Mam świadomość, że sprawa a w zasadzie afera pana Chrzanowskiego, szefa Komisji Nadzoru Finansowego dopiero zaczyna swój medialny i polityczny żywot, nie będę się nad jej meandrami rozwodził bo gdybym napisał, że cokolwiek o nich wiem, skłamałbym. Wydaje mi się, że nie ja jeden. Odpuszczę sobie też komentarz na temat niezwykłej zbieżności ujawnienia faktów kompromitujących urzędnika z ogłoszeniem wpisania banków jego rozmówcy na listę ostrzeżeń KNF.

Jak rozumiem tu najoczywistszym wyjaśnieniem jest to, że sprawą zajęli się „dziennikarze śledczy” z Wyborczej, którzy po miesiącach żmudnej ale owocnej pracy brawurowo pomylili dwóch gości tylko dlatego, że mieli to samo nazwisko. Nie zdziwię się jak im się kiedyś JFK z Nigelem Kennedym pomyli…

Sprawa jest poważna nie tylko dla Chrzanowskiego i nie tylko z uwagi na jej charakter. Jest także poważna dla obecnie rządzącej formacji z uwagi na to, że bardzo mocno podważa jej „mit założycielski” odwołujący się do walki z patologiami, w tym z korupcją.

PiS zareagował natychmiast i tak, jak powinien. Bez zbędnego zapewniania, że „sprawa jest poważna, odniosę się do niej w najbliższą środę”. Szefa KNF już nie ma natomiast jest prokuratorskie postępowanie wyjaśniające. Ale, co zrozumiałe, dla opozycji i jej zwolenników to za mało. I trudno się temu dziwić bo w tym przypadku cokolwiek PiS zrobi, będzie i tak za mało.

Ale, jak podejrzewam, może to być za mało także dla innych zainteresowanych rodzimą polityką. W tym dla części wyborców PiS-u. Są oczywiście tacy, którzy już wówczas, gdy afera dopiero wychodziła z powijaków, byli mocno przekonani, że nie ma o czym mówić ale to jest „beton” ( nie piszę tego w pejoratywnym znaczeniu) stanowiący wśród zwolenników obecnej władzy mniejszość. Większość zdecydowanie będzie domagać się dokładnego wyjaśnienia sprawy. Właśnie przez ten „mit” i ten „etos”, który przywiódł PiS do władzy.

„Pamiętamy o gigantycznych aferach PO i PSL na szkodę Polaków. Będziemy je ciągle przypominać...Spokoju wam nie damy...”* poinformowała wczoraj na Twitterze posłanka PiS Krystyna Pawłowicz komentując wybuch afery. I jest to najgłupszy z możliwych komentarz do całej tej sprawy.

Tekst ukazał się na Salon24.pl e dniu 14 listopada 2018r

Ja nie wiem czy odklejenie PiS od afery KNF i jej prezesa byłoby możliwe nawet jeśli by się Chrzanowskiego za to, co zrobił publicznie kołem łamało i następnie obwiesiło na latarni. I tak spora część społeczeństwa, o ile nie większość, uznałaby to za pokazówkę mającą przykryć prawdę czy tam „prawdę” o całej sprawie. Wszystko inne, a już szczególnie próba bagatelizowania sprawy albo odwracania od niej uwagi, jak zapowiada Pawłowicz (bo właśnie tak można jej komentarz odczytać) jest i będzie odebrane całkowicie wbrew intencjom sugerujących taką narrację. A jeśli ktoś wątpi, zapraszam do komentarzy pod wpisem pani poseł. Najczęstszą reakcją jest pytanie ilu aferzystów z czasów PO już siedzi.

„A możemy tak wreszcie kogoś wsadzić za te afery, a nie tylko o nich przypominać?”**

Nie wiem jak i czy w ogóle PiS poradzi sobie z obroną wiarygodności w związku z tą sprawą. Wydaje mi się jednak, że bezpowrotnie stracił możliwość argumentowania w sposób, na jaki zdecydowała się Krystyna Pawłowicz. Nawet jak już kruki zrobią z wiszącym truchłem Chrzanowskiego to, co dawniej zwykły były w podobnych sytuacjach robić, okrzyki ze strony PiS „łapaj złodzieja!” mogą być bardzo źle odbierane. Nawet przez zwolenników partii. Cnota nie ma zwyczaju odrastać…


* https://twitter.com/KrystPawlowicz/status/1062404750132555776
** https://twitter.com/_Jastrzebski_/status/1062632318802763776