felekStreszczenie myśli przedkładanych w szerszym opracowaniu zawierające wynikające z nich propozycji, istotnych dla naprawy organizacji pracy nauki

Rzeczywiste i dogłębne zmiany w Nauce są niezbędne..
Rankingi polskich uczelni, patenty, ich rola, publikacje w światowych czasopismach czy wdrożenia wiele mówią. Jednak pozycja niejednego polskiego rozwiązania czy myśli naukowca, też i takiego pracującego w niejednym zagranicznym ośrodku, mówią o potencjale. Jest o co walczyć.

Znając z doświadczenia to, co się dzieje w Nauce, należy wyrazić przypuszczenie, że opór materii przy reformie sądownictwa wyda się być słaby w porównaniu do tego, czego można się spodziewać w przypadku podjęcia jakiejkolwiek a tym bardziej realnej próby reformy nauki i edukacji. Mowa o próbie zmian sięgających fundamentów, a nie tylko warstw odnoszących się do roszad formalnych a w istocie zachowujących istniejący status rzeczy..
Zauważmy tu, że różnica między sądami a nauką jest jednak istotna i to do niej w działaniu można się odwołać. Sądy są udziałowcem w trójpodziale władzy a nauka – jednak ma położenie wykonawcy zadań zleconych. Kasty działające w tych dziedzinach nie dysponują więc takimi samymi narzędziami oporu. Powiązania i związki nauki z polityką, biznesem i administracją są oczywiście faktem, lecz status obu – nauki i sądów - jest jednak różny.
Odwieczną funkcją nauki było i jest, dostarczanie Państwu a więc i społeczeństwu w tym też osobom tego potrzebującym, wiedzy, informacji i absolwenta – jako członka elity. Niezależność myśli, poziom wiedzy i kultury, prezentacja oraz dysputa w obronie myśli i wyników badań, a do tego konieczny a naturalny dla życia akademickiego – wewnętrzny proces odtwarzania elity naukowej, były i powinny nadal być środkami do właściwego spełniania zadań nauki. Dziś wszystkie te elementy – poza nielicznymi i indywidualnymi przypadkami (które są wyłączną zasługą konkretnych ludzi) są zdemolowane, unieważnione.
I nie co innego jest podłożem kłopotów.
Jak do tego doszło?
Oto po II Wojnie Światowej, z powodów czysto politycznych, zmieniono traktowanie funkcji nauki, a za tym organizację jej pracy czyli podejście do zadań nauki. Po prostu nauka owszem była potrzebna, ale nie do tego by wyrażała własne zdanie, a raczej by była, by obrastała instytucjonalnie itd. Narzędziem dokonania zmian stało się, obok innych ruchów, też wprowadzenie finansowania nauki poprzez administracyjno-partyjną dystrybucję środków i umożliwienie ingerencji w naturalny proces awansów w nauce. I tak wprowadzono do nauki osoby nazwane już ponad 50 lat temu (!) przez prof. Mazura [Historia Naturalna Polskiego Naukowca] naukawcami. Tak to, opisane wcześniej zasady-fundamenty zredukowano do pojęć mało racjonalnych. Wręcz uczyniono z nich przeszkody wypełniania zadań jakie nauka spełniała od wieków. W konsekwencji - tak jak w życiu społecznym powstała elyta – rodzaj politycznej atrapy elity - udająca elitę, tak w nauce powstała figura naukawaca wcale nie szukającego prawdy a tylko wygodnego urządzenia się w życiu za pomocą umiejętności poruszania się częstokroć bez zrozumienia i to bez względu na otrzymane tytuly) w środowisku pojęć zapożyczonych od naukowców. Naukawiec jest biegły w pozyskiwaniu środków w danych warunkach politycznych. Jest to skuteczne, gdyż rozdającym dobra finansowania jest przecież wprost urzędnik (albo i inny naukawiec) nie mający kompetencji w ocenie znaczenia celu i wyników pracy naukowca/ Urzędnikowi z kolei wystarcza pilnowanie kasy – i interesu osób z nim związanych. A zadania? To załatwia rozdawnictwo kasy wedle życzeń wykonawców badań. Im spolegliwszy dla kasty, tym lepszy. Zapożyczone tu od sądów pojęcie kasta, jak się okazuje i tu dobrze opisuje sytuację. Proszę np. zauważyć, iż podobne mechanizmy organizacji pracy oparte na uległości wobec urzędnika wprowadzone np. w służbie zdrowia i te też decydują o jej dzisiejszych słabościach. Czymże bowiem jest NFZ jak nie państwem urzędniczym (spolegliwym wobec kast) w Państwie?
