felekW obecnym stanie wojny światów wartości nie jest niczym dziwnym, iż każda wypowiedź mówiąca po prostu prawdę jest atakowana przez stronę, dla której prawda ujawnia jej kłamstwa i prawdziwe zamiary. Oczywiście w tej konfrontacji siły zła nie mają zamiaru nawet słuchać a tym bardziej rozważać argumentów, niemniej te muszą być przedkładane w dyskursie publicznym wprost dla ich prezentacji osobom, na które ma wpływ demagogia zła. A to ludzie sami sobie gotują los, głosują i powodują realne skutki w życiu publicznym.
Oczywiście nie mnie rozważać jakie mechanizmy doprowadziły do takich wyników wyborów jakie miały miejsce ostatnio.

Jest dla mnie oczywiste, że istotną rolą ludzi świadomych tego co się dzieje jest dawanie świadectwa i służenie doświadczeniem oraz argumentacją. Z ich prawdami można a nawet należy dyskutować – by dojść do możliwie najrzetelniejszego poglądu na sprawę – a ten pozwoli na skuteczne przeciwdziałanie. To główny powód odmowy wiedzy i – rozmowy ze strony ludzi cynicznie lub z głupoty idących jak kierdel za poprawnościowymi banałami i kłamstwami. Spraw eko to też oczywiście dotyczy.
I tu mamy zasadniczy powód reakcji na wprowadzenie rozróżnienia pomiędzy – potocznie zwaną ekologią a ekologizmem jako swoistą eko doktryno- wiarą i motorem działań politycznych z powoływaniem się na dobro srodowiska. I tu od razu należy powiedzieć, ze w większości przypadków owe działania polityczne podejmowane pod szczytnymi hasłami dbałości o środowisko naturalne i zasoby są wprost sprzeczne nie tylko z rozsądkiem ale też z podstawami na których stoi prawo w tym zakresie. A to odwołuje się do Zasady Zrównoważonego Rozwoju przyjętej jeszcze w 1992 r (Szczyt Ziemi w Rio de Janeiro) jako ogólnej normy, wykładni, wskazówki sposobu działania w tych sprawach.
Wręcz można by było zabawnie – gdyby sprawa nie była poważna – zauważyć i słowo po słowie, zdanie po zdaniu brać takie wypowiedzi jak w TV szefa SLD albo niektóre wpisy takie jak Pana Rabieja co to się potrudził aż z Australii. Tam tragedia pożarów i z nich emisja CO2 oraz emisja z samolotu, którym doleciał tamże pozostały niezauważone przysłonięte wypowiedzi JE Arcybiskupa. O zrozumieniu jej treści nie mówię – bo to rejony niedostępne dla rozpalonych politycznie doktrynerów. Pewnego też smaczku tej akurat wypowiedzi dodaje to, że ów pan posyła ks Arcybiskupa do diabła – czyli przyznaje, że jest coś takiego jak piekło i urzędujący w nim diabeł. To już poboczny wątek żelaznej logiki lewaków opanowanych nienawiścią do Kościoła. To już było i choć nie odniosło sukcesu to widać - próbują
Dlaczego do tych wypowiedzi warto sięgać. Bo to skrabnica tego czego normalnie i logicznie myślący człek nie jest w stanie wyprowadzić. W tych wypowiedziach znajdujemy takie bzdury i kłamstwa, których oczywiście nie wolno dowartościowywać polemiką lecz potraktować je jako źródło informacji o tym co w tych głowach po zażyciu szaleju bluzgu siedzi. Są to informacje, których nie można jednak lekceważyć i na nią reagować w swych działaniach. Lawina serwowana w kondensacie nawet w jednej wypowiedzi medialnej może dać efekty a tej się nie wymyśli – tak jest absurdalna a jednak bywa, że trafia. Trafia bo operuje pozorami dobra, racji i logiki. Wystarczy tylko pokazywać ów absurd. Korzystajmy z leninowskiej zasady – że to przeciwnik ma nam sam przynieść narzędzia do walki.
