Wszystkie sondaże mówią, że Krakowie w wyborach będziemy w istocie wybierali pomiędzy kontynuacją stanu ostatnich lat 16 tu, a najlepiej zdecydowana zmianą podejścia do wszystkich problemów miasta.   Jako wyborcę obchodzi mnie nie tylko to, kto wygra wybory samorządowe w sensie personalnym lecz też jaki będzie obowiązywał plan działania i jak będzie on realizowany,  jakie cele będą stawiane. Jak dla mnie kontynuacja byłaby czymś niedobrym. Ze strony kontynuatora, moje opinie, które pomieszczę w tym tekście nie mogą mieć większego znaczenia – bo jak kontynuacja, to nie zmiany. 

Tym samym – skoro największe nadzieje na zwycięstwo opcji zmiany, niesie kandydatura Pani Poseł Małgorzaty Wassermann, tekst kieruję głównie na Jej ręce. Mam też nadzieję, że tym co napiszę zwrócę uwagę Wyborców na te aspekty, które choć są powszechnie poruszane, to jednak pozostają w zapomnieniu lub są wręcz niewłaściwie traktowane.  Dla wyborcy jest ważne powiązanie pomiędzy celami a deklarowanymi metodami ich osiągania. To jest ważne, gdyż to na tej podstawie wyborca będzie mógł ocenić skalę zbliżenia się do ich osiągnięcia w trakcie realizacji. Jestem też pewien, że program i personalia są ściśle ze sobą związane. Stąd mam pewność na jakiego kandydata zagłosuję jako na głównego decydenta – czyli Prezydenta Miasta. Również Radnych chciałbym sobie wskazywać kluczem ich mieszczenia się w planie osiągania wskazanych celów. Wiem też oczywiście, że głosowanie z motywacji – kandydatka czy kandydat ładnie wygląda, gładko mówi, obiecuje na wyścigi złote góry i cuda na patyku – działa na szkodę wyborcy. Wszak oszust sprawnie mieląc językiem – odbiera naiwnym często dorobek życia, bo ci go nawet wpuszczają do domu. Oszust wcale się nie włamuje, a kolejne afery to dokumentują.
Tyle o kryteriach wyboru – zakładając coś, co wydaje się być oczywiste – że idzie się do wyborów. A idzie każdy, kto choć w minimalnym stopniu myśli o swym interesie i nie godzi się na rolę przedmiotu w późniejszych grach towarzyskich na szczeblach władzy. To dla obrony własnych interesów.
Tyle od strony podstaw wyboru.
Zastanowiłem się też czy i co, mam  do powiedzenia dziś, mojemu kandydatowi, ściślej kandydatce - na oczekiwany przypadek pozytywnego dlań (i dla mnie) wyniku wyboru. Zadałem sobie pytanie, czy jest coś, co mogę podpowiedzieć ku pomocy w realizacji celów. Wszak nie mogę wykluczyć, że są rzeczy ważne, które mogą zaniedbane po objęciu rządów. Tak może się zdarzyć  tylko z rutyny, lub z zupełnie niewłaściwego ich oglądu, a nawet wręcz z zlekceważenia. Jakie są skutki lekceważenia informacji i czym się kończy chodzenie na łatwiznę posłuszeństwa obiegowym opiniom – nawet ekspertów, bo i takie przecież są. Po prostu wiedza, czerpanie z doświadczenia i Ustawa o Zdrowym Rozsądku - to filary sukcesu.
Czego oczekuję i życzę osobie wybranej demokratycznie.
Lepiej więc takie opinie jak ta w tym tekście wyrazić, niż milczeć.
Mówimy o Krakowie i o wyborach samorządowych.
Jako Krakowianin wiem, że są  takie kwestie ważne, po męczącej i kosztownej rutynie 16 lat zarządzania w jednej sieci powiązań i nazwijmy to – skostniałych koncepcji. Brak zmiany może dużo kosztować. I wybranych i mnie jako mieszkańca.
