Gdy znajdziemy się pod oddziaływaniem bardzo pięknych i słusznych idei – warto się zastanowić na ile są one cynicznie używanym narzędziem wpływu. Wpływu na społeczeństwo i decydentów, na ustawodawców i też tych stosujących prawo wprowadzone pod wpływem podobnych haseł. Pięknych, ale i wystarczająco tak wykoślawionych, że stają się zaprzeczeniem istoty danej kwestii. Tyle, i aż tyle, ogólników. Wydaje się rozsądnym by opisując postawiony temat odwołać się do przykładów, które zilustrują to, na co się często po prostu nabieramy.

Pierwszy – dosłownie z dnia wczorajszego, czyli tzw demonstracja KOD-u w Krakowie

Po pierwsze nie byle gdzie – na obrzeżach Krakowskich Błoń – z takim sytuowaniem, że Dom im J.Piłsudskiego był tłem. Mamy powołanie się na to co dla Polaków cenne – tyle, że najprawdopodobniej sam Marszałek powiedział by chyba tym gościom to co rzekł onegdaj po wileńsku -Wam kury itd. a nie politykę robić. A może rzeczywiście jest taki jak to się mówi segment elektoratu – który nie pamięta faktów przyniesionych tymi hasłami skopiowanymi od rewolucjonistów, a na który działa zastosowany huk szamańskiego bębna zagłuszającego myśl (słyszałem go po drugiej stronie Błoń).

Tak – te idee Równość Braterstwo i odżegnanie się od zasad Dekalogu – są użyteczne do opanowania tłumu nienawykłego do samodzielnego używania rozumu i wiedzy.

No bo po co komu wiedza? Wystarczy gotowa papka. Wystarczy że celebryta coś wygłosi. Często w obronie utraconego korytka – to inna sprawa – lud nie musi wiedzieć.

Co do wykonania – zwolennicy dalszego używania podobnych „wiodących” haseł - w praktyce mówią; idea piękna – winne wypaczenia, my to właśnie naprawimy I na to ludzie nadal się nabijają, a potem się dziwią, że wypaczenie przechodzą w zbrodnię i to co gorsza – bywa akceptowaną jako konieczność dziejowa. To ostatnie zresztą też jest wymyślone przez samych rewolucjonistów. Człeku – nie przeciwstawiaj się bo i tak będzie jak wskazuje światła myśl Marksa, Engelsa, Mao itd. bo ta pokazuje jaka jest nieunikniona konieczność dziejowa.

Problem który pokazuję na tym przykładzie demonstracji KOD-u nie tylko tej przecież dotyczy.

Popatrzmy na wszystkie hasła z przedrostkiem „eko”, po smog, na który reagując chce się wpędzić w poważne kłopoty ludzi najbiedniejszych. Czy o to smogowcom chodzi? Jest to udowodniony związek pomiędzy paleniem w kominkach i piecach a smogiem w sposób nie pozostawiający wątpliwości, iż jest to główny i wręcz jedyny powód smogu? Śląsk, komunikacja, badania ze stacji monitorujących – nic nie mówią? Zadam pytanie i namawiam by się tym zająć – czy dziś wprowadzany nieżyciowy i dla wielu ludzi krzywdzący zakaz palenia paliwami stałymi – jeśli okaże się słabo albo wręcz nieskuteczny czy zostanie on cofnięty? Już dziś odpowiadam – że nie. Z banalnego powodu. Skoro dziś nie ma oceny ile wnosi palenie w kominkach i piecach – to skąd ma być wiadomo, że sytuacja ta w przyszłości ulegnie poprawie lub pogorszeniu, ale podkreślam - tylko z tego powodu.

Zauważmy, że przy wszystkich zabezpieczeniach technologicznych – EC Łęg – któremu ten zakaz przynosi w zębach kolejnych klientów (dziś mamy już właściwie monopol tej firmy w zakresie ciepła dla Krakowa) – pali w kotłach nie czym innym a owym zakazanym paliwem stałym

Gdzie tu nie tylko logika, ale i stosowanie się do Prawa Ochrony Środowiska, które nakazuje, jeśli tylko to jest możliwe, używania zasobów odnawialnych. Ci sami tzw. ekolodzy przykuwają się do drzewa, które ma być usunięte bo jest chore, bo zagraża budynkowi, bo itd. ale do komina EC dymiącego choć w sposób kontrolowany to jednak dymiącego a zużywającego zasób nieodnawialny jakoś się nie przykują. Idea już nieważna? Węgiel powstał dawno temu i dziś nowy nie powstaje. Jego zużywanie do prostego palenia a nie w przetwórstwie– z punktu widzenia obowiązującego prawa powinno być po prostu karane.

A drzewo rośnie zielonym do góry, zaś problemem jest raczej uruchomienie technologii spalania kontrolowanego i wszystkiego co urosło – nie tylko grubych bali z dorodnych drzew.

Jeszcze inny przykład.

Pojawia się pomysł zakazu handlu w aptekach parafarmaceutykami i czasem wręcz kosmetykami. Pozornie – łatwe do populistycznej akceptacji.

Czy jednak to na pewno mówimy o trosce o pacjenta?

Po wprowadzeniu tego zakazu – parafarmaceutyki i podobne substancje wylądują – w supermarketach w sklepikach – w dowolnym miejscu Co to oznacza – łatwo sobie wyobrazić

Sklepikarz – skąd ma wiedzieć co to za badziewie sprzedaje. Jest ulotka zapewniająca że po posmarowaniu włosy wyrosną jak łan zboża. A czy gość przy okazji nie wyłysieje – tego wiedzieć nie musi. W aptece pracuje farmaceuta, ktoś kto potrafi dobrać to co uważa, ze można sprzedawać nie podkopując wiarygodności swojej firmy.

Widzimy więc, że tak naprawdę ów zakaz, hasłowo łatwo akceptowalny przez ludzi – może działać na ich szkodę. Jak szkoda to i zysk. Czyj? Tego którego produkt teraz nie może się łatwo znaleźć w aptece. Ta jest jakąś barierą dla hochsztaplerki uprawianej dla zysku. Bardzo bym chciał poznać listę lobbystów wywierających nacisk na konieczność wprowadzenia tego rozwiązania i to aż ustawowego.  

Takich przykładów zupełnego zaprzeczania hasłom i ich używania można przytaczać prawie bez końca. Aż mnie kusi by otworzyć z tego tematu drugi cykl do tego spod konkluzji „ a nie mówiłem”

Zanim więc będziemy chętnie popierali piękne hasła i to skandowane w takt walących głucho miarowo a głośno bębnów (dość prosty zabieg stosowany dla ogłupiania plemienia przez szamanów) to zastanówmy się nad tym kto tu kogo – jak młodzież mówi – dyma.