Nie jest rozsądne oczekiwanie by antypisowcy, że tak ich w ich masie nazwę, w kampanii grali czysto. To chyba jasne. Użyją każdej możliwości i dostępnych środków, by nie tyle tylko konkurować – bo tu słabizna - a by faulować jak się tylko da. Zawszeć faulem coś się da urwać.
Jak wiadomo – formalnie z dniem ogłoszenia przez Prezydenta RP terminu wyborów – ruszyła już wcześniej przygotowana maszyna organizacji wyborów. Warunki obowiązujące w ringu są bo były ustalone, organizacja techniczna jest w rękach Komisji a zawodnicy przystąpili do umizgów względem elektoratu.

Tego z kolei interesem jest by dokładnie sobie powiedzieć kto tu jest godny wiary, a kto buja jak Pinokio. Jak komuś się spodobają kolorowe szatki Pinokia to niech się potem nie dziwi skutkom. Warszawa dziś się o tym dowiaduje. Wybrali to mają.
W tych sprawach stabilność reguł gry przedwyborczej, a więc wszelkie sprawy techniczne – mają znaczenie i muszą być takie same dla wszystkich i wszędzie i najważniejsze obowiązujące od początku. Zmiana techniki i narzędzi walki w czasie jej trwania – skąd my to znamy? Zmiana reguł gry jest brutalnym faulem. Pamiętamy grę w salonowca w „Rejsie”? To ten poziom.
I tego faulu – oczywiście z woli ludu czyli inicjatywy przyjaznego Prezydentowi ugrupowania w RMK właśnie dokonano w Krakowie stosownym zarządzeniem. Oczywiście niby bez związku z wyborami, a dla porządku w mieście – który nagle stanął jako główny problem i to w tym akurat zakresie. Jak w rzeczywistości przebiegają działania podobne w swych celach formalnych do obecnego zarządzenia Prezydenta w zakresie sposobu rozmieszczania plakatów wyborczych – zobaczmy na przykładzie „walki” o oczyszczenie miasta z reklam. Ta trwa już lata. A tu gdy wybory nagle po połowie już przecież trwania kampanii wyborczej, zostają wprowadzone nie tylko restrykcyjne ale co najważniejsze ściśle zależne od decyzji urzędniczych reguły umieszczania afiszy wyborczych. Ile do końca akcji wyborczej pozostało? A tu nagle trzeba składać podanie do Urzędnika, a kiedy on to rozpatrzy i w jakiej kolejności, na co pozwoli a na co nie, jaka lokalizacja będzie dla jakiego Komitetu i Kandydata – to wszystko ma zależeć od – właśnie czego? Ręczne sterowanie kampanią i szerokie możliwości sekowania kogo się chce za to zgodnie z prawem. Prawem postawionym ponad ogólne prawo obowiązujące wszędzie. Można powiedzieć – tonący brzydko się chwyta bo przecież mówimy o wspólnym lewackim interesie ogólnego Anty- PiS – u. Oczywiście rzecz jest apolityczna bo chodzi o porządek. Nieprawdaż? Wcześniej nie było wiadomo, że będą wybory, nie było wcześniejszych doświadczeń z afiszami na słupach. Teraz każdy słup będzie miał numerek i dostęp do niego ma mieć kto? – oczywiście można tylko sądzić, o to jest możliwe – jedynie właściwy kandydat.
Sprawa pozornie jest wprowadzana w dobrym celu, ale tak nagle, w trakcie kampanii i na takich warunkach – to z daleka mi pachnie, a ściślej po warszawsku teraz cuchnie – starym lewackim przyzwyczajeniem do ręcznego sterowania. Utrudnić życie tym niekochanym a otworzyć większe szanse swojakom – tylko ślepy tego nie zauważy. Zobaczymy czy Wojewoda i Komisja Wyborcza będą w tej sprawie ślepi i uznają, że to sprawa czysto porządkowa w jednym mieście. Na razie ten wynalazek jest pomysłem lokalnym i z zaskoczenia. Co na to zaskoczenie powiedzą Ci odpowiedzialni za fair play w walce wyborczej? Zobaczymy. Może nie będą uważali, że nic się nie stało.
Bo się – uważam - stało.
Pocieszam się tylko tym, że jest to tylko świadectwo pozostawania manipulatorów w bardzo już odległej epoce technik walki wyborczej. Plakaty grały swą rolę ale gdy nie było internetu i najważniejsze - większej i powszechniejszej wiedzy o faktach. To głównie ta wiedza buduje zaufanie do wiarygodności deklaracji. Wcześniej piniendzy nie było i miało nie być a deficyt miał sięgać 100 mld PLN Jakoś pieniądze się znalazły co prawda budząc wściekłość złodziei 250 mld a deficyt zniknął. Na mowę o kreatywnej księgowości natychmiast przypomnieć należy losy pieniędzy a OFE i ciekawy bilans transferu tych środków. Akurat takie rzeczy to i bez dostępu do plakatów ludzie wiedzą. Używanie posiadania władzy lokalnej do faulowania – po prostu kompromituje. Jeszcze rozumiałbym takie zarządzenia wprowadzane w parę tygodni po ostatnich wyborach, bo trzeba z tym zrobić porządek. Jednak ta nagła miłość i to na wezwanie ugrupowania miłującego Pana Prezydenta Krakowa – mówi mi wyraźnie o co tu chodzi. Smutno patrzeć do jakich chwytów się już posuwają wsuwacze kijków w szprychy. Czy coś na tym zyskają ?
Dlatego to piszę – by nie dać się nabrać na nagłą miłość do porządku. Patrząc na Kraków jak na ogólnoeuropejski pub, wygląd Floriańskiej i Rynku oraz choćby Kazimierza itd. tylko naiwny jest w stanie to przełknąć.
I na dodatek – czy dziś plakaty mają takie znaczenie?
Akcja to smętny dowód na brak pomysłów nawet w zakresie techniki walki przedwyborczej.
Trudno