W kwietniu 2018 roku ukazała się książka pt. „DALEJ JEST NOC. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski” (red. Barbara Engelking, Jan Grabowski), będąca podsumowaniem kilkuletniego projektu badawczego: „Strategie przetrwania Żydów podczas okupacji w Generalnym Gubernatorstwie, 1942-1945. Studium wybranych powiatów”, realizowanego przez Centrum Badań nad Zagładą Żydów, a finansowanego w ramach programu Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego pod nazwą „Narodowy Program Rozwoju Humanistyki” w latach 2014-2017.

Redaktorami książki są Barbara Engelking i Jan Grabowski, badacze związani z Centrum Badań nad Zagładą Żydów, działającym przy Instytucie Socjologii i Filozofii Polskiej Akademii Nauk. W dwóch tomach książki zebrano dziewięć artykułów monograficznych (rozdziałów) prezentujących losy Żydów podczas WW II w wybranych „powiatach” okupowanej Polski. Autorami poszczególnych rozdziałów są:

Barbara Engelking (powiat bielski), Alina Skibińska (powiat biłgorajski), Jan Grabowski (powiat węgrowski), Jean-Charles Szurek (powiat łukowski), Anna Zapalec (powiat złoczowski), Dariusz Libionka (powiat miechowski), Karolina Panz (powiat nowotarski), Tomasz Frydel (powiat dębicki), Dagmara Swałtek-Niewińska (powiat bocheński).

Barbara Engelking i Jan Grabowski napisali też Wstęp do książki, w którym czytamy m.in.:

[…] We wszystkich zbadanych przez nas powiatach najwięcej Żydów szukało pomocy nie w miasteczkach, ale w pobliskich wsiach – w domach swoich sąsiadów. Możliwość przetrwania w ogromnym stopniu zależała od chęci pomocy tychże sąsiadów - chrześcijan, od tego, czy byli w stanie przełamać strach wobec zagrożenia, jakie stanowili dla wspólnoty wiejskiej ukrywający się Żydzi. Nie sprzyjały temu obowiązujące normy grupowe, obecny wszędzie antysemityzm ani mechanizmy konformizmu społecznego. Tym bardziej podziwiać należy tych, którzy potrafili przeciwstawić się nie tylko niemieckim przepisom prawnym, lecz także pisanym i niepisanym regułom życia grupowego.

Wymowa liczb jest nieubłagana: dwóch spośród każdych trzech Żydów poszukujących ratunku – zginęło. Zamieszczone w tomach opracowania dostarczają dowodów wskazujących na znaczną – i większą, aniżeli się to dotychczas wydawało – skalę uczestnictwa Polaków w wyniszczeniu żydowskich współobywateli.[…]

Barbara Engelking i Jan Grabowski planowali jeszcze rozdział dziesiąty, dotyczący powiatu bielskiego na Śląsku. Opracowania tego rozdziału podjął się dr Jacek Proszyk, badacz dziejów Żydów na Śląsku Cieszyńskim, autor rozprawy doktorskiej „Pomiędzy ortodoksją, haskalą a syjonizmem. Przemiany społeczne i religijne w żydowskich gminach wyznaniowych w Bielsku i Białej Krakowskiej w latach 1918-1939”. Jacek Proszyk jednak zrezygnował z udziału w projekcie, uznając, że rzetelne przeprowadzenie badań, jakich od niego oczekiwano, nie jest możliwe w przewidzianym na to czasie. Jego zdaniem, napisanie tego rozdziału wiązało się z wykonaniem ogromnej pracy archiwalnej. Wymagało nie tylko dotarcia do źródeł, ale też ich zweryfikowania. W rozmowie z Robertem Bogdański (redaktor naczelny anglojęzycznego kanału Telewizji Polskiej) przeprowadzonej w maju br. Jacek Proszyk mówił:

„Sam tekst rozdziału dotyczącego strategii przetrwania Żydów na terenie powiatu bielskiego, śląskiego, był gotowy. Ale wszyscy autorzy zostali poproszeni o zrobienie tabelki, w której znajdowałyby się dane statystyczne. W tej tabelce miała być dość twarda informacja: ilu Żydów mieszkało na danym terenie przed wojną (albo przed likwidacją getta), ilu ich przeżyło i w jaki sposób przeżyli – ilu zostało wyzwolonych z obozów, ilu przetrwało w ukryciu, ilu znalazło się na wschodzie i wróciło z Armią Czerwoną, ilu żyło na fałszywych papierach itp. […]trzeba było wykazać konkretne liczby oddające, w jakich warunkach czy okolicznościach ci Żydzi przetrwali. […]”

