Sędzia Katarzyna Tyczka-Rote, która była sprawozdawcą w składzie Sądu Najwyższego, który uznał, że „Wyborcza” miała prawo napisać, iż obóz władzy działa jak „państwo mafijne”, ma na koncie inne kontrowersyjne rozstrzygnięcia. To ona orzekała w głośnej sprawie sędziego, którego przyłapano w Szczecinie na kradzieży elementów wiertarki. Była dla niego wyjątkowo łaskawa. Uznała, że karą wystarczającą dla złodzieja w todze będzie obniżenie pensji sędziego o 20 proc. na dwa lata. CZYTAJ RÓWNIEŻ: Zaskakujący wyrok SN. Wydawca „Wyborczej” i Czuchnowski nie muszą przepraszać PiS za słowa o „państwie mafijnym”

Sędzia Katarzyna Tyczka - Rote była wczoraj sprawozdawcą w składzie rozpatrującym kasację złożoną przez „Gazetę Wyborczą”. Dziennikarz z Czerskiej porównał ułaskawienie Mariusza Kamińskiego przez prezydenta Andrzeja Dudę do „działania państwa mafijnego. Szokujące i w oczywisty sposób nieprawdziwe stwierdzenie Czuchnowskiego skończyło się przegranym przez redakcję z Czerskiej procesem przed Sądem Apelacyjnym w Warszawie. Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, który niespodziewanie uznał, że „Wyborcza” nie musi przepraszać Prawa i Sprawiedliwości.

Sąd Najwyższy uznał, że precedensowa, budząca szereg wątpliwości prawnych decyzja Prezydenta o ułaskawieniu nieprawomocnie skazanego polityka partii, z której się sam wywodzi, mająca zapobiec dalszemu prowadzeniu postępowania karnego toczącego się przeciwko niemu w związku z zarzutami dotyczącymi zgodności z prawem pełnienia przez niego poprzednio stanowiska rządowego związanego ze służbami specjalnymi i umożliwić mu pełnienie funkcji ministra ds. tych służb w nowo powoływanym rządzie, była zdarzeniem o poważnym charakterze.Decyzja ta uzasadniała zainteresowanie medialne i uprawniała dziennikarzy do krytycznych ocen i analiz unaoczniających czytelnikom charakter wątpliwości i dostrzeganych niebezpieczeństw dla prawidłowego funkcjonowania państwa

– czytamy w komunikacie Sądu Najwyższego po wyroku kasacyjnym.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:Tak kasta broni swoich! Sędzia, który ukradł elementy wiertarki nie zostanie wydalony z zawodu

Decyzja składu sędziowskiego budzi wiele kontrowersji i wątpliwości. Skorzystanie przez prezydenta ze swojej prerogatywy, która pozwoliła na ułaskawienie obecnych szefów służb specjalnych jest oczywistością, której podważanie godzi wręcz w konstytucyjny porządek. „Gazeta Wyborcza” nie miała też żadnych podstaw pisząc o „działaniu państwa mafijnego”.

Kuriozalne rozstrzygnięcie składu sędziowskiego w Sądzie Najwyższym przestaje być tajemnicą, gdy sprawdzi się kto stał na jego czele. To sędzia Katarzyna Tyczka-Rote. Ta wsławiła się innym rozstrzygnięciem. W marcu 2018 roku rozstrzygała ona sprawę dyscyplinarną sędziego Pawła M. z Sądu Okręgowego w Szczecinie. Był on obwiniony o kradzież elementów wiertarki z jednego ze sklepów. Te warte były ok. 100 złotych. Sąd dyscyplinarny przy Sądzie Apelacyjnym w Gdańsku nie miał wątpliwości i wydalił sędziego z zawodu. Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego i do składu, którego sprawozdawcą była właśnie sędzia Tyczka - Rote. Dlaczego podjęła taką decyzję? Uznała, że kara jest niewspółmierna do popełnionego czynu sędziego.

Przy ocenie według aktualnych stawek wynagrodzenia obwiniony za ten czyn, za który każdy inny obywatel zapłaciłby 100 zł mandatu, zapłaci około 50 tys. zł. Wydaje się, że taka sankcja jest sankcją adekwatną i bardziej dostosowaną do charakteru czynu powiedziała sędzia SN

– uzasadniała wyrok sędzia Katarzyna Tyczka-Rote.

Sąd Najwyższy jest wyjątkowo łaskawy dla sędziów, którzy dopuścili się przestępstw. Głośna była sprawa sędziego Mirosława Topyły w sprawie zarzutu kradzieży 50 zł na stacji benzynowej. W pierwszej instancji sędzia został wydalenia z zawodu. W SN został uniewinniony.

Tekst ukazał się na portalu wPolityce w dniu 11 października 2019r

WB

Tekst ukazał się na portalu wPolityce w dniu 11 października 2019r