Wygląda na to, że sytuacja klubie Wisła SA zaczęła wędrować w dobrym kierunku. Ku dobremu finałowi chyba jeszcze kawałek – jednak – jak się to mawia, wiosło poszło do przodu.
Dalszy rozwój sprawy musi być jednak dobrze pilnowany, a każda myśl w tej sprawie jest przydatna, choć nie każda musi być wykorzystana. Ważne jest tylko by każdy z decydujących o losach tego Klubu miał możliwie pełną wiedzę i całą paletę przemyśleń do dyspozycji. Jedynie z tego powodu daję pod rozwagę co następuje poniżej kończąc rzecz pytaniem.
Rozprowadzenie akcji – jest pomysłem wręcz narzucającym się i na dodatek ma walor mobilizacji pozytywnej energii wokół spraw Klubu. Można powiedzieć, że skala pozyskanych tą drogą funduszy – jest mała w proporcji do kwot faktycznie niezbędnych do wyzerowania problemów finansowych. To jednak jest znacznie więcej niż same liczby. Powinno stanowić zachętę dla tych, którzy w biznesie biorą pod uwagę poparcie akceptacją społeczną dla interesu. Ileż to przedsięwzięć znakomicie opakowanych kasą – padło wobec konsekwentnych i zasadnych sprzeciwów otoczenia społecznego? Musi tu jednak paść pytanie – zwłaszcza w kontekście szybkości dokonywania zbiórki, skali zakupu – czy jest świadomość w czyje ręce dziś przechodzą akcje – czyli w dalszej perspektywie – aktywa Spółki? Warto chyba zadbać by nowym kanałem nie wpłynęły środowiska, które spowodowały zapaść. I nie mówię tu o konkretnych osobach – sprawcach – choć i tego nie wolno wykluczyć, a mam na myśli ludzi o ich sposobie podejścia do Klubu i sportu w ogóle. Czy akcje są znaczone? Czy i na jakich warunkach mogą być zbywane? Jakie w końcu konkretnie jest przeznaczenie pozyskanych środków.
Nie jestem związany z Klubem – jestem jednak krakowianinem, a Wisła – to jak i Cracovia są dla mnie ważnymi składowymi klimatu miasta.
Gdzie jak gdzie ale w Krakowie – to ma znaczenie dla każdego mieszkańca i dla Miasta. Oczywiście – nie oczekuję pełnej i publicznie udzielonej odpowiedzi na powyższe pytania. W końcu można je uznać i za wewnętrzną sprawę Klubu i za domenę zainteresowania – co najwyżej – instancji kontrolnych. Daję je jednak pod rozwagę by opinia społeczna w niedalekiej przyszłości nie dowiedziała się o powtórce z rozrywki – jak się to mówi.
Co prawda emocje kibiców a właściwie kiboli, nie dopuszczają takich refleksji – ale jest czas by w tej sprawie zaczęło decydować spokojne myślenie. Z sentymentem ale i z kalkulatorem i kodeksem w ręku