Co je łączy te dwa wydarzenia? Spróbuję pokazać.
Myślący człowiek ze swej natury próbuje zobaczyć tło zdarzenia raportowanego jako surowa informacja.
Oto weźmy na widelec dwa zupełnie różne, odległe od siebie przykłady. Oba można widzieć jako znaczące – ale nie jako takimi chciałbym się nimi tu zajmować. Są one przecież bardzo obszerne, znaczące i nie powinno się nad nimi, choć nawet posiadają zupełnie inne ciężary gatunkowe, tylko prześlizgnąć co do ich istoty.

Te zostawmy do oddzielnych i tak już przecież prowadzonych przez publicystów i analityków oraz polityków.
Tu popatrzmy na to co można zobaczyć w tle. A chyba warto.
Co do transferu pani z lewicy co to z błyskawicą na maseczce sobie wędrowała - do jakby nie było, formacji należącej do jej by się wydawało – odległego bieguna ideowego - do Zjednoczonej Prawicy. Wolta? Zapewne ta pani – pytana o powody zwłaszcza w kontekście tego jaki to elektorat ją wybrał i dal miejsce w Parlamencie - zapewne odpowie – nie, nie, ja poglądów nie zmieniłam ale to moje ugrupowanie od nich się odkleiło i uważam że pozostawanie w nim z tymi nowymi ich pomysłami niby ideami – byłoby zdradą mojego elektoratu. Dobrze. To jaki to elektorat – jasne że lewicowy a nie prawicowy. Widać ta pani uznała, że skoro chce odejść od lewactwa doktrynalnego ideowo – w sensie odrzucenia wszelkich zasad naszej historycznej kultury prawnej - obyczajowej i norm etycznych – narzuca konieczność znalezienia grupy która ma jednak poglądy lewicowe ale w wersji łagodniejszej, dającej się powszechniej zaakceptować, Bez radykalizmu odrzucającego nawet zdrowy rozsądek. Ma tu jakąś rację. Nowomowa lewactwa łaszącego się do neopoprawności obyczajowo politycznej może i to na krótko przyciągać młodych uważających że brak zasad jest wygodną zasadą. Co prawda w tych kręgach nie zauważa się jaka jest np. prosta konsekwencja nazywania kobiety – zawsze stawianej na piedestale – jako dawczyni życia – człowiekiem (to i tak sukces –ale tylko do czasu) z macicą. Jakież to jej utechnicznione zdegradowanie. Nie mówiąc o tym jak w tej konwencji powinien się nazywać mężczyzna.
A tego jasno wynika że ta pani z lewicy – uznała, że ugrupowanie Jarosława Gowina jest lewicowe. I mamy sporą część wyjaśnienia kłopotów na Zjednoczonej Prawicy. Czyżby to miała by być sklejka z różowym dodatkiem?
Albo inaczej. Podchodząc do polityki jako gry na utrzymanie pozycji, osiągnięcie reelekcji i do techniki patrzenia na słupki może ta pani zauważyła – czy zidentyfikowała że w tym względzie akurat to ugrupowanie jest jej bliskie i tam też swą osobą - tam może nabrać wagi nie mając jej nigdzie indziej. Widać stwierdziła, że choć cała pozostała część ZP – myśli realnie programowo, zajmuje się tym czemu ma służyć uprawianie polityki – czyli zabiegom o dobro na dziś, jutro i pojutrze – to w perspektywie czasu jaki pozostał na wyrobienie sobie pozycji wyborczej – to będzie wyjście.
A Gowin przyjmując ją na swój pokład albo to widzenie akceptuje albo go nie widzi.
Państwa wybór co lepsze. Zwłaszcza patrząc na jego posunięcia – można się zastanawiać. Nauka mu wiele nie wybaczy a naukawcy będą go jeszcze długo nosili na rękach. Dla wyjaśnienia – to nie moje a prof. Mazura jeszcze 50 lat temu – naukowiec – dąży do prawdy i chce ją wypowiadać a naukawiec ceni sobie kasę i wygodne życie osiągane fechtunkiem słownictwem nowomowy czerpanej z pojęć nauki.
Drugi temat – ataki kapiszonami (podoba mi się to określenie) na Pana Prezesa PKN Orlen - Obajtka. Rzecz tak oczywista, że nie warta przypominania. Realizacja interesu Polski, jej sięganie po niezależność gospodarczą (wcześniej mamy też rolnictwo czy transport, szlaki komunikacyjne) to jest coś tak niedopuszczalnego, że nie może być puszczone płazem, W tej nawet już nie walce a zacietrzewionych nalotach, każda podłość jest uważana za narzędzie. Koniec końców przy braku realnych argumentów nawet mówienie jawnych głupot, nieprawd strzelanie kapiszonami by był huk - jest uważane za racjonalne. Takie zdanko jak gdyby przyroda chciała to przekop by zrobiła – to tylko perełka gatunku. Nękanie zmuszaniem tłumaczenia że się nie jest wielbłądem raczej poniża atakujących niż szkodzi atakowanemu. Do rutyny też należą opowieści o upolitycznieniu Prokuratury i Sądów, które łatwo zestawić z obrazem kwiatu najważniejszych Sędziów wychodzących z narady partyjnej – ale partii opozycyjnej