Należy powiedzieć - inna niż wszystkie poprzednie.
Przez setki lat – choć różnie bywało – jednak dzisiejszy czas – to inna Barbórka. Nie tylko pandemia, choć zarazy w dziejach nie były takie choć ta górnikom – ze względu na charakter Ich pracy daje się szczególnie we znaki. Ryzyko śmierci a więc i zaraza, są wpisane w zawód – czy to cokolwiek zmienia w każdej indywidualnej tragedii? Nic. . Powód śmierci – bo każda jest tragedią bez względu na powód, schodzi na drugi plan.

Ważne, że zaskakuje i jednak jest też konsekwencją uprawiania zawodu. Tyle tylko, że tragedia – jak się zdarza – trafia na twardych ludzi. Zaraza tylko wyeksponowała, że brać górnicza – jest jak w rodzinie – jeden przywlókł – reszta brak zarażenia może raczej traktować jak szczęśliwy traf. Dlatego św. Barbara – patronka wszystkich zawodów, w których człowieka dotyka nagła i niespodziewana śmierć ma poczesne miejsce patronalne. Ze swej historii i hagiografii niesie wiatyk, którego nie może otrzymać tonący marynarz czy przywalony zawałem górnik. Z pracy, jej charakteru, ukształtowała się społeczność i rodzina. Oparcie się o rodzinę wspólnotę i pełne zaufanie i poświęcenie – dają wartości tak pieczołowicie zachowane, które warto zapamiętać.
Bo po raz pierwszy jednak mamy Barbórkę z jasną deklaracją co prawda odsuniętą w czasie ale jednak skonkretyzowaną zapowiedzią likwidacji jednej z gałęzi górnictwa – wydobycia węgla. Zresztą i miedź ma swą wymierną perspektywę i powinna być traktowana jak dar niebios na cięższe czasy i powód do wdzięczności za wiedzę i dar przewidywania dla dwóch osób z czasów ustalania zachodniej granicy Polski. Niestety – co do rozsądku podejścia do tego daru można mieć zastrzeżenia. Sól? Tych tematów tu nie rozwijam – choć by się przydało bo najwyraźniej kolejni rządzący spraw tych chyba po prostu nie doceniają lub – nie wierzą w to co się o tych rzeczach mówi. Szkoda.
Barbórka jako święto patronalne – dziś – z tych dwóch powodów - przywołuje więc inne myśli właśnie o sprawach wartych odnotowania i przechowania w pamięci dla przyszłości. Te wartości nie powinny pójść w niepamięć razem z bracią – społecznością i etosem górniczym. Nowoczesność czy może wsteczność – w takim zarzuceniu w niepamięć – warto też rozważyć Mają zaniknąć a przecież stanowią uniwersalnie sól wartości przez wieki ważnych, Górnicy je w swej formie - przenieśli. .
Nie tak dawno mówiło się Polskie Złoto, za PRL-u propagandowo a gospodarczo – dosłownie. Dziś brzmi to jak kpina. Otwiera się temat zasadności ruchu likwidacji. Nie chcę tu rozwijać tematu – morze tuszu już zużyto. Wciąż jednak utrzymuję zupełnie podstawowe wątpliwości w tym względzie. Dziś i już od dawna rzecz się przyjmuje za jakąś nieuchronną konieczność, poprawną i konieczną uzasadnioną na ileś tam sposobów w kształcie narzucanym całą wiązkę słów. Mówi się o konieczności dekarbonizacji, o walce z emisją, globalnym ociepleniem czy redukcją CO2. Trudno jest mi się odnieść do takich słów kluczy z dystansem i to w czasie święta – wygaszanego górnictwa. I nie bym go bronił irracjonalnie, a dla powodów całkiem racjonalnych i dbałości o właściwe traktowanie relacji pomiędzy człowiekiem a środowiskiem.
