Na początku chciałabym pokrótce przedstawić siebie i swoją rodzinę a na tym tle dzieje powojenne katolicyzmu na Węgrzech.
Z urodzenia jestem Krakowianką, a z wyboru Budapesztanką, mieszkam już tu 50 lat. Należę do tej dość licznej grupy Polek, które w latach 60, 70, 80 przyjechały na Węgry za głosem serca, czyli wyszły za mąż za Węgra. Są również małżeństwa mieszane, gdzie mąż jest Polakiem, ale takich małżeństw jest zdecydowanie mniej. Bycie i trwanie w związku małżeńskim „międzynarodowym” wymaga ogromnej dojrzałości, cierpliwości, odpowiedzialności, samozaparcia i zaangażowania się obu stron.

Mimo, że zarówno Węgry jak i Polska należeliśmy do jednego obozu państw socjalistycznych to jednak na Węgrzech wyznawanie wiary i pielęgnowanie tradycji chrześcijańskich, a co za tym idzie wychowywanie dzieci wyglądało zupełnie inaczej niż w Polsce. (Tu trzeba dodać, że wyznawców rzymskokatolickich na Węgrzech przed wojną, było około 45%.) Zainteresowanie sprawami religii było nikłe, wierzących było mało, a praktykujących jeszcze mniej. Tylko w większych kościołach była odprawiana jedna Msza św. w niedzielę, a i na niej było niewiele osób. Chodzenie na Mszę św. było czymś wyjątkowym i nie akceptowanym przez władze komunistyczne. Rodzina mojego męża była katolicka praktykująca, ale w takim węgierskim stylu dwa razy do roku. Raz na Pasterkę, a drugi raz na procesję Wielkanocną. Ale i tak to było szczęście. Dużo gorzej miały koleżanki, których mężowie byli ateistami lub innego wyznania. Mimo, że mój mąż skończył gimnazjum katolickie, co było w tamtych czasach i w tym kraju bardzo rzadkie, on też nie przywiązywał wagi do chodzenia w każdą niedzielę na Mszę św. Takie nastawienie do wiary, oraz trudności językowe sprawiały, że Polonia stawała się obojętna religijnie. Język religii jest językiem bardzo specyficznym, a ponieważ nie używa się go na co dzień więc nauka idzie powoli i z oporami. Wychowanie dzieci na dobrych katolików w tych warunkach było bardzo trudne. Moje dwie córki, które chodziły do szkoły liczącej około 700 dzieci, były jedynymi, które uczęszczały na lekcje religii, ale też nam jako rodzicom zarzucano, że wychowujemy dzieci nie w odpowiednim duchu, i mimo że jedna z nich była najlepszą uczennicą, nigdy nie dostała nagrody na koniec roku. Córki stykając się ze swoimi węgierskimi przyjaciółmi zaczęły naśladować ich styl życia. Zaczęły się pytania dlaczego my musimy chodzić do kościoła, a inne nie i tym podobne. Młodzież wybiera zawsze raczej luz i łatwiznę. Przekazywanie wiedzy religijnej przeze mnie było utrudnione jak już mówiłam z powodów językowych. Popełniłam duży błąd nie ucząc dzieci modlitwy po polsku. Uważałam, że powinny się modlić w swoim języku ojczystym. Nie było również żadnych pomocy np. książkowych ani węgierskich ani polskich, Biblię można było dostać tylko spod „lady”. A przecież w tym czasie zakończył się Sobór Watykański II i wiele się zmieniło w nauce Kościoła.
