Jest takie przysłowie: historia nauczycielką życia, Historia magistra vitae est. Spójrzmy więc na historię:

Polska, wczesne średniowiecze. Obserwujemy jakby pulsowanie siły tego państwa. Raz jest silniejsze, raz słabsze, raz upada. Z czego to wynika? Najwięcej problemów jest przy zmianie władzy. Zwykle jest dwóch rywali do władzy po śmierci monarchy. Jeden wygrywa, a ten drugi biegnie na skargę, zwykle do Niemców, ci robią najazd polityczny lub militarny i zwykle wygrywają. Polska traci terytoria lub znaczenie. Czy ci którzy spowodowali niemiecki najazd są zdrajcami?

Prawnie nie, Polska była wtedy wasalem Niemiec (czyli cesarz niemiecki był właścicielem PL), strona pokrzywdzona miała więc prawo do sądu suwerena(czyli Niemcy zabijając pod Głogowem dzieci i przybijając je do machin oblężniczych byli w prawie, to Polacy Krzywoustego byli łamiącymi prawo buntownikami), ale potocznie jak najbardziej, bo prócz praw dla prawników są jeszcze prawa dla ludzi, zwane naturalnymi bądź boskimi.

Litwa późne średniowiecze. Po śmierci Olgierda następuje konflikt o władzę między Jagiełłą a Kiejstutem, potem kiejstutowiczami. Raz górą jest jedna strona, raz druga - przegrywający zwykle ucieka i prosi o pomoc krzyżaków. Wcześniej czy później następuje niszczący krzyżacki najazd i pretendent obejmuje władzę. Z takimi wypadkami będziemy mieli do czynienia kilka razy w krótkim okresie. Efekt: utrata Żmudzi, wyniszczenie kraju. Gdyby nie sojusz z Polską Litwa najprawdopodobniej upadłaby szybko rozdrapana przez Krzyżaków, Moskwę, Tatarów i PL, wreszcie procesy odśrodkowe.

Początek epoki nowożytnej. Rzeczpospolita Obojga Narodów. Kolos, jedno z największych państw Europy, o ustroju który kilka wieków później wyznaczać będzie ścieżki rozwojowe większości Europy. Ustrój ten ma jednak wady. Do największych zalicza się wolną elekcję. Dlaczego? Bo pozwala on państwom zewnętrznym legalnie ingerować w mechanizmy władzy w RON, w tym na jawne przekupstwo (jurgielt). Powstaną nawet stronnictwa: francuskie, habsburskie, szwedzkie, ruskie, pruskie, w zależności od tego kto płaci. Ostatecznie i to państwo traci niepodległość na początku XVIII w. stając się państwem podległym Rosji.

Targowica. Ostateczny upadek Rzeczypospolitej.  Jakie były przyczyny upadku tego wielkiego państwa? Najważniejsze to przyczyny wewnętrzne: samowola magnatów, słabość władzy centralnej, głupota i samolubstwo obywateli (szlachty). Przy czym obywatele swoje największe wady potrafili pokonać akceptując warunki Konstytucji 3 Maja (zaakceptowanej decyzjami sejmików). Ale bezkarne i zapatrzone w swój interes elity nie potrafiły tego zrobić. Poszły na skargę do carycy (zgodnie z prawem) zwołały konfederację targowicką (jak najbardziej zgodnie z prawem) i spowodowały kres istnienia państwa, które miało szansę pokonać własną słabość i odrodzić się. Na chwilę przed Napoleonem. Gdyby PL przetrwała do epoki napoleońskiej to raczej nie ma wątpliwości, że trwałaby przez cały wiek XIX i XX.

Cóż taki Szczęsny Potocki, Ksawery Branicki et consortes straciliby, gdyby Konstytucja 3 Maja weszła w życie? W sumie nic, nadal byliby wielkimi paniskami na swoich nieuszczuplonych majątkach, nadal mieliby duże wpływy polityczne, które zawsze są płynne, raz mocniejsze, raz słabsze. Najbardziej ucierpiało ich zranione ego. W ten sposób głupota i samouwielbienie elit, połączone z pogardą dla losu zwykłego człowieka doprowadziły do realnych tragedii tysięcy zwykłych ludzi.

