Miałem sobie już odpuścić pisanie o wyborach, ale, jak to się dosyć często wcześniej zdarzało, do napisania kolejnej notatki skłoniło mnie wysłuchanie programu w radio TOK FM. Tym razem w dzisiejszej popołudniówce wspomnianego radia swoje mądrości wymieniali, red. GW i TOK FM, Mikołaj Lizut i red. naczelny Polityki, Jerzy Baczyński. J.Baczyński pozwolił sobie w pewnym momencie rozmowy na taką wrzutkę, że przyrównał działania PiS do metod uprawiania polityki przez politbiura dawnych, komunistycznych władz powojennej Polski.

I kto to mówi? Redaktor gazety, która, obok Trybuny Ludu była kiedyś organem prasowym PZPR, „przywódczej siły narodu” z czasów, do których red. Baczyński nawiązał. Pan dziennikarz jest absolwentem Instytutu Nauk Politycznych UW rocznika 1972, a w tamtych czasach, powiedzmy to delikatnie, o zaletach zachodnich systemów demokratycznych na takich uczelniach raczej nie mówiono. Ale, zostawmy pana Baczyńskiego, jego wrzutka posłużyła mi tylko do nawiązania do programu wyborczego, który w ostatniej chwili, na jeden dzień przed ciszą wyborcza, ujawnił kandydat-dubler, Rafał Trzaskowski reprezentujący PO. Na czym to nawiązanie polega? Otóż przez długi czas opozycja, z PO na czele, protestując przeciwko zorganizowaniu wyborów prezydenckich głosiła, że mamy taki czas, że to nie będą wybory, ale plebiscyt, który jest tylko namiastka wyborów. Przypomniało mi to ten dawny czas, kiedy „władza ludowa” zorganizowała 30 czerwca 1946 referendum, w którym zadano 3 pytania, na które oczekiwano prostych odpowiedzi, TAK, albo NIE. Pytania niby były dla władzy oczywiste i na wszystkie trzy władza oczekiwała odpowiedzi na tak, ale, rzeczywiste odpowiedzi zupełnie się z oczekiwaniami władzy rozmijały, a wtedy uznano, że nie ma wyboru i dopuszczono się sfałszowania tego referendum, co przyniosło tragiczne w skutkach rezultaty, Polska na długi lata została podporządkowana związkowi Radzieckiemu, co pewnie i tak by się stało, ale zrobiono sobie z tego sfałszowanego referendum podkładkę, że „lud tak chciał”. Kto ciekawy, a już nie bardzo, albo w ogóle, nie pamięta, albo nie wie, bo za młody, czego to referendum dotyczyło odsyłam do Wikipedii, tam jest to dobrze wyłożone.
Ale, wróćmy do Rafała Trzaskowskiego i do jego wyborczego programu. Pan R.T. ubolewa, że miał tak mało czasu, by ten program przygotować, jakby nie wiedział, ze będą wybory, jakby go wcześniej nie namawiano, aby wziął w nich udział i jakby PO, jako partia, do tych wyborów już od dawna się nie przygotowywała. Najpierw PO długo celebrowała wybór kandydata na kandydata, urządzono nawet prawybory, w których wybrano najlepszą z najlepszych, a potem, kiedy uznano, że pani M.K-B się nie nadaje, bezpardonowo się jej pozbyto, (o zgrozo, co na to feministki) i wynaleziono Rafała Trzaskowskiego. Pretensje zatem pan Rafał powinien zgłaszać do swojej partii i do siebie, że nie dał się namówić już w grudniu, kiedy nękany propozycją zapewniał, że nie może, bo związał się na 4 lata z warszawiakami, którym obiecał, że będzie ich prezydentem przez cała kadencję. Widocznie tylko dla wiadomego Pawlaka „słowo jest droższe od piniendzy”, a niektórzy politycy najwyraźniej mają je gdzieś.
Pan R.T. ogłosił swój program wyborczy, który ma 3 rozdziały: 1/ "My i najbliżsi", 2/ "Nasze otoczenie", oraz 3/ "Nasze państwo, nasza wspólnota". W tym programie jest dużo obiecanek, wydawanie pieniędzy na prawo i lewo, bez podliczenia, ile to będzie kosztowało i z czego zostanie to sfinansowane. Kontrkandydaci zarzucają R.T., że pościągał po trochę z ich programów, co jest całkiem prawdopodobne. A przede wszystkim, to, co jest wewnątrz tego programu można zestawić z tym, co R.Trzaskowski już robi, jako prezydent państwa, jak realizuje, to obiecał zrealizować w Warszawie, kiedy starał się o urząd prezydenta tego miasta. To porównanie wypada bardzo marnie, a program można uznać za obiecanki bez szans na ich realizację. Zresztą, te wyobrażenia R.T. o nas i naszych najbliższych, o naszym otoczeniu i o naszym państwie i wspólnocie, w której, jako państwo jesteśmy, znacznie dobiegają od tego, czego od prezydenta państwa oczekuje znaczna część naszego społeczeństwa. Ilu ludzi podziela pogląd R.T. na sprawy opieki nad dziećmi, edukacji wczesnoszkolnej, nadmiernej tolerancji dla „nienormatywnych”, którzy próbują zdominować nasze otoczenie, ilu widzi rolę naszego państwa, które ma być podporządkowane europejskim hegemonom, „bo silniejszy może więcej”? Chcemy ciągle być po prośbie u Niemców, Francuzów, chcemy być obrażani przez Duńczyków i Holedndrów, bo oni to „nowoczesny świat”? Oczywiście, nie piszę tego o obywatelach tych państw, ale o ich niektórych politykach, którzy często pouczają nas, co jest właściwe, a co nie jest, i jak mamy urządzać nasze państwo, by im to się podobało. O Rafale Trzaskowskim wiemy już całkiem sporo i długo by tu przypominać, co zapowiadał, jako ważny polityk PO, że wspomnę tylko o tym (nie)sławnym zapowiadaniu mrożenia funduszy unijnych przeznaczonych dla Polski, a co teraz skrzętnie ukrywa, albo obiecuje, że „co było dane, nie będzie zabrane”, a jednocześnie straszy, że będzie „żelazem wypalał, co zrobił PiS”. Panie Trzaskowski, jaki pan jesteś naprawdę? Proszę Polaków, by nie ryzykowali eksperymentowania z takim prezydentem, niech już to robi Warszawa, skoro go sobie wybrała, a potem dopiero, jak się tu wykaże, czego na razie nie robi, to …
A więc, 3xNIE dla programu Rafała Trzaskowskiego, na wzór tego wspomnianego na początku plebiscytu z 1946r, choć tam, w ostatnim pytaniu, było na tak.

Opublikowano na Salon24.pl 26 czerwca 2020,