Ostatnio przeżywam – jeszcze, chciałoby się dodać – serię odejść osób z mojego otoczenia. Zmarł Piotr Nitecki. Jego odejście dotknęło mnie szczególny zupełnie sposób. Radiota – jak to mówiliśmy w gronie Jego przyjaciół nie związanych z krótkofalarstwem.

Człowiek nieprawdopodobnej wiedzy co do historii techniki, umiejętności radiotechnicznych, posiadacz szpejarni, która niejednemu zbieraczowi historii techniki elektronicznej by się śniła po nocach. Jak to nieuleczalny hobbysta – na dodatek łączący pasję z zawodem – przy każdym spotkaniu był w stanie opowiadać rzeczy, o których ciężko czasem doczytać w książkach – jeśli się w nich nie siedzi ciurkiem szukając czegoś tam. A, że pamięć miał i kojarzenie – wynik był taki jaki był. Chciałbym na przykład odtworzyć sobie Jego opowieść o historii sygnału SOS – od samego jego początku i genezy i jak się ona miała do np. sprawy Tytanica. Zbiór odbiorników radiowych, odtwarzaczy wszelkiego typu i rodzaju to nie przypadkowy zbiór klamotów a dokumentacja palety stosowanych rozwiązań – o których mógł długo i szczegółowo opowiadać. Taka, na przykład, żarówka, z pierwszym włóknem węglowym, którą bał się zapalić by się nie przepaliła – bo choć historycznie to pierwsza idea żarówki – to o jej trwałości trudno mówić. Albo przeróżne lampy elektronowe których kolekcja była przydatna przy reanimacji urządzeń odbiorczych i nadawczych z przeróżnych okresów rozwoju. Przy swoim domu miał maszt antenowy przemyślnej własnej konstrukcji – o niekonwencjonalnych rozwiązaniach jego funkcji użytkowych. Dodajmy, że w stanie wojennym nawet zarabiał naprawą elektroniki. Tak przy okazji.

Do tego znajomość losów ludzi związanych z tą dziedziną techniki. Wiem, że miał na przykład już przygotowane wystąpienie na temat ciekawych losów ludzi komunikacji radiowej z terenu Myślenic. To tak szczegółowa była nieraz i bywało, że odległa od samej techniki wiedza. Już tego referatu nie wygłosi.

Człowiek nieprawdopodobnej woli życia – i – łagodności.

Był Radnym Miasta Krakowa w pierwszej kadencji, a potem już z tej działalności zrezygnował. Uczestniczył w zakładaniu TV Wisła, potem pracował do emerytury w TVN – w pionie technicznym tej stacji Niechętnie mówił dlaczego odszedł od samorządu – ale dzisiejszy stan tegoż samorządu i to, co pamiętam jako pierwsze nadzieje, wraz z odejściem na serce, innego entuzjasty idei samorządności, a znakomitego naukowca Prof. K. Trafasa, którego historię też znam osobiście – zasługują na refleksję i pamięć

I głównie dlatego pisze ten tekst.

Dla przyszłego wyborcy – by jednak poważnie się zastanowić nad mechanizmem doboru, a raczej odrzucania z samorządu ludzi o nieprzeciętnej wiedzy i umiejętnościach. Chcecie mieć na średnio? Będzie na średnio, nijako i nieraz bez sensu.

Wszak to często widzimy wokół siebie.

Tekst ten jest wspomnieniowo- funeralny, lecz co kogo obchodzi odejście nieznanego w istocie człowieka, tak więc traktuję go tez jako świadectwo i zwrócenie uwagi na konieczność wyciagnięcia wniosków – póki to my żyjemy – z parafrazy tego co powiedział kiedyś ks J.Twardowski.

Śpieszmy się cenić ludzi, którzy nas otaczają, tak szybko i dodam – w złych momentach - odchodzą.