Tym razem będzie krótko i tylko pośrednio o polityce. Będzie raczej o zwykłej ludzkiej przyzwoitości, którego to pojęcia najwyraźniej już człowiek z cenzusem profesorskim i to w dziedzinie ochrony zdrowia po prostu nie czuje. Strach się bać – by w takie ręce dostało się zdrowie i byt jednego człowieka a co dopiero milionów.

Mała rzecz a znamienna.

Zatrzymam się na dwóch rzeczach rodem z Senatu.

Nie mówię nawet o sposobie wybrania Marszałka – bo to sprawa wielu osób. Tego, że ów wybór nie szanuje woli wyborców – co można wykazywać –by nie wchodzić w poboczne tu spory – nie podejmuję.

Za to zatrważają i fatalnie wróżą na przyszłość – zachowania nowego Marszałka – rodem z zawodu mającego mieć w genach życzliwość i dbanie o człowieka – czyli po prostu zwykłą przyzwoitość w reakcjach i myślach o innych.

Ledwie został wybrany – już wywinął pierwsze – rodzaj kpiny ze św. Jana Pawła II odpowiadając na pytanie czy przyjmuje Urząd – pozwolił sobie powiedzieć że nie będę cytował wielkiego rodaka Jana Pawła II i powiem – przyjmuję. Konklawe Go wybrało czy co? Licuje taki niby żart, cytat, kpinka  z powaga i ma związek z szacunkiem dla tych ludzi, których ze względu na światopogląd pana Profesora wcześniej okazywany aktywnością – trudno podejrzewać by głosowali na Niego i jego ugrupowanie? Raczej to zachowanie na wzór onagejszego „żartu” pana Siwca parodiującego całowanie ziemi po przylocie – i ten rechot. Dziś zostało to przeniesione na teren Senatu przez  Jego Marszałka i Jego popleczników. Niby nic – słowo „przyjmuje” – ale zaślepienie ideologiczne i chęć drażnienia połowy wyborców wzięło górę. Nawet chyba nie wie, że się nie godzi. To smutne.

I drugi wyskok – z punktu Pan Marszałek zapowiedział wyjazd do Stanów dla podziękowania grupie tamtejszych Senatorów za onegdajsze potępienie Polski w sprawie zmian w Sądownictwie. Zmian, których owi chyba nawet nie znali – bo wprowadzany stan w tym zakresie, można raczej powiedzieć, zrównuje stan w Polsce, z tym który istnieje nie od wczoraj w innych krajach Europy. To że poparli coś co tym Senatorom odpowiadało z układanki i fobii politycznych – to ich problem i odpowiedzialność. W tej zapowiedzi Marszałka jest co innego co oceniam jako niegodne i kompromitujące Go jako polityka. Jedzie nie jako prywatna osoba, a jako ważny członek Parlamentu – reprezentant Państwa. Coś Mu się pomyliło. Polityka zagraniczna i reprezentowanie Państwa w tych sprawach należy u nas do Prezydenta i Premiera - Rządu w postaci Ministra Spraw Zagranicznych. Pan Profesor nie wygrał wyborów Prezydenckich i nie ma prowadzić prywatnej polityki zagranicznej. Syfon czy tak oczywistej rzeczy Pan z tytułem profesorskim nie rozumie. Oto dylemat.

W sumie niestety rzecz zniesmacza i fatalnie rokuje  W czyich rękach znalazła się Izba.

Nie ma przemyślanych problemów tylko w zakresie szacunku dla prawa i większości wyborców – co totaliści demonstrują od lat, ale też w zakresie braku wyczucia tego co się nazywa fair play i przyzwoitości zachowań. Tak to odbieram jako sygnał pochodzący z ośrodka stanowienia prawa. Bo Pan Marszałek nie jest już osobą prywatą. Jest osobą publiczną

Pojawia mi się jeszcze jedno pytanie, które miałem nadzieję – że nie będzie już stawiane. Mianowicie - jak reagować na takie rzeczy jakie wymyśla śliniąc swe zwoje mózgowe – totalna destruktornia (bo odmawiam już im miana opozycji – bo ta ma swą rolę i wagę, które należy szanować) i nie zniżyć się do tak wyznaczanego poziomu. Do tej pory rządzącym to się udawało i technicznie i strategicznie.  

Ten Pan – nie tylko przesadził ale też już zarobił na opinię o swoich możliwościach. Szczujnia, ulica i zagranica – już zostały przećwiczone a wola zmian wyrażona przez wyborców jest jasna. Stanowi wskazówkę na konieczność dokończenia zmian w Sądach, Nauce itd. – bez zważania na tych co to zabierają się za rzeczy, które traktatowo nalezą tylko i wyłącznie do społeczeństwa danego  kraju.

W tym kontekście należy na przykład zadawać takie oto pytania Senatorom, u których będzie ćwiczył wdzięczności Pan Marszałek w „odwiedzinach i podziękowaniach”. Na przykład – cóż by powiedzieli na to, gdyby tak Polski Parlamentarzysta – zabrał się za opinowanie  i wyrażanie zaniepokojenia tym co decyduje i wyrabia On jako wybrany Senator USA.

Inne pytanie, na które też nie wiem czy by mieli szanse na odpowiedź brzmiało by  – cóż wedle Nich jest ta praworządność i w czym konkretnie - nie ogólnikowo – łamana i Kon-Sty-Tucja i owa praworządność. Pomocniczo zafundował bym Im informację o tym, czym była w Polsce bezpieka  i jak by widzieli w tym rolę donosicieli. Zwłaszcza tych, których ogłasza się autorytetami.

Podejrzewam, że te dwa ostanie pytania początkowo byłyby dla nich podróżą na Marsa – ale przybliżyło by Im przynajmniej to, w co i czym są motani. Przy założeniu, że w ogóle są zainteresowani faktami. Bo jak interesuje ich tylko przywalenie Polsce na potrzeby ich polityki wewnętrznej – to warto to pokazać, ale na rynku politycznym w Stanach i wśród Polonii.

Miałem nadzieję, że będzie normalniej. Chyba się nie zapowiada.

Wniosek końcowy?

Wybory Prezydenckie.