Czysto instrumentalna i wprost szkodliwa dla środowiska naturalnego rola doktryny – można powiedzieć - lewackiego ekologizmu nie potrzebuje wielkich dowodów. Wystarczy wskazywać na prawo i zasady w tym te tak czczone przez owo lewactwo postępowe. One są zapisane w prawie. Co prawda po Sądach widać, iż to mało znaczy ale ludzie widzą co widzą, mają mózgi – nie tak jak sądzi taki Pan Lis. Na przykład - sama logika oczekiwania eliminacji człowieka – bo ten szkodzi środowisku jest wystarczająco idiotyczna. Również takie zasady jak myśl globalnie – działaj lokalnie lub np. zanieczyszczający płaci, albo zupełnie oczywista konieczność rezygnacji z przydzielania priorytetu którejkolwiek ze stron relacji gospodarka – środowisko idą w niepamięć wobec zaślepienia, lecz do każdego przemówią – wystarczy pokazać jeziorka złej woli i niezrozumienia rzeczy oczywistych. Nawet wiedza o naturalnych fluktuacjach w naturze i naiwność wiary w jakoby decydujący wpływ człowieka a w szczególności Europejczyka na klimat światowy wręcz rozbraja. Co prawda jest to dogmat eko-wiary i ludzie często w skłonności do polit-poprawności to biorą za niewzruszalną prawdę. Wystarczy poddać pod rozwagę, że na naszych ziemiach i bez udziału jakiejkolwiek cywilizacji w rozmiarach industrialnyc mieliśmy i czasy zlodowacenia i prawie tropików. Mamy węgiel i Jurę Krakowsko – Częstochowską – i niechętnie witaliśmy Szwedów co to piechtą przez Bałtyk po lodzie przywędrowali. Tatry czy skały narzutowe w Beskidzie Wyspowym – to diabeł ciskał? A taki zakaz używania paliwa odnawialnego w miejsce wędzideł na sposób ich wykorzystywania – wszak znów stoi w sprzeczności z tym co jest przyjęte jako właściwe podejście i do oszczędności zasobów nieodnawialnych i do relacji pomiędzy potrzebami człowieka a wymogami ochrony środowiska.
Cała opowieść o dekarbonizacji – to następna rzecz, której już nie rozwijam.
Tu tylko sygnalizuję to nad czym ekologiści się nawet nie zastanawiają. Oni te rzeczy lekceważą – tak jak zupełnie inne fundamentalne pytanie. Brzmi ono tak - czy każdy może się ogłosić ekologiem, czy wystarczy 5 - 15 tu osób dowolnej kompetencji (albo też i bez nich), by powołać byt z nazwy ekologiczny, który wydaje opinie, żąda, blokuje itd. Zastanawia się ktoś kto jest ekolog? Przy wszystkich zastrzeżeniach do środowiska bojowo nazywających się „Zielonych Brygad” czyli Federacji Zielonych – tamże jeszcze w latach 90 tych zostało zaproponowane i przyznajmy pośpiesznie uduszone określenie działacza społecznego na rzecz ochrony środowiska – jako właśnie ekologisty. Widać ktoś tam zauważył jakie to śmiertelne zagrożenie dla wyczynów eko-polityczno-biznesowych.
Swoją drogą – w dzisiejszej jak się ją nazywa inżynierii społecznej – ku budowie ściślej mówiąc – destrukcji – nowego człowieka właśnie dla celów ideowo-biznesowych stosowane są różne chwyty i metody rozmiękczania zdrowego rozsądku. Stara zasada – to wróg przyniesie nam sznur na którym go powiesimy – działa. Też w gospodarce. Trafność wskazania czysto lewackiego i ideologicznego charakteru działań w tym kierunku i bezpośrednie wskazanie ich prawdziwego celu i sensu i to jednym zdaniem, jest bezpośrednim powodem fali wściekłości ataku na Jego Eminencję – to oczywiste.