By też było jasne – a w dzisiejszych czasach chyba trzeba to dodać – w wyprowadzaniu swej argumentacji nie mam osobistych motywów zawodowych, choć byłem związany zawodowo z AGH. Stąd jednak znam nieco bliżej jak myślą i są zorganizowani i górnicy i hutnicy. Jeśli już to bliżej mi do hutników – też to inna, a jednak zbliżona społeczność. Święta Barbara czuwa nad Akademią i nie konkuruje ze św. Florianem.
Wracając do tematu – i najkrócej. Powoływanie się na prawo i to ochrony środowiska zwłaszcza przy obecnej wersji realizacji tych wszystkich przytoczonych już haseł, uważam nie tylko za operację propagandową wymierzoną w nasz interes gospodarczy jako konkurencji lecz także za dowód na opaczne jeśli nie wręcz intencjonalnie fałszywe rozumienie prawa. Wedle obowiązującej poprawności taką opinię można oczywiście uważać za niezgodną z tym co ponoć jako niewzruszalną prawdę mówi cały świat. Zauważam i podnoszę - ani nie cały świat, ani też nie cały świat naukowy (mówimy więc o konkretnych argumentach). Prawda w tym przypadku ma kształt zgodny - jak można wyprowadzać i to z grubsza, z definicją ks. Prof. J. Tischnera – ściślej w jej i pierwszym i trzecim członem. Dla ułatwienia – prawdy są trzy jedna prawda druga tyz prowda a trzecia to g…prowda. Taki sobie propagandowy melanż. Jak się w tym połapać i nie dać się nabrać?
Wyjaśnienie tej kwestii wymagałoby dłuższego wyjaśnienia – czyli odejścia od samego tematu. Najkrócej jednak należy wskazać, iż obecne wykonanie każdego w powyższych haseł – kluczy łamie nie tylko rozsądek mieszając ideologię z realiami, lecz wprost prawo. Tak – rozsądek, bo nie jest rozsądne pomijanie rzeczowych argumentów np. co do wpływu człowieka na poziom globalnej emisji CO2 czy wyprowadzanie globalnego ocieplenia lub obdarzanie a priori mianem ekologicznymi wielu przypadków użytkowania energii czy rozwiązań bez dokonania pełnego i ciągnionego bilansu ekologicznego danego rozwiązania czy produktu. .
A prawo? Mówi przecież wprost szukaj równowagi pomiędzy potrzebami człowieka a środowiska czyli przyznawanie priorytetu któremukolwiek z nich jest działaniem na szkodę i środowiska i człowieka. Przykłady - lekceważenie środowiska lub np. przykuwanie się do drzew, blokada działań gospodarskich w lesie – to po blokadzie działań śp. Prof. .J. Szyszki mamy dziś kornika już na Podlasiu! Powtarza się przywoływanie zasady zrównoważonego rozwoju a bez istoty jej znaczenia .Wszak właśnie to ta wykładnia czyli podstawa na któreh było i jest formułowane prawo ochrony środowiska - nawołuje też by korzystać z zasobów i energii lokalnie, myśląc jednak kategoriami globalnymi Wystarczy tylko to jedno rozwinąć by zauważyć hipokryzję ataków na Polskie Górnictwo. Wydobycie i sposób użycia zasobu to przecież nie to samo.
Nie mówiąc nawet o aksjomacie wpływu człowieka i to Europejczyka na dodatek na CO2 i globalne ocieplenie. Godzi się przypomnieć skąd się wzięła cała Jura Krakowsko Częstochowska – dokąd sięgał lodowiec, skąd Karpaty i tzw Diabelskie Kamienie. Czart grasował specjalnie po Beskidzie np. Wyspowym/
Proszę zauważyć – nie używam języka stosowanego dziś przez profesorki i posłanki na bruku.