Naturalnie z upływem lat zmieniały się realia polityczne, a co za tym idzie praktykowanie życia religijnego nie było już prześladowane. Coraz więcej kościołów zostało otwartych, jak również coraz więcej Węgrów zdecydowało się być wierzącymi i traktują tą swoją wiarę bardzo poważnie. Bardzo dużo osób nawet w średnim wieku zgłasza się do chrztu. Lata 50-60 były ciężkie zarówno dla Kościoła polskiego jak i węgierskiego, ale Kościół węgierski poniósł większe straty duchowe. Węgry są w tej chwili krajem nowej ewangelizacji, na terenie całych Węgier pracuje około 30 polskich księży i zakonnic we wspólnotach węgierskich, średnia wieku księży węgierskich jest około 65 lat, a rocznie jest wyświęcanych od 5 do 10 na cały kraj. Wielką nadzieją kościoła węgierskiego pozostają zakony, szczególnie te którym udało się przetrwać okres komunizmu: benedyktyni, pijarzy, franciszkanie, siostry Noter-Dame, ale również te, które wróciły z wygnania jak np. jezuici, dominikanie. Zakony te pozostały poza strukturą wpływów komunistycznych. W ostatnich latach Węgry stały się krajem bardzo tolerancyjnym, zarówno co do mniejszości narodowych jak i wyznawców różnych wyznań, a tym samym bardzo dużo sekt znalazło tutaj swoje miejsce. Ponieważ człowiek jest stworzeniem duchowym i szuka wiary, więc te nowe sekty znalazły podatny grunt, tym bardziej, że sekty otrzymują wsparcie finansowe z zagranicy i są tym samym atrakcyjne, bo mają dużo do zaoferowania. Zmieniła się również struktura rodzin polonijnych. Obecnie przyjeżdżają z Polski młode małżeństwa do pracy w firmach międzynarodowych i jeśli są osobami wierzącymi szukają Polskiego Kościoła, oni mają już ugruntowane podstawy chrześcijańskiego spojrzenia na rodzinę, ale też po paru latach wracają do Polski. Problemem na Węgrzech jest to, że już trzecie pokolenie rośnie bez korzeni chrześcijańskich, zostali wychowani w okresie reżimu komunistycznego. Pokolenie 30, 40-to-latków nie miało pozytywnych wzorców budowania więzi rodzinnej na fundamentach chrześcijańskich. Nie potrafią zbudować trwałej więzi uczuciowej, podjąć odpowiedzialności rodzicielskiej, nie ma w nich tęsknoty za rodziną. Zamieszkują razem, a jak problemy się pojawiają rozchodzą się. Węgry są jednym z krajów gdzie jest najmniejszy przyrost naturalny. Od lat 60-tych obowiązuje prawo aborcyjne. Lekarze, którzy powinni bronić życia ludzkiego nawet się nie pytają czy kobieta chce urodzić dziecko, od razu proponują aborcję. Trzeba jednak dodać, że wsparcie materialne dla rodziny która zdecydowała się na dzieci było dużo większe niż w Polsce.
Viktor Orbán - węgierski premier podkreśla rolę tradycji chrześcijańskiej i Kościoła katolickiego w życiu narodu i w jego odnowie. Teraz od naszych bratanków możemy się uczyć szacunku do zbudowanej na fundamencie chrześcijaństwa tradycji kultury europejskiej oraz dbałości o rodzinę. Dowodem jest zmiana węgierskiej konstytucji, w którym zapewnia się ochronę życia ludzkiego od poczęcia (co nie oznacza zniesienia prawa aborcyjnego), wsparcie dla rodziny oraz poszanowanie dla chrześcijańskiej tradycji tego kraju. Jednym z priorytetów prezydencji Węgier w Unii w roku 2011 była konieczność umacniania rodziny i przeciwdziałania "zimie" demograficznej jako głównemu zagrożeniu dla Europy. W oficjalnym programie prezydencji węgierskiej sprawy rodziny i demografii były bardzo wyeksponowane. W końcu marca 2011 roku rząd węgierski przy współudziale Konferencji Episkopatu Węgier, która ogłosiła rok 2011 „Rokiem Rodziny” na Węgrzech, zorganizował europejską konferencję poświęconą sprawom rodziny „Europa dla rodzin, rodziny dla Europy”.
