Corocznie to samo zjawisko, które już dawno jako mechanizm zauważył Marszałek Józef Piłsudski. Przypominam, że powiedział i to w parę lat po działaniach Legionów coś w tym sensie , – nie wiedziałem, że tylu nas było w Kadrówce czy też – gdyby nas wtedy tylu było to ho! ho! Wygląda na to, że i Powstańców Warszawskich – wypowiadających się, i to w imieniu wszystkich Powstańców, z pełnym wsparciem swego statusu Powstańca– przybywa. Autentyki – milczą lub mówią oszczędnie.

Nigdy autorytatywnie. Na ogół są wielcy skromnością.

Wiedzą doskonale, że w chwili wybuchu Powstania gdy mieli po, co najwyżej kilkanaście lat i widzieli, czuli na własnej skórze to co ich otaczało, nie strategię rozważali i nie prowadzili analiz ogólnej sytuacji. Byli zdeterminowani. Nawet rozproszone czyny zbrojne i tak by następowały – podkładając na rzeź tych samych ludzi ale nie jako wojsko Polski Poziemnej. Podłości Krasnoarmiejców mogli się spodziewać – bo wiedzę o Katyniu i o losach ludzi ze wschodu Polski jakąś mieli. Tego jednak przeczącego logice wojskowej zatrzymania się na Wiśle – się chyba nie spodziewali. I nawet nie wiem czy rozważali. Chcieli być nawet chwilę – wolnymi.

Prowadząc dziś wielce uczone wywody o sensie Powstania jakoś nie zadaje się Im prostego pytania – czy pójście do Powstania ktoś na Nich przymuszał. Po latach okupacji i wcześniejszej pamięci Polski wolnej po zaborach, sklejonej dobrą i bezinteresowną wolą wszystkich Polaków – Oni okupacji mieli dość. Walczyli cały czas z tą bronią w ręku, taką jaką mieli – a wiedzieli, że jest armia, jest wojsko, jest Państwo Podziemne, jest szansa odpłacić Niemcom. Nie tylko nazistom – tylko też i tym wszystkim „niby niewinnym Niemcom” działających (jak się potem tłumaczyli) pełniąc służbę w ramach istniejącego prawa, panoszącym się nadludziom – który kradli wszystko wszystkim i bezkarnie, a właściwie w ichniejszej chwale – mordowali na wielką skalę. Na różne sposoby – też pośrednicząc w fizycznej – przecież jak wiedzieli i uznawali słusznej i koniecznej – eksterminacji podludzi. Nie sądzę by Powstańcy patrzyli na wybuch Powstania inaczej. Dzisiejsze dywagacje o sensie Powstania – nie sądzę by dla Nich w ogóle istniały, by były rozważane. Wiedzieli, że walczą o Polskę. Nie sięgali nawet wiedzą – bo to było już zdecydowane w układach Wielkiej (przepraszam za określenie – ale takie jest używane) Trójki. Czy przywódcy Powstania o tym wiedzieli i ważniejsze – czy mogli, nawet gdyby chcieli zatrzymać wybuch? Tragedia Powstania – została zdecydowana manipulacjami „aliantów” Czyste rączki na równo – nie tylko Sowietów – ale i pozostałych. Dziś raczej należy się raczej oburzać gdy Anglik mówi o wdzięczności wobec polskich pilotów i działań Państwa Podziemnego – wykrztuszając coś o matematykach i Enigmie (nie za często). Warto Mu wtedy powiedzieć – jak odmówiono Polakom uczestnictwa w Paradzie Zwycięstwa – a Polscy Generałowie i piloci musieli imać się zajęć poniżej swych kwalifikacji – by przeżyć a do Polski nie wracali bo wiedzieli co Ich czeka.

Dla mnie – dzisiejsze rozważania o „zbrodniczości decyzji o wybuchu Powstania” o jego sensie – są obrazą Powstańców, którym najkrócej mówiąc zawdzięczamy co najmniej to, że nie byliśmy formalnie kolejną Republiką i mogliśmy znów walczyć o to, co mamy. Nawet przy zainstalowanej i wciąż żywej agenturze. Gdyby nie Powstanie – mielibyśmy sytuację identyczną, z którą się szarpią kolejne dawne Republiki.

Dług mamy wobec Powstańców – nie do spłacenia inaczej tylko czcią.

Jest dla mnie jednak zagadką – nawet uwzględniając całe zróżnicowanie środowiska Powstańczego – dlaczego, dziś bywa, że wyrażają Oni sami wątpliwości w stosunku do tego do czego nie może być wątpliwości. Czyżby Im wmówiono wstyd za bohaterskie i niezwykle owocne w dalekiej perspektywie – porwanie się na okupanta?

Mogą mieć do dziś przed oczami całe zastępy swych nieraz bliskich przyjaciół, których życie mogło być wartością w nowej Polsce. Jednak czy naprawdę sądzą, iż komuna i dziś – postkomuna – z Ich życia by skorzystała inaczej jak do pokazowych procesów sądowych nad „wstecznikami” lub jako rodzaju scenografii okolicznościowych? Niejeden – z Ich środowiska – świadczył, że łapy Gestapo były niczym przy katowniach bezpieki – i też oddawali życie. Zimno patrząc – efekt ten sam. Jedna okupacja została zastąpiona drugą, już z kolaborantami instytucjonalizowanymi. I o dziwo - nad sensem tych zbrodni – przechodzi się z nawoływaniem do zapomnienia.

Co ty weteranom czasem się dziś dzieje, że są skłonni sami siebie oczerniać, obarczać winą swych dowódców za rzeczy, na które nie mieli wpływu? Trudno pojąć.

Najgorsze co może być – by dzisiejsza młodzież została zaślepiona wobec obowiązku zobaczenia co Powstaniu i Powstańcom zawdzięczamy.

A już dyskusja nad treścią wspominającą Tych, którzy ginęli w Katyniu czy w innych okolicznościach na służbie dla WOLNEJ Polski to dla mnie abstrakt Do tej pory tego nie było – może się zapytajmy – dlaczego?. Przecież to ludzie jednej myśli. Dla mnie to nie do pojęcia. Powstanie było częścią walki, bez której dziś byłbym zupełnie kim innym. Obrażając się na siebie i otoczenie – obrażają moje poczucie znaczenia słów podstawowych –dla Nich przecież – wierzę – ważnych; Bóg Honor i Ojczyna W Powstaniu i wśród cywilów tam wtedy żyjących – nie wyobrażam sobie by ta triada nie była najważniejsza

To i jaki jest sens tych podsycanych kłótni? Gdzie i za jaką cenę pogubili swe ówczesne ideały.

Powstanie wybuchło ponad 70 lat temu, Dziś autorytatywnie – jako „my Powstańcy” – mówią ludzie, którym do 90 – tki jeszcze spory kawałek

Imć Marszałek się kłania