Pandemia COVID-19 od samego początku jest wykorzystywana jako narzędzie do uprawiania polityki. Gorący temat. Wymarzony dla mediów. Można nim manipulować, aż miło, bo w gruncie rzeczy nikt nic nie wie, a wszyscy są zaangażowani emocjonalnie. Zawzięci manipulatorzy, wykorzystujący pandemię, postarajcie się jednak o trochę więcej finezji, bo wasze manipulacje są zbyt łatwo widoczne, żeby były skuteczne.Skąd ten apel?
Oto "Gazeta Wyborcza" zamieszcza ostry tytuł: "Polski rząd tak źle radzi sobie z pandemią, że piszą o tym za granicą. »Przykład antynauki na skalę światową«".

Jest to bezczelna manipulacja, bo tego zdania o "antynauce" nie napisał nikt z zagranicy (co tytuł sugeruje), ale zamieścił na Twitterze Gilbert Kolbe, pielęgniarz i rzecznik prasowy warszawskiego "Protestu Medyków" (co jest do wyłowienia dopiero daleko w tekście artykułu).
Pod tym tytułem czytamy: "Prestiżowe czasopismo medyczne "Lancet" opublikowało artykuł o Polsce jako kraju z jednym z najwyższych na świecie współczynników umieralności na COVID-19. "Polska wreszcie zdobyła sławę w renomowanych periodykach naukowych. Niestety jako siedlisko bezprzykładnej ciemnoty" - komentują eksperci."
Kolejna manipulacja Gazety Wyborczej. Nie żadni "eksperci", a jeden ekspert, w dodatku wątpliwej jakości. Jest nim kierownik kliniki anestezjologii szpitala MSWiA w Warszawie, były członek Rady Medycznej - dr Konstanty Szułdrzyński. Dlaczego nazywam go "ekspertem wątpliwej jakości"? Z prostego i mocnego powodu: bo uzasadniając swoją - skądinąd histeryczną - twitterową wypowiedź o "bezprzykładnej ciemnocie", podaje nieprawdziwe informacje.
Portal Wirtualna Polska cytuje jego słowa: "Na tle krajów rozwiniętych mamy bezprecedensową śmiertelność. Taką śmiertelność jak my - mają państwa bałkańskie, które są krajami znacznie uboższymi, o znacznie mniejszym potencjale systemu opieki zdrowotnej i jednak proporcjonalnie mniejszych aspiracjach cywilizacyjnych".
Nieprawda. Po prostu tak wcale nie jest.
Liczby nie kłamią, a z nich nie wynika (stan na 27 stycznia 2022) ani to, że Polska ma "bezprecedensową śmiertelność", ani tym bardziej to, że "taką śmiertelność jak my - mają państwa bałkańskie". Również nie można powiedzieć, że Polska drastycznie odbiega wskaźnikiem śmiertelności od krajów rozwiniętych. Polska ma 2735 zgonów na milion mieszkańców (przypominam: są to dane z 27 stycznia, czyli sprzed czterech dni). Więcej zgonów od Polski ma na przykład Litwa (2785), Słowacja (3240), Czechy (3472), Węgry (4190). I żaden z tych krajów nie jest państwem bałkańskim. Natomiast z państw bałkańskich Bułgaria ma 4701, Bośnia i Hercegowina - 4367, Północna Macedonia - 3955, Chorwacja 3306, Rumunia - 3078. A ich bezpośredni sąsiedzi: Mołdawia - 3967 i Słowenia - 2771.
Czyli kraje pod każdym względem logicznie porównywalne z Polską, bo z nią sąsiadujące lub bardzo bliskie, wszystkie z dawnego "bloku wschodniego", radzą sobie z epidemią gorzej lub nawet znacznie gorzej. Szczególnie Słowacja i Czechy - nam najbliższe. Drastycznie źle - w porównaniu z Polską - radzą sobie kraje bałkańskie (wyjątkiem jest Serbia ze wskaźnikiem śmiertelności poniżej 2 tysięcy na milion).
Natomiast zaledwie nieco niższy wskaźnik śmiertelności od Polski - to dla niektórych może być nieoczekiwaną informacją - mają takie kraje jak USA - 2633 i Belgia - 2510. Kraje przecież jak najbardziej rozwinięte. A o krok niżej znajdują się Włochy (2386) i Wielka Brytania - (2295).
I - co ważne - dysproporcja pomiędzy śmiertelnością w zestawieniu Polski z tymi rozwiniętymi krajami Zachodu jest znacznie mniejsza, niż w zestawieniu Polski z krajami bałkańskimi, z którymi całkiem bezpodstawnie zrównuje Polskę dr Szułdrzyński.
Tak jest dziś. To oczywiste, że dane mogą się w przyszłości zmienić na gorsze, ale doktor Szułdrzyński nie wie, co nastąpi i jego wypowiedź dotyczy tego, co jest teraz. A teraz jest całkiem inaczej, niż on twierdzi.
Także "Lancet" mocno naciąga swoje tezy, pisząc: "Polska ma jeden z najwyższych na świecie współczynników umieralności na COVID-19". Nietrudno zgadnąć, dlaczego to robi. Z przyczyn czysto politycznych. Przecież w tekście pojawia się kilkakrotnie powiązanie sytuacji epidemicznej z "prawicowym rządem". Winna jest postawa "prawicowego rządu". Jest to oczywiste, że tu nie chodzi o prawdę, tylko o krytykę akurat tego rządu, bo w Stanach Zjednoczonych - rządzonych przez zdecydowanie nieprawicowego prezydenta Bidena i demokratów - wskaźnik śmiertelności jest zaledwie o sto osób na milion niższy niż w Polsce. A przecież poziom medycyny, rozwoju technologicznego i ogólnej zamożności jest tam nieporównywalnie wyższy. Jednak "Lancet" zamieszcza artykuł o nieudolności polskiego rządu, a nie rządu Bidena. I to jest charakterystyczne.
Oczywiście taki artykuł to łakomy kąsek dla propagandzistów z "Gazety Wyborczej". Jednak nawet to jest dla nich za mało. Nie oparli się pokusie i postanowili wesprzeć informację o artykule w "Lancecie" próbą przedstawienia opinii miejscowego pana Kolbe jako "głosu zagranicy" oraz fake newsem doktora Szułdrzyńskiego.
No bo czyż mogliby się oprzeć tak smakowitemu hasłu jak "Polska siedliskiem bezprzykładnej ciemnoty"?

Opublikowano: na Salon24.pl  1 lutego 2022,