Mimo zmian idących ku lepszemu, kościół węgierski ma poważne problemy duchowe jak i duszpasterskie. Brakuje pomysłów i odwagi do podejmowania nowych, jakże potrzebnych, wyzwań. W grupach młodzieży inteligenckiej pojawiły się pierwsze oznaki odnowy. Daje się zauważyć poszukiwanie religii, która jest czymś więcej niż nadrabianiem zaległości po zaniedbaniach rodzinnych czy przejawem zwykłej ciekawości. Coraz częściej spotyka się ludzi, którzy pragną aktywnie uczestniczyć w życiu Kościoła, podejmują wysiłek tworzenia wspólnoty szukającej sensu życia, wartości etycznych. Węgry — wraz z Czechami — należą do najbardziej zlaicyzowanych społeczeństw w Europie Środkowowschodniej.
W 1991 roku Polonia Węgierska w Budapeszcie odzyskała Polski Kościół, który prowadzą księża z Towarzystwa Chrystusowego z Poznania. Obecnie naszym proboszczem jest ks. Krzysztof Grzelak. Nasza parafia obejmuje działalnością duszpasterską również Węgrów. Polacy są tu ciągle odbierani jako dobrzy katolicy i są dla Węgrów można tak powiedzieć wzorem. Przy Kościele Polskim znajduje się Dom Polski im. św. Jana Pawła II, gdzie mamy duże możliwości prowadzenia różnego rodzaju wykładów, spotkań, rekolekcji. Nasi proboszczowie są otwarci na każdą inicjatywę działalności świeckich. Od roku 2003 wydajemy kwartalnik „Quo Vadis” w języku polskim, w którym staramy się zapoznać naszych czytelników z bieżącą nauką Kościoła. Również miesięcznik „Miłujcie się” który wydaje Towarzystwo Chrystusowe z Poznania doczekało się wydawania w języku węgierskim. Cieszy się wielkim powodzeniem u Węgrów i każdy następny numer jest bardzo oczekiwany.
Każdorazowy proboszcz polskiej Parafii Personalnej dla pogłębienia życia duchowego wspólnie ze świeckimi organizuje dni skupienia zarówno dla młodych małżeństw jak i starszych parafian. Cieszą się one dużym zainteresowaniem. Organizowane są też rekolekcje ze znanymi polskimi duchownymi. Siostry zakonne ze Zgromadzenia Misjonarek Chrystusa Króla prowadzą przedszkole, oraz naukę religii w Szkole Polskiej (są to zajęcia sobotnie). Wspólnie z Węgrami jeździmy na pielgrzymki do różnych sanktuariów zarówno w Polsce jak i w całej Europie, wtedy mamy możność wspólnie się modlić i lepiej poznawać.
Węgrzy otaczają naszych polskich proboszczów wielką sympatią i szacunkiem i są bardzo wdzięczni za każdą możliwość uczestniczenia, czy to w pielgrzymkach, czy to na spotkaniach w Domu Polskim takich jak Dzień Chorego czy wspólna Wigilia. Co roku Stowarzyszenie Polskich Katolików na Węgrzech p.w. św. Wojciecha organizuje Dni Polskiej Kultury Chrześcijańskiej, w tym roku będą to już 27, które zawsze są duchową ucztą dla ich uczestników.
Dzisiejszy świat jest opanowany przez cywilizację śmierci, zagrażającą cywilizacji miłości i życia. Cywilizacja ta jest głównie zwrócona przeciw ludzkości i rodzinie. A ludzkość o tyle żyje, o ile miłuje. Być chrześcijaninem, to właśnie znaczy być źródłem dobra, miłości w rodzinie, w pracy, w swoim środowisku, gdziekolwiek Bóg nas postawi. Być chrześcijaninem, to być pełnym miłości, aby tą miłością świadczyć wobec innych. Bo jeśli człowiek będzie umiał kochać drugiego człowieka, wtedy będzie tą miłością ogarniał cały świat i Boga samego.


Małgorzata Soboltyński