Liberalizująca się rzeczywistość (już nikt nie plecie „o wyrokach sędziego się nie dyskutuje”), niskie poważanie sędziów wśród obywateli oraz polityczna zmiana generacyjna spowodowały, że potrzeba naprawy sądów znalazła drobne ujście w postaci PiSowskich reform. Dzięki PiS zwiększono jawność i pogłębiono podział władz sędziowskiej i legislacyjnej. Od istotnych drobiazgów typu jawność orzeczeń majątkowych sędziów, poprzez wprowadzenia po raz pierwszy transmisji z obrad KRS nad nominacjami sędziowskimi, aż do umniejszenia trzymania KRS przez sędziów poprzez włączenie polityków do wyboru sędziów do KRS. 

Odpowiedzią sędziów opozycyjnie nastawionych do władzy wykonawczej i ustawodawczej jest złamanie zasady sędziowskiej powściągliwości. Sędziowie w swych wypowiedziach publicznych powinni być powściągliwi. Znaczy to tyle, że publicznie sędziowie powinni wypowiadać się jedynie swoimi wyrokami. Jeśli już muszą swe racje głosić poza salą sądową, to w publikacjach i konferencjach naukowych. Natomiast publicznie wiecowanie, eksponowanie na sali sądowej hasła kojarzonego z partią polityczną czy polityczne oświadczenia do mediów powinny skutkować wydaleniem z zawodu. 

U nas nie skutkuje. Ale wróci do sędziów rykoszetem. Porzucenie powściągliwości jeszcze bardziej obniży zaufanie do sędziów. Znajomi prawnicy mają już zarówno zestawienia zdjęć sędziów z ulicznych protestów jak i listy sędziów nominowanych przez obecną KRS. Do wykorzystania jako argument w sądzie. A jeśli zawiedzie na arenie sądu, bo sędziowie odrzucą argumenty, którymi sami się przerzucają w sporach pomiędzy sobą, to jako argument dla klientów: przegraliśmy bo sędzia jest twoim politycznym wrogiem lub argument medialny, kasta skrzywia wyroki z politycznych powodów. Jeden z moich politycznie rozpoznawalnych znajomych ze sprawą w sądzie, mówił mi ostatnio: prawdopodobnie wygram, bo mamy mocne argumenty. Ale jeśli przegram mam już zdjęcia sędziego z protestów w koszulce z politycznym hasłem, zrobię mu z tego awanturę medialną. 

W rzeczywistości poglądy i osobiste zapatrywania sędziego zawsze wpływają w stopniu mniejszym lub większym na wyrokowanie. Dopóki tylko nam się wydaje, że tak może być to trudno. Ale dawanie podsądnym podstaw do wnioskowania i głoszenia wszem i wobec, że przegrali sprawę z powodu sprzeczności poglądów ich i sędziego to podkopywanie i tak już marnego zaufania do polskich sędziów. 

Być może będzie to kolejne wcielenie powiedzenia: gdzie dwóch się bije (sędziowie dotychczas trzymający sądy kontra pozostałe władze), tam trzeci (obywatel) korzysta. Być może sędziowie w walce o sympatię obywateli zaczną w końcu chronić obywateli przed władzą wykonawczą. Na przykład przestaną bezmyślnie zatwierdzać prawie wszystkie (90%+) wnioski aresztowe! Lub w sprawach podatnik kontra urząd skarbowy uznają, że od zbierania podatków są służby skarbowe, a nie sąd! 

Bo gdybyśmy byli przekonani, że sędziowie chronią nasza wolność to pod sądami, po stronie sędziów przeciw władzy wykonawczej i prawodawczej stała by cała Polska, a nie garstka emerytów.

Tekst ukazał się na Salon24.pl w dniu 9 stycznia 2020r