Co zostało z tych, którzy samozwańczo mianowali się polską elitą w latach minionych? Elitą duchową, artystyczną, kulturalną. Z kim można byłoby dziś skrzyżować szpadę stając do pojedynku intelektualnego? Mogę jeszcze wyobrazić sobie twórczą polemikę z Janem Józefem Lipskim, choćby o jego słynnym, bynajmniej dla mnie, eseju "Dwie ojczyzny - dwa patriotyzmy". Z jego intelektualnymi spadkobiercami już nie - to, co u J.J. Lipskiego było krytycznym patriotyzmem u jego spadkobierców stało się zoologicznym, wulgarnym antypatriotyzmem i skrajnym kosmopolityzmem.

Co zatem zostało? Został się jeno sok z buraka i ***** ***. Została twarda, prawdziwa pogarda i nieprzejednana nienawiść oraz brak jakichkolwiek hamulców przed jej okazywaniem pogardzanym. Przerażają mnie, bo są poza zasięgiem mojego pojmowania, w sposób możliwie racjonalny, świata, wszyscy uśmiechnięci Europejczycy, którzy - gdyby tylko mogli - utopiliby w łyżce wody każdego, kto wybiera inaczej niż powinien. Myśli inaczej niż powinien. Trauma tych ludzi, którym "zabrano kraj", bo on "im się należał" jest już tak żenująca, że nie sposób jest znaleźć właściwych słów na określenie stopnia tej żenady. Z drugiej strony to są jakieś śmieszne pretensje do bycia jakimś oświeconym jasniepaństwem, prawie, że arystokracją z błękitną krwią (chyba chłopków z awansu społecznego), wręcz rodami sięgającymi czasów Jagiellonów. To pretendowanie do roli arbitrów elegancji jest tak przaśne i pokraczne, że czas nazwać to po imieniu: jesteście arbitrami obciachu. Arbitrami toksycznymi.
Wasza specjalizacja do lżenie innych. Ubliżanie im. Poniżanie innych. Wyzywanie innych. Doktoryzowanie się w nietolerancyjnej tolerancji. Stylizowanie się na uśmiechniętego Europejczyka i kosmopolity, gdy nawet nie dojrzeliście do tego, aby być zwykłym człowiekiem, który żyje i daje żyć innym. Pisząc Bolesławem Prusem z lekką trawestacją: W Was jest tyle z Europejczyka, ile trucizny w zapałce. I wcale nie posiadacie szampańskich własności. Macie raczej własności starego sera, co to podnieca chore żołądki, ale prosty smak może pobudzić do wymiotów. Niemiec do bycia Niemcem nie potrzebuje certyfikatu UE. Ani Anglik ani Włoch. Tylko kosmopolita z Polski potrzebuje świadectwa dojrzałości wydanego poza granicami własnego Państwa.
Słów, które padają pod adresem tych, co wybrali źle cytować nie sposób bez odruchu kulturalnego wstrętu. Stwierdzenie, że towarzystwo internacjonalistyczne wyraża się gorzej niż żule spod przysłowiowej budki z piwem byłoby dalece nie w porządku wobec żuli.
Problem w tym jednak, że cała ta wasza nienawiść i pogarda są bez żadnej wzajemności. Obywamy to wzruszeniem ramion. Brzęczycie jak muchy. Przyzwyczailiśmy się do tego, że zdziczeliście i ten stan postępuje. Po prostu okres bez władzy był okresem zrzucania każdej maski, jaką przybraliście. Jedna po drugiej, jedna po drugiej aż doszliśmy do twarzy. I jest to przykry widok. Dla patrzącego.
Patrzę i pewnie nie tylko ja na Was jak na jakieś jaskiniowe skamieliny, jak na coś co wygrzebało się z grobu i nawet nie wie, że jest martwe i śmierdzące, jak na zwierzę z oczami na grzbiecie wychodzące z mroków kenozoiku.
Zacznijcie od czegoś prostego. Podstawowego. Podstaw kultury. Podstaw dobrych manier. Dzień dobry. Do widzenia. Bo strach Was dziś wpuścić na salony, gdyż zaraz jakimś grubszym słowem obrazicie zaproszonych gości.
Nie jesteście już żadnym Wersalem nad Wisłą. Raczej starą, wypłowiałą wersalką z poprzepalanym petami obiciem. Zresztą i ten Wersal był tylko makietą. Medialną.
Tyle Wam zostało - sok z buraka i ***** ***. Olimp skarlał lub też zerkaliśmy na nań z niewłaściwej perspektywy. Z perspektywy z której nie było widać owych pań Nurowskich i Gretkowskich - wulgarnej kwintesencji wyszukanego smaku i kultury języka. Okazuje się, że to właśnie jest Olimp. Olimp chamów i ordynusów, którym tak długo udawało się uchodzić za ludzi kulturalnych. Arbitrzy obciachu.


Opublikowano na Salon24,pl : 15 lipca 2020,