Jacek Proszyk postanowił nie oddawać pracy zawierającej niezweryfikowane dane źródłowe. Szczegółowe motywy tej decyzji przedstawił na swoim blogu: 

„W październiku 2015 roku dostałem zaproszenie do wzięcia udziału w projekcie pt. „Strategie przetrwania Żydów podczas okupacji w Generalnym Gubernatorstwie, 1942-1945”. Włączyłem się do pracy jako ostatni, gdy już reszta autorów była mocno zaawansowana w badaniach. Pewien problem sprawiał tez powiat, którym miałem się zajmować. Landkreis Bielitz, Ost-Oberschlesien (dzisiejsze Bielsko-Biała wraz z Oświęcimiem, Kętami, Andrychowem i Wadowicami) zostało włączone do III Rzeszy i nie było częścią Generalnego Gubernatorstwa. Jednak ze względu na fakt, że przed 1939 teren ten był częścią II Rzeczpospolitej oraz na jego obszarze leży KL Auschwitz-Birkenau był ciekawy do badań i włączenia do projektu.

Zabrałem się zatem za opracowanie tego co zgromadziłem przez ostatnie lata badań oraz na tyle ile pozwalała mi praca zawodowa robiłem nowe kwerendy archiwalne. Gdy powoli zbliżał się termin oddania tekstów dla mnie największą trudnością było opracowanie tabelki z twardymi danymi statystycznymi, gdzie miałem – na tyle na ile pozwalały źródła – podać ile przeżyło Żydów i jaki to był procent zamieszkałych w 1939 roku. Następnie rozdzielić tych co przeżyli na kategorie, które pozwolą zaobserwować jakie były strategie przetrwania Żydów. I to właśnie praca nad tą statystyką tak poszerzyła konieczność weryfikacji zgromadzonych informacji, że nie zdążyłem napisać i oddać swojego tekstu. Dodatkowo zebrane informacje wprowadziły mnie w spore zakłopotanie. Dlaczego? Oto przykład:

Informacje wstępne: 

  1. W 1939 roku w Bielsku żydowska gmina wyznaniowa liczyła około 5500 dusz, natomiast w Białej Krakowskiej około 4000 dusz.
  2. Po wybuchu wojny i włączenia Bielska i Białej do III Rzeszy, nowe władze niemieckie połączyły oba miasta zatem w sumie mamy 9500 Żydów.
  3. Wehrmacht wkroczył do miasta 3 września. Od 1 do 3 września większość Żydów i wielu Polaków uciekło z Bielska i Białej do Krakowa, Lwowa itp. (ogólnie mówiąc na wschód) licząc na to, że wojna szybko się skończy i po wycofaniu się frontu wrócą do domu.
  4. Bielsko i Biała to była tak zwana: "niemiecka wyspa językowa" gdzie większość mieszkańców stanowili Niemcy. W 1940 roku w Bielitz (Bielsko + Biała) było 43.285 mieszkańców z czego 63% Niemcy, 34,3% Polacy, i 2,7% Żydzi (1.168 osób).
  5. W lutym 1945 roku Armia Czerwona wyparła z Bielska i Białej wojska niemieckie i od razu utworzył się Komitet Żydowski. W archiwum Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Bielsku-Białej zachowane są dokładne spisy Żydów, którzy wracali do miasta od lutego 1945 roku i tak:

W latach 1945-1951 w Komitecie Żydowskim Bielsko (dla miast Bielsko i Biała) zarejestrowały się 3294 osoby z czego 1316 osób z przedwojennego Bielska i Białej co stanowi 13,8% ocalałych (w stosunku do przedwojennej liczby 9500 dusz). 

UWAGA - 13,8% to TYLKO ci, którzy wrócili do Bielska. Nie jestem w stanie oszacować ilości osób, które przeżyły wojnę ale nigdy do Bielska nie wróciły i nie zarejestrowały się - a znam takich wiele osób. Zatem nie mogę na 100% w zasadzie NIGDY określić liczby Żydów z Bielska-Białej, którzy ocaleli w czasie wojny bo dotarcie do wszystkich rodzin bielskich na całym świecie obecnie jest niemożliwe.

