Polska, kraj węglowy, chce korzystać z energii jądrowej, aby zrealizować cele klimatyczne, a Francja chce podpisać kontrakt wart miliardy euro - zauważa w czwartek „Die Welt”, dodając, że nowa oś jądrowa może wywrócić do góry nogami politykę klimatyczną UE, a wtedy Niemcy zostaną same ze swoją transformacją energetyczną, jak Himilsbach z angielskim. 15 października Jean-Bernard Levy, szef francuskiego koncernu energetycznego EDF, został przyjęty w Warszawie przez premiera Polski Mateusza Morawieckiego - przypomina dziennik w tekście zatytułowanym „Nowa oś jądrowa spycha Niemcy na margines”.

Było to spotkanie, na które mało kto zwrócił uwagę”, ale „może mieć decydujące znaczenie dla ogłoszonego przez Komisję Europejską celu, jakim jest doprowadzenie Unii do neutralności klimatycznej do 2050 roku. Stawką jest przyszłość europejskiego przemysłu energetycznego.

Francuski gość „złożył szefowi rządu ofertę budowy elektrowni jądrowych w Polsce. Polskie kręgi rządowe twierdzą, że oferta jest traktowana w Warszawie bardzo poważnie, a Francja wysunęła się na czołową pozycję w wyścigu o wygraną” - pisze „Die Welt”. Wschodni sąsiad Niemiec od wielu lat chce się zainteresować energetyką jądrową. W ostatnich miesiącach to życzenie przerodziło się w konkretny projekt. Powód: cel Komisji polegający na znacznym ograniczeniu emisji dwutlenku węgla w najbliższych latach — pisze dziennik. Gazeta stwierdza, że w Polsce „do tej pory nie zbudowano ani jednej elektrowni (atomowej)”. Jednak „wkrótce może się to zmienić - na liście potencjalnych lokalizacji pod budowę reaktora znajdują się cztery miejscowości. Wielkość inwestycji wyniosłaby 25 mld euro. Pierwsza elektrownia mogłaby zostać podłączona do sieci w 2033 roku - z pomocą Francji.

Duzi sąsiedzi Niemiec - Francja, która ma jedną z najgęstszych sieci (56 elektrowni jądrowych) na świecie, i Polska - będą w przyszłości „wpływowym duetem w sprawach energetycznych - po tej samej stronie, jeśli chodzi o politykę energetyczną w Europie. Niemcy, które jednocześnie wycofują się z produkcji energii z węgla i energii jądrowej, musiałyby przeforsować swoje obawy w UE wraz z mniejszymi partnerami, takimi jak Austria” - podkreśla „Die Welt”. Dla Francuzów układ z Warszawą byłby zdaniem gazety „sytuacją podwójnie korzystną”. Nie chodzi tylko o „niezwykle lukratywny kontrakt dla bardzo zadłużonego przedsiębiorstwa państwowego EDF. Jeszcze ważniejsze jest to, że dzięki Polsce Paryż zyskałby sojusznika w swoich działaniach lobbingowych w Brukseli”.

Dziennik zwraca uwagę, że od końca 2019 roku Francuzi „szukają tam towarzyszy broni, by ogłosić energetykę jądrową zbawcą klimatu. Ponieważ kiedy UE klasyfikuje energię jądrową jako „zieloną”, jest to coś więcej, niż tylko pieczęć aprobaty. Rozwój mini-reaktorów, zwanych również SMR (small modular reactors), które prezydent Emmanuel Macron reklamuje jako ponowne odkrycie energii jądrowej, mógłby być współfinansowany z dotacji z Zielonego Ładu”. Fakt, że Macron wstrzymuje się obecnie z krytyką polskiego rządu, może być rozumiany jako pierwsza oznaka tego porozumienia.

Bardzo mądre i rozsądne posunięcie. W sytuacji, gdy w USA rządy przejął mało kumaty tetryk nie ma co na razie szprycować Stanów naszą kasą, której mamy sporo. Zasadne jest też pilnowanie, aby jak najmniej wróciło jej do Niemiec, za antypolską politykę, jaką wobec nas stosują przy pomocy swoich lewackich pomagierów. Premier powinien to dobitnie w Berlinie podkreślić. Umiejętne rozgrywanie Francji przeciwko Niemcom, to może być nasza jedyna szansa. Francja też jest zdeterminowana po blamażu, jaki ją spotkał ze strony Australii przy okazji innego dużego kontraktu i nie może sobie pozwolić na kolejną taką wtopę. Mamy swoje asy w rękawie, nie wahajmy się więc ich wykorzystać. To może być właściwy pomysł na przełamanie nieuprawnionej niemieckiej dominacji. Piłka jest po naszej stronie, teraz niech się Niemcy boją. Jak będą tak dalej prowadzić politykę, to zostanie im w końcu tylko Putin i razem będą walczyć o "praworządność" w Polsce..

.
Opublikowano: na Salon24.pl 28 października 2021,