Wiem. Tytuł głupi.

Zastanawiałem się nad nim chcąc dobrać zgrabną nazwę do tego co się dzieje w sferze spółek komunalnych w całej Polsce i ostatniej akcji dowalania Trzaskowskiemu za awarię sieci ciepłowniczej. Można było mądrzej i więcej zawrzeć w tytule, ale absurd do jakiego doprowadziły nas wszystkie rządy  wymaga też i absurdalnego tytułu. Zastanawiały mnie komentarze nad notką Nabici w plastikową butelkę mówiące, że przyczyną olbrzymich podwyżek w opłacie za zagospodarowanie odpadami jest struktura kapitałowa spółek, które obsługują tę dziedzinę.

To znaczy, że sprzedaliśmy ten sektor rynku i teraz nas wysysają niemiłosiernie z kasy obcy krwiożerczy kapitaliści bez ludzkiej twarzy. Z racji obserwacji zjawiska 100-500% podwyżek w mojej i w kilku ościennych gminach nie zauważyłem korelacji między tym co się dzieje na moim podwórku, a tym co się dzieje w tych samorządach, gdzie sektor jest opanowany przez zagraniczny kapitał. Temat odpadów jest na tyle ciekawy, że winien się stać samodzielnym punktem w programach politycznych, a nie skrycie pomijany lub banalizowany jak teraz. W komentarzach do notki padło jeszcze kilka rewolucyjnych zawołań typu skomunalizować to tałatajstwo i po problemie... Czy aby to lekarstwo nie zabije pacjenta? Pytanie zadanie i poszukiwania odpowiedzi trwają...

Wracając do pękniętej rury, która nie jest sprawą p. Trzaskowskiego, chciałbym poznać zdanie tych wszystkich siedzących dzisiejszej nocy w zimnie w swoich domach. Niby nic, a jednak mała niedogodność. Mogą złorzeczyć na władzę, że sprzedała spółki komunalne, mogą w ślad za p. Śpiewakiem oburzać się, że spółka Veoila tyle zysku przekazuje za granicę, a my jełopy teraz płacimy takie wysokie rachunki, itd. itp. Bicie piany i robienie sobie politycznej pozycji na przyszłość, bo która koza się oprze na widok pochylonego drzewa???

I zapewne mają rację. Mądry Polak po szkodzie, powiadają. Teraz wystąpiła właśnie szkoda. Jakie należy wyciągnąć wnioski? Co należy zrobić?

Zanim cokolwiek zaproponujemy jako rozwiązanie, należałoby spojrzeć jak to wygląda w innych samorządach. Tu jest sprawa jasna i działa tak, że do gospodarza (wójta, burmistrza czy prezydenta) możemy się zwrócić ze zjebką, a do Trzaskowskiego nie. W gminach utrwaliły się następujące modele:

- pozostawienie zadania własnego jakim jest zaspokajanie zbiorowych potrzeb wspólnoty w sprawie wodociągów i zaopatrzenia w wodę, kanalizacji, usuwania i oczyszczania ścieków komunalnych, utrzymania czystości i porządku oraz urządzeń sanitarnych, wysypisk i unieszkodliwiania odpadów komunalnych, zaopatrzenia w energię elektryczną i cieplną oraz gaz (art. 7 ustawy o samorządzie gminnym) w gestii urzędu jako działu/wydziału/komórki zajmującej się wymienioną wyżej sprawą;

- wykonywanie zadania własnego przez zakład budżetowy będący częścią gminy i szczegółowo podlegający przepisom o gospodarce komunalnej, przepisom o wynagrodzeniu pracowników sfery samorządowej oraz przepisom dziedzinowym i prawie o finansach publicznych;