I dalej statystyka: 

Osoby zarejestrowane w Komitecie Żydowskim podawały informacje dotyczące gdzie przebywały w czasie wojny i jak przeżyły. Z 1316 osób wywodzących się z Bielska i Białej, którzy wrócili do swojego miasta podało tak:

  1. a) ukrycie po aryjskiej stronie 163 osoby [w tym ukryte na terenie Białej - 4 osoby, na terenie Bielska 15 osób], [w tym ucieczka z obozu i ukrycie po aryjskiej stronie 4 osoby] (12,38%)
  2. b) wyzwoleni z obozów pracy i zagłady - 232 osoby (17,62%)
  3. c) z partyzantki - 4 (0,3%)
  4. d) żołnierze którzy wstąpili na terenie ZSRR do Wojska Polskiego i Armii Czerwonej - 57 (4,33%)
  5. e) za granicą przeżyły - 757 osoby (57,52%)
  6. f) brak danych - 103 osoby nie podały informacji jak przeżyło wojnę (7,83%) – UWAGA! w tej grupie są pierwsi z lutego/marca 1945 roku, którzy wychodzili głównie z ukrycia.

Jaki z tego statystyczny wniosek? – Żaden. […] 

Jacek Proszyk korzystał w swojej pracy z księgi osób które po wojnie zarejestrowały się w Komitecie Żydowskim. Takie komitety powstawały po wojnie przy dawnych większych gminach żydowskich. Spisywały one osoby, które przeżyły i meldowały się w tych komitetach po zakończeniu działań wojennych na tym terenie. W Bielsku taki komitet zaczął funkcjonować już w marcu 1945 roku. Żydzi zgłaszali się do takich komitetów, bo przy komitetach organizowane były działania samopomocowe, opieka medyczna, można było zaspokajać potrzeby religijne.  

Jacek Proszyk próbował zatem przygotować tabelkę z danymi statystycznymi na podstawie zapisów w księdze osób, które się zarejestrowały. Uznał jednak, ze te dane są niekompletne, gdyż wielu Żydów pochodzących z Bielska i z Białej przeżyło wojnę, ale nie wróciło do tych miejscowości.

Żydzi mieszkający w Bielsku w okresie międzywojennym nie byli polskimi Żydami. Byli związani z kulturą niemiecką, znali wyłącznie język niemiecki, nie posługiwali się polskim. Na język polski przestawili się w 1938 r. po Nocy Kryształowej i włączeniu Zaolzia, jak zobaczyli uchodźców z Rzeszy. Wtedy też bielska gazeta żydowska stała się polskojęzyczna.

Dla tych Żydów pozostanie w mieście, które będzie pod zarządem Armii Czerwonej, było obce kulturowo. Wielu z nich starało się jak najszybciej przedostać do strefy amerykańskiej, nie chcieli być w strefie sowieckiej. Inni starali się przekroczyć granicę i dostać do Palestyny.

Ustalenie liczby takich osób jest niemożliwe – część z nich wracała z ZSSR, część z nich przeżyła na fałszywych papierach, albo na swoich oryginalnych na przykład w Czechach, podając się za Niemców. Wielu Żydów z Bielska i Białej przeżyło podając się za Niemców. To była społeczność dość liberalna, bardzo nikły procent to byli Żydzi pobożni, ortodoksyjni, więc jak ktoś się nazywał Markus Steiner czy Heinrich Bachner – i w papierach miał tylko to nazwisko i imię, a nie np. Abraham czy Mojżesz, co by od razu sugerowało pochodzenie – to dawało mu czasami gwarancję przeżycia.

Jacek Proszyk przytacza przypadek Ericha Waltera:

W okresie międzywojennym wielu żydowskich lekarzy lansowało teorię, że obrzezanie jest szkodliwe i niektórzy liberalni rabini nie robili z tego problemu, że ktoś nie chciał być obrzezany. Ten właśnie Erich Walter był jednym z takich nieobrzezanych, któremu to uratowało życie, bo mając takie imię i nazwisko podawał się za Niemca.

