Ludzie sami sobie zadecydowali. Wyjściowo jednak musi się zauważyć, że ponad połowa obywateli miała w nosie, kto będzie rządził na ich podwórku, decydował o ich codziennych sprawach, o ich warunkach życia. Czyli ludzie nadal wierzą w centralizm. Demokratyczny oczywiście. Warto się zastanowić dlaczego tak znaczna część społeczeństwa z góry godzi się na wszystko. Ludzie jakby nie uważali, że mają na cokolwiek wpływ. Dają swobodę działania każdemu, kto będzie miał jakiekolwiek skłonności i możliwości – w tym – jak się to mówi - kręcenia lodów. I zawsze z powołaniem się na demokrację.

Późniejsze narzekania i niezadowolenia proponuję w tej sytuacji kierować do lustra, a najlepiej wsadzać do szufladki z napisem PAMIĘĆ. Nie mylić z szufladką AMNEZJA
Obok tych, którym sam akt wyborczy jest zbędny – w Krakowie wybór decydujący został dokonany w drugiej z grubsza połowie obywateli. Z nich ponad 60 %, przy sprzeciwie tylko ponad 30 tu % w tej grupie, tak jak zadecydowało jak zdecydowało. Oczywiście dokładne liczby sobie tu daruję, gdyż ważna jest tu proporcja a nie apteka. Wobec dokonanego wskazania wyborców, dziś tylko powtórzę to, co bez ogródek, wielokroć wcześniej pisałem. W mojej ocenie jest to wybór po prostu fatalny. I nie tak z powodów personalnych, a dla wyboru rutyny i stagnacji, Skutki trwania w tym co było w myśleniu o Krakowie, po następnych 5-ciu latach będą już niestety nie do naprawienia. Chciałbym się oczywiście mylić, ale działanie dotychczasowego już 16-to letniego mechanizmu utrzymywania władzy a z nią i całego biznesu otaczającego Kraków, wyraźnie to zapowiada. Długo by o tym, a i tak bym tylko powtarzał to, co wcześniej pisałem. Skrótem - trwanie i grasowanie różnych interesów będzie trwało – to jasne. Na dziś, o już pilnie niezbędnych zmianach torów rutyny, można zapomnieć, a to zaniechanie zmian będzie źródłem kłopotów, nie tylko wielkich i trudnych do zażegnania. ale i rujnujących miasto w posadach jego funkcjonowania z jakimś perspektywicznym oddechem na przyszłość, w skrócie braku postępu. Z dołków rutyny i fobii łatwo się nie wychodzi. O jakiejkolwiek dynamice podstaw do umożliwienia faktycznego, a nie wirtualnego rozwoju Krakowa można zapomnieć.

Przesadzam?

Jeśli już, to niewiele. Istoty diagnozy to nie zmienia Dowód? Proszę się zastanowić nad kilkoma tylko przykładami haseł z kampanii. Wręcz modelowy można przywołać to, jak w kampanii i debacie było o zieleni a już w poniedziałek na konferencji Prezydent i elekt w jednej osobie ogłosił ponoć (sam nie słyszałem ale ponoć to było powiedziane na oficjalnej konferencji prasowej), że Kraków będzie dalej betonowany bo ma się rozwijać. Powtarzam, gdyż osoby z Kukiz 15 wniosły w tej sprawie raban. Samo to by wystarczylo ale przejdźmy do konkretów. Pierwszy mamy smog. Ile trwa akcja i w jakiej już skali nastąpiła likwidacja pieców? Pozostały ich procenty (w trakcie debaty Paan prezydent mówił o czterech tysiącach (Alarm Smogowy mówi ale o pół milionie – drobna różnica, a jak jest ktoś wie? Prezydent chyba wie lepiej) , a smog ma się dobrze, też poza okresem grzewczym. O monopolu trzymania miasta za gardło przez jednego praktycznie dostarczyciela ciepła, który będąc szalenie eko, może równocześnie palić i pali węglem - nie można zapominać. Nowa Rada Miasta będzie chyba musiała w świetle równoprawności podmiotów w dostępie do środowiska, sama przełknąć