Nie oznacza to jednak, że nie należy wskazywać na zamiar uczynienia ze słów z przedrostkiem eko – całego i to irracjonalnego katalogu neowiary, ideologii, w której materia ma zastąpić Boga, a zwierzę - człowieka. Proste to i też oczywiste. Mało co mnie tak irytuje jak np. adopcja pieska – przy równoczesnym „rozwiązaniu problemu” przez aborcję. To dziecko się adoptuje a nie pieska. Pieska przyjmuje się do domu, pod opiekę, zobowiązania do dbałości ale praw jeszcze mu się nie przenosi.
Nauczanie św Jana Pawła, powołanie patronatu św Franciszka z Asyżu dla ekologów - wobec potrzeby politycznej – ma nie istnieć. Za to walor prawdy ma mieć wtłaczanie ludziom, że z Księgi Rodzaju wynika nakaz rabunku a nie gospodarowania zasobami.
Ekowierze – ekologizmowi nadaje się atrybut naukowości co powoduje, że każdy pokazujący braki oparcia dogmatów tej „wiary” w rzetelnej informacji naukowej może być ogłaszany wręcz kołtunem, wstecznikiem itd.
Argumentacja w tych sprawach jest zbyt obszerna by ją tu pokazywać, niemniej w pełni upoważnia nie tylko do wyrażenia pełnego poparcia dla tych najprostszych z możliwych do wyrażenia zdań jakie wypowiedział ks Arcybiskup i konieczności mówienia prawdy o kłamstwach, przeinaczeniach i manipulacjach.
Zaślepienie doktrynalne – świadome lub z entuzjazmu – mniej ważne, nie pozwala na rozmowę, jednostronnie ją wyklucza. Czy np. rewolucjonista podejmie poważną wymianę zdań a nie granatów? Jaka byłaby rozmowa i jej skutki z Khmerami albo Czerwonymi Brygadami. U nas nawet były takowe wspomniane już – Zielone Brygady – to była gazeta broszurkowa środowiska Federacji Zielonych.
W miejsce jałowej rozmowy – bo w zaślepieniu doktrynalnym taka a rzetelna nie jest możliwa – sądzę, iz warto wsłuchać się w wypowiedzi tych doktrynerów – podejmując trud katalogowania zwartych w nich idiotyzmów, kłamstw i półprawd zmanipulowanych. Taką np. zasłyszaną ale niestety tylko przelotnie wypowiedź szefa SLD w TV – z jakże przepojonym życzliwością i chęcią merytorycznej polemiki wstępem per pan Jędraszewski, spróbuję odkopać z archiwaliów TV i słowo po słowie użyć jako zestawu gotowców do pokazania skali niezrozumienia sprawy. Nawet jak to mi się nie uda dokonać tego wykopaliska – to źródłem podobnej szczujni i kłamstw – jest każda kolejna napaść na JE Arcybiskupa Metropolitę Marka Jędraszewskiego.
Tego rodzaju rzeczy są ważne nie dla podejmowania dyskusji z osobami, które wygląda na to, że po prostu nie rozumieją używanych słów – a dla wskazania mechanizmu i środków manipulacji politycznej.
Oczywistym jest, iż od zawsze – poprzez św Franciszka z Asyżu – chrześcijanin mówił o braciach w stworzeniu. I o tym, że Pan Bóg po to dał człowiekowi coś więcej ponad instynkt – wolę i świadomość odpowiedzialności za swe gospodarzenie też wiadomo. Tyle że lewactwo chce eliminować duchowość człowieka redukując go do zlepka instynktów i potrzeb walki klas i biznesu Chrześcijanin wie, że choć człowiek jest częścią przyrody – to ma w niej swoją funkcję i zobowiązanie wobec tejże.