- przekazanie zadania własnego do wykonanie spółce (z o.o. lub akcyjnej) tak zwanej komunalnej lub samorządowej. Tu pojawiły się dwa rozwiązania na przestrzeni lat. W statutach tych osób prawnych wpisywano wykonanie zadań własnych lub przyjmowano standardowe umowy spółki i zawierano oddzielne porozumienia pomiędzy spółką a gminą na powierzenie zadań własnych do wykonania. Rady gminy określały zasady i wysokości przekazywanych opłat za wykonanie zadań, a spółka wyliczała ceny i przedstawiała je radzie do zatwierdzenia. Rozwiązanie wygodne dla włodarzy, bo z głowy mieli masy niezadowolonych ludzi, którzy są zwykłymi klientami i mają swoje problemy. Zbieranie kasy, wystawianie faktur... cała infrastruktura poszła do spółek, a w urzędach zapanowała błoga cisza i spokój za wartą do zapłacenia cenę stanowiącą koszt utrzymania rad nadzorczych oraz zarządów oraz władz spółek córek...

I tak się kulało do czasu, gdy zaczęto poszukiwać kasy. Czy to rada gminy, czy to włodarz - oczywiście nikogo nie oskarżam, nie mam dowodów - wpadli na pomysł sprzedaży pod przykrywką popularnego w pewnych kręgach i nic nie mówiącego dla mieszkańca gminy hasła PRYWATYZACJI. Opakowywano je lukrowymi dodatkami w stylu poprawienie jakości zarządzania środkami publicznymi, zwiększeniem efektywności, wydajności i czegokolwiek sobie nie wymyślicie, a co ładnie brzmi. Tu wykorzystano zapis ustawy o samorządzie dający prawo w art. 18 radzie gminy do swobodnego dysponowania majątkiem. I poszły konie po betonie. Kasa popłynęła. W efekcie wpuszczono prywatny kapitał do spółki samorządowej, która ma monopol naturalny na danym terenie na wykonywanie zadań własnych gminy w zakresie zaspokajania zbiorowych potrzeb wspólnoty!?! Jak wam się to podoba prywatyzacja części komunalnej, z której korzystają wszyscy i jest własnością wszystkich mieszkańców gminy? Co ciekawe gminy wnosiły majątek do tych spółek aportem, uczestniczyły w inwestycjach, które były publiczne, modernizacjach, remontach, itd. itp. Wszystko legalnie. Zamieniono prawo własności składnika rzeczowego na długoterminowe aktywa finansowe tracąc w efekcie prawo do dysponowania tym składnikiem. Dobrym przykładem jest droga, prywatna droga. Wyobraźcie sobie sytuację, że droga przy której stoi wasz dom przestaje być drogą publiczną i staje się prywatną. Nowy właściciel zaczyna narzucać na was obciążenia za utrzymanie tej drogi, remonty, sprzątanie, koszenie i tak dalej. Zrobiło się miło? Tak działa ekonomia, gdy monopol naturalny przechodzi z władzy publicznej do władzy kapitału. Przy władzy publicznej też płacisz za tę drogę obywatelu, tylko jest mała różnica - masz wpływ na władzę publiczną i zasady zarządzania własnością publiczną.

Co należy zrobić, by wyciągnąć wnioski z warszawskiej pękniętej rury? Jak widzicie prawo pozwala gospodarować z głową i bez głowy. Widzicie też skutki pracy gospodarzy uczciwych i nieuczciwych, którzy wygenerowali problemy na wiele lat do przodu. Można pokusić się na stwierdzenie, że sprzedali majątek obcemu kapitałowi (mocarstwu), czyli co? Dopuścili się "zdrady gospodarczej" w świetle naszego prawa w pełni dopuszczalnej?

Wprawdzie nie byłem zwolennikiem postulatu wyborczego pani Ogórek, ale patrząc na to prawnicze poletko i tych niepiśmiennych chłopów je uprawiających, dodałbym do konieczności napisania polskiego prawa na nowo warunek wymiany wszystkich chłopów...

Co nas teraz czeka? Morawiecki wie. Repolonizacja!!! hehhehhehhe

Opublikowano: na Salon24.pl 12 grudnia 2019r