Tym samym
1/ Nawołuję do przemyślenia słów „ekologia” „ekolog” i pokrewnych,  w ich istotnym sensie a nie w nadawania im wręcz doktrynalnego i bałwochwalczego znaczenia. Smog, komunikacja śmieci, konsultacje społeczne w tym się między innymi mieszczą. Do tej pory – każdy wręcz idiotyzm, sprzeczny z interesem mieszkańców i co ważne również środowiska  może być i bywa realizowany  pod tymi kompletnie  przekręconymi  hasłami. Wedle woli urzędnika i stawania na baczność przez Unią Europejską i to na wyprzódki. W tym mieści się też hasło zrównoważony rozwój – na szczęście dziś z dodawanym przez Premiera słowem odpowiedzialny co można by było rozszerzać
2/ Za konieczne uważam przemyślenie roli Krakowa jako miasta akademickiego. O tym się bez przerwy mówi pod hasłami innowacyjność, klastery, wdrożenia itp., które już wszak nie są ani nowością ani nie powalają efektywnością,  W tym zakresie proponuję jednak jako pierwsze i wyjściowe przemyślenie tego, co dziś znaczy słowo elita – i czy oraz  jak ją można tu, w Krakowie, realnie odtworzyć. W tym zakresie Reforma Pana Ministra Gowina musi ulec krytyce.  W mieście uczelni opanowanych przez wręcz kasty neoelit,  z natury przeciwnych koncepcjom reprezentowanym przez chęć zmian, zwłaszcza zasad – to ważny problem. Odtworzenie naturalnej a nie administracyjnie wykreowanej elity to klucz. Bez niej,  każdy system i każde pieniądze polegną i nic nie dadzą. Wbrew pozorom tu wcale nie jesteśmy bez szans – wystarczy tylko wskazać jak, jakim mechanizmem i kiedy, naturalna elita została zepsuta – bo akurat to, nie podlega wątpliwościom. Z tego, da się wyprowadzić metody naprawcze,  nawet dostępne z poziomu samorządu – ku jego pożytkowi.
W  tym mieści się też problem umiejętności formułowania pytań i ich właściwego adresowania do poszukiwania odpowiedzi niezbędnych w zarządzaniu samorządowym. Jednak schematy i tytulatura mogą srogo zawieść, choć ich lekceważenie nie byłby całkiem rozsądne. W każdym razie uzyskanie efektów i celnych odpowiedzi nie jest tylko sprawą poziomu finansowania. Te kwestie są ważne w wielu dziedzinach dla Krakowa i jako miasta i jako ośrodka uniwersyteckiego. Przykładem nadużyć niech będzie chytrze nazwana Krakowska Akademia -  dobrze, że nie odwrotnie jak za Kazimierza Wielkiego lub manipulacje przy dacie powołania AGH.
3/ Dla rozwoju Krakowa jest konieczne przemyślenie  jego zobowiązania wobec szeroko rozumianego przekazu historii, tradycji i odbudowy powszechnej świadomości tożsamości kulturowej i narodowej. To co dziś nazywa się promocją miasta, wypełnianiem jego funkcji kulturowej i roli świadka oraz edukatora tradycji i historii – jest karykaturą. Wspomniany przeze mnie w trakcie spotkania w Sokole przykład przewodniczki niby super patriotyczno- religijnej namawiającej mnie do udziału w protestach pod Kurią i Wawelem to tylko dowód na konieczność zupełnie innego podejścia Miasta do tej sfery jego gospodarki – bo i tak można sprawę stawiać. Sprawy przewodnictwa, zupełnie bezrozumne (lub celowe patrząc na inne przykłady) ze strony miasta podejście też i do roli