 Ta zdradziecka, zadufana, targowicka mentalność odradza się i w dzisiejszej Polsce. Ba, odradza, ona wręcz kwitnie. Kwitnie bezkarnie. Prezes Gersdorf, prezes Markiewicz i cała Iustitia, Tusk, czymże oni różnią się od dawnych targowiczan? Od Zbigniewa i Władysława Wygnańca, którzy sprowadzili na Polskę niszczycielskie niemieckie najazdy? Radziejowskiego, który sprowadził potop?Na razie tym, że są mniej skuteczni od poprzedników. Na razie nie udało im się sprowadzić na PL niszczycielskiej nawały. Na razie. Albo taki mądry, wrażliwy, złotousty, zdradliwy Zandberg straszący rząd interwencją w UE? Tak to się dzieje, że z czerwonego, jakby się nie przemalowywał, prędzej czy później wychodzi osiłek w kapturze koloru byczej krwi z katowskim toporem w ręku i to najczęściej chodzący na smyczy zza tej czy innej granicy. Gdyby Zandberg był demokratą - za jakiego się podaje - a nie kolejnym mentalnym targowiczaninem, to władzę widziałby w decyzji obywateli, a nie całowaniu butów mamy Merkel i papy Macrona, za co potem nie Zandbergowi ale nam przyjdzie zapłacić słone rachunki.

Podobnie jeśli chodzi o sędziego Markiewicza - faceta z zarzutami dyscyplinarnymi. "Ślubuję uroczyście jako sędzia sądu powszechnego służyć wiernie Rzeczypospolitej Polskiej, stać na straży prawa, obowiązki sędziego wypełniać sumiennie," tak rozpoczyna się rota przysięgi sędziego. Jednak to nie Rzeczypospolitej służą Markiewicz i Gersdorf próbując wprowadzić usus legalnych mechanizmów ingerencji obcych państw w wewnętrzne sprawy PL. Unijne instytucje są jak balcerowiczowska "niewidzialna ręka rynku" - nie istnieją, koniec końców kapitał zawsze ma narodowość. A Niemcy, Francja każde poważne państwo nigdy nie ingeruje w sprawy innego państwa za darmo. Im większa rola i pozycja interwenta tym bardziej słona cena. Gersdorf, Markiewicz, sędziowie Iustitii wiedzą o tym doskonale żądając interwencji obcych w imię interesów swojej grupy. To ludzie wykształceni, dobrze znający historię, zdający sobie sprawę z rządzących światem mechanizmów. I Gersdorf i Markiewicz i Zandberg wiedzą doskonale, że za uzyskanie wsparcia krajów UE dla ich prywatnego interesu zapłacić będzie musiała Polska i Polacy. Bo tamte kraje nie są altruistami. To kraje kupieckie, które się cenią i znają wartość pieniądza.

I znowu powtarza się historia z Targowicą i Konstytucją 3 Maja. Co straciliby Gersdorf, Markiewicz i inni współcześni targowiczanie gdyby nie sabotowali polityki rządu - generalnie popieranej przez społeczeństwo co widać po wyborach? Praktycznie nic. Ich pozycja materialna nie zostałaby uszczuplona, nadal byliby paniskami. Ich środowisko polityczne straciłoby monopol, ale nadal zachowywało bardzo silne polityczne wpływy. Czyżby więc znowu za urażone ego garstki zapatrzonych w siebie bufonów płacić miała cała Polska?

Sędzia Markiewicz w rozmowie w tv Polsat wskazuje, ze chodzi o niezależność sędziowską od polityków. Nie mówi prawdy. Sędziowie udowodnili to w sprawie Milewskiego - sędziego, który handlował wynikiem procesu z domniemanymi politykami i,  decyzją innych sędziów, nadal orzeka. Przeniesiono go jedynie z Gdańska do Białegostoku. Zresztą poseł Neuman w szczerej rozmowie z kumplami dokładnie tę niezależność podsumował. Obecni sędziowie trzymają sztamę z politykami i wcale się z tym specjalnie nie kryją np. występując na wspólnych wiecach, naradach, nosząc partyjne emblematy na koszulkach. Nie chodzi też o jakość stanu sędziowskiego. Gdyby o to chodziło to do rozstrzygania ludzkich spraw sędziowie nie kierowaliby"złodziei" części do wiertarek, kiełbas czy drobnych z lady.

