Samorządy chcą utopić rząd w śmieciach, albo przynajmniej "postawić pod ścianą". Pod pretekstem niższych wpływów do budżetów gmin/miast, za przyczyną ulg podatkowych w PIT i innych regulacji prawnych. Rząd sam dał im instrumenty do szantażu, które opozycja posiadająca władzę w większości dużych miast, bezwzględnie wykorzysta właśnie do walki z rządem. Samorządy swoją nieudolną polityką śmieciową doprowadziły do dużego chaosu i dezorientacji społeczeństwa, ale płacząc nad brakiem pieniędzy, winą obarczą rząd. Szantaż polega na tym, że albo rząd daje kasę, albo my - samorządowcy podnosimy ceny za odbiór śmieci.

Licząc, że zaporowe kwoty jakie proponują (wzrost opłat nawet o 200/300%), wywołają protesty. To może im się udać, ponieważ świadomość społeczna na ten temat jest bliska zeru. Już na przykład o samym segregowaniu śmieci, wielu posiada sporą wiedzę i je segreguje, ale co dalej się z nimi dzieje, kto jest odpowiedzialny za odbiór śmieci już społeczeństwo nie ma wiedzy. Czy spółdzielnia, czy samorząd, czy państwo? W odpowiedzi najczęściej słyszę: płacę spółdzielni i ona niech się martwi albo, że rząd ustala stawki. Takim zachowaniem sami prowokujemy ludzi nieuczciwych do działalności na szkodę miasta/gminy a tym samym na własną.

Gminy mają zbyt wielką samodzielność i praktycznie żadnej kontroli. Moim zdaniem decentralizacja władzy w dojrzałych demokracjach, być może miała większy sens ale nie u nas gdzie dopiero budowaliśmy i uczyliśmy się od podstaw nowego systemu. Nie mieliśmy fachowców, ani kadry na uczelniach do kształcenia nowych urzędników państwowych. Chciał, nie chciał wykładowcy bardzo szybko zamienili swoich patronów z komunistycznych na kapitalistycznych. Bez dekomunizacji, proces wymiany kadr jeszcze się nie dokonał w pełni. Skutki tego zaniedbania jeszcze długo będziemy odczuwać, ponieważ nie zdekomunizowane kadry uczelniane wykształciły rzesze swoich następców ideologicznych. Przez lata wmawiano nam, że musimy ich tolerować bo to nowoczesne i takie zachodnie, a obecnie zmusza się nas do akceptacji chorych ideologii. A kto to zrobił? ludzie z poprzedniego systemu, którzy "świetnie" się odnaleźli w nowej rzeczywistości. Należy dodać w tym miejscu, że nie pociągnięci do żadnej albo w minimalnym stopniu, odpowiedzialności za szkodliwą często zbrodniczą działalność w poprzednim systemie.

Wracając do śmieci, nie wiem czy Państwo zauważyli ale już w większości gmin, zlikwidowano swoje jednostki budżetowe czyli tzw. zakłady usług komunalnych, które zajmowały się między innymi, gospodarką śmieciową, oczyszczaniem i odśnieżaniem ulic. Niektóre przekształcono w spółki a inne zlikwidowano. W międzyczasie powstawały sortownie śmieci i inne zakłady prywatne, zajmujące się tym problemem. Bardzo często jest tak, że kto inny jest właścicielem sortowni a kto inny pojemników i pojazdów transportowych. Większe firmy wchodząc w układy z samorządowcami przejęły transport śmieci w kilku miastach a nawet powiatach. Żeby zapewnić usługi związane między innymi z gospodarką śmieciową, gmina musi ogłosić przetarg (wymóg ustawowy). W przetargach małe firmy, z ograniczoną możliwością wejścia w układy, nie mają szans i upadają. Zaobserwowałam też taki nieco dziwny manewr, że różne usługi w gminach wykonują zakłady z sąsiednich gmin i wzajemnie. Taka sobie wymiana usług, co z pewnością też odbija się na kosztach, choćby transportu. Trik taki stosuje się, żeby społeczeństwo miało większe trudności w dostępie do informacji, na przykład samego wykonawcy usługi. A jednocześnie sprawia to wrażenie rzetelnie przeprowadzonego postępowania przetargowego.

Proszę zainteresować się jak ta sytuacja przedstawia się w Państwa gminach? Już chyba każda posiada oficjalną stronę internetową, gdzie można znaleźć wszystkie informacje, które jej dotyczą, do publikacji których gminy są ustawowo zobowiązane. Można a nawet trzeba chodzić na dyżury radnych i pytać, żądać wyjaśnień. Można uczestniczyć w posiedzeniach rady, które bardzo często są dostępne także w internecie. Informacji wrażliwych i niewygodnych dla władz gminy, nie znajdziecie Państwo w żadnej publikacji, typu broszury, gazetki, biuletyny wydawanej przez gminę. Także nieoficjalne strony w internecie, przede wszystkim na portalach społecznościowych. Ten element jest zazwyczaj wykorzystywany do promocji prezydenta/burmistrza/wójta. Finansowany oczywiście z kasy gminy.

Proszę pamiętać, że MIASTO/GMINA jest jedynie WASZYM pośrednikiem w ZARZĄDZANIU MAJĄTKIEM GMINY oraz w REDYSTRYBUCJI WPŁYWÓW do BUDŻETU. I macie prawo a nawet obowiązek sprawdzać i rozliczać, także w trakcie trwania kadencji. Nie jest to wcale łatwe, jeżeli się nie zorganizujecie, ponieważ jednego przysłowiowego Kowalskiego łatwo jest zbyć. Jeśli takich Kowalskich jednocześnie jest kilku lub kilkanaście, to tak. Zdecydowanie polecam działalność w sformalizowanych grupach, gdzie w kilka osób możecie powołać choćby stowarzyszenie zwykłe, które jest bardzo łatwe do zorganizowania, prezydent/burmistrz/wójt czy przewodniczący rady któregokolwiek organu, nie będą mogli Was zbyć ani tym bardziej zlekceważyć. Z zapytaniami wówczas najlepiej występować na posiedzeniach rady (stenogramy) lub w oficjalnych pismach. Nie musicie mieć prawnika, wystarczy ktoś kto ogarnia rachunki i będzie śledził ruchy w budżecie oraz ktoś kto umie poruszać się po aktach prawnych a inny będzie śledził posiedzenia rady. Jeśli zajdzie potrzeba konsultacji, to zawsze można się zgłosić do jakiegoś posła/senatora-prawnika który oferuje takie usługi za darmo.

ZACHĘCAM do tego typu działalności społecznej, ponieważ ona odnosi sukcesy. Jeden sukces zachęca do dalszych działań, a satysfakcja jak i bardzo często wymierne korzyści z Waszych interwencji, dla mieszkańców Waszych gmin/osiedli/miast są ogromne.

 

Tekst ukazał się na Salon24.pl w dniu 21 listopada 2019r