Wciąż, zwłaszcza w tak zwanych ciężkich czasach przewijają się poglądy, idee, cytaty odnoszące się do misyjności Polski. Przedmurze i ostatnie okopy chrześcijaństwa – ostatni depozyt wartości z Dekalogu. Wpadła mi nawet w ręce dość opasła i metodycznie opracowana książka pt „Duchowa Misja Polski” autorstwa W. Łaszewskiego pokazująca czy raczej zbierająca przeróżna informacje z tego zakresu. Nie wszystkie z zawartych w tej książce opisów, przytaczanych faktów i cytatów robią wrażenie tylko opowieści miłej treści. Takowe są i były – rozpowszechniane z uwzględnieniem tak zwanej polskiej romantycznej duszy i serwowane ku pokrzepienia serc.

Tym razem też mamy sporo przekazów, które by do takowych można było zaliczyć. Jednak w tekście są też świadectwa z tak różnych źródeł i z takiego przedziały czasowego, że nawet uwzględniając możliwość nieobiektywnej ich interpretacji muszą one zastanawiać. Wizje i przepowiednie – to nie fizykalne doświadczenie dające się zmierzyć i zważyć – to fakt - niemniej lekceważenie sfery ducha nie jest nawet rozsądne. Raz, że człowiek właśnie duchem różni się od ameby, a po drugie – lekceważenie ducha i uczuć jest ciężką i szkodliwą chorobą dzisiejszych czasów. Te, w uwielbieniu dla sfery materialnej i w dążeniu do opierania się tylko na doświadczeniu fizykalnym zostawia pustkę po duchu, którą człowiek zapełnia gusłami, przesądami a nawet utworzeniem sobie Kościoła Scientologicznego.
Zawszeć miło usłyszeć o jakiejś swojej wyjątkowości a jednak – źródłami opisywanych wizji i proroctw nie zawsze są Polacy a nieraz osoby nie tylko w Polsce i nie to na przestrzeni wręcz wieków - powszechnie uznane za wiary – godne. Wiary – godne bo sprawdzające się.
W książce znajdujemy nie tylko jeden a wiele cytatów, opisów, relacji.
Zbieżność wielu – zastanawia.
Rozsądek i oczywisty wymóg skromności, realizmu i uwzględnienie tego, że wszak wcale nie wiemy jakie to narracje mogły być formułowane do innych narodów – hamuje bezwarunkowy entuzjazm. Choć koronowanie Maryi, Śluby, Kardynał S.Wyszyński i św Jan Paweł II i nie tylko - dają podstawy do naszej wspólnej dumy to obiektywnie patrząc – gdzie nam do siły wiary i skali gotowości poświęceń dla niej jakie ma w sobie niejeden Syryjczyk, Filipińczyk i wielu innych. Skala prześladowań chrześcijan za Nerona może się dziś wydać mniejsza od dzisiejszej – choć nie da się porównywać osobistych świadectw.
Myśląc o tych sprawach biorę też pod uwagę, ślad jaki w pamięci zbiorowej pozostawiły zabory i obie okupacje. Z nich to można chyba też wyprowadzać zasadność zaznaczaniu się w naszej świadomości rozdźwięku pomiędzy realnymi możliwościami Polaków, ich potencjale twórczym opartym na zaradności oraz umiejętnością omijania schematów a trwającym tak długo poniżeniem i podległością. Co do dokonań naszych rodaków – nie mamy się czego wstydzić a raczej dzisiejszy Zachód powinien się wstydzić np. sprzedania Polski sowietom w okupację i okaleczenie terytorialne. Los Polskiego Generała bohatera czynu zbrojnego na zachodzie pracującego po wojnie jako barman i sprzedawca urasta do rangi symbolu wstydu i skali długu. Dziś ci sami potrafią atakować Polskę dla interesu wydumanymi niby ideologicznie zarzutami, suflowanymi przez neotargowicę. Jednak to odczucie choć ma uzasadnienie to ma o tyle drugorzędne znaczenie, że tylko być może pomaga wyjaśnić skłonność do przyjmowania ocen o mesjanizmie ogółu, społeczności. Jest jednak przyznajmy w tym mesjanizmie coś z pychy czy demonstracji godności człowieka zniewolonego wobec swego oprawcy. Obiektywnie chętnych do kopania Polski mamy dostatek o to z obu stron świata. Może dlatego ze skutecznością zagrażamy a może nasza odmienność trwania przy Wierze i Maryi – przeszkadza mówieniem, przypominaniem tego co dla wygody i interesu tamci już odrzucili. Każdy odmieniec jest do zadziobania.
Dla nas z kolei i tak w ogóle, to miło się pogrzać w ciepełku wielkich czynów i myśli wielkich Polaków – bo te są faktycznie prawdziwie wielkie.
W tym krótkim tekście chciałbym jednak poruszyć rzecz fundamentalnie ważną, a której na ogół pławiąc się w nadziei wielkości nie bierze się pod uwagę
Jest nią to, ze we wszystkich proroctwach mamy element warunkowości
Tak ma być jak jest mówione, o ile – właśnie - Polska zostanie wierna Maryi, prawu Boskiemu czyli Dekalogowi – w wielu pojawia się trwanie przy Modlitwie Różańcowej i przy Krzyżu..
Coś na kształt oczekiwania i poszukiwania biblijnych sprawiedliwych
To warunkuje o czym nie powinno się zapominać.
A tu – w naszych realiach mamy młodych już przekonanych, że walczą o wolność równość i cały katalog „wartości” naigrywając się z wiary, żądając aborcji bez ograniczeń, atakując fizycznie kościoły, dokonując aktów świętokradztwa, lżąc liturgię i kapłanów. Nie oni to wymyślili
Nie ma się co pocieszać. Popatrzmy na strukturę wiekową wyborców w grupie młodzieży i liczbę najwyraźniej uważających, że takie ataki są w pełni uprawnione i zasadne nawet w ich chamstwie – bo to ma dawać siłę wyrazu.
Wierzę w proroctwa – mam nadzieję że znajdzie się quantum sprawiedliwych, że w końcu doznają pokropienia święconą wodą koryfeusze niby nowych ideologii. Pomysły zwalenia wartości niesionych przez wiarę Chrystusową mają brodę sięgającą Cesarstwa Rzymskiego – a za ich realizację owo cesarstwo zapłaciło bezbronnością rozsadzeniem od środka i w końcu upadkiem.
Nam z kolei po tym cesarstwie zostało zapisane ale w teorii Prawo Rzymskie – jako wzór w kształcie nadanym mu długo przed upadkiem. Cesarstwa. Nie upilnowali i nie uszanowali zasad.
Po Rzymie zostało też zahartowane chrześcijaństwo i jego stolica.
Co zostanie po nas?
Na spełnienie proroctw trzeba zapracować, nic nie spada jak manna z nieba.

Fsd
Kraków 12.04.21