Czy politycy to widzą jako zjawiska o wspólnych korzeniach – oddania tych dziedzin we władanie urzędników? Nie – bo tak jest im wygodnie. Wzmocnienie dyktatu urzędników zamiast próby jego osłabienia, jest oczywistym źródłem zdemolowania nauki uczynionego tzw. reformą pana Gowina. Podobnie – pozostając przy użytym przykładzie, utrzymanie a wręcz umocnienie panoszenia się działań urzędniczych w NFZ – z zarzuceniem koncepcji Kas Chorych wskazuje źródła dysfunkcji i to nie tylko w tej jednej dziedzinie.
Oczywiste jest to, że dla urzędnika odwolywanie się do narzędzi ocen parametrycznych a nie merytorycznych jest koniecznością. W końcu jakieś narzędzie kontroli kasy i uzasadnienie prawidłowości swego działania mieć musi. To jest język jako tako dla niego zrozumiały i najważniejsze produkuje podkładki tworzące wręcz kokon jego nieodpowiedzialności gwarantujący dostęp do rodzaju władzy i za tym korzystek.
I tak, w nauce zaistniało porozumienie, w którego istnieniu są zainteresowane wszystkie wymienne strony pasożytujące na budżecie. Mowa o wzajemnym powiązani a/ urzędnika dostarczyciela kasy, b/ naukawca dostarczyciela podkładek i w końcu c/ naukowca – jako dostarczyciela treści użytecznych obu poprzednim. Całość jest uwiarygadniana całym systemem ocen parametrycznych, wskaźników, formularzy, papierków oraz zamkniętym kręgiem wzajemnych usług recenzenckich i udzielnych sobie możliwości. Dla tego systemu stało się też ważne unikanie rzetelnego starcia poglądów i konieczności krytycznej analizy rezultatów pracy. tak przy okazji mamy wyjaśnienie jakości a właściwie atrofii życia seminaryjnego .
Papier przyjmie wszystko.
Niestety. wobec ogólnego i coraz większego panoszenia się postaw lewackich, opisany system działania stał się ogólniej działającą cechą wszędzie tam, gdzie owe lewackie postawy stały się obowiązującą doktryną poprawności politycznej – koncepcją jedynie słuszną i rzekomo postępową. Wychodząc poza jedną dziedzinę - naukę, można też przywołać jako przykład choćby podejście do ochrony środowiska przybierające formę ekoreligii, która z realną ochroną środowiska i dbałością o zrównoważony rozwój ma mało co albo i nic wspólnego. Oparta jest bowiem, choć oczywiście nie tylko, na aksjomatach „naukowych” nie podlegających dyskusji. Te drugie pełnia rolę prawd objawionych z nadanym tytulem naukowści. W tej mieszance jak w mętnej wodzie – wyłowić i ogłosić można wszystko. W nauce każdy kit może być poważny.
Rozważenie skutków opisanej zmiany organizacji życia nauki pozwala na pokazanie dysfunkcjonalności wynikającej z odrzucenia podstaw, na których zawsze opierała się nauka. Popatrzmy choćby na znaczenie relacji mistrz - uczeń czyli i sposób tworzenia się zespołu naukowców, na zasady jakimi ci się mają kierować, w tym jak fundamentalne ma znaczenie poziom etyczny, którego złamanie wcześniej prowadziło do eliminacji osób nie działających przyzwoicie. Dziś eliminuje ale tylko odejście od poprawności politycznej tworząc wokół najbardziej nawet wartościowych badaczy wręcz kordon sanitarny. Jest on tez nakładany metodami działań administracyjnych. Można tu przytaczać opisy losy niejednego naukowca niepoprawnego politycznie W szerszym tekście, którego ten jest tylko esencją, na konkretnym przykładzie grupy naukowców, zostało pokazane, jak kasta jest w stanie zadziałać destrukcyjnie i jak sprawcy szkód nawet materialnych są przez kastę chronieni. Te myśli prowadzą do wskazania wciąż obowiązujących a destrukcyjnych właściwości obecnej organizacji pracy nauki i pozwalają wyprowadzać uzasadnienie propozycji zmian, które by zadziałały naprawczo u podstaw organizacji nauki. Mówimy o ruchach i decyzjach jak najbardziej możliwych do realizacji
Obrońcy status quo – jak zazwyczaj, będą podnosili, że dość już tych zmian a za stan rzeczy będą obarczać właśnie nimi powodowaną niestabilność warunków pracy.. Odpowiedź jest na to oczywista. Mówią tak ci, którym obecny system dostarcza intrat a skoro dotychczasowe zmiany jak widać nie przynoszą skutku to najwyraźniej takowe zmiany nie dotykają źródeł dysfunkcji nauki. Nie dotykają gdyż jak wykazuję, nie sięgają one samych fundamentów podejścia do nauki które zostały wywrócone wraz z objęciem władzy przez komunę/ Ta bowiem inaczej widziała i widzi zadania nauki. Dziedzictwo trwa w swej kontynuacji.