czy z przypomnieniem umorzenia śledztwa w/s śp Pani Brzeskiej, która za czasów „niezależnej prokuratury” PO, miała się sama związać i sama podpalić. Jeszcze nie tak dawno zarzuty dla Sławomira N. miały być politycznymi, też pan J.Pinor już jest lekko osamotniony. Nadal bronią Senatora(!) Gawłowskiego nie mówiąc o wyjątkowej postaci w regule Neumana – pana III-ciego i grają postacią Pawła Adamowicza. na którym jeszcze dzień przed jego tragiczną śmiercią sami kładli poważne zarzuty. Te wtedy wykluczały z partii – dziś są polityczne – ale przeciwników politycznych. I sądzą, że myślący ludzie na to się nabiorą – najwyraźniej są pod urokiem red Lisa – pamiętamy jego pogardę dla ludzi wedle niego głupszych niż się to wydaję. Znów błąd. Ludzie w swej masie mają zasady, są cierpliwi i nie są wcale głupi.
To taka zupa, w której komuś kto myśli samodzielnie i ma w sercu zasady i Polskę – nie chce się nawet już mieszać.
W tym tekście, w sprawie dywanowych a właściwie parówkowych (maja coś pecha do parówek) nalotów na Prezesa Orlenu, chciałbym zwrócić uwagę na nieco inny czynnik, który dla szczególnie dla PO może być ciężką – choć siedzącą tylko na wątrobie i nie wyrażaną głośno obrazą. I to na nią jako niby poboczną ale ważną chcę zwrócić uwagę. Uwidoczniła ją wizyta posła Marka Sowy w owym Pcimiu – którego się na dodatek używa w charakterze symbolu zapadłej wiochy. Okazuje się nie taka znów wiocha a wiochę robi zupełnie ktoś inny tak tratujących mieszkających tam ludzi.
Zestawię może dwa miejsca. Jedno leżące po lewej stronie zakopianki prowadzącej przez Myślenice z Krakowa do Zakopanego. Drugie na trasie. Odległe od siebie o kilkanaście kilometrów. Pierwsze to Dobczyce w tamtych czasach rządzonych przez postępowca, technika chwytów wyborczych z PO – drugie przez Pana Daniela Obajtka – po prostu gospodarza. W obu tych miejscowościach już lata wcześniej proboszczowali księża zabiegający o wspólnotę. Obaj pracowali nad prospołecznymi postawami mieszkańców. Jakby na to nie patrzeć – w obu miejscowościach leżących po sąsiedzku został wypracowany grunt pod postawy prospołeczne. W Pcimiu (zasługa śp ks. J. Kusie) i w Dobczycach (ks M, Mikołajczyk) rządzący zastali wypracowane postawy prospołeczne, myślenia wspólnotowego. Wójt Obajtek ten grunt odczytał i wykorzystał jako szansę. W Dobczycach – gry przedwyborcze i potrzeba zajęcia ludzi grą towarzyską – niszczyły dzieła Proboszcza wizji budowy społeczeństwa działającego ku dobru wspólnemu. Destrukcja jako narzędzie stała się ważna dla polityki dziel i rządź, ku wyborom.
W tym spotkaniu z Sową wyszło jak na dłoni – co zwykli ludzie myślą o tym co robił tu, na miejscu wójt Obajtek a i pan Sowa dowiedział się czego nie robił w swoim czasie a mógł (jako całkowicie nieudolny marszałek Małopolski).
A Dobczyce? Dalej z pięknym liftingiem miłym oku – nadal opierają niemyślenie o rozwoju na kompletnie odjechanych mirażach. Nadzieja na lawinę pieniędzy z Unii i deszcz dudków po uruchomieniu turystycznym Zalewu Dobczyckiego z wodą o utrzymywanej sporym wysiłkiem w I - wszej klasie czystości (ewenement i perła w skali Polski) – źródła wody pitnej dla co najmniej miliona ludzi – bo nie tylko Krakowa – by było jasne. Tylko człowiek kompletnie nieodpowiedzialny i nie pamiętający zamykanych kurków w Krakowie i okolicy – mógłby myśleć o udostępnieniu Zbiornika i nieuchronnej zabudowie gospodarczej najbliższego jego otoczenia. A deszcz euro? Życzę powodzenia.
Ta wizyta posła Sowy i co usłyszał w Pcimiu i sytuacja w Dobczycach – ujawniły jak sądzę wprost – następny powód niechęci do kogoś kto praktyką wykazał – da się, można rządzić - dla ludzi jako podmiotów a nie przedmiotów.

I tak – zderzają się dwa odległe światy.
Polityki dla ludzi i polityki z używaniem ludzi do gry w wybory.
To jakby nie było miało być wiedzą tajemną dla ciemnego Lisowego ludu a Pan Obajtek stał wrzutem bo pokazał już wtedy, ze się po prosty da – rządzić dla ludzi. Teraz robi to samo na większą skalę.
Grzech to niewybaczalny bo oprócz żywych interesów narusza doktrynę działania pod swe własne interesy. Dlatego też tam właśnie szukają dziury w całym a sądząc po sobie – mówią Nie… mooż…liwe. Gdzie jest trik. Nawet to że pobiera wynagrodzenie znacząco mniejsze od poprzedników – zapala do dalszych poszukiwań i nalotów.
Aż do śmieszności salw kapiszonów.

Feliks Stalony-Dobrzański
AKO Kraków