Idą w parze ? zlewając się, choć ? w swej istocie - to dwa różne święta. Wręcz można powiedzieć, że ich zlewanie się, utożsamianie  to jakiś znak sekularyzacji. Odejścia od zrozumienia wykładni i symboliki.

Zauważmy jednak ? iż kiedy jak kiedy, ale w tych dniach, nawet walczącym ateuszom nie przychodzi do głowy bluźnierstwo, kpina ze świętości, z duszy i z palenia zniczy na grobach, w końcu ? z pamięci. W innych okazjach, przy innych świętach i uroczystościach ? nie mają najmniejszych zahamowań przed lżeniem, wręcz prowokacyjnymi zachowaniami wobec najświętszych dla wierzących miejsc i symboli.

W tym czasie miękną jakby cofali się przed przekraczaniem tego co w istocie niezbadane. Jakby przyznawali ? owszem nie wierzę, ale któż tam kto wie.

Bo śmierć po ludzku przeraża i poraża.

Dla wierzącego wypływa z tego prosty wniosek koniecznej modlitwy za Tych co to pochodzą na cmentarz - pomimo tego, że oficjalnie mówią ? ależ to gusła i zacofanie.

W tym dniu Im to przechodzi.

W miarę upływu lat przybywa Tych, z którymi właśnie rozmawialiśmy, snuliśmy plany, współdziałaliśmy i ??możemy już tylko o nich myśleć, wspominać, żałować, że się nie zapytaliśmy nie rozmawialiśmy.

I coś jeszcze.

Narasta świadomość stania w nieubłaganie posuwającej się kolejce.

Możne oczywiście o tym nie myśleć ? byle dziś, bo i tak byle jeszcze i jeszcze łyknąć, zagarnąć, mieć. Lecz i tak w końcu musi przyjść refleksja; po co mi to, wszak do grobu ze sobą nie wezmę.

Może to jest powód, dla którego ludzie, dla których dusza i świętość nie istnieją ? jednak wędrują na groby zapalić znicz.

Wszyscy też palimy świeczki na grobach opuszczonych. Byśmy w takich się nie znaleźli w niepamięci. O pamięć jednak trzeba zabiegać zostawiając ślad.

Ci których wspominamy i za których się modlimy, zabiegamy dla Nich o odpusty ? zostawili nam ślad, który znamy, cenimy i z którego korzystamy.

Jak widać ? te dni jednoczą wierzących i niewierzących.

Uczą też by nie oceniać zbyt szybko kto jest wierzącym a kto nie.

No i w co tak w istocie wierzy.