Dla opisanego toksycznego trójporozumienia zmiany zasad są groźne.
Tak jak w sądach wprowadzenie zasady równości sędziów wobec prawa jest dla kasty równie przerażające i mobilizuje wszelkie dostępne moce oporu tak w nauce postawienie na rolę naukowców stanowi realne zagrożenie dla wygody i interesów. .
W tym kontekście zasadne jest wskazanie, że owo pasożytnicze porozumienie – Urzędnik- naukawiec – naukowiec, stanowi o patologiach w nauce a likwidacja jego znaczenia jako sztucznie i celowo wprowadzonej konstrukcji jest wyjściowym warunkiem naprawy sytuacji.
Zauważmy - naukawiec pasożytujący na naukowcach dostarczających rezultatów swej pracy – uzyskuje narzędzia dla pozyskania środków i zaspokojenia oczekiwań i potrzeb urzędnika – dawcy pieniędzy. W zamian za to, naukowiec zyskuje dla niego rzecz najważniejszą - jakie takie warunki i możliwości pracy czyli swej pasji. Chęć poznania i pasja jest dla niego motorem.
Zastanówmy się nad tym jak można reagować zaczynając od przypomnienia, że odwiecznymi celami nauki są - a/ dochodzenie do prawdy naukowej czyli wiedzy ogólnej, b/ podawanie rzetelnej informacji i c/ kształcenie oraz udział w kształtowaniu elity – mózgu i serca społeczeństwa. Naprawa musi iść w kierunku przywrócenia tego porządku, czyli . odnosić się do skutecznego przywrócenia właściwej funkcji nie tylko nauki lecz i też wprost - elity. Są to wszak pola ze sobą ściśle powiązane.
W wykonywaniu swych zadań nauka jest zleceniobiorcą. Od różnych podmiotów, w tym od państwa w szczególnym względzie i zakresie. Za co, kto, ile płaci i kto zbiera owoce - strażnikiem dziś jest wspomniany związek interesów pomiędzy naukawcami, naukowcami i administracją – czyli budżetem – dziś – urzędnikiem.
Proponuję więc zastanowić się nad koncepcja opartą o następujące założenia;
a/ zamawiający – tu – budżet, wie co i po co zamawia od Nauki Tak było od początku powołania życia akademickiego.
b/ pieniądze przeznaczone na wykonanie zadania będą – wedle tej propozycji - wędrowały w całości do wykonawcy i będzie nim w pełni odpowiedzialny lider naukowy grupy czyli wykonawca zamówionego dzieła. Naukowiec i jego zespół W tym mieści się też informacja perspektywiczna – która powinna być sobie uświadomiona przez rządzących myślących strategicznie.
Jak widać - osoba lidera, zwłaszcza dziś, jest kluczowe. W obecnych czasach praca musi być zespołowa i to składana z myśli i badań osób o najwyższych kwalifikacjach, lecz koncepcja i całościowa analiza problemu wymaga udziału czy znaczącego współudziału jednej osoby – lidera właśnie. .
c/ to On w umowie zawiera to czego się wraz ze swą grupą podejmuje
d/ to On wynajmuje całą infrastrukturę potrzebną do realizacji zadania
e// organizacja obsługująca go (uczelnia, Instytut, jednostka PAN – nie na darmo komuna tak rozczłonkowała naukę która jest jednością mozaiki) - ma racjonalnie skalkulować swoje koszty użytkowania aparatury i infrastruktury. Ważne - obsługa naukowca nie odnosi się tylko do warunków jego pracy lecz też do sprzedaży produktów nauki a nie ich rozdawnictwa jak dobra niczyjego. A to dziś niestety zbyt często ma miejsce.
