Do postępowania przeciwko nam przed Trybunałem Sprawiedliwości w Luksemburgu przystępują kraje północy, Dania, Szwecja, Belgia, Holandia, Finlandia, które żądają ograniczenia wydatków na spójność. Dla nich to idealna okazja, żeby przepchać – z pomocą polskiej opozycji - własną egoistyczną koncepcję budżetową. Na rozprawie poniedziałkowej stawi się rozrabiaka z Olsztyna i sędziowie z Niemiec alarmowani rozpaczliwymi głosami rzekomych ofiar represji.

Wysłuchanie Juszczyszyna nie będzie limitowane w przeciwieństwie do przemowy przedstawiciela Prokuratury Krajowej, która ma potrwać jedyne 10 minut. Trybunał nie zgodził się ani na prośbę o przedłużenie wystąpienia do godziny, ani na wyznaczenie dodatkowego terminu posiedzenia dla wyczerpującego przedstawienia argumentów prawnych polskiej strony sporu.

Wcześniej sędzia Silva de Lapuerta nie zgodziła się na wniosek polskiego rządu o przesłuchanie świadków w ramach postępowania dotyczącego wniosku Komisji Europejskiej o zawieszenie działalności Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Trybunał odmówił też wyłączenia z akt sprawy negatywnej opinii rządy łotewskiego o reformie polskiego sądownictwa, pomimo, że premier Łotwy wycofał tę opinię.

Do mediów kilkakrotnie trafiał przeciek, według którego losy zabezpieczenia już zapadły. Przewodnicząca składu nie ma wątpliwości, że ten sam system sprawiedliwości, co w Hiszpanii czy Niemczech w Polsce nie zdaje egzaminu i powinien być zawieszony. Treść przyszłego orzeczenia już była cytowana przez polityków opozycji.

Czy w tej sytuacji rząd zdecyduje się na "obywatelskie nieposłuszeństwo", odmowę wykonania zabezpieczenia w razie gdyby zostało udzielone i czy jest sens brać udział w jutrzejszej ustawce? A może powinniśmy ostentacyjnie opuścić salę sądową powołując się na traktaty, które nie dają obcym siłom prerogatywy kształtowania ustroju sądowego krajów członkowskich UE?

 

Opublikowano: na Salon24.pl 8 marca 2020,