Tym samym musi się rozróżniać ekologię jako naukę z zakresu biologii środowiskowej od samej, redukowanej do objawów ochrony przyrody – od całego wachlarza działań politycznych podejmowanych z hasłami eko na czole. W tym zakresie wydaje się być nośny przykład osób reagujących na widok cieknącego kranu. Jeden będzie krzyczał, że się leje, co się leje, jak się leje inny będzie mierzył , z jakim wydatkiem to się dzieje, następny będzie podstawiał kubły i spocony będzie je wynosił i wylewał robiąc z siebie wielkiego aktywistę sprawy, co niebawem ludzie zauważą że ten oto to dopiero działa, inny z kolei ogłosi że jak tylko będzie miał władzę i możliwości to sprawę załatwi. Szereg tych typów można zakończyć figurą, która z faktu zmoczenia dywanu i przeciekającego stropu zrobi motyw akcji przeciw lub za. Za to powinno się zauważyć hydraulika, który ów kran ucywilizuje do rozsądnego użytku w miejsce wskazówek usunięcia ludzi jak praprzyczyny bo to oni chcą z tego kranu – o hańbo – korzystać.
Czas więc by oprócz oczywistego poparcia Jego Eminencji przedłożyć pod rozwagę też i myśl, która być może wykorzystana w tej walce prowadzonej przez lewactwo z gospodarką i Kościołem. Nie czarujmy się – tu wcale nie chodzi o środowisko, o ekologię a o walkę z zasadniczymi wartościami, które uosabia Wiara i Kościół oraz o wpływ na gospodarkę. Ma ktoś wątpliwości że oczekiwanym efektem ma być eliminacja rozsądku człowieka w wyborach konsumenckich (kasa) i wyborczych (władza)
Wskazanie, że jest coś takiego jak ekologizm – dla tego właśnie planu społecznego stanowi zagrożenie.
Jak przeciwdziałać?
Na równi metodycznie. Reakcje lewako-arbuzów same mówią za siebie. Przypominam dla porządku - arbuz to owoc – wg U E chyba warzywo – całe zielone, krwisto czerwone wewnątrz i upstrzone czarnymi pestkami – symbolami rozproszonych za to jędrnie korzystnych i osadzonych w miąższu wszelakich interesów. Jak to wiemy – to już dużo wiemy. Bo wiemy o co w tym szaleństwie lewactwa chodzi
Jak w takich razach działał skutecznie wobe komuny ksiądz, biskup, metropolita Karol Wojtyła – zrelacjonowała mi Pani będąca naocznym świadkiem i to od czasów s. Floriana czyli z tzw pierwszej rodzinki Księdza Karola czyli dziś św Jana Pawła. To działać musiało jak kropidło

słuchał,
odnosił temat do prawdy i prawa, dążył do tego, by załatwienie problemu /sprawy było zgodne z prawem Boskim i ludzkim,
mało mówił,
gdy był przekonany o słuszności nie wdawał się w dyskusję lecz dążył do załatwienia sprawy lub rozwiązania problemu,
był konsekwentny.
W ogóle mało mówił - dużo myślał i modlił się.

My te narzędzia przecież mamy. Każdy na swą miarę.
W tym po co podejmować bezowocne dyskusje – bo prowadzone przez drugą stronę bez chęci słyszenia. Szkoda czasu.
W to miejsce należy zbierać i fakty i cytaty kłamstwo same sięgnie absurdu nie do przełknięcia nawet przez najbardziej topornie odpornych

Tak więc obok mej stałej już rubryczki „a nie mówiłem” zaczynam kolekcjonować i z krótkich bo pojedynczych zdań ekologistów budować rubryczkę „ekoidiotyzmy”
Od czegoś trzeba zacząć, choć wiele rzeczy już było pokazywane. Taki choćby uznanie związku pomiędzy zakazem palenia w kominkach a niską emisją, w miejsce uznania obowiązującej zasady zanieczyszczający płaci czy wprowadzenie ogólnego zakazu używania paliw stałych z wyjątkiem łamiącym zasadę równości dostępu do środowiska. Również używanie rozwiązań w zakresie gospodarki odpadami lub transportu lokalnego powołujących się na hasła eko – nakierowanych w istocie na restrykcyjność i dowolność interpretacyjną urzędników czyli wspomożenie fiskalizmu i dla pobudzania niezadowolenia społecznego (bo czymże można niektóre posunięcia innym wytłumaczyć) – to są tematy do rozwijania.


Dr inż Feliks Stalony -Dobrzański