Również to samo prawo ogólne (Zasada Zrównoważonego Rozwoju – Szczyt Ziemi w Rio de Janeiro – 1992r) mówi - jak masz u siebie jakieś zasoby i źródła energii – korzystaj z nich racjonalnie nie rabunkowo i nie wyciągając ich od innych – bo wtedy obciążasz środowisko u innych. Nie przenoś obciążeń środowiska na innych. Tak nawiasem – w tym mamy źródło koncepcji handlu emisjami czy prawa w zakresie gospodarki odpadami.
Mam nadzieję, że te parę słów nakłoni do refleksji nad zasadnością totalnej likwidacji Polskiego Górnictwa, zwłaszcza i to wisienka na torcie - w kontekście budowy nowej kopalni węgla brunatnego – tyle, że w Niemczech. Nie słyszałem by tam aktywiści Greanpeace przykuwali się do wycinanych masowo drzew o zagrożeniu emisją nie mówiąc.
Wróćmy do samej Barbórki i proszę wybaczyć lecz ta tegoroczna musiała być niestety osadzona w sprawach, które powoli mogą odesłać w niepamięć albo co najwyżej w Cepeliadę to wszystko, co zawiera w sobie tradycja górnicza i Barbórka. Są to rzeczy godne dosłownego a nie świątecznego uszanowania, zapamiętania, przechowania i stosowania co dla progresistów dzisiejszej ulicy brzmi albo niezrozumiale albo wręcz strasznie.
Zagraża budowie nowego człowieka jak to jeszcze Lenin zapodał.
Tylko – w którą stronę to jest postęp – czy na pewno tam gdzie pokazuje gość cofnięty do małpy na balkonie?
Wśród wartości górniczego stanu - wymieniłbym utrwalany przez wieki etos sumiennej i ciężkiej pracy, szacunek do realnej hierarchii, struktury rodziny, organizację społeczną i zawodową, a w niej - podejście do pracy i oczywiście realną a nie deklarowaną tylko wiarę w Boga. Św. Barbara nie bez powodu jest na każdym godle czy sztandarze górniczego stanu. Wartości te zostały one ukształtowane wiekami (też sól) praktyki życia. Na dole nie ma miejsca na brak zaufania, jest konieczne wzajemne zawierzenie na życie i śmierć. A śmierć to tam sprawa realna i nawet za ciężkiej komuny – gdy zdarzało się zjeżdżać na dół ważniakowi z Komitetu Partii a witał się inaczej jak Szczęść Boże – słyszał z rutyny .(s., ,) tu rządzi Pan Bóg. Na powierzchni – rodzina i otoczenie to była też polisa ubezpieczeniowa na wypadek dołowego nieszczęścia. Nie na darmo – ekipy ratownicze idą nawet z narażeniem życia, mimo braku realnych szans i wyciągają zwłoki. Ojciec wiedział, że ma realne obowiązki, matka, że ma być ostoją dzieci, że mają swoje role i zadania i Ojciec i Mata i Starzykowie i dzieci. Powstania Śląskie mogły być robione przez mięczaków bez wyobraźni celu?
Też cała tradycja gwarecka – od szacunku dla starszyzny i rangi, po przebieg knajpy piwnej i jej porządek oraz rytuał oraz symbolikę stanu - ma całkiem praktyczny wymiar. Dziś knajpy piwne są upodlone do picia na umór jako pamiątka czasów, gdy to im więcej wypił i zjadł śledzia opakowanego w gazetę tym lepiej miał dowodzić - swój – chłop z właściwej klasy robotniczej. Akurat w tej grupie na Grubie (kopalni) ranga i godność nie z tego wynika. Do dziś. Knajpa Piwna to uroczystość, ważne wydarzenie - oprócz – oczywiście wypicia sporej ilości piwa to było dziś byśmy powiedzieli forum wolnych konsultacji społecznych – Wysokie Pierdołowate Prezydium nie miało prawo się obrazić i broń Boże się mścić za to zostało powiedziane w toaście lub w innym momencie – byle publicznie. Bal Barbórkowy a i udział zaproszonych gości - to były też swoiste giełdy pracy i forum sygnalizacji problemów i kontaktów.
