Wygląda na to, że Prawo i Sprawiedliwość zdobędzie dziś 235 mandatów. Mimo doskonałego wyniku procentowego i frekwencyjnego, stan posiadania PiS w Sejmie nie ulegnie zmianie - dokładnie tyle samo mandatów partia Kaczyńskiego zdobyła cztery lata temu. Z tym, że w obecnej kadencji PiS utraciło też Senat. Co prawda, jeśli chodzi o "izbę refleksji", to oczywiście zawsze można kogoś przeciągnąć na stronę PiS - partia rządząca ma tu oczywiste atuty - niemniej jednak prawda jest taka, że manewr Schetyny w kwestii Senatu się powiódł.

Nie ma większości konstytucyjnej, nie ma (na razie) Senatu, nie będzie żadnych poważnych reform. W sytuacji, gdy większość konstytucyjna była w zasięgu ręki (a wszyscy wiemy, że była), takie okoliczności przyrody muszą być frustrujące dla prezesa. Teraz przed PiS ważne i, moim zdaniem, decydujące o przyszłości tej partii pytanie: czy decyzyjne osoby poprzestaną na fochu JarKacza "należało nam się więcej", czy jednak nastąpi pogłębiona refleksja połączona z poważnymi badaniami? ...

Niektórzy twierdzą, że przyczyną niskiej wygranej PiS była telewizja publiczna. Moim zdaniem jest to mocno błędna opinia - jeśli nawet garstkę wyborców prezes Kurski zniechęca, to znacznie więcej - zanęca do PiS. Bajkę o tym, że groźba podniesienia płacy minimalnej odstraszyła elektorat, mam za idiotyzm gorszy, niż opowiastki o Yeti. Kampania była prowadzona znakomicie, co przyznają nawet oponenci polityczni.

Co więc poszło nie tak? ...

To jest oczywiście moja intuicja, ale Prawo i Sprawiedliwość poślizgnęła się na ... metafizyce. Mianowicie śmierć śp. pamięci profesora Szyszki w ostatnim momencie przypomniała twardemu elektoratowi, jak Jarosław Kaczyński potraktował najlepszego ministra środowisko wszech czasów, a wraz z nim - innych: Macierewicza, Waszczykowskiego, no i, oczywiście, premier Szydło, w zamian na kluczowe stanowiska w państwie mianując bankstera, ciaputka bez właściwości i jakiegoś kogoś, czyjego nazwiska już nawet nie pamiętam. Karma wraca!

Pragnę też uprzejmie przypomnieć, w jak obrzydliwym stylu Prawo i Sprawiedliwość wydutkała na strychu nieszczęsnych frankowiczów, przez cztery lat nie uchwalając nawet ustawy zwracającej nienależnie pobranych (czytaj: ukradzionych) spredów, nie mówiąc już o przewalutowaniu, co dawno już zrobiły Węgry i inne państwa: o ile mi wiadomo, Polska jest chyba JEDYNYM państwem, które tej tykającej bomby jeszcze nie rozbroiła. Frankowiczów jest 700000 - z czego duża część na PiS by zagłosowała, gdyby JarKacz ulżył ich doli, zamiast zachęcać do drogi sądowej. Tu, w Polsce. W tych sądach ...

Nie sądzę też, aby branża hodowców zwierząt futerkowych gremialnie poleciała głosować na PiS - bo jeszcze znów wrócą do pomysłu likwidacji źródeł utrzymania!

Niedotrzymanie TWARDEJ obietnicy związanej z podniesieniem kwoty wolnej od podatku.

Nieuruchomienie programu "Cela+" - tak, wszyscy wiemy, że sądy, bla bla bla. Niemniej jednak kierowanie spraw do prokuratury pokazałoby, że władza chce pozamykać, ale kasta sędziowska, wiadomo, jak zwykle ... Niestety, niepodejmowanie żadnych działań w tym kierunku powoduje, że ludzie zaczynają wątpić w te straszliwe zbrodnie PO-PSL.

No i, jak to mówiali starożytni Egipcjanie - last but not least. Katastrofa smoleńska, której, jak się okazuje, w ogóle nie było. Nie było katastrofy, nie ma sprawy, nie ma problemu.

Oczywiście pamięć o tym, że Izrael wezwał nasz Sejm na swój izraelski dywanik, by tam podyktować polską ustawę, też jakoś specjalnie dobrze ludzi nie nastawiło.

Jasne - PiS dotrzymał części obietnic wyborczych, nikt im tego nie ujmuje. Ludzie zarabiają więcej, bezrobocie jest minimalne, a gospodarka daje radę. Jednak liczą się nie tylko obietnice spełnione, ale i te niedotrzymane. W tych wyborach PiS wygrało; kolejne mogą już nie być tak udane.

Tekst ukazał się na Salon24.pl w dniu 14 października 2019r