przewodników i np. meleksiarzy oraz ich roli dla miasta, są dobrymi przykładami do pokazania jak ta sfera interesów jest fałszywie traktowana. To są dziś rzeczy leżące (oczywiście nie w deklaracjach, a w istocie) poza rzeczowym zainteresowaniem Miasta. Samo się ma zrobić, a miasto tylko traci. Demolka w wykonaniu zwolennika lewicy prof. J. Majchrowskiego w tym względzie robiona systematycznie, twierdzę, że przemyślanie a skutecznie przy bezczynności, gapiostwie lub nawet pustocie deklaracji środowisk prawicowych jest rujnująca. Przekształcenie Krakowa w pub działający w autentycznych średniowiecznych dekoracjach zabytków jest jego degradacją. To samo dotyczy wpływu Miasta na kulturę i nauczanie   Problematyka  przekazu historii i roli wypełnianej w tym względzie wobec odwiedzających, jest w czasie rządów J. Machrowskiego, sprawą nie można powiedzieć tylko zaniedbana, ona była po prostu albo pomijana albo przeinaczania. Do symbolu urastają ostatnie przepychanki odnośnie pomników, które dla promocji – nie tylko przecież dla Krakowa – aż wstyd, że nie tylko nie powstają a mają być zmienione na inne niby - realizacje. Trudno mi przyjąć, że to są przypadkowe rzeczy a nie planowa eliminacja idei patriotycznych. Z tego też widać, że choć Kraków jest miastem pielgrzymkowym o zasięgu światowym to ma dziś zabarwienie miejsca walki ideologicznej prowadzonej wbrew interesowi Miasta. Dowodem niech będą też plany zagospodarowania Białych Mórz.  W sumie - z tym wiąże się po prostu  podejście do   promocji Krakowa i jego roli dla Polski i Polaków – długu Krakowa i jego zobowiązanie wobec szeroko rozumianego przekazu historii, tradycji i odbudowy powszechnej świadomości tożsamości kulturowej i narodowej. To cały blok spraw ze sobą powiązanych. Przyznaję – nie koniecznie miłych dla ślepych kosmopolitów i entuzjastów słów – Polskość to nienormalność. Dla Krakowa Polskość to normalność jest też interesem miasta.
4/ Dla przyszłych rządów wiele pouczający powinien być przykład afery i to 5-ciu równocześnie (!) onegdajszych wice Prezydentów. Zauważmy – wszyscy (poza Panem Szczypińskim) wyszli z tego uniewinnieni lecz … z 11 letnim odsunięciem od działań publicznych – i o to w istocie chyba chodziło. Wszak sam taki np. zamiar pokrycia całego miasta Planami Zagospodarowania (n lat temu! A Pani M. Wassermann i słusznie, ma to też za swój cel) to było i jest realne zagrożenie interesów deweloperki. Dziś pokrycie miasta planami. może nastąpić chyba tylko tam, gdzie już nic się nie da wcisnąć nawet na podwórka. Nie pada pytanie – czemu i komu mają być owe plany podporządkowane – i to w obecnym stanie rzeczy po latach kompletnej wolnej amerykanki. Zamiar ładnie brzmi a wykonanie może przeróść stan obecny i trzeba to brać pod uwagę rzecz realizując. Bo trzeba – to fakt.
Podobnie uporządkowanie przestrzeni  i program „Bezpieczny Kraków” był zagrożeniem dla przekształcania miasta w euro-pub i za przeproszeniem dom swawoli, a Rynku w tancbudę itd.  A to są pieniądze i zagrożenie dla nich. Szkody dla Miasta – wręcz niepowetowane i nie do naprawienia.  