żabę, gdy zacznie obowiązywać totalny zakazu używania paliw stałych. Wszak i mieszkaniec i EC Łęg są równi wobec prawa, chyba żeby przyjąć, że są równi i równiejsi. Wiem, że inne kotły, że pełniejsza kontrola - ale do tego musi się przywołać konieczność rzetelnego oszacowania bilansu użycia środowiska, z uwzględnieniem strat na przesyle siecią o rozpiętości ponad 20 km. Całkowita długość sieci oplatających Kraków jest oczywiście wiele dłuższa , mówa tylko o rozpietości a całkowitej długości rur) A to są straty. Poza tym jak zakaz to zakaz a nie niby zakaz i dla niektórych, Skończy się akcja likwidacji pieców a smog nie zniknie, to co wtedy? Pojawi się następna maszynka innego hasełka eko - antysmogowego. Typować można oczywiście transport. Na tyle problem to potężny i znów złożony, że pozwoli na długo się używać w kontekście zwalczania smogu. Tak nawiasem mówiąc, ten tekst zacząłem pisać bezpośrednio po wyborach, a w Dz Polskim (06.11)18) można przeczytać właśnie tą myśl – „Piece to nie wszystko – czas na ostrą walkę z autami”. Nawet w tym tytule mamy świadectwo różnic co do sposobu podejścia do sprawy. Walka z autami – to zakazy, eliminacja. Kiedyś walczono z maszynami, bo powodowały bezrobocie. A może by tak pomyśleć o zmianie podejścia do sposobu użytkowania samochodu, o ułatwieniach w życiu mieszkańca zmotoryzowanego, o innych propozycjach a nie zakazach? W liberalno-lewackim myśleniu to się nie mieści. Powtarzam – ludzie wybrali ten właśnie sposób podejścia do interesu mieszkańca. Proszę – do szuflatki pamięć a nie amnezja. Co do smogu, nie tylko zdrowy rozsądek, ale i wyniki badań mówią o wielu elementach składowych smogu pochodzących od transportu. Od jakości pracy silników poprzez opony i hamulce, aż po układ drogowy i sposób organizacji ruchu i to w takim mieście jak Kraków z taką ilością pojazdów wjeżdżających, tranzytowych i własnych jest szczególnie ważne. Kto nigdy nie stał w korku nawet na obwodnicy, nie wie co to jest korek. Ilość palenisk zasadniczo spadła, małych zakładów i lokalnych kotłowni – na lekarstwo, a ilość samochodów lawinowo przyrosła i przyrasta. W sprawie smogu trzeba cos dodać? Czy mówiąc to, zaprzeczam związkowi smogu z piecami i transportem? Oczywiście nie. Tu każdy ruch, w każdym zakresie, jest ważny, jednak szkoda wydatkowania wysiłków na ślepo, bez jakiejś koordynacji i co najważniejsze i to warunkujące – bez rzetelnego przymierzenia się do wagi poszczególnych czynników. Co ma w tym kontekście np. palenie w kominkach do innych składowych powodujących smog? Jak wygląda tu waga spraw i na tym tle propaganda. Zwłaszcza zielona. Zjawisko smogu jest tak wieloczynnikowe, że nic się nie da zwalczyć usuwając czy ograniczając jeden z czynników. W tym - schowanie w niepamięć i braku realnych reakcji, na inny ważny problem np. blokady kanałów przewietrzania nie może dobrze rokować. Podniosę tu całkiem aktualną sprawę Cichego Kącika z perspektywą zakorkowania jego zabudowaą wpływu powietrza z kanału pomiędzy wałami dwóch garbów terenu idących równolegle do siebie od zachodu miasta. Brak przewiewu gwarantowany, tak jak zysk deweloperów właśnie uwolnionych z obaw zmiany. Być może waga tego problemu jest znikoma, ale dobrze by to było usłyszeć przed udzielaniem zezwoleń na zabudowę i pracowitym wypuszczaniem Planów Zagospodarowania ale dopiero tam, gdzie już do zabudowy zostały tylko chyba podwórka.

