Tak można podsumować problem, który chcę pokazać jako kolejny po – jak kto pamięta – to wie, tych które stawiałem, a dziś tworzą kolejne ogniwa mojego cyklu „a nie mówiłem”
Do tego łańcucha tylko z ostatnich należą przewidywania co do
1/ istotnych przyczyn prokurowania kłopotów KS Wisła w kontekście całkiem realnej zabudowy pierzei Błoń apartamentowcami,
2/ losów zmian w zasadach organizacji stref płatnego parkowania (całe miasto pokryte strefami o minimalnych rozmiarach i maksymalnym czasie funkcjonowania z niedzielą i nocami włącznie)

3/ zrealizowanych już takich rzeczach jak budowa przy al. Waszyngtona czy
4/ skutków braku zapisów w tzw. umowie społecznej w sprawie lokalizacji spalarni odpadów. Do tego można by było dodać już dziś coś z prognoz o terenach Wesołej i o bujdach w sprawie kontynuacji pracy Huty na innych Wydziałach - ale po co.
Dziś krótko pokażę i to nie byle komu, bo samej Radzie Miasta skutki tego co sama kiedyś uchwaliła w porywie ekoentuzjazmu na wyprzódki przed całą Polską. I czego będziemy ponosili i już ponosimy skutki
A Rada uchwaliła totalny zakaz używania w Krakowie paliw stałych.
Na to dictum i słusznie EDF – niegdyś prawie obdarowany też terenem właściciel EC Łęg produkującego ciepło dla ok 70 % mieszkańców – wziął i się wycofał. Zwiał na wszelki wypadek. Nawet nie wiem czy były podane powody. Dla mnie był jeden podstawowy – właśnie ów zakaz. Cóż on bowiem oznacza dla takiego zakładu? Konieczność gruntownej zmiany infrastruktury technicznej w kierunku przejścia na inne źródło energii i zupełnie nowej kalkulacji kosztów. Przecież proste. Wszyscy są równi wobec prawa, zakaz obowiązuje w całym Krakowie – to i EC – Łęg musi wcześniej czy później zrezygnować z węgla. Inne linie przesyłowe nośnika energii, inne kotły, inna infrastruktura. Jaka?
A niech się z tym buja nowy – stary właściciel. Czyli Miasto
Po komunalizacji – wcześniej czy później trzeba będzie albo wysmażyć reasumpcję uchwały albo wydać kasę dla miasta abstrakcyjną.
Reasumpcję wcześniej czy później też wymuszą niezgodności tejże uchwały super optymistycznie sporządzonej pod dyktando wielbicieli eko i super alarmów a w kilku miejscach niezgodnych z zasadami, na których opiera się prawnie obowiązujące podejście do relacji pomiędzy ochroną środowiska a potrzebami bytowymi człowieka. Myślę tu choćby tylko o dwu fundamentalnych zasadach a/ zanieczyszczający płaci czyli wymogu odejścia od odpowiedzialności zbiorowej i b/ priorytetu korzystania z odnawialnych źródeł energii przed zużywaniem źródeł nieodnawialnych Te z kolei będą konieczne do przywrócenia szczególnie z racji zakazu używania kominków. Ta sprawa jest jeszcze wiąże się z poprzednimi i jest wzmocniona koniecznymi korektami zasad gospodarki odpadami – z identycznych powodów.
I tak to wcześniej czy później Miasto będzie musiało jak się to mówi zjadać problem – czyli ogon, który samo sobie ugotowało. Czym? Po prostu posłuszeństwem wobec ekolobbystów w nadziei na bycie przodującymi w Polsce i na Świecie
I tak – właśnie w świetle tego „a nie mówiłem” zastanowiłem się nad jeszcze jedną sprawą.
Dziś – słyszę o pojawiającej się modzie w samorządach zatrudniania ekodoradców. Doradca czyli płatny dostarczyciel ekoinformacji. Wspominając te wymienione dodam tylko przykładem swe uwagi i propozycje, które od lat jeszcze 90- tych a też nosiłem do postępowania, decyzji i ostatnio tzw, Strategii Rozwoju Gminy i Miasta Dobczce. Pominę szczegóły ale były to i są uwagi kwestionujące zapisy tej Strategii właśnie dla niezgodności i z zasadami i z interesem Gminy. Wręcz hamujące jej rozwój. A te zostały jednak przyjęte jako dokument Gminy i to na podstawie opracowania firmowego. Na czym Gmina ma się rozwijać – lepiej nie pisać bo szkoda miejsca i nerwów wobec braku zrozumienia prostych spraw. Polityka i automatyzm ważniejsze. Niegdyś jeszcze w czasach mojej bytności w Polskim Klubie Ekologicznym to samo dotyczyło Rabki w której zorganizowaliśmy nawet specjalną Konferencję. I ówczesna Pani Burmistrz tylko nas zrugała, że tego co mówiliśmy i opublikowaliśmy w branżowym czasopiśmie z Nią nie konsultowaliśmy.
Gadanie i pisanie za darmo – widać nie jest cenione.
A jak się zapłaci – to i słaba prawda ma wartość.
I tak się zastanowiłem nad tym co to za figura ten ekodoradca. W przypadku gdyby takowy byłby płatny procentami od zysku dla Gminy z jego porady, jakże chętnie bym się jako takowy ekodoradca zgłosił.
Ale już na zasadach jakie przez wieki obowiązywały, Już bez tłumaczenia dlaczego tak właśnie trzeba coś zrobić – były tylko podawane porady i diagnozy. Tak dawniej utrzymywali się i finansowali swe badania naukowcy pracujący dla przemysłu.
I tak nawiasem mówiąc – takich przypadków jak mój jest mnóstwo. I nie są żadnymi doradcami. Ale – kto zamawia i u kogo zamawia i co zamawia – to dostaje.
W sumie – i to jest powszechna wiedza w świecie nauki – na tych poważnych i nieco lżejszych opowieściach widać, że dzisiejsza Nauka i Praktyka ciężko chorują na brak rzetelnego rynku obrotu informacją
I Reformatorzy Nauki tego nie wiedzą? Mogą nawet wiedzieć ale pole orne jest obsypane kamolami – naukawcami a tych żadne siły zmian formalnych nie dotykają. Są sprawni od lat 70 ciu w pokonywaniu administracji, która niegdyś właśnie się wtrąciła w niezależność i wolność myśli Naukowców .
I tak posłuszeństwo ekopoprawności kosztuje w złotówkach i szansach

I na koniec – uprzedzając pytania – to jak? Przypomnę sceny z Vabank gdy to Kwinto mówi – trzeba było uważać.
Czego samorządom – serdecznie życzę już nie jako opiniodawca, ekodoradca a jako obywatel, którego los zależy od decyzji tychże samorządów dziś w dużej mierze okrutnie zajętych grami w salonowca politycznego i nasłuchem trendów zmieniających się mód.

 

Dr inż. Feliks Stalony –Dobrzański
Kraków 10.12.19