5/ Z punktu widzenia skutków i efektywności rządzenia musi się poruszyć w sumie najważniejszą rzecz, za zaniedbanie której można dużo zapłacić. Chodzi o kwestię pozyskiwania, przetwarzania  i wykorzystywania wiedzy i informacji. I nie chodzi tu o to, albo tylko o to,  co hasłowo zamyka się w słowach innowacyjność, wdrożenia itp. Dla miasta ważne jest by rządzący mieli narzędzia do świadomego i celowego obrotu i wiedzą i informacją (które należy rozróżnić) Identyfikacja pytań ważnych dla miasta, pozyskiwanie wiedzy i informacji i ich odbiór i weryfikacja  – to umiejętności w zasadzie nie dostępne Uczelniom jako organizacjom. Za tym musi stanąć konieczność utworzenia i to koniecznie dynamicznego zespołu pracującego na dobro Krakowa. Ten zespół nie może być duży, natomiast muszą go tworzyć ludzie w pełni wiarygodni i poruszający się w środowisku naukowym. To klasyka umiejętności słuchania i zadawania pytań i zadań oraz używania wiedzy do weryfikacji i wyciągania wniosków z uzyskanych odpowiedzi. Stworzenie narzędzi do identyfikacji problemów, formułowania pytań i zadań do rozwiązana, rzeczowego odbioru wykonanych prac z tego zakresu, umiejętność podsumowywania wyników oraz przetwarzania dla potrzeb zarządzającego i ewentualnych praktycznych zastosowań.
6/ Obok tak zarysowanej sfery obiegu produktu myśli – który w Krakowie jako mieście uniwersyteckim może być dla miasta formą oddzielnej działalności gospodarczej, zupełnie zasadniczą rolę jest to na co żadna władza nie może sobie pozwolić. Chodzi o zaniedbanie funkcjonalności systemu dopływu informacji do decydenta. Ten nie może dać się zamknąć w kapsule otoczonej murem sanitarnym utworzonych przez bramkarzy zamykających lub cenzurujących dopływającą informację. To naprawdę kluczowa sprawa – a dziś objawy tej ciężkiej choroby powodującej klęskę, w PiS niestety są już zauważalne. To w istocie na tą chorobę PO ciężko cierpi i sądząc po ostatnich podrygach w kampanii nienawiści wręcz kona. Nie da się przecież powiedzieć że np. Pan Schetyna żyje dziś w realnym świecie a jego klasa intelektualna i sposób traktowania słów „polityka” i „wartości” proces degrengolady tylko wspomagają. Następstwa przyzwolenia na powstanie systemu reglamentacji dostępu do informacji wprowadza decydenta w świat oderwany od rzeczywistości, co musi nie może, a musi się dla niego skończyć nietrafionymi decyzjami. Wzorem wręcz impregnacji przed takim procesem może być od zarania swej aktywności ks, biskup, kardynał i Ojciec Święty Karol Wojtyła – dziś nasz Święty Jan Paweł - na każdym stopniu swej formalnej kariery – jeśli można ją tak nazwać. Rozmawiał i słuchał zarówno dla pozyskiwania jak i recenzowania nowych informacji, ich ocen nawet ze strony osób nieprzychylnych. Jednak wnioski i decyzje podejmował po własnej analizie sprawy.
Pięknie o tym ostatnio napisała mi Pani Danuta Rybicka, jako wraz z swym mężem śp. Stanisławem jedna z wszystkich z tzw, pierwszej Rodzinki, bezpośredni  świadek działalności św, Jana Pawła II –go i to od czasów Jego wikariatu w kościele św. Floriana aż po cały czas pontyfikatu.
Cytuję to, co Pani D. Rybicka napisała zaznaczając, że Ona tylko referuje mówiąc, co Jej zdaniem  cechowało  osobę  ks. Karola Wojtyły  w postępowaniu oraz stosunku do ludzi i spraw, skąd Jej zdaniem pochodziła Jego skuteczność :
słuchał,
odnosił temat do prawdy i prawa,  dążył do tego, by załatwienie problemu /sprawy  było   zgodne z prawem Boskim  i ludzkim,
mało mówił,
gdy był przekonany o słuszności nie wdawał się w dyskusję lecz dążył do załatwienia sprawy lub rozwiązania problemu,
był konsekwentny.
W ogóle mało mówił - dużo myślał i modlił się.
 Wierzący sobie doda do tego realne oddziaływanie Ducha Świętego
I to co napisała Pani D. Rybicka mam nadzieję – stanie się mottem nowej prezydentury Pani M. Wassermann jako Prezydenta Krakowa lub – w przypadku czego nie życzę – słabszego wyniku wyborczego – Jej dalszej pracy też i dla Krakowa.