Charakterystyczna była też odpowiedź Markiewicza na pytanie Gawryluk odnośnie sędziów wskazanych przez PRLowską Radę Państwa.Oczywiście odpowiedź widział w rozstrzygnięciach Brukseli. A przysięgał wierność Rzeczypospolitej Polskiej

O co więc chodzi Iustiti, Markiewiczowi i Gersdorf?

Moim zdaniem, w szerokim planie chodzi o utrzymanie jaruzelskiej linii orzeczniczej tworzonej przez ludzi jaruzelskich. W PRL sądy były jednym z podstawowych narzędzi ucisku państwa. Były one trzymane żelazną ręką przez partię i to partia podejmowała najważniejsze wyroki. Sędziowie je wygłaszali. Oczywiście nie każdy sędzia był partyjnym aktywistą (choć już członkiem partii raczej tak), ale ci z wysokiego szczebla już niemal w 100%. W III to oni - w ramach KRS - dobierali kolejnych sędziów, decydowali o awansach, wydaleniach. Oni tworzyli linię orzeczniczą. A ich partnerami byli zwykle TW Bolek, Alek, związany z WSI Bronisław - ręka rękę myje. Dziś nawet gdyby PiS jakieś zmiany wprowadził to ich linia orzecznicza zagrożona nie jest, ale monopol już tak.

W całej tej kampanii zwykli sędziowie po prostu robią za mięso armatnie w wojnie o cudze interesy, podobnie jak niedawno nauczyciele. Nauczyciele przegrali z kretesem, sędziowie póki co wygrywają. Cóż sędziowie są bardziej majętni i bardziej cwani, a Markiewicz i Iustitia nie tak bezczelni jak Broniarz i góra ZNP. Jednak wygrywać z PiSem to dziś nie jest wielkie osiągnięcie. Szczerze, ze świecą szukać aż takiego patałacha by z PiS przegrał. Mniej jest jednak ważne, kto w tej walce wygra, kto przegra. Istotą jest to, że sędziowie, dzięki geniuszowi swoich przywódców wpakowali się dziś w rolę mięsa armatniego i jeśli dojdzie do jakiegoś poważniejszego starcia, to mięso armatnie pierwsze pójdzie pod nóż i nikt nie będzie miał dla niego sentymentów.

Sędziowie sędziami, co innego jest ważniejsze. Jeżeli PL ma rzeczywiście osiągnąć europejski poziom życia, to nie stać nas na elity z targowicką mentalnością. Państwo, które ważne stanowiska powierza bufonom, sprzedajnym, głupcom, ludziom, którzy nie potrafią wyciągnąć wniosków z historii, zawsze będzie tylko innym buty czyścić i robić za białych murzynów. Gersdorfów, markiewiczów, pitery itp. należy usunąć z ważnych stanowisk. Jedna targowica i 3 rozbiory powinny wystarczyć. Dość powtórek z historii w tej materii. Moim zdaniem, to jednak nie PiS powinien grać tu główne skrzypce. PiS już pokazał co potrafi i na nic innego go nie stać. To prezydent ceduje na sędziów demokratyczną legitymację. Prezydent jest też odpowiedzialny za dzisiejszy bałagan wywołany m.in. nie przemyślanymi wetami. To od prezydenta oczekiwałbym rozwiązania spraw sędziowskich. I nie jest takim rozwiązaniem pokrzykiwanie do sędziów. Woźnica może sobie pokrzykiwać. Prezydent ma działać.  

Na koniec uwagi.

Do PiS: słaba władza drażni i prowokuje do nieposłuszeństwa.

Ogólna. Jeśli już nie da się obejść bez zagranicznych pomocy sięgnijmy do historii. Spróbujmy - jak przodkowie - Pomagać sobie z Węgrami, Czechami. Zwykle obie strony najlepiej na tym wychodziły. 

Tekst ukazał się na Salon24.pl w dniu 17 grudnia 2019r