Przypomnę w tym konteście aferę 5-ciu naraz v-ce Prezydentów. 12 lat temu.11 lat ci ludzie byli ciągani po Sądach, zniszczono Im życie zawodowe i prywatne a w końcu zostali - uniewinnieni, Każdy z nich jednak, w innym zakresie, zagrażał ealnym interesom, dziś od tych lat – gwarantowanym. Tak spróbujmy zobaczyć tą konkretną sprawę. Np Pani zajmująca się merytorycznie odpowiednią działką, zabrała się za objęcie Planem całego Krakowa. Zagrożenie dla wolnej amerykanki w zabudowie zgodnie z uznaniowymi decyzjami urzędniczymi. No i 12 lat luzu, robienia Planów tam, gdzie już nic się nie da wepchnąć. Inny wice Prezydent zabrał się za sprawy ochrony środowiska nie od strony propagandowej a przestrzebgania rozsądku i litery prawa. Co to ma do smogu? Właśnie szło w najlepsze zatkanie kanałów przewietrzania miasta, o instrumentalne wykorzystywanie haseł eko i wprowadzenie w życie stosowania wymogu równoważenia ze sobą racji gospodarczych miasta. Pan Premier przegrał proces o słowa przed słynnym na całą Polskę Sądem Apelacyjnym, bo kto by się zajmował sensem wypowiedzi. Ważniejszy był wpływ na elektorat, który nie zna niuansów sprawy kluczowej dla miasta. Przegrał i przepraszał - dla porządku i szacunku dla prawa – a jak jednak wyglądają faktyczne skutki obecnego stylu walki ze smogiem pod dyktando aktywnie brzmiącą nazwą Alarmu – widać na tablicach informujących o stanie powietrza. Tu więc mówimy o różnicy pomiędzy prawdą w niezręcznością być może wypowiedzi. Co z tych tablic więcej ponad propagandę? Dobrze, że te tablice są bo przynajmniej ludzie coś się dowiadują - lecz mierzenie gorączki jako takie nie jest terapią Teraz będzie ciąg dalszy kiwania się z problemem, Kraków ma to gwarantowane. Czy będą to skutki do cofnięcia? No to walczymy ze smogiem aż huczy. Warto takie rzeczy widzieć a potem wybierać. Pani Wassermann – nawet w debacie deklarowała zabranie się za Plany i inne podejście do smogu.


Następny przykład - turystyka czy może być oderwany od widzenia Krakowa jako świadka historii i depozytariusza ducha narodu? Dla lewactwa i miłośników współczesnej formy internacjonalizmu widzących w neotargowiczowskich zachowaniach ratunek Ojczyzny przed … kaczyzmem, są to postulaty wręcz niepojęte i obce. To, że takie rzeczy jak wiara, patrzenie wstecz, powinność Krakowa wobec ogółu Polaków to oprócz powinności też dobra podstawa dla interesu – trudno liberałowi i lewakowi zauważyć. Dla każdego Polaka Kraków to księga pamięci i pomoc naukowa dla wprowadzenia w słowo patriotyzm. To wszystko są pojęcia nie tylko obce a wręcz wrogie dla lewactwa. Nie dziwny się zwalczaniu pomnika ofiar komunizmu i pomnika pamięci AK pod Wawelem. Teraz to one mogą w ogóle nie powstać a krakowska al. Szucha czyli ul Pomorska i Plac Inwalidów już miała tancbudę a teraz zakłady hazardu, a teraz ma mieć posadzonego dęba, który nie wiadomo jak długo przetrwa na betonowym polu. Czy zamiary nie są czytelne? Można mówić, że to było, nieważne – ważne jest dziś. W takim razie przypomnę że inny charakter oferty miasta niż morze piwa i nocnych uciech to źródło lukratywnego interesu w tym całego działu