Na początku swej drogi zawodowej usłyszałem od jednego z najlepszych technologów jakich poznałem – opowieść o tym jak to właśnie pierwszą pracę i naprawdę szybką karierę zawodową zapewnił Mu system, który swój początek miał właśnie na Balu Barbórkowym. Niezwykle przemyślany i wypraktykowany to był system działający jeszcze przed II wojną a opary właśnie na etosie zawodu. Zostać kimś nie można było z nadania czy znajomości.
Dziś to rzeczy zapomniane i nie na darmo zepchnięte w niepamięć wraz ze zdemolowaniem i etosu i zawodu i nauki. Cały wyjątkowy szafarz wokół braci górniczej i tradycji towarzyszy dziś tylko jak Cepelia – temu, co w istocie powinno zostać wyeksponowane i jednak wymaga powszechnego a gruntownego przemyślenia.
Zwłaszcza dziś.
Tu świętowania a tu z mańki - dekarbonizacja i perspektywa podpisanego wyroku śmierci, likwidacji zawodu oraz porzucenia tego co natura dała. To też metoda – odebrać aktywa i mamy gotowego żebraka.
Choć nie jutro, ale cóż to jest 30 lat.
Może w końcu przyjdzie refleksja że całe te pomysły są katalogiem dogmatów nie koniecznie związanych z rzeczywistością. Inna sprawa że jak będzie wyglądała UE i jej wielkorządcy za te 30 lat nikt nie wie. Słaba to pociecha.
Nie ma potrzeby kwestionować roli smogu czy bezsensu używania węgla, zasobu nieodnawialnego do brutalnego spalania w piecu i to ze stosunkowo podłą wydajnością. i utratą tego wszystkiego co w tym węglu jest zawarte. Jednak wydobycie i nowe technologie przetwórstwa – to nie likwidacja możliwości używania zasobu, który jest właśnie lokalnie i to z duża zasobnością u nas dostępny. Myśl globalnie – działaj lokalnie. A zieloni zajmują się czym? Ochroną życia przez – aborcję. Co innego sasanka albo modraszek – ale dziecko? Póki co – wyprysk do kosmetycznych działań.
Warto się nad operacją dekarbonizacji w obecnym, stricte politycznym wydaniu - dobrze się zastanowić. Zwłaszcza w kontekście pozycji Polski jako konkurenta na rynku.
Dla nas dziś – przy wszystkich tych rozważaniach – jest ważny przekaz i co do realnej wartości akcji propagandowo – politycznej prowadzonej pod szczytnymi hasłami obrony wszystkiego co się da. Lecz to nad czym właśnie z okazji tej Barbórki warto się pochylić to depozyt – nie do oglądania a do zapamiętania i stosowania – całego pakietu wartości i nawet rozwiązań stosowanych w tradycji górniczej.
Wystarczy też wspomnieć, że walka o niepodległość gospodarczą była prowadzona metodycznie nawet w obrębie gwarectw austro-węgierskich
Nie bez powodów.
Dodajmy pozycję tak źródłową, że dziś powinni ją studiować i w zakresie motywacji i projektu organizacji Uczelni. Mowa o książeczce wydanej w 1911 r przez profesora geologii ze Lwowa – Leona Pitułkę „ o potrzebie powołania Polskiej Akademii Górniczej i -uwaga- Górniczej – gdzie ? – w Krakowie
A tu JM Rektor tej Uczelni przyznaje zaborcy honor założenia Akademii – powstałej i to dynamicznie gdy jeszcze zapowiadała się wojna Polsko Bolszewicka. Oj nie na darmo Ci mieli Akademię na wątrobie jak zaczęli okupować kraj i gospodarkę.
Proponuję te myśli na tegoroczną Barbórkę – chyba pierwszą bez Knajpy ale na pewno z Mszą u św. Szczepana.

Feliks Stalony-Dobrzański

Kraków 3.12.20

 

  • 20201203barbara