Mająca 90 lat pani Maria Ślęczek marzy o spotkaniu z dwoma chłopcami, którymi się opiekowała przez kilka lat w Krakowie. Przed 70 laty jako młoda dziewczyna pracowała w szpitalu dla nerwowo chorych w Batowicach.

Leżał tam pacjent Karl Elvers, którego codziennie odwiedzała żona Grete. Widocznie w trakcie rozmów z chorym usłyszała pozytywną opinię o młodej dziewczynie z personelu szpitala, bo zaproponowała Marii pracę u niej, przy opiece nad dwoma chłopcami Peterem i Klausem w wieku 6 i 3 lat. Rodzina ta mieszkała w Krakowie na dzisiejszej ulicy Bolesława Prusa pod nr 37. Wydarzenia historyczne zmusiły tę rodzinę do wyjazdu z Krakowa jesienią 1944r. Jednak musiały być niezwykle silne związki służącej z wychowankami, skoro przez cały okres czasu od ich wyjazdu do 2012r, codziennym tematem rozmów p. Marii ze swoją rodziną, była troska o to co się z tymi chłopcami dzieje, czy udało im się wrócić do rodzinnego domu w Hamburgu, czy żyją i czy o niej pamiętają. W trakcie rozmowy podkreśla, że w tym domu w Krakowie, traktowana była jak domowniczka, szczególnie przez mamę tych dwóch szkrabów, z którą nawet się zaprzyjaźniła. Pracodawcy mieli do niej pełne zaufanie, o czym świadczy choćby fakt, że pozwolili jej samej zabrać chłopców do jej rodzinnej wsi Raciborowice. Pani Maria pamięta nawet ulubionego psa chłopców o imieniu Jup.

Jak się zapewne Państwo zorientowali p. Maria była służącą w niemieckiej rodzinie, w czasie okupacji. Głowa tej rodziny, Karl Elvers nie miał w domu munduru i według zapamiętanych przez p. Marię informacji chodził do pracy na ul. Pijarską. Starałem się znaleźć informację jaka niemiecka instytucja znajdowała się na tej ulicy w czasie okupacji, ale bezskutecznie. Może ktoś z naszych czytelników ma jakieś informacje na ten temat?

W 2012r syn p. Marii, Andrzej, napisał list do Niemieckiego Czerwonego Krzyża do Hamburga z zapytaniem o losy tej rodziny. Otrzymał do wypełnienia ankietę oraz informację, że Czerwony Krzyż w Hamburgu zajmuje się losami Niemców zaginionych w czasie wojny, natomiast zapytania o powojenne losy należy składać, do Czerwonego Krzyża w Monachium. I w grudniu ubiegłego roku przyszedł do niego mail z Poznania od Polaka, znajomego tych ?wówczas kilkuletnich ? chłopców. Obaj żyją i bardzo serdecznie p. Marię wspominają. W kolejnym mailu syn p. Marii, w jej imieniu , zaprosił Petera i Klausa do odwiedzenia ich w Krakowie wiosną tego roku.

Kilka dni temu opowiedziałem tę wzruszającą historię Konsulowi Generalnemu RFN w Krakowie dr Wernerowi Kohlerowi. Był nią niezwykle poruszony i też oczekuje na jej dalszy ciąg.

  • dzieci_1.jpg
  • dzieci_2.jpg
  • dzieci_3.jpg
  • dzieci_4.jpg