Nie znam osoby, która byłby obiektem tak wielkiej nienawiści jak prezes Prawa i Sprawiedliwości. Nie tylko on sam, ale cala rodzina Kaczyńskich żyła przez lata w atmosferze nawoływania do sprzeciwu, agresji, a nawet zbrodni. Psychofanów tego polityka, którzy rekrutują się przede wszystkim ze środowisk związanych z postkomuną i podporządkowanych jej mediom, nie ostudziła nawet tragedia w dniu 10 kwietnia 2010 roku na lotnisku Siewiernyj w Smoleńsku.

Jednocząca wszystkich Polaków żałoba została unicestwiona przez skamieniałe serca. Sygnał do usunięcia krzyża z Krakowskiego Przedmieścia, już w czwartym miesiącu żałoby, dał z rządzącymi metropolita warszawski, znany z prowadzenia się pod ramię z eksmitującą na bruk mieszkańców prezydent miasta. Piana nienawiści ulewała się z tego profanowanego miejsca na cały kraj, zaślepiając całkowicie ówczesnych rządzących i ich zwolenników. SytuacjI nie zmieniła zamiana ról. Powstrzymanie grabieży państwa jeszcze bardziej rozjuszyło politycznych i medialnych hejterów. Atmosfera kłamstwa rozlała się na całe społeczeństwo.
Relacje społeczne pustoszy do dziś język inwektyw, pełen niewybrednych, często zwyczajnie wulgarnych skojarzeń. Ostatnio jeden ze znanych lokalnie publicystów, kierujący przez lata działem kultury, umieścił na swym blogu rysunek przedstawiający Jarosława Kaczyńskiego jak oddaje mocz na mapę Polski ułożoną z niewielkich ludzkich sylwetek. To chyba nieprzypadkowe, że ci, którzy przez lata sprawowali prawem kaduka rząd dusz, z uwielbieniem nurzają się dziś w cudzych i własnych odchodach, pozując na uciemiężone ofiary. Parówkowy portal pudelek.pl, znany z zaglądania do cudzych sypialń, informuje czytelników w czasach pandemii o tym jak żegna się Jarosław Kaczyński ze swoim kotem. ,,Gudbaj maj low, gudbaj”- czytamy na nim.
Przykłady można by mnożyć. Tak naprawdę celem ataków nie jest jednak Jarosław Kaczyński. Niedawne głosowanie w Parlamencie Europejskim, poświęcone zwalczaniu skutków epidemii koronawirusa, uświadamia po raz kolejny, że prezes PIS jest jedynie celem zastępczym, gdyż atakujący go najbardziej nienawidzą własnego kraju. Ma rację europosłanka Jadwiga Wiśniewska dziwiąc się jak można opowiadać się za sankcjami wobec własnej Ojczyzny, przedstawiając ją dodatkowo w podłym, nieprawdziwym świetle.
Postkomuniści wraz z koncesjonowaną prawicą wystawili Polskę na grabież bilionów złotych. To, że okradali lub przymykali oczy na złodziejstwo to jedno. Gorzej, że tam gdzie tylko mogli niszczyli, dewastowali, dezorganizowali i unicestwiali. Polska stała się krajem kolonialnym - podporządkowanym już nie jednemu, a dwóm hegemonom. Nieposiadającym własnego przemysłu, służby zdrowia, komunikacji, szybkich dróg i autostrad, przemysłu obronnego, sił zbrojnych, budownictwa mieszkaniowego, edukacji z prawdziwego zdarzenia na poziomie podstawowym i wyższym, szkolnictwa zawodowego.
Obrazowo mówiąc rządy PO, czyli osiem lat tuskiego państwa, były śliwką-robaczywką na zepsutym torcie.
Opozycja w Polsce wywodząca się ze środowisk opanowanych przez postkomunę jest dlatego niebezpieczna, że kompletnie nie ma wiedzy o istocie i potrzebach suwerennego państwa oraz jego obywateli. Dodatkowo energia jaką wkłada w atakowanie rządzących całkowicie ją zaślepia i nie pozwala na opracowanie alternatywnego, sensownego programu politycznego. Podejmie zatem każde działanie, zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz kraju, aby zmienić istniejący porządek.


Opublikowano na Salon24.pl 27 kwietnia 2020,