Ważne jest to, ze z pozycji państwa jako kontrahenta – musi w końcu powstać świadomość tego, co i po co i u kogo się zamawia, a odbiór wyników ma być świadomy i merytoryczny a nie tylko formalny.
Rektor i jego otoczenie administracyjne ma się stać menadżerem, obsługą naukowca i sprzedawcą wyników jego pracy - na czym i naukawcy jako ludzie i instytucja i wykładający pieniądze mają zarabiać stosownie do przyjętych umów w tym też zakresie.
Powyższe stawia z kolei sprawę tak sposobu zlecania jak i odbioru pracy naukowca.
Problem sposobu zlecania prac pociąga oczywiste pytanie – komu i co i na jakich warunkach zlecać. Państwo jest przedstawicielem interesów ogółu, to ono powinno– jak zresztą każdy kupujący – formułować swoje potrzeby – czyli pytania, zagadnienia i informacje konieczne do wyposażenia decydenta w rzetelną wiedzę w stosownych zakresach To rządzący wedle potrzeb mają stawiać zadania i mają mieć rozeznanie wśród wykonawców. Mówiąc obrazowo i dosadnie = kupujący buty musi wiedzieć, że ich potrzebuje (co nie zawsze jest oczywiste), musi wiedzieć jakie te mają mieć cechy a na samym szyciu obuwia może nie mieć pojęcia. Musi za to rozpoznać które buty będą mu przydatne.
W miejsce systemu odpowiedzi na zapotrzebowanie wyrażane przez opisaną wcześniej kastę ma się pojawić świadome formułowanie zadań (w szerokim tego słowa rozumieniu) dla nauki i zamawianie ich rozwiązywania kierowane do konkretnych naukowców – liderów naukowych grup. Temu ma towarzyszyć możliwie otwarty system recenzowania i najważniejsze – merytorycznego odbioru wyników.
Stawia to też problem doboru zespołów doradczych a raczej - gremiów przetwarzających informacje na potrzeby Państwa. Mowa więc o otwartym na argumenty merytoryczne a też o sposobie formułowania zadań i w konsekwencji - odbioru wyników prac. Analiza tej sprawy jest wewnętrzną – roboczą kwestią ważną jednak z punktu widzenia i osiąganych wyników, racjonalności wydatkowania środków i samego powrotu Nauki do przynależnej jej roli. Zauważmy, że dziś, w rutynie i ocenie myśli przez pryzmat deklaracji i rankingów, rozwiązania uznane „bo tak się uważa” za niepoprawne, są bez dyskusji i możliwości obrony racji i okazania argumentów, po prostu odrzucane i to w sądzie kapturowym.
I jak tu ma powstać nowość?
Do tego dochodzi gra interesów.
To właśnie rodzi też pokusy korupcyjne, a ocen dokonują najczęściej naukawcy..
Stawiana tu propozycja - organizacyjne – sprowadza się do myśli by to konkretny naukowiec – lider naukowy grupy - podejmował się rozwiązywania problemu stawianego przez państwo czyli budżet jako zamawiającego, który przekazuje owo zlecenie po dokładnej analizie potrzeb państwa. Z kolei naukowiec podejmując się zadania ma mieć wiedzę, że zostanie dokładnie i to tez merytorycznie rozliczony i nie może być wykluczony z dalszych losów swego wyniku.
Powyższa zmiana zasad powinna spowodować z jednej strony świadomość ze strony rządzących do czego nauka jest im potrzebna i, że bez tejże i to w rzetelnym wykonaniu nie ma mowy o sukcesie w każdej bez wyjątku dziedzinie życia.
W sumie, zmiana polega na przejściu z zaspakajania koncertu życzeń konglomeratu naukawców naukowców i urzędników – na świadome pozyskiwanie wiedzy, informacji i rzetelnie kształtowanej elity.
Dziś rozpoznanie jakości naukowca opiera się o parametry – bo tylko te są czytelne dla urzędnika. I to – co i kto oraz w jakiej jakości jest w stanie wykonać – nie jest (bo i na jakiej podstawie) – wiedzą, którą sobie może wyrobić sam urzędnik – gestor pieniędzy. Kluczem wyboru wykonawcy nie musi być a nawet nie może być, tylko formalna tytulatura, a zaufanie do konkretnej osoby, gwarancja jej kompetencji i uczciwości oraz myśli w zakresie różnych części danej dyscypliny i problemu czy działu życia gospodarczego.