Najbardziej znanym przypadkiem uratowania życia ze względu na wychowanie w niemieckiej kulturze ówczesnego Bielska i niemieckim języku był bielski Żyd inżynier Wilhelm Bachner, który w czasie wojny w Warszawie stał na czele dużej niemieckiej firmy budowlanej po aryjskiej stronie.

W 2000 r. w związku z odsłonięciem tablicy upamiętniającej poległych w II wojnie światowej żydowskich żołnierzy pochodzących z Bielska, Białej i okolic, do Bielska przyjechał Jan Arie Machauf, prezes ziomkostwa Żydów bielskich w Izraelu. Przeglądał wtedy wraz z dr Proszykiem wspomniany rejestr ocalonych powstały w Komitecie Żydowskim w latach 1945-1951, komentując wpisy:

"[...] on wcale nie był w obozie tylko w Armii Czerwonej, z której zdezerterował…, ten nie był w ZSRR tylko miał fałszywe papiery i udawał Niemca całą wojnę w Brnie” […] w czasie wojny przeżył ten co nie mówił prawdy o sobie, umiał odwrócić od siebie uwagę, umiał się dobrze ukryć. Trzeba było zmyślać inną tożsamość, ciągle być na baczności, ciągle wszystkich oszukiwać co do swojej tożsamości czy umiejętności zawodowych. Czy uważasz, że w 1945 roku tysiące osób z tej księgi ocalałych wierzyły, że już będzie wszystko w porządku? Że Bielsko będzie polskie? A może radzieckie? A co gdyby parę miesięcy później stało się czeskie? Albo alianci ruszyli z zachodu na ZSRR i Bielsko byłoby pod amerykańskim zarządem? Przecież w Bielsku przed wojną mówiliśmy po niemiecku, mieszkaliśmy razem z Niemcami więc wielu ukrywało się podając się za Niemców. Mieli znakomity akcent, studiowali w Wiedniu, przeżyli na fałszywych papierach. I teraz sam powiedz co byś zrobił. Sytuacja polityczna jest niepewna, granice Śląska Cieszyńskiego są niepewne. Przeżyłeś podając się za Niemca albo byłeś w partyzantce i co podasz żeby wpisano w księgi żeby było dla ciebie najbezpieczniejsze? Oczywiście że wpiszesz: obóz koncentracyjny czy Kazachstan w ZSRR. Bez względu kto obejmie władzę, krzywda ci się nie stanie. Lepiej nie mówić tego co może ci zaszkodzić. "

Wiele osób podało w Izraelu, że w czasie wojny ukrywały się na terenie Rzeszy choć w rzeczywistości przeżyły wojnę w ZSRR. Wiążę się to z rentą obecnie wypłacaną przez Niemcy dla tych którzy w czasie wojny byli na terenie Rzeszy. Natomiast tym, którzy byli w ZSRR w czasie wojny renta nie przysługuje. 

Osobny problem to kwestia tzw. mischlingów. W ustawach norymberskich z 1935 roku tym słowem określano Niemców mających przodków Żydów. Wprowadzono dwie kategorie rasowe: Żyd półkrwi (żydowski mischling I stopnia) – osoba mająca w swoim drzewie genealogicznym dwoje żydowskich dziadków i Żyd ćwierćkrwi (żydowski mischling II stopnia) – osoba mająca w swoim drzewie genealogicznym jednego żydowskiego dziadka. Przygotowując swój rozdział do książki „Dalej jest noc”, dr Proszyk chciał także opisać strategie przetrwania tych właśnie „Mischlingów”, zwłaszcza I stopnia. 

W Bielsku i Białej były rodziny chrześcijańskie z pochodzeniem żydowskim jak i małżeństwa mieszane chrześcijańsko-żydowskie, ponieważ tamtejsi Żydzi byli bardzo liberalni, szybko przyjęli wartości, która ze sobą niosła ze strony Berlina czy Wiednia w XIX w. haskala (oświecenie). Zasymilowali się z kulturą niemiecką i porzucili dotychczasowe ortodoksyjne zwyczaje. Żyjąc razem z chrześcijanami a nie tylko we własnym środowisku od połowy XIX w. wiele żydowskich rodzin dokonało konwersji na chrześcijaństwo. Przykładem takiej rodziny była rodzina Brüll z pobliskich Mikuszowic. Dr Proszyk rozmawiał z Edwinem Bruhlem mieszkającym po wojnie w Bystrej i spisał jego wspomnienia:

„Edwin Brüll miał dwóch braci: Ernesta (ur. 1915) i Jana Herberta (ur. 1920). Ich ojciec Walter Brüll (ur. 1888) był Żydem (z matki i ojca) a matka Elfryda z.d. Schreinzer była Niemką i katoliczką (ur. 1894). W czasie wojny byli w Bielsku. Zostali oczywiście pozbawieni swojego majątku i fabryki włókienniczej, która przeszła pod niemiecki zarząd komisaryczny (Treuhandstelle). Edwin wspominał, że pewnego dnia w czasie wojny jego ojciec Walter przyszedł do domu wściekły na prezesa bielskiego Judenratu (Altestenratu) Józefa Rottera, który dla miejscowego gestapo sporządził dokładny spis wszystkich rodzin chrześcijańskich z pochodzeniem żydowskim oraz rodzin mieszanych małżeństw. Twierdził, że Rotter ich przez to szantażował, by wyciągać od tych rodzin futra, kosztowności i pieniądze które wręczał w formie łapówek gestapowcom jak i przekazywał Mojżeszowi Merinowi do centrali żydowskich gmin w Sosnowcu. Spis „Mischlingów” zrobiony przez Rottera znajduje się w archiwum bielskiej Gminy Żydowskiej do dnia dzisiejszego. Wziąłem zatem ten dokument i zacząłem szukać kontaktu z potomkami osób tam wymienionych. Do części rodzin dotarłem. Większość sobie nie życzy by pisać o ich dziadkach. A w Archiwum Państwowym zachowała się ciekawa korespondencja dotycząca ich sposobów odwoływania się od zarządzeń władz niemieckich. Są to świetne materiały do opisania strategii przetrwania. Wiele z tych rodzin do dnia dzisiejszego mieszka w Bielsku i powiedzieli mi wprost, że nie po to przed wojną dziadek czy babcia zmienili wyznanie i stali się chrześcijanami, bym ja ponownie teraz wyciągał ich żydowskie pochodzenie. Chcą by temat był zamknięty. Część tych mieszanych rodzin dotrwało do końca 1944 roku w Bielsku a potem razem z Niemcami uciekli przed Armią Czerwoną. Od kilku osób mam zgodę na to by opisać ich historie. Jednak zadałem sobie pytanie. Skoro Walter Brüll był tak wściekły na Rottera z Judenratu (Altestenratu), że ten wbrew ich woli zrobił listę wpisując tam osoby których przodkowie jeszcze przed I wojną ochrzcili się, to jakie ja mam moralne prawo by wyciągać ponownie publicznie ich nazwiska i opisywać to jak przeżyli wojnę? Nie mogę. Dla statystyki byłoby to prawie 100 osób. Nie widnieją w Księdze Ocalałych.

A oto fragment wspomnień Edwina Brülla (ur. 1918) spisanych w lipcu 2004 roku:

"[...] Mieliśmy dobre relacje z rodziną niemieckiego fabrykanta Wolfganga Josephy’ego. Jego dziadek był ochrzczonym Żydem a żona Greta stu procentową Żydówką z Morawskiej Ostrawy. Jak zaczęła się wojna Wolfgang znalazł jakiegoś Niemca w Ostrawie, który notarialnie oświadczył że jest prawdziwym ojcem Grety. W ten sposób Greta mogła być już „mischlingiem”. Taki paradoks w Bielsku – rodzina Josephy uważana za niepisanych przywódców bielskich Niemców ma żydowskie korzenie i na dodatek Wolfgang kombinuje by ratować żonę przed wysiedleniem do getta. Mało tego jego zięć Willy Riedel (niemiecki przedsiębiorca budowlany) wygrał przetarg na budowę od 1942 roku krematoriów w Birkenau. Zatem Riedel buduje krematoria jednocześnie bierze udział w tym by chronić teściową Żydówkę przed śmiercią. Riedel wiedział dokładnie co tam buduje i widział także od wewnątrz rzeczywistość obozu w Birkenau. Odkąd zaczął realizować inwestycję w Birkenau Willy Riedel opowiadał wielu ludziom w Bielsku, że Birkenau to obóz zagłady i ludzie z pochodzeniem żydowskim nie są bezpieczni. Zwłaszcza dawał znać po cichu takim rodzinom „mischlingów” (mieszanym) jak nasza, po to byśmy biernie nie czekali tylko starali się wydostać z Rzeszy. W Bielsku po wysiedleniu Żydów wiosną 1942 zostało jeszcze dużo dawnych niemieckich Żydów z mieszanych małżeństw i tzw. „mischlingów”. Między innymi to Willy miał znajomego w Austrii o nazwisku Schenker/Schonker(?), który miał kontakt z Poselstwem Polskim w Bernie w Szwajcarii. Dowiedział się, że można u nich załatwić paszporty krajów południowoamerykańskich i dzięki nim wydostać się z Rzeszy bo tamte kraje były neutralne i Niemcy respektowali możliwość opuszczenia terenu Rzeszy przez ludzi, którzy mieli takie paszporty. Ja także miałem znajomego w Szwajcarii nazywał się Seiler. I poprzez te dwa kontakty wysyłaliśmy z Bielska opłacając kurierów mojego (Seilera) i Riedla (Schenkera) fotografie bielszczan mających pochodzenie żydowskie (także nasze) oraz dane osobowe do Konsulatu Poselstwa Polskiego w Bernie. Potem tymi samymi kanałami paszporty trafiały do nas. Kurier udawał, że jest przedstawicielem handlowym naszej fabryki włókienniczej „Plutzar&Brüll” i z próbkami materiałów w których miał wszyte paszporty jeździł pociągiem do Szwajcarii i z powrotem. Były to paszporty z Kostaryki. Dzięki nim część osób opuściło Bielsko. Wszystko przebiegało bardzo sprawnie. Dowiedziałem się już po wojnie, że Willi Riedel przejęty całą sytuacją, której doświadczył jako przedsiębiorca budowlany w Birkenau, większość pieniędzy które tam zarobił przerzucał – ponoć osobiście – do krakowskiego getta dla rodziny Grete Josephy - drugiej żony swojego teścia Josephy’ego która miała pochodzenie żydowskie. Załatwiliśmy dla kilkunastu rodzin na Śląsku i po Czeskiej stronie paszporty. Sami także je mieliśmy. Jednak dobra passa skończyła się 24 sierpnia 1943 kiedy to zostaliśmy aresztowani przez bielskie gestapo i przewiezieni do Auschwitz. Ja miałem numer A135308, Ernest A135309, Jan Herbert A135307, nasz ojciec Walter A135306. Zostaliśmy aresztowani nie dlatego, że mieliśmy paszporty z Kostaryki, tylko w aktach był zarzut, że musieliśmy posiadać pieniądze z nielegalnego źródła na te paszporty. A my z pochodzeniem żydowskim nie mogliśmy po 1939 czerpać dochodów z naszej fabryki. Natomiast niemiecki zarządca komisaryczny naszej fabryki potajemnie dostarczał nam pieniądze na życie i na potrzeby (w tym na paszporty). Po tym jak znaleźliśmy się w Auschwitz oczywiście od razu pomógł nam wspomniany Willi Riedel , który miał już znajomości w obozie i jako ludzi znających wiele języków obcych umieszczono nas w wartowni przy bramie do Auschwitz I, gdzie prowadziliśmy księgi obozowe. Dnia 22.stycznia 1945 r. wyruszyliśmy w Marszu Śmierci do KL Buchenwald, gdzie zostaliśmy wyzwoleni 11. kwietnia .1945 r." 

Dr Proszyk uznał, że w sprawie mischlingów również nie jest możliwe określenie ilu ich dotrwało w Bielsku do stycznia 1945, ilu uciekło z uciekającymi Niemcami przed Armią Czerwoną, ilu zostało w mieście. Nie da się też określić ile paszportów krajów południowoamerykańskich z Polskiego Poselstwa w Bernie dostarczono bielskim Żydom w wyniku współpracy rodzin Josephy-Riedel-Brüll, ilu z nich dzięki nim opuściło miasto i przeżyło.  

