od Ojca. Co się działo trudno dociec – faktem jest tylko, że Ojca znaleziono przejechanego przez pociąg i to w jakieś odległości od miejsca, w którym znaleziono jego samochód. Samobójstwo albo i nie. Śladów malca nie ma. Poszukiwania prowadzone wielkimi siłami i środkami – nic nie dają.
W tle mamy nie tylko dramat ludzi dorosłych, ale też tragedię dziecka.

Słyszymy tylko o wielkiej skali i determinacji w prowadzeniu poszukiwań.
Nie sądzę, by ludzie, którzy tą akcją dowodzą nie brali pod uwagę innych scenariuszy. Trudno jednak o nich mówić – są to ewentualności bez przesłanek materialnych. Nawet skrajna hipoteza porwania czy uprowadzenia dziecka i rozpaczy ojca pchającej go do samobójstwa nie może przecież też być jakąkolwiek przesłanką do odwołania poszukiwań. To oczywiste. Praca nad każdą hipotezą musi się odbywać równolegle.
W tej sytuacji chyba każdy kto obok tej sprawy nie przechodzi obojętnie, zadaje sobie pytanie czy i jakie mogą być warianty czy raczej hipotezy przebiegu zdarzeń. Ani człowiek nie rzuca się pod pociąg – mając syna w swej opiece i zostawiając go na pastwę losu, ani też malec to nie szpilka a i zasięg wędrówki takiego dziecka nie jest nieograniczony. Na dodatek jak słyszymy też i psy są bezradne. Malec zniknął.
Nie da się potraktować tych informacji obojętnie. To musi wracać.
Modlitwa to pierwsze. Lecz po ludzku – jest już oczekiwaniem na cud.
Zatarg i dramat rodzinny lecz tych dziś aż nadto, a inne nie znajdują odbicia w podobnych „rozwiązaniach”. Poza tym mamy tu sytuację, w której dziecko ma obywatelstwo Rosyjskie. To razem, utrudnia myślenie o sprawie tylko w prostym schemacie osobistej tragedii – bez udziału osób trzecich.
Tak oto generuje się już wiele wariantów – przy których obecne poszukiwania i tak są konieczne i muszą być kontynuowane. Hipotezy są tylko konstrukcjami a nie rzeczywistością. Pojawia się np. zagadkowa sprawa rejestracji przejazdu samochodu tam i z powrotem. Czyli już nie mówimy o dowiezieniu dziecka do jednego celu Zapowiedź – „już więcej dziecka nie zobaczysz” brzmi jak zapowiedź od uprowadzenia i oddania w obce ręce, aż po jakieś wymuszenia lub wprost zabójstwo. Do tego samobójstwo ojca, a może i w nim zadziałał jakiś pomocnik. Jazda - tam i z powrotem to mógł być skutek jakiego zatargu z osobami trzecimi – lub ich udziału w roli odbiorców dziecka do czarnej dziury – bo Rosja to duży kraj. Pozostaje jednak sprawa przekroczenia granicy bo nawet przemyt musiałby się skończyć ujawnieniem obywatelstwa a więc i tożsamości dziecka.
Jak widać Policja choć ma zapewne większy zasób informacji i doświadczenia – i tak chyba stoi przed murem.
Całość - obym się mylił – pachnie Archiwum X.
O sprawie jednak – nie da się zapomnieć. I dla rozmiarów tragedii Matki, Rodziny, Ojca a nade wszystko dziecka.
Jego świat już doznał złamania w styku ze światem niedorosłych dorosłych – na to wychodzi Zakładam, że żyje.
I właściwie piszę ten tekst o rodzicach zupełnie nie liczących się z własnym dzieckiem. Przedkładających swoje ego i swoje problemy nad dobro dziecka. Jakby na rzecz nie spojrzeć – tu mamy źródło. Mówimy o rodzicach dzisiejszych czasów nie potrafiących dawać czegoś ponad kupne zabawki a nie siebie. Gdyby ci ludzie poważnie podeszli i do związku i do odpowiedzialności za nowe życie i do wzajemnych obowiązków. Nie wiedzieli widać, że życie nie musi być wcale pasmem rodem z krainy egoistycznych jednostek wykluczających rezygnację na rzecz rzeczy ważnych.
Ta konkretna sprawa jest w moim odczuciu soczewką skupiającą wszystkie niedojrzałości i egoizmy rodzicielstwa.
Wątki kryminalne są poza naszym zasięgiem i w zasadzie nie powinny nas obchodzić. Jednak na ten jeden aspekt - przedłożenia ego niedojrzałych i egoistycznych rodzicieli niezdolnych do rezygnacji i poświęceń nad dobro dziecka – musi się tu zobaczyć. To jest coś, na co odchodząc od poziomu niewyjaśnialnych dziś wątków kryminalnych musi się zwrócić uwagę. Zwłaszcza ludziom młodym. Dziś żyją oni w głębokim przekonaniu, że związek jest rodzajem egoistycznego komfortu nie wymagającego rezygnacji z siebie. O chorobie i niedolach nie mówiąc. W realu jednak nigdy nie jest lekko, łatwo i przyjemnie.
Satysfakcja jest dopiero owocem, a nie leży na starcie jak wiecznie żywe wiano na wieki wieków.