Toczy się dość rachityczna dyskusja wokół Funduszu Odnowy. Zastanawiające, że chce go przyjąć zarówno rząd, jak i opozycja. Opozycja oczywiście chce przy tym coś dla siebie ugrać - szczególnie pazerny jest jak zwykle PSL. Poza kilkoma mało precyzyjnymi informacjami na temat pozyskania pieniędzy na ów fundusz, o których już się nie mówi - obecnie następuje jakby wbijanie do powszechnej świadomości, że są to jedne "unijne pieniądze", które "otrzymamy" i będziemy mogli zafundować sobie wspaniały gospodarczy rozwój. W propagandzie (nie waham się tak to określić) nie rozróżnia się "normalnych" unijnych dotacji w ramach funduszu spójności od planowanego Funduszu Odbudowy.

Można jednak zastanowić się poważniej nad tym pomysłem; znamienne np. jest, że tylko pięć państw unijnym dotychczas wyraziło chęć przystąpienia do tego funduszu.
Albo rząd coś wie, czego ja nie wiem, albo idzie w kierunku dalszego podporządkowania Polski pod unijny but. Wg poprzednio upowszechnianych informacji Unia miała zbudować ten fundusz emitując po raz pierwszy obligacje, których jedynym gwarantem byłaby Unia. Z tych 57 miliardów Euro, które w ciągu kilku lat miałyby trafić do Polski ok. 2/3 to pożyczka i 1/3 "darowizna".
Pożyczkę trzeba oddać (w jakim trybie i oprocentowaniu?). "Darowiznę też musimy oddać, gdyż jako członek UE też musimy wykupić owe obligacje. Wg jakiego klucza mamy oddawać i spłacać? Jedyny sensowny, to tyle spłacamy, ile otrzymaliśmy - oczywiście z odpowiednimi (lichwiarskimi?) odsetkami. Ale klucz może być całkiem inny, może "biedna" Grecja, czy Hiszpania będzie z tej spłaty zwolniona. Kto będzie tym funduszem zarządzał? Czy Rada Dyrektorów, jak w strefie Euro (przedstawiciele państw strefy, ale z głosem ważonym PKB - czyli rządzą Niemcy).
Do tego dochodzą jeszcze warunki przyznania tych pieniędzy. Po pierwsze - mają być przeznaczone na cele akceptowane przez Unię, po drugie warunkiem jest przestrzeganie przez Polskę "praworządności" (oczywiście wg unijnych kryteriów). Innymi słowy byłoby to dalsze ograniczanie polskiej suwerenności.
Ponadto - Polska ma doskonałą zdolność kredytową i sama może pożyczać (emitować swoje obligacje skarbowe) z rentą prawdopodobnie o wiele niższą niż uzyska ją Unia jako całość. Straszak przekroczenia dopuszczalnego wskaźnika długu do PKB jest fikcyjny. Inne państwa unijne go przekraczają i nic się nie dzieje, a przyjęcie tych pieniędzy z Unii, to faktyczne zwiększenie naszego długu, więc jest to tylko "obejście" ustalonych reguł.
Reasumując, dopóki rząd nie odpowie na postawione wyżej pytania, dopóty mogę z czystym sumieniem traktować cały pomysł Funduszu Odbudowy jako wielką ściemę i hucpę - wprowadzenie Polski tylnymi drzwiami jakby do strefy Euro. I jest to grubo nie w porządku w stosunku do Suwerena...


Opublikowano: na Salon24.pl 10 marca 2021,