Zewsząd słychać głosy polityków obawiających się o wynik wyborów prezydenckich i domagających się przesunięcia ich terminu. Swoją argumentację opierają na zaistnieniu warunków, w których kampania wyborcza została poważnie ograniczona, a obowiązki pełnione przez aktualnego prezydenta umożliwiają mu codzienną obecność w mediach i faworyzują go w stosunku do reszty pretendentów. Zapotrzebowanie na nowy termin wyborów jest tak przemożne, że rozważane są wszelkie kroki niezbędne w osiągnięciu tego celu.

Może to być stan nadzwyczajny, wyjątkowy, stan klęski żywiołowej, a nawet zmiana konstytucji, świętej dotychczas OTUA.
Jestem głęboko przekonany i domagam się, by termin wyborów 10 maja był dotrzymany, dopóki sytuacja nie zmieni się w taki kataklizm, że stan wyjątkowy okaże się niezbędny. Na razie mamy do czynienia z losowym rozwojem wydarzeń, który w mniejszym lub większym stopniu zawsze wpływa na wybory, stwarza utrudnienia i ograniczenia, a często nikt nie potrafi przewidzieć, w którą stronę zmieni wynik. Jest pewne, że zjawisko ma charakter losowy, nikt go nie zaplanował, a wszyscy chcieliby go zatrzymać.
W tym przypadku zagrożenie epidemiologiczne może znacząco osłabnąć do połowy maja, wtedy techniczne przeprowadzenie wyborów pozostanie na normalnym poziomie. Ryzyko, że może być inaczej też trzeba wziąć pod uwagę, ale w zamian mamy do dyspozycji wyjątkowo czuły test przedwyborczy pozwalający bardziej rzetelnie, niż kiedykolwiek wcześniej, ocenić wartość poszczególnych kandydatów do urzędu prezydenta.
W dotychczasowych wyborach kampania wyborcza zawsze była pełna kłamstw, manipulacji, nieczystych zagrań, wykorzystania wszelkich okoliczności negatywnych dla konkurentów, a także prowokacji, którym trudno się przeciwstawić w krótkim czasie kampanii. Dzisiaj bieg wypadków dał wyborcom do ręki wyjątkowo rzetelne narzędzie sprawdzające jakość kandydatów. Akurat działania rządu i wspierającego go Prezydenta w rozwiązywaniu trudnego problemu epidemii koronawirusa są wzorcowe, budzą powszechne uznanie i wzmacniają zaufanie do obecnej ekipy. To musi też wzmacniać poparcie dla kandydatury Prezydenta Andrzeja Dudy i jest to całkiem naturalne i uczciwe. Może to irytować konkurencję, ale los stworzył tę sytuację i rządzący mieli okazję się wykazać.
A przecież mogło tak nie być. Rząd mógł popełnić błędy, które niosłyby poważne zagrożenie dla społeczeństwa i wszystko mogło się wymknąć spod kontroli. Być może w tak dramatycznej sytuacji opozycja domagałaby się szybkiego, terminowego przeprowadzenia wyborów i nie ma żadnej wątpliwości, że wykorzystaliby bezwzględnie swoje wilcze prawo. Rządzący wręcz przeciwnie, próbowaliby termin przesunąć, ale gry związane z decyzją o stanie nadzwyczajnym, tym bardziej zabawa z Konstytucją, dałyby dodatkowe korzyści opozycji. Nie trzeba z kolei wielkiej wyobraźni wyborców, wystarczy pamięć, by uzmysłowić sobie skalę zagrożenia, gdyby dzisiaj rządziły PO z PSL. Mamy więc wyjątkowo prosty przekaz oparty na tym, co dzisiaj obserwujemy. To musi budzić chęć do najszybszego możliwego rozstrzygnięcia, by wyjątkowo kompetentna ekipa dobrej zmiany mogła się skupić na wielu innych ważnych sprawach.
Kampania spowolniła, choć zasadniczo tylko zbiorowe spotkania kandydatów z wyborcami zostały wykluczone. Przecież M. Kidawa-Błońska i W. Kosiniak-Kamysz są stale obecni w przestrzeni publicznej i na bieżąco o nich słychać, a milczenie mogłoby być dla nich o wiele bardziej korzystne. Wypowiedzi M.K.-B dotyczące epidemii dają bogate sygnały o jej kompletnym braku kompetencji. W. K.-K. z kolei nie potrafi rozliczyć się z nieciekawą polityczną przeszłością, prezentuje się jako „katolik, ale…” i nie ma żadnych zahamowań, by zwracać się z kompromitującymi apelami do polskich biskupów. O innych kontrkandydatach w ogóle nie warto wspominać, bo są tak egzotyczni, że ich zadziwiający brak skromności, rzetelnej samooceny i odpowiedzialności wyklucza tych kandydatów z rozważań.
Nie widzę żadnego powodu, by odkładać rozstrzygnięcie 10 maja na inny termin. „Niech się dzieje wola Nieba, z Nią się zawsze zgadzać trzeba”. Epidemia minie, a nowa energia ekipy dobrej zmiany dalej poprowadzi Polskę w kierunku, który już ujawnił i częściowo uruchomił niesamowity potencjał Narodu zasługującego na dobre rządy.

Opublikowano na Salon24.pl 15 marca 2020,