turystyki pielgrzymkowej dziś zabijanej projektem pół golfowych. Mówimy o interesach czy przewadze fobii ideologicznych nad nimi. Specjalnie tak stawiam sprawę by i osoby wierzące w nieistnienie Boga zobaczyły sprawę we właściwym wymiarze. I to jest – czego wyborcy nie zauważyli bo po co - znacznie większy projekt lewicy dążącej do zamazania wręcz likwidacji takich pojęć jak patriotyzm czy niewybiórcza pamięć historyczna, cześć dla żołnierzy niezłomnych (przepraszam – w ich nomenklaturze – bandytów). Na dowód przywołam stosunek do Marszu Niepodległości na siłę kreowanym jako marsz faszystowski – nie mówimy o sprawach tylko krakowskich. Przekaz nawet jawnie kłamliwy tu, na potrzeby ideologiczne jest adresowany dla potrzeb politycznych na zagranicę a także dla przekazu wewnętrznego w celu utworzenia zbitki – patriotyzm = ksenofobia=faszyzm. Lewacy dla rozbicia tożsamości Narodu i utworzenia człowieka bez bazy norm – łatwego do przejęcia jako klienta przy urnie i kasie zrobi wszystko. Stara zasada – kłamstwo powtarzane (patrzmy na media nie należące do Polskiego kapitału za to z jawnymi nawet instrukcjami Niemieckiego Wydawcy) staje się prawdą – nie do sprostowania. Do tego dodajmy dwa przypomnienia. Pierwsze, to sens wzięty od J. Piłsudskiego - kto nie szanuje przeszłości nie jest godny szacunku i nie ma przyszłości. I drugie - stare leninowskie – to wróg sam przyniesie sznur na którym go powiesimy. Ludzie wybrali w Krakowie – świadomie czy nie nieważne – konkretną orientację filarów na których miasto ma się rozwijać.
Obym się mylił a Pan nowy-stary Prezydent doznał olśnienia. Na to nie liczę bo bez względu na Jego osobiste poglądy i tak Kraków pod tymi rządami będzie nadal skakał jak deweloperzy i inne związki interesów powołujące się na wielce szczytne i pięknie brzmiące słowa – sobie zażyczą. To akurat jest pewne.
Mnie pozostanie tylko przypominanie tego co pisałem, i pokazywanie faktów. Co obiecuję

Dla mnie dziś jest ważniejsze dlaczego ludzie w głosowaniu tak zadecydowali. Nie ma się co obrażać – warto za to się nad tym zastanowić. Lecz czy zastanawiać się mają tylko politycy? Ważniejsze jest w moim odczuciu to by to ludzie sami zobaczyli w co się wyborem wpakowali, co na przyszłość wybrali, niech zostanie wzbudzona wyobraźnia jakiego i czego w istocie dokonano wyboru. Bez uruchomienia samodzielnej oceny rzeczywistości, bez oderwania się od wędzideł poprawności politycznej, bez nabrania świadomości wagi kartki wyborczej – będzie bez zmian i bez realnej troski o ludzi. Ci będą dopiero potrzebni za pięć lat a wtedy jaki będzie próg startowy o jakie warunki? A to dziś będziemy doświadczać za pośrednictwem dokonanego in gremio wyboru, takich warunków bytu i takiej wykładni tego co lud chce jaka będzie wygodna konkretnej opcji – liberalno-lewackiej. Może po latach przyjdzie w końcu chęć stania się nie roszczeniowym przedmiotem a świadomym podmiotem działań polityków a w tym Prezydenta Miasta.
Proszę tylko pamiętać o zachowaniu szufladek 1/Pamięć 2/Amniezja 3/zdrowy rozsądek 4/ decyzje zgodne z moim interesem.
Przed następnymi wyborami pootwierajmy je sobie.