20220315Malik1Sądzę, że pamięć o Panu Janie Maliku nie może być opisywana tylko samymi suchymi datami i faktami w oderwaniu od tradycji Jego rodziny, miejsca, w którym żył i co bardzo istotne Jego osobistego podejścia do spraw którymi się zajmował i – przejmował. Tym tekstem pragnę właśnie dać pod rozwagę też i młodym artystom i „artystom” te cechy twórcy, które choć stanowią istotę jego roli dla społeczeństwa, dziś są lekceważone, odsuwane na bok jako rzekomo przeszkadzające w osiągnięciu sukcesu i bycia jak się to mówi – trendy.
Sukces – ale jaki. Co jest owym sukcesem – skupmy się tylko – artysty. Sukces komercyjny? Sława ? A może pozostawienie myśli zawartej w tym co dany artysta robił i zrobił.

Warto się zastanowić co cenimy i dlaczego mówimy – ten artysta sięgnął po sukces.
Wróćmy do Pana Jana bo On właśnie osiągnął sukces. Trwały a nie plakatowy ulotny i nazajutrz zapomniany po rzuceniu na ekranie obscenią albo durszlakiem przykrywającym pustostan w czaszce. Będzie trwały, może nie powszechnie i nie w uznaniu speców od mianowania wielkości – lecz będzie spora grupa osób pamiętających o Nim, a to co zrobił zauważy i doceni wielu.
Jan ex bo emeryt - skrzypek Filharmonii Krakowskiej
Dla mnie - jeden z ważnego rodu Malików – Zwierzynieckich szopkarzy. Jego brat jest już nestorem rodu szopkarskiego, od lat można powiedzieć na ścisłym pudle w Konkursach pod Adasiem. Jan – można powiedzieć – w pewnym sensie się wyłamał z tradycji rodzinnej. Bo nie szopki, a rzeźba ale też związana z przekazem wartości – wiary. I co ważne, obaj swymi pracami dają świadectwo najważniejsze - zupełnie naturalnego powiązania samego dzieła z symboliką i treścią. Wyrazem tego jest, że właściwie każda rzeźba Jana nie była samotna. Towarzyszył jej graficzny obraz i wiersz. Powiązanie formy, treści i jej wymowy..
Przykładem praktycznej realizacji takiego powiązania jest wyjaśnienie którego mi pan Jan udzielił na moje pytanie dlaczego ta Matka Boska w Jego rzeźbie jest wyobrażona cała w łubinach.
Jak to ? Nie widzisz tego – powiedział do mnie z wyrzutem. To przecież jasne. Łubin jest rośliną żyjącą po to, by umrzeć i stanowić zasilenie gleby pod życie. Nasze życie. Matka Boska - i świadomie tą rolę przyjęła – była po to by - na człowieczy sposób – dać życie Zbawiciela
Czyż rzeczywiście nie czytelna to wykładnia?
Podobnie Matka Boska w promieniach słońca – czy potrzebuje dodatkowych wyjaśnień?
Można powiedzieć – i zapewne będzie to opinia koncesjonowanych znawców współczesnej sztuki, że to co robił Jan – to amatorszczyzna, sztuka ludowa z przedmieścia a nie jakaś sztuka warta zauważenia ponad wartość wytworu ludowego. Tak ci znawcy już mają, żyjąc w swojej bańce kompletnego oderwania twórczości od przenoszenia treści ważnych dla ludzi. Swoją drogą podobna dyskusja nie jest przecież niczym nowym trwa właściwie od XVIII w. Sztuka dla sztuki dla otoczenia czy dla ludzi – to kwestia, nad którą przy absyndzie kiwali się niejedni. Nawet nie zauważają, ze kwestionowanie wagi misji społecznej artysty w sferze wartości – stało się źródłem odrzucania przez społeczeństwo tego co robi owa zamknięta i taplająca się w swoim własnym sosie kasta samomianujących się artystów. Mają pretensje do całego świata – w ich ocenie nie sięgającego ich artyzmu. Nie warsztatu, bo ten ma być ponoć nieważny – liczy się koncepcja i szok, Snobi i cwaniacy mają tu swoje finansowe eldorado. Wyczyny w każdej dziedzinie działalności tytułowanej artystyczną kwestionujące wagę powiązania wytworu sztuki z jego symboliką czyli mówiący, że artystą jest ten, kogo zamianuje kasta znawców – daje efekty i przenosi się już na brak zainteresowania ludzi tym co owi artyści wyczyniają.
Nastąpiła rezygnacja z podstawowej funkcji artysty jako serca społeczeństwa. Czy to towarzystwo myśli nad podobnymi kwestiami – nie sądzę. Wszak koncepcja.
A Malikowie robią swoje. Bez patentów na bycie artystami nimi są. Wiem, że powyższe zadnia nie będą akceptowane przez środowisko artystów z patentem. Mało to zajmujące – bo i tak w tym zakresie głusi wiedzą najlepiej i są niewzruszalni – na własną niestety - szkodę
I to mi uzmysłowił z całą ostrością kontakt zarówno ze Stasiem jak i Jasiem – bo tak się o Nich potocznie mówi wśród dusz przyjaznych Malikom.
Jak mówię problem, który poruszam był dla mnie znany od dawna w sferze sztuki sakralnej. Potem wyczyny kolejnych ogłaszanych jako wielcy a dla ślepego kabotyńsko-biznesowego celu – wciąż o tym przypominały. Ostatni czas tzw protestów, wolne media - wolne sądy - wolne kobiety, w tle z panią która ma być kapłanką słowa a mówi, że codziennie jej sr…ją na głowę te kwestie wyostrzył. Odpowiedzmy sobie kto tu jest artystą czyli kimś poruszającym serca i uczucia
To co robił Jan a też cały czas robi Stanisław, świadomie czy nie, nie tak ważne, obaj ze swej natury, tradycji i chęci przekazu treści – tu – wiary jest, jak sądzę wartością, którą powinni podejmować i na nowo się jej uczyć tak zwani zawodowi artyści. Ci zajęci pędem do sukcesu i kolejnych szczebli uznania w swoim środowisku,
Dziś sam tytuł po ukończeniu stosownej szkoły czy studiów w tym zakresie niczego nie gwarantuje. Wcześniej nie było szkół a byli wielcy i to oni tworzyli szkoły – adeptów skupionych wokół myśli idei i warsztatu.

 

Feliks Stalony – Dobrzański
z Półwsia Zwierzynieckiego
uczestnik AKO Kraków

 

  • 20220315Malik2
  • 20220315Malik3
  • 20220315Malik5
  • 20220315Malik7