Mówimy o przekazaniu zlecenia osobie lidera naukowego, a nie instytucji.
Nie jest to sprawa łatwa – jednak może w dużej części przyjąć formę procesu kształtowania całego podejścia do funkcji nauki Posługując się zmianą podejścia do finansowania można doprowadzić do odejścia od dyktatu naukawców, uzurpacji władczych urzędników a nadani wagi kompetencji naukowcom. Urzędnik ma być wykonawcą a nie decydentem, Naukawiec też miałby swe miejsce z racji znajomości prawa i ekonomii jeśli byłby one powiązanie ze zrozumieniem tego co znaczą słowa naukowca.
Odwrócenie obecnie obowiązującej piramidy hierarchii jest niezbędne – wszak wojsko z samymi generałami i oficerami bez zawodowych żołnierzy – nic nie zwojuje.
Ważnym krokiem, ale uzupełniającym i nie akcyjnym a procesem byłoby dopiero zorganizowanie naboru propozycji ze strony naukowców. Forma obojętna – i nie koniecznie zamykająca się do danej dziedziny. Lecz to zamawiający badania ma z wyboru stawiać problem, którego rozwiązania oczekuje.
Punktu widzenia kształtowania elity pojawia się kwestia powiązania postawy studenta ze sposobem finansowania jego nauki, co zadaje pytanie o granice i zasady tzw. darmowego dostępu do wiedzy na każdym poziomie. Zauważmy przy tym, że jednak od założenia Akademii Krakowskiej studentami bywały osoby wręcz ubogie, co jest wskazówką, że problem ten jest rozwiązywalny – zwłaszcza biorąc pod uwagę obecne obciążenia jakie ponosi państwo z tytułu „zamówienia” absolwenta i tego co w zamian otrzymuje jako odbiorca elity.
Nauki humanistyczne są dziś już zupełnie zdane na łaskę i niełaskę naukawców, w tym właściwie propagandystów, bo w tych dyscyplinach taką mają formę naukawcy. To trzeba powiedzieć, bo nauki te tak naprawdę są fundamentem nie tylko kultury ale i za tym ogólnego poziomu cywilizacyjnego, lecz też pozostają w ścisłym związku z każdą dziedziną życia nie tylko społecznego ale i gospodarczego. Mowa o strategii państwa. Trudno temu zaprzeczyć i zgubienie widzenia wskazanej tu sprawy przez kolejne reformy aż zadziwia i każe myśleć nad przyczyną tych zaniedbań. Tym samym jest naturalny postulat głębokiego przemodelowania podejścia do pojęcia opłacalności składania przez państwo – mówiąc tym językiem – zamówień na działania też i naukowe, również zakresie celu i metod kształcenia. Jak dydaktyk ma kogokolwiek ukształtować bez badań własnych i własnych myśli.
W proponowanym podejściu to lider naukowy wraz ze swa grupą podejmowaliby odpowiedzialność za wykonanie pracy, za jej obronę przed zamawiającym. Cała infrastruktura byłaby dosłownie przezeń wynajmowana, co zmieniłoby rolę grup urzędniczej i tych tu zwanych naukawcami z dziś nadrzędnej a na realnie współpracującą i wręcz obsługującą odpowiedzialnego za czyny, wynik i jakość pracy – naukowca..
Musi się tu podnieść najistotniejszy dziś a ogólny problem przywrócenia tym roli – dziś spychanych na margines i eksploatowanych faktycznych liderów naukowych oraz restytucję znaczenia relacji mistrz – uczeń w tym wagę kształtowania elity i dziś właściwie odrzuconej etyki we wzajemnych relacjach. Wilcze prawa ani nie powodują faktycznej skuteczności działań ani nie są wcale racjonalne.\Bywają skuteczne na krótką metę a nauka musi działać z wyobraźnią perspektywy.

 

Dr inż. Feliks Stalony-Dobrzański
Uczestnik AKO Kraków
Kraków 5,02.22 r

 AKO

Tekst ten dedykuję z wdzięcznością prof. dr hab. inż. Andrzejowi Korblowi

moim kolegom z Jego grupy

oraz pamięci mgr inż. Andrzeja Ossowskiego