Dr Proszyk czytał relacje poszczególnych osób zbierane po wojnie przez Żydowską Komisję Historyczną i porównywał je z informacjami zawartymi w korespondencji przechowywanej w archiwum bielskiej Gminy Żydowskiej oraz w relacjach, które spisał osobiście w ostatnim dwudziestoleciu. W wyniku takiej analizy, stwierdził istnienie kilku wersji śmierci czy przetrwania poszczególnych osób. Trzy przykłady:

- śmierć rabina Markusa Steinera z Bielska – są trzy wersje (zastrzelenie na ulicy Lwowa, śmierć w wagonie w drodze na Syberię, śmierć w getcie janowskim)

- śmierć rabina Samuela Hirschfelda z Białej, są trzy wersje (zamordowany w Treblince, zmarł na zawał serca w getcie w Tarnowie, zamordowany przy okazji likwidacji getta w Tarnowie)

- śmierć prezesa gminy bielskiej Zygmunta Arzta, są dwie wersje (córka, mająca w czasie wojny 5 lat i która była w Bielsku twierdzi że jej ojca zabili polscy rabusie pod Tarnowem we wrześniu 1939 r., a ocalały bielski – w czasie wojny dorosły - Żyd wspomina, że Zygmunt Arzt zginął w czasie niemieckiego bombardowania kolumny uciekinierów idących na wschód pod Tarnowem). Świadkowie nie żyją i większość tych relacji obecnie jest nieweryfikowalna.

W tej sytuacji dr Proszyk zamierzał przyjąć inny modus operandi - ustalić liczbę Żydów z Bielska i Białej, którzy zginęli podczas wojny. Odejmując tą liczbę od liczby Żydów mieszkających w tych miastach przed wojną uzyskałby liczbę Żydów którzy przeżyli. W tym celu postanowił wykorzystać:  

  1. Listy i informacje w archiwum Gminy Żydowskiej, Izkor Book Bielsko-Biała, książki ze wspomnieniami oraz upamiętnienia wykuwane po wojnie na nagrobkach (około 200 nazwisk).
  2. Ankiety ofiar zgromadzone w archiwum Yad Vashem. Zbierane przez instytut Yad Vashem ankiety uznał za najlepszą bazę danych o ofiarach wojny.

Niestety, po przesortowaniu tysięcy ankiet pojawiły się problemy:

Problem nr 1. Dla izraelskich badaczy wpisujących ankiety w komputer, posługujących się językiem hebrajskim i nie znającymi geografii Polski, czasami tą samą miejscowością jest Bielsko (na Śląsku Cieszyńskim) i Bielsko (Podlaskie) oraz Biała (Krakowska) i Biała (Podlaska).

Problem nr 2. Zdarzają się ankiety podwójne albo potrójne dla jednej osoby. Kilka osób (rodzina, krewni, znajomi) wypełniali ankietę, że ktoś zginął, co jest zupełnie naturalne i zrozumiałe. Ale niestety czasami dla jednej osoby używają różnych imion. W ankiecie angielskojęzycznej jest „Maxymilian” a innej hebrajskiej religijne imię „Mordechaj”. A tymczasem chodzi o tę samą osobę. Zatem konieczna była skrupulatna weryfikacja praktycznie każdej ankiety i porównywanie ze spisami mieszkańców i metrykami.

Przykład 1: Artur Huppert znany w miejscowym środowisku działacz syjonistyczny. W Yad Vashem dr Proszyk znalazł 4 ankiety.

- ankieta nr 319779, wypełnił brat Hugo Huppert, podał, że Artur zginął w Auschwitz, nie podał daty

- ankieta nr 617547, wypełniła znajoma Chawa Orlan, podała, że Artur zginął w Bielsku

- ankieta nr 503571, wypełnili przyjaciele z Engineers Society, podając jego imię jako Aron (imiona rodziców się zgadzają)

- ankieta nr 1616870, wypełniła siostra Rachel Huppert-Schwarz

[pytanie jak go zakwalifikować? Zginął w Bielsku czy obozie Auschwitz?]

Przykład 2: Jakub Glasner, znany artysta malarz

- ankieta nr 1443832, wypełniła siostrzenica/bratanica Selma Pickman, podaje że zginął we Lwowie w 1942,

- ankieta nr 1916170, wypełniła bratanica Zelma Glasner-Zolman, podaje że zginął we Lwowie w 1941,

- ankieta nr 347755, wypełnił Yaakov Alboni , podaje że zginął we Lwowie w 1943,

- ankieta nr 393647, wypełniła siostrzenica/bratanica Regina Mastbaum, podaje że zginął w Auschwitz w 1942.

