Pytania oparte o te słowa - choć są zupełnie różne, to bywa, że w użyciu rozumieniu są uważane za synonimy. i za tym - odpowiedzi na nie, są składane w jedno.
Ma to ogromne znaczenie i poznawcze i praktyczne.
Weźmy takie coś jak światopogląd naukowy – w dzisiejszym znaczeniu tego określenia. Ten ma jakoby potęgą rozumu i ogromem wiedzy wykluczać, czynić irracjonalnym - bo nienaukowym – przyjmowanie istnienia Pana Boga. Gdy się rozróżni opis mechanizmów ewolucji materii i przyrody – nawet drogi jej zaistnienia, dyskusje na ten temat powinny zniknąć po postawieniu kwestii – skąd się wziął we wszechświecie pierwszy atom – obojętnie w jak odległym czasie.

Koniec kropka.
Jak potem z tego atomu powstała cała reszta. ich wiele, i jak z tego powstał wszechświat proszę bardzo – odpowiadamy cały czas na pytanie – „jak?” – to mogło następować, na jakiej drodze czyli nie – dlaczego, skąd się to wzięło..
Nawet dziecko w swej naturalnej mądrości zadaje najczęściej pytanie – dlaczego - a od starszych wiedzących, otrzymuje na ogół odpowiedź na pytanie oparte o słowo „jak”. Tak to już dziecko jest przyzwyczajane do rozsądności spajania w jedno tych dwóch różnych dziedzin poznania
W sferze nauki – ta sięga do opisu rzeczywistości, obserwacji jej zmian, identyfikacji mechanizmów ich przebiegu i istnienia sprawy. Tym samym dociekania naukowe odpowiadają na pytanie jak coś się dzieje czyli należy przyznać, że nauka nie odpowiada na pytanie dlaczego – a z opisu jak coś przebiega, wygląda, jakie prawa tymi zjawiskami rządzą - wyprowadza narzędzia do wpływu na rzeczywistość.
Inna sprawa czy zawsze trafnie i udolnie – można mieć wątpliwości.To akurat zależy od narzędzi poznania i stanu wiedzy.
W sferze polityki, ludzi interesuje na przykład skąd się bierze irracjonalne i destrukcyjne a więc i sprzeczne z interesem wspólnym czyli zaprzeczającym sensowi słowa polityka zachowanie totalsów – nazwisk nie wymieniam bo lista spora. Ma ich zadowolić odpowiedź wyjawiająca jak owa strona sceny politycznej kombinuje co chce osiągnąć (to już rzadziej)
W sprawach krakowskich zadawalać ma odpowiedź na pytanie jak – rządzący miastem myślą o interesie miasta – skoro robią to co robią. Jakoś rzadziej się analizuje czy rozpoznaje – dlaczego totalsi, samorządowcy itd. robią to co robią.
Ileż to by mogło wyjaśnić i jakie skuteczne reakcje uruchomić gdyby nie mylić tego – jak z często ukrytym – dlaczego. Nie będę się odwoływał do już wielokrotnie poruszanych przykładów, w których zajęcie się opisem meandrów losów sprawy pokrywa istotne sprężyny wyjaśniające właśnie - dlaczego - z nimi mamy do czynienia i to w wersji jakoby nierozwiązywalnej. Piszę niby enigmatycznie ale każdy może sobie to, co napisałem przyłożyć do choćby sprawy wyboru kierunków koncentracji wysiłków w zwalczaniu smogu albo pojawiających się zezwoleń na budowę lub odwrotnie – blokad budów. Też proszę popatrzeć nie na argumenty jak jest opłacalne zarzucanie innych funkcji i wręcz powinności, depozytu patriotycznego Miasta na rzecz czynienia z niego właściwie lunaparku piwnego a na to dlaczego się wyprowadza ową nieopłacalność kontynuacji owych powinności. Albo sprawa Domu im Józefa Piłsudskiego do której wracam i wracać będę. Mam bowiem w pamięci nie konflikt, który mnie mało obchodzi jako właściwie wirtualny, nie meandry prawne i wygibasy, Za to wciąż żywię nadzieję na uratowanie myśli założycielskiej i zasadniczej funkcji tego wyjątkowego miejsca a nie przekształcenie go w jakiś erzac lub likwidację. Właśnie ta sprawa wręcz opiera się na myleniu opisów – jak do tego co jest doszło w miejsce postawienia koniecznej kwestii – dlaczego po już 30 tu jak nie lepiej - latach tak się sprawa ma jak widać gołym okiem – byleby widzieć a nie wierzyć opowieściom.
Nawet Ministra owo pytanie dlaczego – po prostu nie interesowało.
I mamy niezrównoważenie troski o dziedzictwo – 400 mln i 0, 00 PLN na dwa punkty leżące obok siebie. Dziedzictwo Niepodległości zderzone z dziedzictwem PRL-u
Mało tego pojawia się cały program przekierowania zainteresowania ruchu turystycznego ze Starego Miasta i Wawelu – do Nowej Huty. Jeśli już jesteśmy przy tym temacie – to popatrzmy na to co się stało ze Stocznią Gdańską czy omal nie spotkało Westerplatte. Nie pytajmy jak to się stało a dlaczego,
Z rzeczy całkiem praktycznych przyziemnych a aktualnych, dam przykład pomysłu budowy metra. Owszem – ludzie onegdaj poparli ten pomysł i szykuje się (mam nadzieję że nie) awanturka wobec obecnie wyrażanego sprzeciwu Prezydenta w tej sprawie. Tymczasem – odpowiedź na pytanie dlaczego Prezydent się nie zgadza – byle by dobrze przeanalizowana – a zastępująca rozważania – jak owe metro przeprowadzić – zlikwidowałby właściwie mało sensowną kontrowersję.
Tym razem wystarczy usłyszeć dlaczego ten sprzeciw się pojawia po – otrzymaniu analiz sprawy projektu a nie rozważać jak on ma być zrealizowany. Koszty, strona techniczna, konieczny rozmiar inwestycji i najistotniejsze – jej realna funkcjonalność przy założeniu, że Kraków nie będzie się rozrastał do rozmiarów aglomeracji wielomilionowej, co jest wszak rozsądnym założeniem.
Po prosty rozsądek i właściwe postawienie pytania każe szukać innych rozwiązań i tyle i - aż tyle.

Co daję pod rozwagę

Feliks Stalony –Dobrzański
Kraków 17.05.21