[pytanie: zginał we Lwowie w 1941,1942,1943? Czy też w Auschwitz w 1942? – data lwowska ma znaczenie]

Dr Proszyk stwierdził też, że w bazie Yad Vashem nie ma osób, o których wiadomo, ze zginęły podczas wojny, a których nikt nie zgłosił. Np. Rotter Maurycy – syn szefa bielskiego Judenratu (Altestenratu) zamordowany w KL Auschwitz, Wiener Marie Sara – zginęła w 1942 roku w Białej w getcie, bielski rabin Markus Steiner zginął w getcie. Natomiast w tej bazie ofiar wojny figurują nazwiska osób, które wojnę przeżyły. Np. Eryk Löwy (ankieta Yad Vashem nr 9859631), wrócił z wojny ze zmienionym nazwiskiem, przy którym pozostał. Był znakomitym tłumaczem polskiej poezji na język niemiecki. Dr Proszyk kontaktował się z nim w Warszawie w latach 90. XX w.   

Ponadto w bazie ofiar wojny Yad Vashem figurują osoby, które zmarły przed wybuchem wojny. Np.:

- nr ankiety 308788 Huppert Maria, zgłoszona przez Hugo Hupperta w 1956 roku z informacją, że zginęła w Auschwitz, w rzeczywistości zmarła w 13 maja 1939 w wieku 63 lat, nr grobu na cmentarzu: 3399

- nr ankiety 1163295 Schindel Mendel, zgłoszony w 1999 roku przez kuzyna Mordechaja Frei z informacją, że został zamordowany w czasie wojny w Bielsku, w rzeczywistości zmarł 13 lipca 1939, nr grobu na cmentarzu: 3414

Po przeanalizowaniu kilkunastu tysięcy ankiet dr Proszyk doszedł do wniosku:

Aby potraktować te ankiety jako wiarygodne źródło musiałbym spędzić kilka tygodni Izraelu w Yad Vashem i każdą z nich odczytać i potem kilka tygodni weryfikować z danymi osobowymi w Bielsku-Białej. Na obecnym etapie ankiety niezweryfikowane nie mogą być dla mnie wiarygodnym źródłem statystycznym do określenia liczby ofiar z Bielska.

W tej sytuacji dr Proszyk uznał; 

jeśli bym jeszcze poświęcił 10 lat intensywnych badań to i tak nie zdołam zebrać danych na tyle wiarygodnych by móc podjąć się analizy statystycznej i podać dokładną liczbę osób które zginęły, które przeżyły i potem w jaki sposób przeżyły. To co mogę zrobić, to opisywać pewne i zweryfikowane indywidualne przypadki. Wojna to było wielkie ZNISZCZENIE i KŁAMSTWO. Nie mamy twardych i kompletnych akt archiwalnych by opisać dokładnie jak było dokładnie. Nawet to co mamy, nie zawsze jest prawdą. Moim zdaniem w Bielsku i Białej, strategią przetrwania Żydów, Polaków czy Niemców (np. zwolenników chadeka Eduarda Panta - totalnego antyfaszysty) była ucieczka i porzucenie prawdy oraz ukrywanie się pod maską tego kim się nie było. Ta nieprawda zostawiła swój ślad w aktach i relacjach i dlatego stałem się tak bardzo wrażliwy by weryfikować każdą relację i każdy wpis.

Ponieważ nie byłem w stanie, w tak krótkim czasie ogarnąć i zweryfikować materiałów źródłowych, nie zdążyłem napisać tekstu rzetelnie na czas. [...] Zatem nie przesłałem Pani prof. Barbarze Engelking tekstu i zrezygnowałem z udziału w powyższym wydawnictwie. Nie zdołałem ogarnąć i zweryfikować materiałów źródłowych dla samego Bielska i Białej a miałem pisać o całym powiecie! Taka sama praca by mnie czekała przy opracowaniu Wadowic, Andrychowa, Kęt i Oświęcimia (!). Każde z tych miast to temat na osobną pracę doktorską. Jeśli zdrowie i czas pozwoli to opublikuję wyniki swoich badań w tym temacie ale jako indywidualne historie bez komentarza i próby analizy statystycznej. 

***

Przy pisaniu notki autorka korzystała z następujących publikacji:

  •